Pisanie o swoim telefonie komórkowym zawsze jest trudne – bo człowiek ma wrażenie, że z jednej strony chciałby polecić wszystkim dobrze działający sprzęt z drugiej – kurczę nawet nie można pochwalić że coś jest ładniejsze od drugiego bo dziś wszystkie telefony wyglądają tak samo (no prawie tak samo). Ja spędziłam ostatnie dwa miesiące z telefonem Oppo Reno 4 Pro i pomyślałam, że napiszę w końcu jak się sprawdza.
Zacznę od tego, że telefon w ręku kogoś kto zajmuje się działalnością w sieci to coś więcej niż tylko narzędzie komunikacji – to też po prostu narzędzie codziennej pracy. Kiedy mój poprzedni telefon wyzionął ducha, wiedziałam, że będę szukać takiego modelu, który przede wszystkim będzie miał dobry aparat, nie będzie się wieszał i co najważniejsze – biorąc pod uwagę moją intensywność korzystania z telefonu – będzie się szybko ładował a bateria będzie długo trzymać. Od razu też założyłam że nie chcę wydać fortuny. Nie lubię wydawać dużo pieniędzy na telefony bo poza wszystkim innym – jestem po prostu strasznie mało uważna i nie chcę płakać nad zgubieniem czy rozbiciem bardzo drogiego telefonu.
Oczywiście jak każdy współczesny człowiek rozpuściłam wici po sieci – przesiadałam się z Huawei p30 Pro i chciałam telefon który nie będzie oferował gorszej jakości zdjęć. Nie chciałam nowego Huaweia bo dla mnie jednak dostępność pełnego oprogramowania była ważna – och ta światowa polityka która wchodzi w wybory konsumenckie. Nie chciałam też Iphone bo choć rozsądek podpowiadał kompatybilność z laptopem i tabletem, to serce mówiło „Czajka nie chcesz się uczyć wszystkiego od nowa”. Ostatecznie jednogłośnie niemalże moi znajomi specjaliści przegłosowali, że do moich potrzeb najlepszy będzie nowy Oppo. To zresztą od jakiegoś czasu był mój pomysł – bo Oppo ze swoimi nie za drogimi telefonami a dobrymi aparatami wydawało mi się firmą robiącą smartfony właściwie pod moje potrzeby.
Kiedy już się zdecydowałam i ogłosiłam to światu a nawet wyjęłam gotówkę z konta, zgłosili się do mnie ludzie z Oppo z propozycją bym wzięła od nich telefon i zobaczyła jak się sprawdzi. No to właśnie po dwóch miesiącach wam donoszę jakie mam wnioski. A są one bardzo dobre. Po pierwsze zdjęcia – coś co było dla mnie niesamowicie ważne. Huawei mnie rozpuścił totalnie swoją sztuczną inteligencją i robił śliczne zdjęcia nawet przy moich umiarkowanych umiejętnościach znalezienia kadru. Jak sobie po tym radzi Oppo? Wyznam wam szczerze, że jak to mawiają „jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać”. Osobiście patrząc na zdjęcia które robię różnicy wielkiej nie widzę, wręcz przeciwnie mam wrażenie że kolory wpadają lepiej niż przy poprzednim telefonie. Bardzo się niepokoiłam jak będą wypadały zdjęcia w nocy – bo to była jedna z największych zalet poprzedniego telefonu. Ale tryb nocny w Oppo radzi sobie doskonale i nawet pod pewnymi względami – zdjęcia te wychodzą lepiej i nieco bardziej naturalnie.
Telefon działa sprawnie, nie zacina się, nie zamyśla się godzinami, kiedy człowiek bezczelnie otworzy więcej niż dwie aplikacje. Jednak tym co mnie w nim najbardziej urzekło to fakt, że ładuje się – dzięki systemowi szybkiego ładowania – tak szybko jak jeszcze nigdy żaden mój telefon. Od kilkunastu procent do stu zajmuje mu to jakieś dwadzieścia minut. Tempo tego szybkiego ładowania naprawdę zmienia życie bo dosłownie po chwili bateria znów jest sprawna i gotowa do zasilania naszego urządzenia. Co więcej nie jest to bateria zła – czyli jeden dzień bardzo intensywnego użytkowania (z słuchaniem muzyki czy połączeniami video przez Zoom) ją wyczerpie dopiero późnym popołudniem.
Co ważne telefon nie jest też za duży. Teraz jest moda by każdy lepszy model był coraz większy – choć powoli się chyba kończy. Ten jest nie za duży co ma plus bo ja mam małe ręce i zdarzało mi się mieć w dłoni telefon którego nie dałam rady obsługiwać tylko moim kciukiem – co jak wiemy jest bardzo niekomfortowe. Wyświetlacz jest natomiast duży i dodatkowo zakrzywiony, więc spokojnie nie tylko wszystko widać ale doskonale się to sprawdza przy oglądaniu filmów. Na całe szczęście Oppo ma też normalną technologię robienia screenów ekranu (naciskanie dwóch przycisków) no na Huawei trzeba było stukać w ekran i to było dziwne. Kolejna sprawa która bardzo mi się podoba – ostatnio spędzałam obłędnie dużo czasu na połączeniach trwających ponad godzinę. W tym czasie telefon się nagrzewał ale nawet w połowie nie w takim stopniu co mój poprzedni- z którego w pewnych momentach bałam się korzystać – był tak niesamowicie ciepły po długiej rozmowie czy intensywnym użytkowaniu. Tu tego problemu nie ma.
Czy ten telefon ma wady? Pewnie nie ma aż tak dobrych osiągów jak niektóre najnowsze, najbardziej flagowe modele najdroższych marek. Ale jedocześnie – jest lekki, poręczny i już pięć razy spadł mi z pralki i jeszcze nic mu się nie stało. Przy czym musze się przyznać – w obliczu absolutnego braku ładnych akcesoriów w Polsce ja swoje sprowadzałam zza granicy i to chińskiej. Jest mi głupio bo nie popieram kupowania na AliExpress ale niestety sklepy z akcesoriami w Polsce często modele Oppo ignorują. Cóż najwyraźniej nie wiedzą, że dobry telefon potrzebuje pokrowca w wiosenne kwiatki.
Decyzja żeby spróbować Oppo była naprawdę dobra. Teraz mam wrażenie, że udało mi się dostać dokładnie to czego potrzebowałam za więcej niż przyzwoitą cenę. Oczywiście jest jakieś niewielkie prawdopodobieństwo, że gdzieś w przyszłości się ten piękny telefon wykrzaczy ale na razie przeżywamy okres wielkiej miłości i kooperacji. Na pewno są na rynku lepsze telefony (chyba już zadebiutowała nowa generacja telefonów Oppo) ale jest też sporo słabszych i nie pasujących do moich wymogów. Chciałam coś co pozwoli mi robić ładne zdjęcia, nie przejmować się baterią i nie ciążyć za bardzo w dłoni. I taki właśnie telefon dostałam. I choć może się to wydać dziwne – wcale nie tak łatwo znaleźć aparat który te wszystkie mniejsze i większe wymagania spełni.
Tekst powstał w ramach współpracy z Oppo które dostarczyło mi telefonu do testowania.