Kiedy byłam dzieckiem mieliśmy w domu mnóstwo drewnianych klocków. Ponoć były własnością moją i mojego brata i miały pomagać rozwijać naszą wyobraźnię przestrzenną. Jednak moim głównym wspomnieniem jest to, że tata budował z nich niesłychanie wysokie wieże i nie dawał nam się pobawić. To chyba stąd wzięły się moje dwie cechy – ogólna słabość do wszelkiego rodzaju klocków i totalny brak wyobraźni przestrzennej. Piszę to na początku żebyście zrozumieli, że gra „Recto Verso” była dla mnie i olbrzymią radością i sporym wyzwaniem.
„Recto Verso” to gra prosta – tak prosta, że możecie z nią zagrać w dwie osoby i jedna lub obie mogą mieć osiem lat! Tak moi drodzy, to jedna z tych gier, których zasady zrozumie ośmiolatek, ale doskonale bawić się można niezależnie od wieku. Cały pomysł jest taki – mamy niewielką pulę klocków, z których musimy ułożyć wzór. Jaki wzór? Ten mamy na kartce którą wkładamy w specjalne miejsce i możemy na niego patrzeć kiedy układamy klocki. Jaki jest haczyk? Otóż każda karta ma dwie strony – każdy z dwóch graczy widzi tylko jedną i każdy stara się ułożyć swoją stronę wzoru. Co więcej, goni nas czas – na ułożenie naszego wzoru mamy tylko dwie minuty. Im szybciej poprawie ułożymy wzór tym więcej punktów dostaniemy (choć także osoba, która będzie na drugim miejscu może zdobyć punkty). Kto pierwszy skończy krzyczy „Recto” druga osoba mówi „Verso” – warto o tym pamiętać! Warto tu zaznaczyć, że budowla musi zakrywać „podłogę”. Nie może w niej być dziur. Nawet jeśli wzór po obu stronach wydaje się być poprawny, trzeba zwrócić uwagę na to, żeby nie było dziur w budynku.Musi stanowić bryłę. Inaczej nie jest poprawnie ułożona
Kiedy chcemy zagrać w kilka osób, po prostu co turę losujemy kolorowy kartonik i rozgrywamy grę z tą osobą, której kolor wylosujemy. Ostatecznie każdy zagra z każdym. Jest też możliwość grania kooperacyjnego – gdzie gramy razem i staramy się zdobyć jak najwięcej punktów i tytuł „Króla Konstruowania”. Przy czym oznacza to, że obie strony muszą się naprawdę postarać, bo zdobyć dużo punktów cale nie może musi być łatwo. Do tego, ponieważ każda rozgrywka trwa tyle samo (maksymalnie dwie minuty) to całość gry zwykle rozkłada się na pół godziny. Możemy też modyfikować jej trudność – w zestawie znajdziemy zarówno karty z łatwiejszymi jak i trudniejszymi wzorami do odtworzenia. Jeśli gramy w bardziej dorosłym gronie, albo mamy już pewną wprawę w rozgrywkach to właśnie te trudniejsze karty będą lepsze. Jeśli gramy z dziećmi, te prostsze karty będą idealne.
Warto dodać, że gra jest niezwykle kompaktowa – dzięki fantastycznemu pomysłowi, planszę do naszej gry układamy na wyprasce (tu uwaga – po rozpakowaniu gry nie wyrzucamy tekturowych elementów, z których wyprztykaliśmy żetony – są ważne by ten mechanizm dobrze działał). Gra zajmuje więc na stole mniej więcej tyle ile samo pudełko, co więcej dzięki takiemu pomysłowi nie ma szans by np. klocki się przewracały, bo plansza stoi na nierównej powierzchni. Do tego w wyprasce jest szczelina w którą wkładamy kartę – tak że stoi ona widoczna tylko z jednej strony dla graczy – całość robi bardzo przyjemne wrażenie. Zwłaszcza, że warto zaznaczyć, że gra jest ślicznie wykonana, kolorowa, i bardzo zachęcająca. Poszczególne elementy są bardzo porządnie wykonane, zwłaszcza klocki które nie mają szans się zniszczyć nawet po wielu najróżniejszych rozgrywkach. Do tego gra jest zaskakująca odporna na koty, które próbują ją zjeść. Niestety jest mniej odporna na koty, które podejmują decyzję, że przejdą przez środek planszy w trakcie rozgrywki.
Z jednej strony „Recto Verso” spełnia wymogi idealnej gry rodzinnej – takiej przy której możemy usiąść wieczorem z dziećmi i przy okazji – podszkolić je trochę z myślenia przestrzennego. Zapewniam was jednak, że presja czasu, plus brak wyobraźni przestrzennej niektórych jednostek (nie będę wskazywać palcem o kim mowa) sprawia, że dorosły gracz też będzie się dobrze bawił. Przede wszystkim jednak to gra o niezwykle prostych zasadach, do rozłożenia w kilka minut. Może się idealnie nadać jako imprezowa rozrywka – niezależnie od tego czy impreza to urodziny Pawełka z trzeciej klasy, czy Pawła, który właśnie skończył lat trzydzieści cztery. Jedyne co może się nie podobać to fakt, że działamy tu pod presją czasu – wiem, że są gracze, dla których takie rozgrywki są bardziej męczące niż zabawne ale znam też graczy którzy kochają moment kiedy można włączyć stoper.
Moje doświadczenia z gry są bardzo miłe, choć przyznam – myślałam, że może w tym układaniu klocków będzie mi szło nieco lepiej. Ale ponownie, jestem zdania, że człowiek nie może dać grze lepszej rekomendacji niż napisać, że może i nie wygrywa ale za to dobrze się bawi. Inna sprawa, cały czas myślałam, że kto wie, może gdyby w mojej szkolnej świetlicy była taka gra to dziś najróżniejsze łamigłówki tego typu sprawiałyby mi mniej problemów. Na razie jednak mogę się szczycić, że przynajmniej w moim domu jestem w tą grę druga.
Post we współpracy z wydawnictwem Egmont Polska.