Hej
Musicie wiedzieć, że zwierz mimo swojej popkulturalności jest odrobinę serialowym hipsterem. Dlaczego? otóż jakoś niezwykle często jego sympatie serialowe rozmijają się z sympatiami serialowymi całego świata. Nie znaczy to, że zwierz nie lubi popularnych seriali ale lubi je kiedy indziej. Kiedy wszyscy zakochiwali się w Housie zwierz był już nieco znudzony serialem, kiedy wszyscy zakochiwali się w Tudorach zwierz był już znudzony, krajanie odkrywali Sherlocka a zwierz był już na poziomie krytycznej analizy zabiegów fabularnych Moffata itd. W przypadku Gry o Tron zwierz nigdy nie złapał bakcyla. Choć bardzo na serial czekał (zwierz czytał Martina na długo przed tym zanim zrealizowano serial za sprawą swojego brata, to dopiero hipsterskie zachowanie), to kiedy już serial się pojawił zwierz stracił zapał. Na kolejne odcinki czekał bez emocji widząc w nich raczej ilustracje do wydarzeń znanych z książki niż coś wciągającego. Drugi sezon zwierz oglądał na prawdę jednym okiem i dobrze pamięta tylko jeden odcinek. Cóż więc przychylny HBO zwierz mógł zrobić w takiej sytuacji? Nic prostszego – udał się na pokaz ze swoim ojcem, który jest jak zwierz lubi podkreślać prawdziwym fanboyem Martina.
Te dziwne cyferki to Data premiery Amerykańskiej, nasza zaledwie dzień później
Niestety ponieważ dogoniliśmy zachód specjalne pokazy dla celebryckich blogerów oraz mediów składają się jedynie z jednego jedynego odcinka serialu. Kto oglądał Grę o Tron ten wie, że pod koniec każdego odcinka z gardła widza dobywa się okrzyk „Ja chce więcej!”. niestety jak ktoś słusznie zauważył – na więcej celebrycki bloger musi poczekać jeszcze dwa tygodnie. Jakież cierpienie ;) Jednak może i dobrze, że pokazano tylko jeden odcinek, bo taki wyjęty z historii odcinek serialu ujawnia jego największe plusy i minusy. Przy czym zanim przejdziemy do oceny serialu zwierz pragnie zaznaczyć jedno – nie wdaje się w rozmowę czy książka była lepsza czy nie bo dla zwierza są to kwestie nie porównywalne , to znaczy wszyscy mniej więcej wiedzą, że książka zawsze jest lepsza ale to nie przeszkadza cieszyć się serialem, przy koniecznym założeniu że serial nie może na pokazać dokładnie tego co mamy w książce. Choć trzeba przyznać, że co raz bardziej widać, że oczekiwania dwóch grup widzów są zupełnie inne – ci którzy książkę czytali pragną by w serialu znalazło się jak najwięcej oryginalnych rozwiązań, ci którzy jej nie znają, chcą po prostu ciekawego rozwoju akcji nawet kosztem odejścia od pierwowzoru.
Zacząć trzeba od plusów – no wciąż widać że HBO wyłożyło kasę – trzy ekipy – Wilk, Kruk i Smok kręciły fragmenty kolejnych odcinków w Chorwacji (och jak zwierz widzi w tym odcinku mury Dubrownika) w Irlandii i Islandii. Tą różnorodność planów bardzo na ekranie widać, ciepłe światło w Królewskiej Przystani, Szarość Dragon Stone i zimna biel za murem – takiego efektu nie dałoby się uzyskać kręcąc całość w jednym miejscu. Tam gdzie konieczne są efekty specjalne, HBO nadal daje radę i podrośnięte smoki wyglądają nawet lepiej niż malutkie smoki. Do tego po ekranie grania całe mnóstwo znakomitych aktorów – w tym sezonie do obsady dołączył Ciaran Hinds jako Mance Rayder, władca ludzi za murem. Zdaniem zwierza każda produkcja wzbogacona o tego Irlandzkiego aktora sporo zyskuje. Zwierz przygląda się też jak zmienia się jego percepcja poszczególnych aktorów – sezon temu Bronna grał po prostu jakiś nieznany zwierzowi bliżej aktor, teraz to przecież jego ulubiony sierżant z Ripper Street (zresztą zobaczenie go w tych dwóch rolach w krótkim odstępie czasu daje świadectwo jego sporych zdolności aktorskich). Do tego w odcinku jest całkiem sporo humoru – dostarcza go zarówno Peter Dinklage jako genialny Tyrion ale także znakomita scena z kupowaniem niewolników przez księżniczkę Daenerys, przy której widzimy jak kreatywną potrafi być sztuka tłumaczenia. Zwierz nikogo nie musi przekonywać, że 45 minut seansu mija szybciutko i przyjemnie. Trudno też zarzucić jakimś spoilerem bo paradoksalnie mimo, że dzieje się mnóstwo nie dzieje się nic. To zresztą dość charakterystyczne dla pierwszych odcinków nowych sezonów. Zwierzowi trochę brakowało „w poprzednim odcinku” bo bądź co bądź poprzednia seria skończyła się już jakiś czas temu.
Gdzie więc problem? Otóż mimo wycinania mnóstwa postaci i wątków (ojciec zwierza wskazał mu ile przesunięto, wycięto czy o dziwo wydłużono) nie da się ukryć, że odcinek serialu jest zbiorem scen, które są migawkami z życia (albo właściwie ze zbliżającej się śmierci) kolejnych bohaterów. Chwila z Jonem Snow (nadal najbardziej emo charakter całej serii), dwie sceny z księżniczką Daenerys (które powinny być nieco bardziej spektakularne ale nie są), kilka zabawnych słów Tyriona, kilka okrutnych słów jego ojca (jak dobrze rozumiemy po nich charakter karła), rzut okiem na wojska Robba Starka (ten fragment zdaniem zwierza nie ma wiele sensu), podła uwaga Joffrey’a (z kolei ten aktor wydaje się spalony do końca życia, kto zatrudni kogoś kto tak znakomicie gra wrednego szczeniaka), sceny z Melisandrą, a to nawet nie jest streszczenie całego odcinka. W tym wielkim kotle wątków nie zmieściło się kilka postaci, o których jak zwierz mniema więcej dowiemy się w następnym odcinku. Z jednej strony to prawie układ idealny – zwierz podejrzewa, że większość widzów wybiera jeden czy dwa wątki jako swoje ulubione, resztę zaś śledzi z mniejszym zaangażowaniem. Z drugiej – przynajmniej zwierzowi nieco brakuje głównego bohatera – struktura która zupełnie zwierzowi nie przeszkadza w książce w serialu nieco mu przeszkadza. Poza tym – jak zwierz pisał już teraz widać, że serial s trudem jest w stanie pomieścić losy wszystkich rozrzuconych po całym Westeros i Essos bohaterów. Zwierz zastanawia się co będzie dalej? Poza tym takie przeskakiwanie z odcinka na odcinek, utrudnia skomponowanie odcinka tematycznego, koncentrującego się bardziej na dylematach postaci czy jakieś myśli przewodniej niż na relacjonowaniu kolejnych wydarzeń z ich życia. No ale większości widzów taka konstrukcja nie przeszkadza, więc może zwierz nie powinien narzekać. Trzeba jednak przyznać ten pierwszy odcinek trochę przypomina przegląd wojsk – kto żyje, kto nie żyje, kto nie będzie żył.
Trzeba jednak przyznać, że ojciec zwierza wyszedł z seansu zachwycony i jest to typowy zachwyt kogoś kto po prostu cieszy się kolejnymi odcinkami swojego ulubionego serialu. Jeden odcinek nie daje możliwości by wydawać sądy o całym sezonie ale wydaje się że HBO raczej nie jest na drodze do zepsucia własnego produktu i jedyną osobą, która może im naprawdę zaszkodzić jest R.R. Martin. Tak więc do pierwszego odcinka zasiadać można bez obaw. Co zaś będzie dalej to już kwestia następnych tygodni, jak podejrzewam całkiem emocjonujących. Zwierz musi jeszcze dodać, że jako bloger celebryta widział wykuty w Polsce nasz własny miecz rodu Starków – nasz krajowy Lód wyglądał znakomicie i ponoć można go wygrać w konkursie stacji. Choć trudno orzec co z nim potem zrobić. Ścinanie głów jest ponoć nie legalne. Legalnie będą mogli za to obejrzeć pierwszy odcinek prawie wszyscy bo HBO łaskawie odkoduje pasmo by pozwolić kolejnym widzom wciągnąć się w historię (choć trudno wciągnąć się w ten serial bo to jest dokładnie ciąga dalszy poprzedniego sezonu bez żadnego „w poprzednim odcinku”). Z kolei ci którzy wykupili już sobie HBO albo HBO GO (zwierz nadal jest zachwycony tą usługą, którą naprawdę poleca wam zupełnie nie zachęcany) będą mieli odcinki dzień po premierze w USA (zdaniem zwierza to jedyny skuteczny sposób wali z piractwem – którego z resztą nauczyło się BBC które pokaże nam Doktora dzień później niż w UK). Tak więc bez lęku mimo lanego poniedziałku i prima aprilis zasiądźcie 1 kwietnia przed telewizorami. Wszystko wskazuje na to, że nie powinniście się zawieść,
Ps: Zwierz nie może się doczekać Doktora ale musi stwierdzić że na razie całkiem nieźle upływa mu czas na oglądaniu Broadchurch – David Tennant jest tam tak cudownie przeuroczo zrzędliwie niezadowolony z życia że zwierz nie ma żadnych wątpliwości, że jego dość drewniany występ w Szpiegach w Warszawie to jednak była wpadka przy pracy.
ps2: Zgodnie ze zwierzową przepowiednią zima skończy się dokładnie 1.04 kiedy HBO nie będzie musiało już promować GOT. Brzmiało to jak żart ale robi się realne.