Hej,
Zwierz zawsze przeczuwał, że jego umysł kroczy ścieżkami wyznaczonym przez największych, ale kiedy przeglądając dzisiaj Vanity Fair Hollywood Issue ( jedyny numer w ciągu roku, który zwierz kupuje pomijając te, które czyta na pokładzie samolotów) zwierz natrafił na artykuł o dokładnie tym, o czym postanowił dziś napisać poczuł się dziwnie. Nie dlatego, że znalazł coś napisanego na temat, a nad którym sam myślał cały dzień, ale dlatego, że zwierz nie może oprzeć się wrażeniu, że niektóre tematy wcale nie są przez niego wymyślone tylko wyłapane z powietrza. Najwyraźniej on i redaktorzy Vanity Fair oddychają tym samym popkulturalnym powietrzem. Zwierz dzieli się z wami tymi przemyśleniami nie tylko dlatego, że nie chce zostać posądzony o jakikolwiek plagiat ale też dlatego, że zdarzyło mu się to nie pierwszy raz.
Przejdźmy teraz do tematu, który zdaniem zwierza jest może nie fascynujący ale co najmniej interesujący. Oto jest we Wstydzie scena, w której grany przez Fassbendera bohatera budzi się rano, wstaje z łóżka, obchodzi pokój i idzie do łazienki. Scena z punktu widzenia fabuły niezbyt kluczowa, ale absolutnie kluczowa z punktu widzenia odbioru filmu. Dlaczego? Ponieważ nasz bohater do łazienki udaje się nago. Choć Wstyd jest filmem w którym o seksie jest mnóstwo w tej akurat scenie nie ma za dużo seksualności, zwierz czytał kiedyś badania, z których wynikało, że firmy produkujące piżamy mają przechlapane bo większość facetów śpi nago. Brandon bohater Wstyd najwyraźniej się do nich zalicza, i absolutnie nie ma powodu by się zakrywał skoro mieszka sam. Tak więc w sumie jego nagość, jest w tej jednej scenie nagością dość powszechną, jeszcze seksem nie nacechowaną. Ot facet przechodzi z jednego pomieszczenia do drugiego. Nago. Jednak o ten fragment zapytali i Fassbendera i McQueena prawie wszyscy reporterzy i dziennikarze, wspomnieli o nim zarówno plotkarze, jak i krytycy a nawet Clooney w swojej mowie dziękczynnej za Złoty Glob. Dlaczego? Ponieważ nagi mężczyzna na ekranie to wciąż ewenement.
Oczywiście tu trzeba doprecyzować co zwierz ma na myśli pod słowem nagi. Otóż nagi oznacza nie tylko nie mający nic na sobie, ale także nie sfotografowany w sposób mający nagość ukryć. Dobrym przykładem sceny, w której bohater zdecydowanie nie jest nagi jest scena z Tajemnicy Brokeback Mountain gdzie bohater robi pranie – rzeczywiście nic na sobie nie ma ale ujęcie jest tak zrobione, że równie dobrze mógłby być ubrany. Z resztą nawet takich ujęć nie ma w kinematografii zbyt wiele – a właściwie, jest ich zdecydowanie mniej niż ujęć kobiet. Zacznijmy od tego, że to nie jest żadna nowość – pierwszy film, w którym pokazała się naga kobieta nakręcono w 1897 roku – mniej więcej zaraz po tym jak w ogóle wymyślono film, ale na nagiego mężczyznę trzeba było jeszcze długo, długo czekać ( zwierz pomija filmy pornograficzne, które francuzi zaczęli kręcić zaraz po tym jak znudziło im się kolejne ujęcie pociągu wjeżdżającego na stację). Nic więc dziwnego, że kiedy nagi mężczyzna pojawi się na ekranie, natychmiast grający do aktor zostaje zasypywany dziesiątkami pytań, zaś wszyscy zastanawiają się czy to dobrze czy źle, że w kinie pojawia się co raz więcej nagości. Oczywiście te kwestie pojawiają się także kiedy na ekranie pojawi się naga aktorka, ale różnica polega na tym, że wtedy zadaje się pytanie czy było jej trudno grać i tyle. Kiedy na ekranie pojawia się nagi mężczyzna – prasę i Internet zalewają artykuły o znaczeniu takiej nagości. Tak jakby dopiero wtedy naruszono jakieś tabu.
Być może jest to prawda. Jak się okazuje – o ile nagie kobiety nie wypłaszają innych kobiet z widowni, o tyle kompletnie nadzy mężczyźni sprawiają, że panowie czują się niezbyt dobrze. Zwierz nie musi się jakoś strasznie długo zastanawiać nad powodem takiego dyskomfortu, nie mniej jednak nie wydaje się, by na męską skłonność do czynienia porównań należało składać całą nieobecność męskiej nagości w filmach. Wydaje się, że gra tu co innego – pewne przekonanie, że właściwie dla męskiej nagości istnieją tylko dwa odpowiednie konteksty – seksualny albo komediowy.
Zacznijmy od tego drugiego, który idealnie zdaje się pasować do zdania wypowiedzianego kiedyś przez przyjaciółkę zwierza, która w czasie rozmowy czy warto robić żeńskie odpowiedniki czasopism takich jak „Playboy” stwierdziła, że w sumie nie ma się co oszukiwać bo kompletnie nagi mężczyzna wygląda po prostu śmiesznie. Wydaje się, że ten sąd skłonność do wykorzystywania męskiej nagości w filmach komediowych. Zwierz pomija tu ” Goło i Wesoło”, w którym po pierwsze wcale tak dużo nagości nie ma, po drugie to właściwie nie jest komedia. Nie mniej sporo zupełnie nie uzasadnionej ( poza przekonaniem, że to śmieszne) nagości zawsze znajdziecie w filmie Sashy Baron Cohena ( Borat, Bruno ale i w sumie w Al. G też się znajdzie zapowiedź tego co będzie później), czy w filmach Judda Apatowa, który znany jest z tego, że w niemal każdym swoim filmie umieszcza nagich mężczyzn – najsławniejszym przypadkiem jest tu Chłopaki też Płaczą gdzie scena z kompletnie nagim bohaterem zajmuje trochę czasu ekranowego. Pod tym względem odznaczyło się także pierwsze i drugie Kac Vegas. Do tego można wrzucić całe mnóstwo nieco bardziej taktownie ciętych scen z przebierali w filmach komediowych – jak właściwie bliźniacze sceny z Crazy, Stupid, Love i Run fat Boy Run. Z resztą wymieniać można by tu zapewne dużo dłużej – nagi mężczyzna zawsze jest bowiem śmieszny, zwłaszcza kiedy rozmawia z innym mężczyzną ( ale też z kobietą), który wcale nie chce go nago oglądać – dobrym przykładem jest tu scena z filmowej ekranizacji Sherlocka Holmesa gdzie Stephen Fry jako Mycroft kompletnie nagi rozmawia z bohaterką grającą Mary. Pod tym względem wydaje się, że takie sceny dobrze oddają nastrój jaki czuje część widzów oglądając film – rozładowując ich skrępowanie faktem, że na scenie pojawił się ktoś bez ubrania. Nie mniej jednak warto tu dodać, że właściwie prawie nie ma komedii gdzie bohater pojawił by się zupełnie kompletnie nagi filmowany od przodu bez strategicznie umieszczonych rekwizytów.
Drugi kontekst wydaje się już zdecydowanie bardziej oczywisty – jeśli mężczyzna jest nagi to musi chodzić o seks. I to najczęściej nie seks jako temat poboczny filmu ale jako temat główny – spójrzmy na kilka tytułów – Young Adam ( rozbiera się znany z tego, że nie wstydzi się chodzić nago po ekranie – Ewan McGregor), Boogie Nights ( film o przemyśle pornograficznym)l Intymność ( film o ludziach uprawiających seks bez miłości – w dużym skrócie), Ostatnie Tango w Paryżu ( plus minus to samo), Shortbus ( opowiadający o życiu seksualnym bohaterów hetero i homoseksualnych), Dzikie żądze ( toczące się problemu domniemanego gwałtu), Amerykański Gigolo ( właściwie tytuł mówi sam za siebie), Kinsey ( tu też właściwie wszystko tłumaczy). Zwierz mógłby pewnie jeszcze długo wymieniać – ważna jest raczej prawidłowość – nagi mężczyzna oznacza, że wkraczamy na drogę filmu który toczy się wokół seksu – nawet wspomniany Wstyd mimo, że omawiana scena nie ma seksualnego charakteru, potrzebuje jeszcze tylko dwóch ująć by zająć się seksem i pozostać przy tej tematyce właściwie do końca. Być może chodzi o to, że dziś pokazanie nagiej kobiety nie łamie żadnego tabu – naga kobieta jest tak strasznie wykorzystywana w kulturze, że wydaje się, że do pewnego stopnia ( zwierz podkreśla do pewnego) przebiła się na drugą stronę. Jako że nagich kobiet wszędzie mnóstwo to już nikogo tak naprawdę nie szokują , i nawet z seksem się już nie muszą koniecznie kojarzyć, bo kto wie czy to nie kolejna reklama kaloryferów.
Oczywiście zwierz nie chce być niesprawiedliwy – chichot i seks nie są jedynymi usprawiedliwieniami męskiej nagości w kinie. Czasem, rzadko bo rzadko ( co tam strasznie rzadko) pojawia się scena, w której mężczyzna jest nagi. Ot tak po prostu, zazwyczaj dlatego, że pewnie byłby w tej scenie nagi i tak. Nie mniej nawet zwierz ma w głowie tylko jeden czy dwa tytuły ( I to takie które większości czytelników naprawdę nic nie powiedzą), i musi przyznać, że sam był zaskoczony jak rzadko w filmach pojawia się taka neutralna nagość męska ( żeńska też pojawia się rzadko ale zdecydowanie częściej). Zwierz może powinien tu dodać, że kiedy pisze w kinie to ma na myśli przede wszystkim kinematografię amerykańską, angielską i australijską. W kinematografiach europejskich – zwłaszcza francuskiej podchodzi się do tematu zdecydowanie bardziej liberalnie ( zwierzowi się wydaje, że podobne stwierdzenie odnosi się też do kinematografii polskiej zwłaszcza lat 70), ale ponownie – zwierz chce się skoncentrować przede wszystkim na kinematografii popularnej ( bo jest zwierzem popkulturalnym).
Jeśli przyjrzymy się nazwiskom aktorów, którzy przespacerowali się po ekranie nago jedno od razu nas uderzy – zdecydowanie tam więcej Brytyjczyków i Australijczyków niż amerykanów – nie ma się co dziwić. Pomijając fakt, że kino amerykańskie zawsze było bez porównania bardziej pruderyjne od europejskiego, należy dodać fakt, że zdecydowanie bardziej pruderyjni są też sami aktorzy – najlepszym tego przykładem może być fakt, że nawet w epatujących męską nagością serialach telewizyjnych stacji HBO ( telewizja która czuje się chora jeśli kogoś nie rozbierze w choć jednym odcinku)- spójrzcie na obsadę Czystej Krwi – gdzie co odcinek ciuchów pozbywa się Brytyjczyk, Szwed i Australijczyk. Wydaje się z resztą, że rozebranie się dla aktora amerykańskiego oznacza zupełnie ale to zupełnie co innego niż dla Brytyjczyka – zwierz nigdy nie zapomni absolutnie kuriozalnej dyskusji toczącej się wokół pośladków Clooneya widocznych na filmie Solaris. Dyskusja była głupia ale dobrze ilustruje ile zainteresowania budzi choć taka skromna nagość w amerykańskim filmie. Być może to właśnie jest najprostszy klucz do całej sprawy – nie wymagający większego zastanowienia. Amerykanie nie lubią nagości, boją się jej widzowie i producenci, a poważnie piętnuje ją organizacja przyznająca kategorie wiekowe wszyscy starają się ją wyeliminować ( nie wierzcie w bajki, że zewsząd epatuje się na nas nagością – prawdziwej nagości wcale nie jest aż tak wiele w popkulturze). Możecie się zastanawiać co zwierzowi przeszkadza w tej sytuacji – bądź co bądź chyba nie łazi d kina gapić się na nagich ludzi. Otóż zwierza owa sytuacja irytuje przede wszystkim dlatego, że praktycznie równa nagość z seksem. Tymczasem cóż – zdecydowanie nie jest to to samo. Co więcej, wprowadza owo niezdrowe podniecenie. I tak kiedy Fassbender przechodzi z jednego pokoju do drugiego nago to wszyscy na widowni rozważają to w kontekście uzależnienia jego bohatera od seksu i tytułu filmu „Wstyd”. A gdyby tak nagości było więcej to bohater filmu przeszedłby z pokoju do pokoju. Taki paradoks.
Właściwie na tym zwierz mógłby skończyć ale nie daje mu spokoju jedna myśl. Otóż istnieje jedno miejsce gdzie męska nagość nie tyle jest tolerowana co przeżywa prawdziwy renesans. To teatr – zwierz czytał kiedyś artykuł, w którym zauważano, że dziś nagich mężczyzn na scenie prędzej niż w klubie ze stripteasem można zobaczyć w operze. Coś w tym nawet jest. Co więcej nagość w teatrze mimo, że bardziej krępująca dla aktora i widowni uważana jest za coś właściwie pozytywnego. Oburzyć się – znaczy nie mieć smaku, wyczucia i odpowiedniej dojrzałości, wykorzystać w sztuce – znaczy znać się na najnowszych trendach i szukać nowych form wyrazu. Nagość w teatrze stała się normą i to w pewnym stopniu irytującą bo rozbiera się aktorów nawet w tych spektaklach w których rozbierać ich zdecydowanie nie trzeba. Zwierz zastanawia się skąd taka różnica i dochodzi do wniosku, że wciąż gra tu chyba jednak przekonanie, ze nagość może być ale tyko jeśli mamy na papierze napisane że to sztuka. I to na wszelki wypadek wysoka.
Ps: Dlaczego we wpisie nie ma ilustracji??? A to dlatego, że zwierz nawet nie próbował wpisać odpowiedniej frazy w wyszukiwarkę grafiki google – miał bowiem podejrzenia, że nie znalazłby tam koniecznie tego czego szuka.??