Hej
Dziś będzie trochę nietypowy wpis. Zwierz chodzi sobie po Internecie i dość nałogowo wchodzi w interakcje z czytelnikami. Niekiedy mówimy sobie nawzajem, że jesteśmy wspaniali, niekiedy dochodzi do pewnych rozbieżności. Często po takich rozmowach – czy nawet po jakimś pobocznym wątku zwierz łapie się na obserwacji, która jest zbyt mała i wąska by napisać o niej wpis, ale z drugiej strony – zwierz ma wrażenie, że chciałby zamieścić ją na swoim blogu. Dlatego po kilku ostatnich rozmowach zdecydował się na taki absolutnie misz maszowy wpis, z różnymi obserwacjami zwierza na temat popkultury. To jest jeden z tych wpisów gdzie zwierz się trochę mądrzy, no ale pamiętajcie, że w Internecie wszyscy jesteśmy mistrzami Zen a potem wychodzimy z domu i nadal nie mamy pojęcia co tak właściwie robić. Ewentualnie na odwrót. Gotowi? Tylko pamiętajcie misz masz!
Zwierz pragnie tak na wstępie zaznaczyć, że choć te obserwacje często dotyczą wypowiedzi różnych osób (lub pośrednio doniesienia zwierzowi o tym jak się niektórzy ludzie wypowiadają) to w sumie nie ma w zwierzu niechęci do osób które myślą inaczej i na pewno nie byłby w stanie wskazać jednej osoby odpowiedzialnej za jedno spostrzeżenie. Tak więc naprawdę zwierz nie pisze o nikim konkretnie
To, że w filmie jest kobieta nie znaczy, że jest feministyczny – nie chodzi zwierzowi o całą dyskusje o Outlanderze ale też o Strażników Galaktyki i w ogóle próbę sprowadzenia dyskusji do wątku „Ej jest kobieta jest OK”. No więc sama obecność kobiety w centrum narracji nie czyni z filmu z góry feministycznego – równie dobrze możemy mieć produkt bardzo tradycyjny i nadal mieć kobietę czy kobiety w samym środku historii. To niby proste ale czasem w dyskusji umyka. Jak ktoś słusznie zauważył – w Avengersach jest tylko jedna ważna postać kobieca a i tak jest lepiej potraktowana niż bohaterki Strażników Galaktyki (ma więcej do zrobienia i więcej do powiedzenia). Nie znaczy to że jeden film jest lśniący i feministyczny a drugi brzydki i obślizgły. Po prostu w tym aspekcie – nic nie jest takie proste co więcej – nic z tego co zwierz napisał nie oznacza, że jedno ma się wam podobać a drugie nie. Chcecie feministycznej produkcji? Obejrzyjcie sobie Orange is The New Black czy Orphan Black – zobaczycie fajne, dowcipne i przejmujące seriale w których są kobiety, faceci i klony. I jest bardzo przyjemnie. To dla tych co a.) nie widzieli i powinni się wstydzić b.) myślą, że jak serial jest feministyczny to polega głównie na wbijaniu mężczyzn na pal (ale chyba was tu nie ma bo ten blog nawiedzają specyficzni ludzie).
Jeśli ktoś ma inne zdanie nie znaczy, że nie wie o czym pisze – OK to odnosi się do pewnych uwag dotyczących Incepcji ale też w ogóle pewnego spojrzenia na pisanie o popkulturze. Tak to prawda, czasem ludzie nie mają zielonego pojęcia o czym mówią i wtedy trzeba pomstować. Ale mechanizm – jeśli ci się nie spodobało, nie rozumiesz, nie wiesz, nie douczyłeś się nie jest taki prosty. Wręcz przeciwnie – zwierz ma niekiedy wrażenie, że im więcej się wie na dany temat tym łatwiej wyrobić sobie opinię która może być zupełnie różna niż większości. Najlepiej to widać po ekranizacjach komiksów – ludzie którzy doskonale znają materiał wyjściowy reagują na filmy inaczej niż ci którzy bohaterów poznali w kinie. Przy czym błędem jest myślenie, że jakaś reakcja jest lepsza a jakaś gorsza. Tak to prawda – zwierz (dobra, my wszyscy) lubimy kiedy panuje zgoda i wszyscy lubimy jedną rzecz. Ale trudno uznać, lubienie czy nielubienie czegoś za lepsze czy gorsze. Jasne są takie momenty kiedy jest nam osobiście przykro gdy ktoś mówi, że czegoś nie lubi (serio nie mówcie zwierzowi że nie lubicie Gwiezdnych Wojen będzie łkał) ale to jego nielubienie ani nasze lubienie ze sobą nie konkurują. Istnieją obok siebie, nikt nie jest lepszy ani gorszy. To jest jedna z tych rzeczy, której wszyscy uczymy się powoli. Czasem stawiamy nawet granicę (jeśli nie lubisz tego autora nie możemy być przyjaciółmi) ale prawda jest taka, że granicą powinny być przede wszystkim uczucia osób z którymi rozmawiamy. Tzn. jeśli nasz najlepszy kumpel uważa że światu nie przydarzył się lepszy film niż Bejbi Blues, to choć drobna polemika jest wskazana to nie musimy za każdym razem gdy go widzimy przypominać że różnimy się poglądami. Chyba że obawiamy się, że porwali go obcy.
Stwierdzenie, że coś jest tylko – „romansem”, „ekranizacją komiksu”, „filmem akcji”, „rozrywką” nie daje przyzwolenia na kręcenie złych filmów – widzicie często w rozmowach o filmach pojawia się takie uzasadnienie – czego się spodziewasz to taki gatunek, to tylko produkcja rozrywkowa trzeba obniżyć wymagania. Tymczasem – przynajmniej zdaniem zwierza trzeba tu rozdzielić dwie rzeczy. Tak to prawda że po filmie rozrywkowym nie spodziewamy się takiej samej głębi przekazu jak po poważnym filmie dramatycznym, tak nie należy się spodziewać wybitnego aktorstwa w filmie akcji i raczej można przyjąć, że nikt nie zafunduje nam wybitnego monologu o przemijaniu w środku romansu. To wszystko prawda. Co nie zmienia faktu, że nadal możemy wymagać by akcja była sprawnie przeprowadzona, by twórcy mieli ciekawe pomysły, by postacie były dobrze napisane. Nie ma żadnego gatunku filmowego czy literackiego w którego ramy wpisane byłby złe postacie, nudna akcja czy kompletny brak logiki w postępowaniu bohaterów. Od wszystkich produkcji trzeba wymagać by starały się być jak najlepsze w swoim gatunku. Inaczej w ogóle możemy odpuścić i przestać stawiać jakiekolwiek wymagania. Problem polega na tym, że kiedy przestajemy stawiać wymagania to twórcy obniżają poprzeczkę. Poza tym – film, książka, płyta ma być dobra – satysfakcjonująca, ciesząca, porywająca – niezależnie od tego jaki gatunek reprezentuje. Wymagania względem jakości nie powinny ograniczać się wyłącznie do kina ambitnego – ono sobie poradzi – to od kina rozrywkowego od telewizji trzeba wymagać jakości. Bo inaczej się tego nie dostanie.
Jeśli coś jest zabawne popularne i radosne to wcale nie znaczy, że lekceważy problem – zwierz zwrócił uwagę, że bardzo wiele osób w reakcji na polewanie się lodowatą wodą przez gwiazdy filmu ma dość jednoznaczną postawę – za dużo w tym zabawy za mało powagi i tak nikogo nie obchodzi czego ta akcja dotyczy. Tymczasem to nie do końca jest prawda – pomijając fakt, że udało się zebrać sporo pieniędzy na organizację charytatywną to jeszcze sporo osób dowiedziało się w ogóle o jej istnieniu. Czy większość osób ogląda te filmiki tylko po to by zobaczyć mokrych aktorów? Tak oczywiście – zresztą dlatego ten viral jest taki nośny. Czy to oznacza, że nie ma w tym nic dobrego? Absolutnie nie – negatywne i cyniczne nastawienie do świata jest uważane za dojrzalsze i poważniejsze. Ale jest też łatwiejsze. Bardzo łatwo jest dojść do wniosku, że wszyscy są głupi, egoistyczni a świat jest zły. Zdecydowanie trudniej stwierdzić, że świat jest jaki jest i czasem ludzie zachowują się porządnie i mają jeszcze przy tym kawał dobrej zabawy. Zwierz nie twierdzi że zdarza się to często ale jak już się zdarzyło to tylko się cieszyć.
To jak reagujesz na wydarzenia które bezpośrednio cię nie dotyczą zależy tylko od ciebie – zwierz pisał o tym w notce o śmierci Robina Williamsa ale chciałby powtórzyć. Nikt nie ma monopolu na wyznaczanie jak mamy się czuć w danej sytuacji. Część osób do rzeczy które ich bezpośrednio nie dotyczą podchodzą z dystansem, część z egzaltacją, część ma taki naturalny odruch by np. kupić film, tomik poezji książkę- właśnie zmarłej osoby. Żaden z tych schematów zachowania nie jest lepszy albo gorszy. Tak długo aż nie popadamy w przesadę możemy spokojnie przyjąć że każda reakcja jest dobra. Co więcej trzeba pamiętać – żeby dziwić się mądrze światu – jeśli sami reagujemy zupełnie inaczej zadać sobie pytanie – skąd taka a nie inna reakcja innych ludzi. Czasem może się okazać, że coś co wydaje się bardzo dziwne jest w istocie proste. No i najważniejsze – tak ludzie są denerwujący, ale tak jak on dla nas tak i my dla osób trzecich. Im wcześniej sobie zdamy z tego sprawę tym łatwiej żyć we względnym spokoju.
Podważanie wartości uznanych arcydzieł nie jest złe, ale warto zapytać dlaczego ktoś uznał to za arcydzieło – zwierz bardzo często napotyka się w dyskusjach na takie zdanie „ja nie uznaję klasyki”, „nie uznaję arcydzieł”, „nie uznaję że coś jest dobre tylko dlatego, że ludzie tak mówią”. W tym podejściu nie ma w sumie nic złego, ale niekiedy prowadzi trochę w ślepy zaułek gdzie jesteśmy ograniczeni tylko do własnych wrażeń, opinii i interpretacji. Dlatego o ile samo podważanie znaczenia filmów, książek, czy muzyków nie jest złe to jednak zawsze warto zwrócić się do krytyków i dowiedzieć się dlaczego akurat to wybrano za arcydzieło. Czasem możemy się dowiedzieć jak bardzo zmieniło się myślenie o jakiejś formie sztuki, czasem ktoś podsuwa nam interpretację o której byśmy nie pomyśleli, czasem dowiadujemy się że genialność jakiegoś dzieła dziś nas nie powala ale kiedyś było pierwsze w danym gatunku, kategorii itp. Widzicie zwierz jest zdania, że nie można ślepo słuchać opinii krytyki ale uważa, że można dać się przekonać. Zwierz przekonał się w swoim życiu kulka razy że rozsądne wysłuchanie argumentów czasem może sprawić że coś co nie zachwycało zaczyna zachwycać. I nie trzeba się bać, że stracimy własny gust i umiejętność formułowania własnego zdania. Ile by się człowiek nie naczytał i nie dowiedział nadal niektóre rzeczy będą się mu podobać a niektóre będą dla niego zupełnie beznadziejne. Ale nie warto zamykać się wyłącznie w przestrzeni własnych poglądów.
Tak, ludzie mogą nie zrozumieć twojej pasji. Nie, nie musisz się nimi przejmować – póki twoją pasją nie jest porywanie małych dzieci dla okupu, kopanie psów czy przyrządzanie wątroby swojego psychiatry na kolację póty nie musisz się za bardzo przejmować co o twojej pasji myślą inni. I jasne że sporo osób może nie zrozumieć np. kogos takiego jak zwierz, ale trzeba też zrozumieć, że jeśli np. siedzenie w kulturze popularnej nie jest czyjąś pasją to nie zrozumie jak można obejrzeć cztery sezony serialu bo w piątym pojawia się aktor którego lubisz. Ale zwykle okazuje się, ze nawet z osobą o zupełnie różnych zainteresowaniach można się jednak dogadać – wystarczy dowiedzieć się co drugą osobę bawi tak jak nas popkultura. Bo w sumie nie ważne co człowieka bawi – wszyscy mamy podobne emocje. Oczywiście zwierz wie, że są ludzie bez pasji w życiu. Ale im należy odrobinę współczuć bo łatwiej przejść przez życie kiedy coś nas fascynuje.
Nie ma sensu zakładać z góry, że nasz rozmówca ma ustalone poglądy– zwierz często dostaje pytania o fanów i fan fiction – ma tu specyficzne podejście – niektóre zjawiska lubi do innych podchodzi ze sporym dystansem. Ale wiele osób zakłada, że zwierz posługuje się jakimś schematem myślenia – nie bawisz się w fan fiction więc pewnie uważasz że autorzy są głupi, nie bawi cię slash więc pewnie masz określoną opinie o młodocianych fankach. Prawdą jest że część poglądów występuje często razem. Ale nie wszystkie i nie zawsze. Zamiast zakładać że rozmówca posługuje się jakimiś schematami warto sprawdzić czy nie mamy do czynienia z jedną z miliona osób które nie mają jasno sprecyzowanych poglądów na każdą sprawę. Ludzie którzy nie mają jednoznacznych poglądów to ludzie których naprawdę warto się trzymać.
Dobra tyle na dziś. Zwierz bawi się w takie połącznie Coelho i mistrza zen ale tak naprawdę te wszystkie uwagi gdzieś mieszczą się w wielkim zbiorze – „jak rozmawiać o kulturze byśmy sobie podyskutowali nie obrażając się wzajemnie”. Bo to jest wciąż nasz (nie wasz bo cudni jesteście ale taki ogólnospołeczny ) problem. Nie umiemy rozmawiać o kulturze. Skąd mielibyśmy umieć skoro po drodze się tego nie uczymy- z kolei rozmawianie o kulturze nie jest proste bo wymaga by rozmówca zaprzągł do rozmowy całą swoją osobistą perspektywę, wiedzę i jeszcze – otwartość na spojrzenie drugiego człowieka. Wobec rozmów o kulturze wszelkie rozmowy o polityce są śmiesznie proste. Zwierz napisał kiedyś taki mini poradnik jak rozmawiać o kulturze popularnej więc można to uznać, za poradnik w działaniu albo po prostu erratę. Albo zgodnie z tym co zwierz zapowiedział zbiór luźnych przemyśleń wynikający ze zbyt długiego przebywania w sieci.
Ps: A jutro będzie wiało!
Ps2: Pisanie ręczne wpisów jest doskonałym sposobem by potem przyśpieszyć pisanie wpisów w Internecie – wystarczy tylko napisać zupełnie co innego niż zapisało się na kratce ;)