Wielbiciele serialu Being Human mogą się dziś czuć jakby znów był 2007 roku. Oto BBC zaprezentowało dwa nowe seriale – z dawna zapowiadany Poldark z Aidanem Turnerem w roli głównej i Banished z Rusellem Tovey – i tak brytyjska telewizja znów ma w swojej ramówce wampira i wilkołaka – choć w nieco innych rolach.
Zwierz postara się nie umieścić w ramach ilsutracji wyłącznie zbliżeń z pierwszego odcinka. Jak mówi postara się. A tak serio – ponieważ mimo miłości do Aidana i serialu to trochę za mało na wpis to możecie w nim przeczytać też o drugim nowym serialu BBC Banished
Zacznijmy od z dawna wyczekiwanego Poldark. Zwierz zaczął na serial czekać w chwili ogłoszenia castingu. Aidan Turner należy bowiem do absolutnie ulubionych aktorów zwierza, który niestety zagrał w dość nielicznych produkcjach, które to wszystkie produkcje zwierz widział. Cóż więcej mu więc zostało poza wyczekiwaniem czegokolwiek nowego. Kiedy pojawiła się wieść, że oto BBC kręcić będzie serial w którym Aidan zagra główną rolę zwierz nastawił się na tryb wyczekiwania, który zakończył się 8 marca – co nie jest złym wyborem, jako że przystojny aktor w mundurze brytyjskiej armii to zawsze dobry prezent na dzień kobiet. Dla nie zorientowanych Poldark to ekranizacja powieści Winstona Grahama o dzielnym Rossie Poldarku który odesłany na wojnę (w Ameryce) wraca po trzech latach tylko po to by dowiedzieć się, że jego ukochana Elizabeth wychodzi za innego. Jak to zwykle w takich tragicznych sytuacjach bywa, bohaterowie mieszkają tuż obok siebie (w pięknej Kornwalii) i chcąc nie chcąc muszą co chwila się na siebie natykać. Jak słusznie przypuszczacie – nawet jeden odcinek serialu daje pogląd co czeka nas dalej. A czekają nas melodramaty, dramaty, sceny z dużą ilością jazdy konnej i spoglądania w dal z nadmorskich klifów.
Serio oni ganiają przez cały serial ustawiając sceny tak co by aktor wyglądał jak najkorzystniej. Czasem ma się wrażenie, że nosi on wręcz własne światło co by nań ładnie padało
Paradoksalnie jednak Poldark okazuje się produkcją niesłychanie satysfakcjonującą. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze serial zdecydowanie nie udaje że jest czymś innym niż osadzoną w realiach historycznych historią obyczajową która pewne konieczne elementy zawierać musi. Kiedy w jednej ze scen odcinka nasz bohater broni na ulicy biednej dziewczyny to czujemy miłą satysfakcję rozpoznają znane nam tropy, gdy dochodzi do bójki to im większe cięgi zbiera Poldark tym bardziej upewniamy się, że bójkę wygra. Zwierz z przyjemnością ogląda seriale i produkcje które biorą dobrze znane schematy ale rozgrywają je z pewną świeżością. Zwierz nie napisał, że mamy do czynienia z melodramatem w stanie czystym bo zarówno autor powieści jak i twórcy nie zapomnieli dodać wątków które pozwalają wyjść poza schemat zawiedzionego kochanka. Ross jest bohaterem którego chcemy oglądać – choć oczywiście niepozbawionym wad. Ale jego duma i upór, oraz niekoniecznie najlepszy charakter są w jakiś sposób pociągające. Przy czym i tak nieco osłabiono pewne cechy Poldarka by jednak wydał się nieco przyjemniejszy. A przynajmniej znośny dla współczesnego widza.
Cykl zdjęć do ćwiczenia : podpisz emocje bohatera (możesz skorzystać ze slów :radość zaskoczenie smutek), odpowiedz w dwóch zdaniach dlaczego smutny jest taki ładny
Jednak nie tylko nieźle napisany scenariusz (z dużą ilością scen jazdy konnej i klifów – tak co pięć minut obowiązkowy koń i klif) służy produkcji. Zwierz poważnie się zastanawia czy twórcy filmu nie usiedli i nie ustalili, że będzie to serial w którym jeśli zrobi się dowolną stopklatkę dostanie się cudownie oświetlone zdjęcie Aidana Turnera. Zwierz lubi aktora, ale ma wrażenie że twórcy filmu są w nim dosłownie zakochani. Nie jest trudno dobrze wypaść w produkcji, która robi dosłownie wszystko by się wyglądało jak milion dolarów. Tu go oświetlą, tam postawią przy oknie, dadzą śliczne ciuchy, włos rozwiany, sceny jazdy końskiej wzdłuż brzegu klifu. No jakby mieli rozpiskę w jakich ujęciach aktor wygląda najkorzystniej i układali wedle niej plan zdjęciowy a kto wie może i scenariusz. Ale Turner jest dobrze obsadzony nie tylko ze względu na urodę (powiedzmy sobie szczerze, kiedy pierwszy raz pojawiła się informacja że zagra Poldarka rozległy się głosy że jest za ładny i młody) – aktor udowodnił nie raz że idealnie łączy urok osobisty z graniem postaci mroczniejszych czy wewnętrznie skonfliktowanych. Tu jest podobnie – kiedy uśmiechnie się radośnie to widać, że to młody sympatyczny facet, z sercem do zabawy i hazardu. Kiedy jednak chodzi wściekły czy zachmurzony – czyli przez większość odcinka – to nie mamy najmniejszych trudności by wyobrazić sobie go jako postać niemal tragiczną. Przy czym Turner mówi w tym serialu zdecydowanie niższym głosem niż zazwyczaj co jest zabiegiem bardzo słusznym a i dla ucha też miłym. Oczywiście nie jest (mimo silnego wrażenia jakie odniósł zwierz) Aidan jednym aktorem jaki pojawia się w pierwszym odcinku. Zwierza bardzo cieszy obecność Eleanor Tomlinson (gra Demelza – młodą służącą Poldarka która jak zwierz mniema będzie idealnie uzupełniać nam miłosny trójkąt) – zwierzowi dziewczyna mignęła w kilku produkcjach zaskarbiając sobie zwierza sympatię (poza tym to prześliczna dziewczyna której tak dobrze z nadmorskimi klifami w tle). Poza tym obsada jak zwykle mocna i ponieważ w Anglii jest jedynie dwanaścioro aktorów to w większości skądś aktorów kojarzycie (jak Phila Daviesa z Sherlocka).
Nie to nie jest okładka taniego romansidła to autentyczne zdjęcie promocyjne filmu
Zwierz przyzna bez bicia że się w Poldark zakochał. Wydaje się to idealny serial by biec co tydzień przed telewizor zachwycać się urodą serialu, koni, klifów, Aidana i wszystkie dookoła a jednocześnie poddać się historii, gdzie miłość, sytuacja ekonomiczna i wzajemna rywalizacja odgrywają najważniejszą rolę. Wszak czy nie jest to dokładnie ten zestaw którego szuka się w dobrej historii? A przynajmniej zwierz szuka i szukać będzie w kolejne niedzielne popołudnia.
Banished kupuje widza tym jak szybko uświadamia mu, że życie w koloniach naprawdę nie należało do najłatwiejszych dla nikogo
No ale to nie koniec, zwierz obiecał wam jeszcze kilka słów o drugim serialu który zafundowało nam BBC. Banished opowiada historię zupełnie inaczej ale nie mniej dramatycznie. Oto jesteśmy w Australii. Ale w tej Australii która jeszcze nie zamieniła się w jedno z najsympatyczniejszych miejsc na ziemi. Jest XVIIII wiek – i Anglicy właśnie wpadli na doskonały pomysł by przywieść do nowej kolonii swoich skazańców. Osady jeszcze właściwie nie ma, gubernator nowej prowincji mieszka w niewielkiej chatce a wokół niego w dość prowizorycznych warunkach – skazańcy i pilnujący ich żołnierze. Twórcy robią wszystko byśmy nie zapomnieli, jak ciężkie i nieludzkie były warunki w tych pierwszych latach po przywiezieniu skazańców. Aby nam to w pełni uświadomić pierwszy odcinek opowiada dwie historie – w pierwszej mamy zakochanych skazańców – kobietę i mężczyznę. Kobiety nie mogą przebywać ze skazańcami (zachowuje się je dla żołnierzy by utrzymać morale) chyba że wezmą z nimi ślub. Problem polega na tym, że zakochani mają małżonków – daleko w Anglii, bez szans by kiedykolwiek ich zobaczyć czy się z nimi rozwieść. Prawo więc nakazuje – albo nie będą utrzymywać kontaktów albo jedno z nich zawiśnie. Nie trudno dostrzec że nie jest to prosta sytuacja. Ale chyba bardziej dramatyczna jest druga historia, skazańca który w obronie kobiety zwraca uwagę kowalowi by nie kradł jej jedzenia. Kara jest najsurowsza- kowal zaczyna zabierać mu jedzenie – co właściwie oznacza śmierć głodową.
Jej jak zwierz się strasznie męczył próbując sobie przypomnieć skąd zna aktor grającego gubernatora.
Zwierz musi przyznać, że dawno nie widział serialu, który tak dobrze pokazywałby w jak beznadziejnej sytuacji znaleźli się wszyscy w tej niewielkiej grupie nowych osadników. Choć teoretycznie linia przebiega „nasi skazańcy”, „Ich żołnierze” to jednak jest to zdecydowanie bardziej skomplikowana sytuacja. Po pierwsze nasi skazańcy też mają własne wewnętrzne prawa, które w skrócie sprowadzają się do tego, że każdy musi dbać o siebie – by przeżyć, ale nikt nie może poprosić o pomoc osoby spoza społeczności (np. władz) bo to oznacza ostracyzm. Szybko widać jak represyjny system narzucili sobie skazani. Z kolei żołnierze są w nie mniej opłakanej sytuacji. Niektórzy radośnie korzystają z przywilejów jakie daje im ochotnicza służba w koloniach ale dla wielu jest to równie męczące co dla skazańców – zaś stryczek dynda wesoło właściwie nad głowami wszystkich. Do tego dochodzi gubernator, który załatwia sprawy na bieżąco, starając się jednocześnie utrzymać porządek i spokój oraz nie zabić w sobie resztek człowieczeństwa. Zresztą to zróżnicowanie doskonale w pierwszym odcinku pokazano – dając nam pełen przegląd postaci, postaw i problemów.
Życie nie jest proste – zwlaszcza że twórcy serialu przypominają nam że natura też nie jest po stronie kolonizatorów
Szczególnie dobre wrażenie robi obsadzony mniej więcej w głównej roli (mamy tu raczej bohatera zbiorowego) Russel Tovey – zwierz jest zawsze pod wrażeniem, jak ten obdarzony taką uroczą i trochę niewinną fizjonomią aktor doskonale znajduje się w scenach dramatycznych. Tu mamy ich pełen przegląd bo w kolonii od dowcipu i flirtu do walki o życie tylko dwa kroki. Z kolei Julian Rhind-Tutt gra tu (jak na razie) pozytywną postać co budzi w zwierzu dziwne poczucie dyskomfortu bo zwierz tyle razy widział jak aktor (bardzo zresztą dobrze) grał postacie wredne, podejrzane i paskudne że aż dziw bierze, że przez te pięćdziesiąt minut przekonał zwierza do dobrego charakteru swojego bohatera. Z kolei główną kobiecą rolę jak na razie gra doskonale znana z Ripper Street MyAnna Buring i zwierz ma nawet takie wrażenie jakby ta rola skazanej kobiety była idealnym przedłużeniem jej roli z poprzedniego serialu. Z kolei w tle miga znana z Paradise Joanna Vanderham więc zwierz podejrzewa że jej postać będzie miała jakąś większą rolę . Natomiast gubernatora gra David Wenham, który przysporzył zwierzowi cierpień, bo zwierz cały odcinek zastanawiał się skąd właściwie zna aktora i nie był sobie w stanie przypomnieć. W pozostałych rolach występuje zaś cała banda brytyjskich aktorów których mniej lub bardziej kojarzycie.
Serial nie koncentruje się tylko na skazańcach i pokazuje że postawy żołnierzy też były zróżnicowane
Zwierz musi przyznać, że choć nie zakochał się w Banished tak łatwo jak w Poldark (w Poldark w ogóle zakochać się jest niesłychanie łatwo) to musi przyznać, że bez zastanowienia wrzucił ten serial na listę tych które chce oglądać dalej. Przede wszystkim doskonale pokazano jak ciężkie było życie pierwszych mieszkańców kolonii – bez sentymentalizmu za to z brutalną szczerością. Zwierza zawsze ten kawałek historii bardzo interesował, więc cieszy się, że Anglicy zdecydowali się o nim tak opowiedzieć. Przy czym widać tu historyczny dystans każący się wszystkiemu przyglądać jednak z pewnym przerażeniem. Ale z drugiej strony – jeśli serial będzie dobry to może dostaniemy głębsze spojrzenie na ten w sumie społeczny eksperyment jakim było osadzenie skazanych w Australii. Jak na razie pierwszy odcinek w którym największym dramatem jest konflikt z kimś kto kradnie jedzenie pokazuje że twórcy nie boją się pokazać jak coś dla widza błahego może się zamienić w walkę na śmierć i życie.
Zwierz zostawia was z bohaterem i jego szpecącą blizną (czytajcie: najmniej szpecąca blizna w historii filmowych blizn)
Nie ma co udawać że oba seriale łączy coś poza faktem, że grają w nich aktorzy znani z jednej produkcji i angielski fetysz odnośnie mundurów. Jednocześnie jednak oba pokazują dlaczego zwierz kocha brytyjską telewizję. W zaledwie jeden wieczór zaprezentowano mu dwa podejścia do historycznego serialu. Jedno które stawia na czystą radochę i przyjemność oglądania postaci w więzieniu uczuć, drugie które stara się – w lekkiej bo w lekkiej formie – pokazać w sposób udramatyzowany kawałek historii o którym może nie wiemy za wiele. Wszystko zaś doskonale zagrane i dobrze wyreżyserowane oraz pięknie sfotografowane. Przy czym BBC jednak oferuje jakość przywodzącą na myśl co raz częściej jakość filmową. Zwłaszcza jeśli chodzi o zdjęcia – te w serialach brytyjskich są często po prostu fantastyczne. Jednocześnie ani jeden ani drugi serial nie traktuje widza jak idioty – wręcz przeciwnie ufa jego inteligencji i wyczuciu konwencji. No jak tu nie kochać BBC. Zwierz kocha. Całym swoim straszliwie zanglicyzowanym serduszkiem
O na na końcu wilkołak i wampir znów razem
Ps: Zgadnijcie kto kupił sobie DVD z pewnym serialem w przedsprzedaży. Teraz tylko poczekać do maja.
Ps2: Zwierz wie, że teraz pojawi się pytanie co z kolejnymi odcinkami. Chyba musimy się jednak umówić na wpisy na fb. Albo na jakieś krótkie wpisy dodatkowe bo zwierz ma wrażenie, że ten blog nie wytrzyma cotygodniowych zachwytów nad Aidanem.