Hej
Zwierz za namową swego przemądrego brata udał się do kina na film Legion. Zwierz czytał już wcześniej więcej niż nie pochlebne opinie na temat tej produkcji ale doszedł do wniosku że jedno niedzielne przedpołudnie w którym wszyscy idą do kościoła może spędzić na rozrywce choć trochę związanej z kwestiami niebieskimi. Zwierz nie pragnie wam tutaj polecać tego filmu ani też was szczególnie zniechęcać. Jest to bowiem produkcja która udowadnia jedno – jeśli chce się nakręcić film w którym występują Anioły i Demony ( nie nie chodzi tu zwierzowi bynajmniej o ekranizację powieści Dana Browna) trzeba bardzo uważać by nie nakręcić bzdury- nawet bowiem jeśli przeczytamy Biblię od początku do końca ( czego jak zwierz podejrzewa większość Hollywoodzkich scenarzystów jednak nie robi) to znajdziemy tam co najwyżej dużo sprzecznych informacji które by uznać je za prawdziwe wymagają bardzo istotnego pierwiastka – wiary ( o tą zaś też zwierz nie podejrzewa wspomnianych scenarzystów). Igranie z Bogiem bo zwierz nie wie jak to inaczej nazwać jest o tyle trudne że niemal wszyscy reżyserzy pragną nas przekonać że Bóg nie jest taki miły i sympatyczny jak nam się wydaje i że jeśli chce może zrobić człowiekowi krzywdę. Z nie znanych jednak zwierzowi powodów zamiast po prostu uczynić co chce ( wszak jest absolutnie i skończenie wszechmocny) zsyła swoich emisariuszy których na całe szczęście da się wykończyć przy pomocy zupełnie ziemskich środków ( we wspominanym filmie jest scena w której bohater strzela do archanioła – serio jakby to mogło w jakikolwiek sposób zaszkodzić niecielesnej emanacji Boskiej myśli). Z drugiej jednak strony zwierz nieco rozumie tych którzy dorwawszy się do stron Biblii znaleźli tam mnóstwo pomysłów na fajne filmy – wszak cała Apokalipsa wyglądałaby świetnie sfilmowana z nowoczesnymi efektami specjalnymi ( zwierz nie ma zamiaru bluźnić ale czy nie było by lepiej sobie to jakoś oswoić skoro niektórzy wierzą że i tak się zdarzy? Zwierz jest pewien że film nakręcony bezpośrednio na podstawie Apokalipsy św. Jana byłby hitem bez żadnych przeróbek). Nie mniej jednak zwierz wcale nie ma ochoty krytykować tych po których filmach ganiają androgenne anioły jak to było w przypadku Constantinie czy Antychryst w ciele uroczego chłopca. Fascynuje go raczej że w laicyzującym się świecie wszystko co Boskie, Anielskie czy Diabelskie nadal się dobrze sprzedaje. Choć moda na okultyzm dawno przeminęła umieszczenie jakiegokolwiek biblijnego motywu gwarantuje duże powodzenie a opowieści o upadłych aniołach to po prostu hit ( zwierz nie wie dlaczego na ponad połowie książek wydawanych przez wydawnictwo fabryka słów jest jakiś zakrwawiony anioł) Zwierz nie chce nikogo obrażać ale wydawało by się że w świecie wyjaśnionych zagadek, techniki i zdrowego rozsądku kwestie tego typu nie powinny być świetnie się sprzedającym produktem. Choć może się zwierz myli – może ta cała mityczna otoczka religij chrześcijańskiej jest dla współczesnego człowieka równą bajką co Bogowie greccy a wyobrażenie sobie że mogłaby być to prawda jest równie śmieszne jak pomysł że drzewa mają swoje duchy. A może chodzi o to że jeszcze nie dorośliśmy do tego by wspiąć się na wyżyny teologii gdzie Bóg jest tylko koncepcją pozbawioną całej mistycznej otoczki i wciąż potrzebujemy ludzi ze skrzydłami i płonącym mieczem by w niego uwierzyć? Zwierz nie jest chyba dobrą istotą do takich rozważań ale jest przekonany że ludzie potrzebują tego elementu swojej wiary i jeśli jedyne miejsce w którym mogą go znaleźć są powieści i filmy prędzej skłonią się ku temu niż ku kościołom.