Home Ogólnie Everything always happens czyli jeśli Doktor jest tu to nie ma go tam

Everything always happens czyli jeśli Doktor jest tu to nie ma go tam

autor Zwierz

 

Hej

 

Zwierz musi wam się przyz­nać, że wczo­raj padł ofi­arą dość niewybred­nych żartów ze strony swo­jej rodziny, która pod­czas sobot­niego obiadu, w cza­sie którego zag­o­niono do stołu nie tylko zwierza ale i jego rodzeńst­wo zabaw­iała się najokrut­niejszą grą świa­ta. Kaza­ła zwier­zowi streszczać Dok­to­ra Who. Jak każdy wie, zabawa ta pole­ga na tym, że najpierw każe­my komuś streś­cić odcinek a potem śmieje­my się z fak­tu, ze to co właśnie powiedzi­ał nie ma nawet odrobiny sen­su. Zwierz ciężko przeżył swo­je upoko­rze­nie, więc kole­jny odcinek siód­mego sezonu przy­witał jako potwierdze­nie, że jed­nak nie jest sza­lony, zaś ser­i­al nie jest tak kre­tyńs­ki jak to sug­erowała radośnie mat­ka zwierza. Jakie kon­kluz­je? Cóż najpierw przy­pom­ni­jmy, że będą spoil­ery (także wizualne).

 

 Chy­ba bardziej niż na prob­lemie inwazji kwadra­towych kostek odcinek sku­pia się na relacji między naszą trójką.

 

Sce­narzyś­ci tego sezonu od samego początku (czyli od krótkiego Pond’s Life) gra­ją wątkiem jak łączyć życie pry­watne i codzi­enne z bie­ganiem po całej galak­tyce. Pon­dowie radzą sobie z tym raz lep­iej raz gorzej (zwierz ku swo­je­mu zaskocze­niu dowiedzi­ał się, że podróżowanie z Dok­torem trwa już 10 lat co oznacza, że poprzed­nie sezony dzi­ały się w przeszłoś­ci sko­ro te dzieją się w ter­aźniejs­zoś­ci chy­ba że dzieją się w bard­zo niedalekiej przyszłoś­ci — wib­bly, wob­bly, timey wimey) — tym razem wyda­je się, że obo­je czu­ją się całkiem szczęśli­wi z myślą, że TARDIS więcej nie będzie parkować na ich pod­wórku no i właśnie wtedy wszys­tko to co sza­lone i kos­miczne pojaw­ia się na ich uli­cy. Pomysł na sam odcinek, w którym tem­atem prze­wod­nim jest to, że właś­ci­wie nic się nie dzieje jest nawet ciekawy. Zami­ast przy­gody dosta­je­my skrót całego roku, w cza­sie którego — nic się nie dzieje. Im bardziej nic się nie dzieje tym bardziej widz jest zain­try­gowany a sam Dok­tor znud­zony, Pon­dowie zaś zad­owoleni. Trochę to chao­ty­czne ale zwierz rozu­mie, że sce­narzys­tom bard­zo zależało na tym byśmy życie z Dok­torem poz­nali od tej drugiej — czeka­jącej strony.

 

 

 Dok­tor właś­ci­wie skła­da się z samego dzi­ała­nia, choć z jego braku cier­pli­woś­ci nie raz wynikły już spore problemy. 

 

 

No właśnie — sce­narzyś­ci odcin­ka namą­cili nieco zwier­zowi w głowie jeśli chodzi o podróżowanie z Dok­torem. Jak zwierz pamię­ta z poprzed­nich sezonów, Dok­tor mógł (wehikuł cza­su!) odstaw­ić swoich towarzyszy nie tylko w to samo miejsce z którego ich zabrał ale też dokład­nie w ten sam moment. Robi to z resztą i w tym odcinku gdzie zabiera Pondów z okazji roczni­cy ślubu na małą prze­jażdżkę, która zabiera 7 tygod­ni ale bez prob­le­mu dążą wró­cić na imprezę z której wys­zli (przy okazji ta mała sekc­ja z Savoyem i Hen­rykiem VIII jest bard­zo faj­na). Tak więc zwierz nie rozu­mie pod­sta­wowego prob­le­mu tego odcin­ka jakim jest fakt, że Pon­dowie znika­ją ze swo­jego życia na dobre kil­ka miesię­cy. Zwierz wie, że Dok­tor nie zawsze trafia w dokład­nie tą datę którą chce (wyda­je się, że częś­ciej mu się to nie uda­je) ale zwier­zowi zawsze się wydawało, że cała zabawa z podróżowaniem z Dok­torem pole­ga na tym, że two­je życie pole­ga na ratowa­niu plan­et i ludzkoś­ci ale w końcu wracasz do domu przed kolacją i następ­nego dnia idziesz do pra­cy. Być może zwierz czegoś nie zrozu­mi­ał, być może sce­narzyś­ci zde­cy­dowali się na taki zabieg bez którego trud­no roze­grać kon­flikt- zwykłe  życie, praca.

 

 

 Ponown­ie — szko­da, że ową potrze­bę znalezienia sobie zaję­cia przez Dok­to­ra sprowad­zono do kwestii mal­owa­nia pło­tu, koszenia trawy czy chwale­nia się sztuczka­mi piłkarski­mi (bied­ny Matt jeszcze nie pze­bo­lał, że nie został piłkarzem) — mógł­by sobie na przykład na pewien czas znaleźć jakąś pracę (potem kiedy wraca do Pondów)

 

 

Jak zwyk­le w przy­pad­ku odcinków gdzie nie za wiele się dzieje (nie ma takich w his­torii Dok­to­ra wiele ale cza­sem się zdarza­ją) uderza jak bard­zo Dok­tor nic o ludzi­ach nie wie. Ten wiel­ki obroń­ca ludzkoś­ci, bez prob­le­mu wygłasza hasła doty­czące całej ludzkoś­ci, ale kon­cepc­ja codzi­en­nego życia zda­je się go zde­cy­dowanie prz­eras­tać.  No ale to chy­ba wyni­ka z kon­strukcji postaci, która choć wiekowa to z całą pewnoś­cią niecier­pli­wa, ciekawska i nie znoszą­ca rutyny. Zwier­zowi zawsze przy­pom­i­na się w takich przy­pad­kach Blink gdzie Martha narze­ka, że to ona musi pra­cow­ać by utrzy­mać Dok­to­ra. Z drugiej jed­nak strony wyda­je się, że to najwięk­szy prob­lem jaki wnosi postać Dok­to­ra — wyglą­da jak człowiek, więc jako wid­zowie w pewnym stop­niu oczeku­je­my, że będzie się zachowywał jak człowiek — tylko że nie ma w nim wiele ludzkiego. W chy­ba najlep­szej sce­nie odcin­ka kiedy tłu­maczy Amy że przed niczym nie ucieka, ale ucieka zawsze do czegoś — do nowych miejsc, ludzi zdarzeń w pełni widać, że jego per­spek­ty­wa jest tak sze­ro­ka, że stanie w miejs­cu po pros­tu kół­ci się z jego naturą. Co więcej widać, że wszys­tkie te podróże są tak naprawdę podróża­mi skazany­mi na niepowodze­nie. Dok­tor bie­ga po całym wszechświecie bo nie chce prze­gapić tego wszys­tkiego co nieuchron­nie mu umknie. Tylko że zawsze będąc w jed­nym miejs­cu nie jest w innym. A wszys­tko umy­ka — tak jak umy­ka Dok­torowi życie Amy, czego zaczy­namy być dość boleśnie świado­mi po tym dialogu.

 

 

 To chy­ba cała ide­olo­gia Dok­to­ra w jed­nym gifie (ps: po więcej takich gifów idź­cie pod adres tum­blr z rogu gif)

 

Oczy­wiś­cie cały motyw łączenia życia z Dok­torem i życia codzi­en­nego domin­u­je odcinek, choć nie całkiem. Pomysł z kostka­mi które które­goś dnia spada­ją z nie­ba i nie za wiele robią przy­pom­ni­ał zwier­zowi pomysł z ducha­mi z drugiego sezonu — pow­tarza się schemat w którym ludzkość spo­ty­ka się z czymś niez­nanym i z pomocą mediów błyskaw­icznie to oswa­ja.  Nawet niek­tóre moty­wy — jak na przykład wyko­rzys­tanie pro­gramów telewiz­yjnych jest takie same. Zwier­zowi nawet się podo­ba to ciągłe i niezmi­enne przeko­nanie sce­narzys­tów że ludzkoś­ci nic nie jest w stanie tak naprawdę zaskoczyć. Niem­niej prob­lem pole­ga na tym, że o ile w przy­pad­ku “duchów” rozwiązanie było całkiem niezłe o tyle rozwiązanie prob­le­mu arcy­ciekawych kostek jest dość banalne i oczeki­wanie budowane przez cały odcinek nie jest wstanie sprostać jego rozwiąza­niu. A rozwiązanie jest proś­ci­utkie i bard­zo w sty­lu Dok­to­ra, łącznie z medy­cznie całkowicie niepraw­dopodob­nym “Every­body Lives”

 

 W odcinku powró­ciły fishfin­gers and cus­tard, wspom­ni­ano o K‑9 naw­iązano do Bry­gadiera — to jakaś ucz­ta dla tych którzy poszuku­ją drob­nych nawiązań.

 

 Na całe szczęś­cie w odcinku pojaw­ia się kil­ka postaci, które spraw­ia­ją, że ten zawód jaki się przeży­wa jest nieco lże­jszy. Przede wszys­tkim tata Rorego. Zwierz zawsze lubi kiedy w Dok­torze Who pojaw­ia­ją się jacyś przed­staw­iciele starszego pokole­nia bo zazwyczaj okazu­ją się dobrze napisany­mi posta­ci­a­mi. Ojciec Roryego poza tym, że jest bard­zo sym­pa­ty­czny i jak­by to ład­nie powiedzieć dziel­ny przy­pom­i­na zwier­zowi nieco  Wil­fre­da z cza­sów dziesiąt­ki. Kogoś kto błyskaw­icznie godzi się z ist­nie­niem postaci Dok­to­ra, z towarzyszą­cy­mi mu podróża­mi, kto ma tyle życiowego doświad­czenia by naprawdę doradz­ić coś naszym bohaterom ale jed­nocześnie na tyle rozsąd­ku by dostrzec, że bie­ganie po całym wszechświecie może się źle skończyć. Zwierz lubi scenę pomiędzy Dok­torem a ojciem Roryego gdy ten zada­je pytanie co stało się z inny­mi towarzysza­mi. Zwierz miał wraże­nie jak­by obser­wował roz­mowę dwóch dorosłych osób, z których jed­na chce zabrać dzieci do cyrku a dru­ga pyta czy tygrysy będą w klatkach. Dru­ga postać to nowa sze­foa UNIT i jak się okazu­je cór­ka Bry­gadiera. Zwier­zowi postać przez chwile przy­pom­i­nała dyrek­torkę Torch­wood (wyraźnie w świecie Dok­to­ra Who wielki­mi agenc­ja­mi rządza kobi­ety) ale w ostate­cznoś­ci okaza­ła się dobrze napisaną postacią w ramach kanonu “ta oso­ba z bry­tyjskiej agencji, która wita na zie­mi ulu­bionego kos­mitę Bry­tyjczyków”. Zwierz musi powiedzieć, że zawsze mu się podo­ba kiedy nowe sezony naw­iązu­ją do starych czy umac­ni­a­ją widza w przeko­na­niu, że właś­ci­wie oglą­da jed­ną bard­zo dłu­ga his­torię. Jed­nocześnie nie sposób się oprzeć wraże­niu, że mamy właśnie kole­jny dowód na to, że jeśli Dok­tor pojawi się w czymiś życiu to jego odd­zi­ały­wanie pozostanie tak silne, że może nawet prze­jść z pokole­nia na pokolenie.

 

 

 Zwierz abso­lut­nie uwiel­bia postać taty Roryego — szko­da że sce­narzyś­ci wprowadzili ja tak późno.

 

Jed­nak zwierz musi powiedzieć, że w ostate­cznym rozra­chunku odcinek zde­cy­dowanie więcej obiecy­wał niż rzeczy­wiś­cie dawał. Szko­da trochę, że codzi­enne życie Dok­to­ra i Pondów sprowad­zono do jed­nej sce­ny przy oglą­da­niu telewiz­ji (choć miło dowiedzieć się, że Dok­tor miał taki wpływ na pow­stanie jed­nej z najważniejszych potraw w ang­iel­skiej kuch­ni) — zwierz pamię­ta, że jed­nym z ulu­bionych frag­men­tów odcin­ka Lodger były te poświę­cone anal­i­zowa­niu jak Dok­tor poradz­ił­by sobie z tak skom­p­likowaną czyn­noś­cią jak poran­ny prysznic. Tu jak­by zapom­ni­ano, że ratowanie wszechświa­ta to nie to samo co życie przy małej uliczce gdzieś w Lon­dynie. Zwierz ma też drob­ną pre­ten­sję (ale może bardziej oso­bistą niż zasad­ną), że w odcinku nikt nie odniósł się do arcy­ważniej sprawy jaką jest fakt, że życie z Dok­torem total­nie zwichrowało ich życie przede wszys­tkim przez pojaw­ie­nie się River/Melody. Zdaniem zwierza całkowite pominię­cie tego tem­atu, nieco osłabia znacze­nie Dok­to­ra w życiu bohaterów.

 

 

 

 Od początku sezonu pod­kreśla się wyjątkowość Pondów. Tym trud­niej będzie ich wye­lim­i­nować. Choć wyda­je się, że cały ten odcinek nakrę­cono dla tej jed­nej roz­mowy. bard­zo z resztą Dobrej.

 

Za tydzień mówimy bye bye Ponds. Zwierz nie może się doczekać. Po pier­wsze nie może się doczekać odcin­ka jako takiego bo Anioły w Nowym Jorku zapowiada­ją się ciekaw­ie (wraca Riv­er, która raz na zawsze skradła serce zwierza), po drugie zwierz zas­tanaw­ia się jak Mof­fat wybrnie z wye­lim­i­nowa­nia Pondów bez ich zabi­ja­nia — bo moi drodzy zwierz nie wierzy by Mof­fat zabił Pondów albo cho­ci­aż­by jed­no z nich. Ist­nieją jakieś granice, których nasz Troll nie przeskoczy. Z resztą to on jest sce­narzys­tą, u którego prak­ty­cznie zawsze jed­nak wszys­tko dobrze się kończy (to znaczy źle się kończy ale nie TAK źle). Po trze­cie wresz­cie zwierz nie może się doczekać nowej towarzysz­ki (oraz odpowiedzi na pytanie kim jest), rozwiąza­nia kwestii Cisz (o których strasz­na Cisza mimo zapowiedzi z szóstego sezonu) oraz tego jak te wszys­tkie rozpoczęte zwłaszcza w szóstym sezonie kwest­ie roze­grać bez udzi­ału Pondów. Wyda­je się, że to będzie trochę jak nowe otwar­cie, bo prawdą jest że ta wcie­le­nie Dok­to­ra gania po wszechświecie z pier­wszą oso­ba jaką zobaczyło, może czas roze­jrzeć się za kimś innym.  Ale chus­tecz­ki zwierz sobie na biurku postawi.

 

 

 

 Amy i Dok­tor, Dok­tor i Amy — wyda­je się, że tym razem może być nawet boleśniej niż w przy­pad­ku Rose, bo powiedzmy sobie szcz­erze, ta dwój­ka naprawdę więcej przeżyła.

 

Ps: Zwierz już ter­az uprzedza pyta­nia — jako, że zachorzał (nie tak ciężko by paść i nie pow­stać ale na tyle ciężko by uznawać sen za wartość nadrzęd­ną) nie będzie z niedzieli na poniedzi­ałek oglą­dał roz­da­nia Emmys. Oczy­wiś­cie sko­men­tu­je wyni­ki ale żad­nych spamów czy wpisów pisanych nad ranem nie będzie. .??

 Ps2: Tytuł w naw­iąza­niu do Tej piosen­ki, której zwierz słuchał ostat­nio namiętnie

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online