Hej
Zwierz otrząsnął się z kurzu podróżnego i mając jeszcze we włosach piasek z portugalskich plaż udał się ślicznie opalony do kina na najnowszego Harry Pottera. W przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników zwierz uważa że książki o Harrym Potterze nie są wytworem komercyjnych żądz anglosaskich wydawców ale prawdziwym dowodem na to że raz na jakiś czas staje się cud i powstaje książka nie tylko dobra ale i popularna. Zwierz uważa natomiast że przejawem oczywistej żądzy pieniądza są kolejne ekranizacje Pottera. Jednocześnie zwierz nie potępia tego popędu bo w sumie nic nie sprzedaje się w kinie lepiej niż magia. Niestety filmy o Potterze z odcinka na odcinek zamiast być coraz lepsze są coraz gorsze. Absolutne dno osiągnęła część V ale i Książe Półkrwi nie broni się przed oskarżeniami że jest prędzej zbiorem marnych ilustracji niż prawdziwym filmem. Zrozumcie mnie dobrze – nie jestem jednym z tych ortodoksyjnych fanów dla ktorych wycięcie jednej sceny czy postaci jest niedopuszczalne ale z drugiej strony film to nie książka – kolejne sceny muszą się ze sobą wiązać w jakiś sposób być swoim logicznym następstwem a całość musi mieć punkt kulminacyjny dużo wyraźniejszy niż w powieści. Tymczasem filmy o Potterze nawet nie udają że mają spójną fabułę – jeden wątek rozpoczynają nawet nie starając się go skończyć inny eksponują choć nie ma to sensu. Osobiście bardzo żałuję że w filmie nie pojawił się pogrzeb Dumbledora napisany tak że aż chciałoby się go zobaczyć. Czy coraz gorsze filmy są jednak winą reżysera? Cóż z pewnością nie jest on najwybitniejszym pracownikiem fabryki snów – mając do dyspozycji praktycznie każego brytyjskiego aktora ( dokonałam drobnych obliczeń i wychodzi mi że praktycznie wszyscy liczący się Anglicy grali w Potterze) i nieograniczony budżet potrafi zrobić film co najwyżej poprawny. Niemniej nie jest jego winą że książek Rowling nie da się po prostu przenieść na ekran – o ich wyjątkowym charakterze nie stanowi bowiem ani główny zrąb fabuły ani też magia ale niezwykła umiejętność autorki do budowania atmosfery i postaci. Wydaje mi się że gdyby choć część atmosfery książki udało się przenieść na ekran mielibyśmy do czynienia z prawdziwą magią bez efektów specjalnych