Od dwóch dni gramy w bingo. Przedziwne, trudne do zrozumienia i przełknięcia bingo. Na wielkich kartkach zakreślamy kolejne zwroty, argumenty, postawy. Jak zwykle gdy mówimy o kwestiach związanych z przemocą seksualną mnóstwo jest agresji, niezrozumienia, obrony przez atak. Pozwólcie że w celach edukacyjnych rozłożymy bingo na części.
Na początku słowem krótkiego wstępu – opisana na blogu kilka dni temu sprawa amerykańskiego producenta Harveya Weinsteina sprawiła, że zarówno w Stanach jak i w Polsce zaczęło się rozmawiać o molestowaniu seksualnym – jak dużym jest ono problemem i jak wpływa na relacje w rodzinie, w pracy, w przestrzeni publicznej. Obecnie rozmowa nie toczy się już w kontekście Hollywood – i należy ją traktować jako odprysk tego zjawiska. Stąd rozmawianie o przemocy seksualnej nie jest rozmową o tym czy w Hollywood panuje hipokryzja czy nie. Raczej rozmową o tym dlaczego nie powinniśmy się dziwić, że także wśród pięknych i bogatych nie brakuje pokrzywdzonych. W Internecie przejawem tej rozmowy jest hashtag #metoo #jateż – umieszczany w profilach kobiet i mężczyzn (o tym za chwilę) ma pokazać skalę zjawiska i obalić mity narosłe wokół tego czym jest molestowanie seksualne. Niestety jak w wielu przypadkach, wystarczy zjechać do sekcji komentarzy pod kolejnymi wpisami by przekonać się że to nie jest łatwa dyskusja. Rozłóżmy ją więc na części pierwsze
Dlaczego akcja #metoo dotyczy głównie kobiet? Mężczyźni też są molestowani! – Tak to prawda – nikt nigdy nie zaprzeczał że molestowanie dotyczy też mężczyzn. Ale jednocześnie zjawisko molestowania kobiet i mężczyzn wygląda nieco inaczej, jest inaczej umiejscowione w kulturze i ma inną skalę. Czy to znaczy, że o molestowaniu mężczyzn mamy nie mówić? Oczywiście, że nie – wielu z nich uznało (zresztą słusznie) zaznaczyć swój udział w akcji. Jednocześnie jednak akcja przede wszystkim wskazuje, że napastowanie, molestowanie czy przemoc seksualna jest codziennym przeżyciem większości kobiet. I jest tak zrośnięta z kulturą, że nawet nie do końca można ją zauważać. Kobiety nie mówią o napastowaniu nie tylko dlatego, że się boją czy wstydzą – ale dlatego, że są do niej przyzwyczajone. Jednocześnie działania na rzecz lepszego zrozumienia ofiar napaści na tle seksualnym – przynoszą korzyści ofiarom niezależnie od płci. Jeśli przestaniemy podważać zeznania napastowanych kobiet to i w molestowanie mężczyzn będzie nam łatwiej uwierzyć, jeśli w dyskusji o molestowaniu zwrócimy uwagę przede wszystkim na winę sprawcy to zniknie to „jak mogłeś się dać tak wykorzystać”, „jesteś facetem” itp. Nie należy też zapominać, że każda narracja może zostać ograniczona tylko do jednej płci. Można rozmawiać o problemie napaści seksualnych wobec kobiet nie rozmawiając od razu o mężczyznach. Konieczność ciągłego przypominania że problem dotyczy dwóch płci w niektórych przypadkach przybiera formę ataku – na zasadzie – dlaczego w ogóle mówimy tylko o kobietach. To nie są wszystkie przypadki – nawet nie jest to większość, ale dobrze pokazuje, jak bardzo dla części mężczyzn denerwująca jest sytuacja kiedy nie stanowią przedmiotu dyskusji.
To jest nadwrażliwość, naprawdę niedługo będzie strach się odezwać! – ten komentarz najczęściej pojawia się w kontekście listy (cytowanej najczęściej ze strony Feminoteki) zachowań które mieszczą się w obrębie napastowania, molestowania czy napaści na tle seksualnym. Od przemocy fizycznej, przez werbalną, po zachowanie w przestrzeni publicznej. Krytykujący je mężczyźni (ale też część kobiet) ma skłonność do doprowadzania sprawy do absurdu. Tymczasem do listy należy podejść w otwartą głową. Nagi akt kobiecy w galerii sztuki napastowaniem nie jest, kalendarz z rozebraną panią w kantorku mechaników samochodowych, może nie jest w najlepszym guście ale nie jest przejawem przemocy. Ale wyobraźmy sobie, że wchodzimy do gabinetu szefa prosić o podwyżkę a ten ma na ścianie kalendarz z półnagą panią, sytuacja natychmiast się zmienia – coś tu nie pasuje, seks i nagość pojawia się tam gdzie nie ma na nią miejsca. Właśnie o takie zachowania chodzi. Tak samo rzucenie sprośnym żartem wśród znajomych nie jest napastowaniem seksualnym. Ale kiedy dziewczyna wsiada wieczorem do taksówki a taksówkarz robi festiwal takich żartów zerkając w lusterko to można poczuć się bardzo źle. Zresztą argument ten przyjmuje trochę, że kobiety z natury nie rozumieją kontekstu zachowania mężczyzn – tymczasem zapewniam was – kobieta doskonale odróżnia kiedy jest całowana pod przymusem, a kiedy w przypływie pożądania, kiedy położenie ręki na kolanie jest elementem flirtu a kiedy niechcianymi zalotami kolegi z pracy itp. Serio jeśli kobiety mówią, że w danej sytuacji jakiś gest czy zachowanie sprawiło, że poczuły się źle to należy im wierzyć.
Czego chcecie? Więzienia za takie małe coś? – Patrząc na wyniki działań policji w wykrywaniu i karaniu za gwałty to więzienie za molestowanie seksualne wydaje się marzeniem ściętej głowy. Prawda jest taka, że przede wszystkim chcemy żeby pewne zachowania stały się nieakceptowalne. Ale po pierwsze – to wymaga świadomości skali zjawiska. Po drugie – co jest niesłychanie ważne – autorefleksji. Wielu mężczyzn tłumaczy się, że oni na pewno się tak nie zachowali. Mogę im wierzyć, ale jednocześnie zastanawiam się, ile razy doszli do wniosku, że może zachowanie kumpla to nie ich sprawa. Zresztą to samo dotyczy kobiet – im więcej mówimy o tym, że to problem powszechny, nie odosobniony łatwy do wyjaśnienia przypadek – tym łatwiej nam wszystkim zebrać się na odwagę i powiedzieć – „Stary nie zachowuj się tak”, „Powiedziała nie daj jej spokój”, „Czy pan upadł na głowę, nie krzyczy się takich rzeczy za dziewczyną”, „Proszę natychmiast przestać albo dzwonię po policję”. To są zdania które mogą pomóc – wtedy kiedy padną z ust osób postronnych. Większość niepożądanych zachowań tego typu, w przestrzeni publicznej wynika z przekonania, że nie będzie konsekwencji. Nawet w postaci publicznego wskazania sprawcy. Molestowanie pojawia się najczęściej w sytuacji siły – kiedy ktoś ma przewagę nad drugą osobą – psychologiczną, fizyczną, społeczną. Dlatego czuje się bezkarny. Im więcej się o tym mówi, bardziej uczula – tym bardziej kruszy się to poczucie bezkarności. Zwłaszcza w przestrzeni publicznej (bo nieco inaczej to wygląda w pracy czy w rodzinie).
Ja jestem gruboskórna, mam dystans… – to zdanie które często pojawia się wśród komentarzy ze strony kobiet. Jest pochodną argumentu o nadwrażliwości na takie zachowania bo przecież „takie jest życie”. Prawda jest taka, że w większości przypadków zdania dotyczące uczuć i emocji i zaczynające się od „Ja” dotyczą – głównie nas samych. Jeśli nie tylko nas samych. Bycie osobą która nie zważa na zaczepki słowne czy umie się postawić osobie molestującej nie zmienia faktu że problem istnieje i trzeba o nim mówić. Nasze osobiste uczucia niewiele zmieniają. Podam wam przykład z mojego życia – miałam kiedyś znajomego który się we mnie zakochał. Przyznał się do tego uczucia a ja – nie odwzajemniając go powiedziałam, że sorry ale nic z tego nie będzie. Wściekły facet rozpuścił o mnie plotki. Ba, nawet napisał tekst w którym byłam nieconą bohaterką. Wszystko rozeszło się wśród moich znajomych. Przez pewien czas wszyscy tym żyli. Sama sprawę zignorowałam. Nie zauważyłam, było mi to obojętne. Dopiero po czasie zrozumiałam, że gdyby padło na bardzo wiele innych dziewczyn to mogłoby się to dla nich skończyć załamaniem, poczuciem winy, strachem. Moja postawa wobec życia nie jest powszechna. Moje uczucia nie są wyznacznikiem uczuć innych. Dlatego właśnie tak trudno być osobą empatyczną – bo znaczy to ni mniej ni więcej a nauczyć się, że nie stanowimy probierza wszechświata. Inna sprawa – dlaczego miałoby się zachowywać dystans do zjawisk negatywnych i krzywdzących? Nawet jeśli nie mnie to innych?
Mnie to nie dotyczy, moje znajome nic nie napisały – to jak bardzo akcja #metoo zwróci naszą uwagę bardzo zależy od naszego środowiska. W moim – pełnym tolerancyjnych, lewicowych, świadomych i wykształconych osób płci obojga, napisanie #metoo było zupełnie innym aktem niż w wielu innych społecznościach. Wciąż w dyskusjach u moich koleżanek pojawiały się sugestie dotyczące tego, że może były nieodpowiednio ubrane, nie umiały przyjąć komplementu, wolą być ofiarami. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jaką odwagą musiały się wykazać dziewczyny z mniej tolerancyjnych środowisk. Inna sprawa – niezależnie od środowiska – mówienie o tych sprawach jest trudne. Na Facebooku pisałam – do wszystkich kobiet które napisały o tym co przeżyły należy doliczyć te które wciąż mają kontakt z napastnikiem, te które wciąż za bardzo boli nawet myśl o tym co je spotkało, te które nie wiedzą, że w ich życiu wydarzyło się coś złego (bo nie każda kobieta wie, że faceci też obsługują „nie”), te które się boją reakcji otoczenia. A to oznacza, że skala jest zdecydowanie większa. W sumie te kobiety które milczą są najczęściej w najgorszej sytuacji.
Status pomiędzy fotkami z instagrama? To nic nie zmieni! -To argument z którym się zgadzam i nie zgadzam. Na poziomie naszych zaangażowanych dyskusji feministycznych – istotnie należy dostrzec problem całej akcji. Problemem jest fakt, że znów mówią ofiary, znów musza pokazywać swój ból, publicznie przyznawać się do tego co się wydarzyło. Znów mamy w dyskusji tylko jedną stronę – tych skrzywdzonych. One mają twarze. Krzywdzący nadal są jakimiś anonimowymi mężczyznami. W ostatecznym rozrachunku więcej mamy agresji wobec przyznających się kobiet niż świadomości tego, że skoro tyle kobiet było napastowanych czy molestowanych to znaczy, że bardzo wielu miłych, sympatycznych facetów których spotykamy na co dzień dopuściło się niewłaściwego zachowania wobec kobiet. Prawda jest taka, że póki oni się nie zmienią też wiele nie zrobimy. Ale jednocześnie – żeby nie być osobą wyłącznie krytyczną – już teraz widzę jakie wrażenie – zwłaszcza na mężczyznach – robi skala akcji. Coś co dla wielu kobiet było oczywiste (choć nie zawsze wyartykułowane) dla części facetów jest autentycznym szokiem. I dobrze. Zresztą dla ofiar przemocy seksualnej też – bo w sumie każda z nich żyje trochę w takim samotnym świecie gdzie TO przydarzyło się tylko jej. Smutne jest że to nie prawda, dobrze razem łatwiej przez to przejść.
Zapiszę córkę na Krav Magę i dam jej broń! – reakcją części mężczyzn jest wizja tego, że uzbroją swoje córki przeciwko niebezpiecznemu światu. Prawda jest taka, że już teraz kobiety są wychowywane do życia w świecie który jest większym torem przeszkód niż świat facetów. Nie chodź sama po ciemku, nie idź tą ulicą, zadzwoń jak wsiądziesz do taksówki, zadzwoń jak dojedziesz, przejdź na drugą stronę ulicy, może weź płaskie buty, zostań u koleżanki, ale z kim będziesz wracać itp. Wielokrotnie w swoim życiu widziałam jak inaczej moi bracia, mąż czy ojciec patrzą na przestrzeń publiczną. Jak idą tam gdzie stoi grupka wyrostków nie myśląc że lepiej nie przechodzić obok, jak nie zmieniają strony ulicy jak z naprzeciwka idzie lekko zataczający się facet, jak nie zwalniają by zrobić większą przestrzeń między sobą a grupą kibiców, jak nie lustrują obok kogo siadają w autobusie. Jasne – zajęcia z samoobrony na pewno pozwolą lepiej spać ojcu. Ale jednocześnie – czy naprawdę chcemy świata w którym musimy uczyć dziewczynki bicia się (podpowiedź – jak szef złapie ją za pierś na wyjeździe służbowym Krav Maga nie pomoże) czy może wolimy położyć większy nacisk na edukację chłopców – tak by wiedzieli co jest poza granicami dopuszczalnych zachowań. Tak by uczyli się czytać intencje. Bo przecież taki poziom molestowania wynika nie tylko ze słabości kobiet ale także z zupełnego niezrozumienia problemu przez facetów. Jeśli molestują nawet ci którzy sobie nie zdają sprawy z tego co robią znaczy to, że mają poważne braki w czytaniu drugiej osoby i sytuacji społecznych. Dlaczego? Hmm… może dlatego, że wciąż leży u nas wychowywanie chłopców do zrozumienia i empatii. Do emocji.
Zabijacie seksualność człowieka! – Jak mówiłam – kontekst wiele zmienia. Każdy jest w stanie odróżnić chłopaka który szepcze ci do ucha jaki ma fajny pomysł na spędzenie końca randki, od oblecha który krzyczy za tobą pod klatką co by ci zrobił. To nie jest takie trudne. Facet wkładający nam rękę pod spódnicę na ulicy, jest dla nas odróżnialny od tego momentu randki kiedy powoli wszyscy tracą swoje ubrania. Pocałunek na korytarzu na imprezie oddzielamy we wspomnieniach od tego jak ktoś nas przymusił. Nie udawajmy że kontekst nie istnieje, że kobiety chcą wszystko źle interpretować. Bo to po prostu nie jest prawda. Nie róbcie z nas idiotek i histeryczek.
A może jednak jesteście sobie winne! – Co prawda nigdy nie jest to wypowiedziane wprost ale prędzej czy później pojawi się taka sugestia. Może jednak powinnyście się inaczej ubierać, zmienić pracę, zmienić rodzinę, trasę dojazdu do szkoły, mieć inny charakter, powiedzieć nie kiedy kumpel zapytał czy chcecie kawy, wymienić garderobę, nigdy nie opuszczać domu, mieszkać same itp. Prawda jest taka, że gdyby kobiety naprawdę wiedziały czego nie robić żeby na pewno nie być napastowanymi – pewnie by tego nie robiły. Ale jedynym rozwiązaniem jest chyba samotne siedzenie w domu. Bo serio nie ma takiego zachowania, takiego typu urody, takiego wieku który kiedyś w jakimś momencie jakiś facet nie uznał za zachętę do niewłaściwego zachowania. Serio, akcja pokazuje że naprawdę nie ma czegoś takiego jak przepis na życie bez napastowania seksualnego. Może poza zwykłym szczęściem, ale raczej trudno na nim opierać zasady społeczne. Zresztą to jest trochę odpowiednik komentarza do wyznań mężczyzn, gdzie nagle okazuje się, że przecież każdy facet marzy o byciu molestowanym. Wiadomo – ktoś narusza granice twojego ciała bez twojej zgody to zawsze się cieszysz bo w końcu ktoś się tobą interesuje. Co z tego, że cię to brzydzi, że się boisz czy że masz traumę – ktoś inny chce cię dotykać – co się opierasz!
Patrząc na komentarze pod wieloma wpisami kobiet które przyznały się do tego że były napastowane czy molestowane każą sparafrazować hasło „Głównym powodem do pisania o feminizmie są komentarze pod feministycznymi tekstami”. Tu jest podobnie – głównym powodem mówienia o molestowaniu jest fakt, że nawet na moim postępowym, pełnym wspaniałych ludzi Facebooku można usłyszeć, że kobieta sama chciała, nosiła za krótką spódniczkę, mężczyzna jest wzrokowcem, a poza tym nie molestowali bo była brzydka. I chociażby po to by móc na takie komentarze odpowiedzieć – trzeba o tym rozmawiać.
Ps: Myślę, że wpis może być przydatny do wklejania w rozmowy, które albo prowadzicie albo przeprowadzicie.