Home Doktor Who Król, Królowa i Pionki czyli Gaiman i najlepsza partia szachów w odległej galaktyce

Król, Królowa i Pionki czyli Gaiman i najlepsza partia szachów w odległej galaktyce

autor Zwierz

 ?

Hej

 

Zwier­zowi rzad­ko się zdarza by po obe­jrze­niu odcin­ka Dok­to­ra Who nie był do koń­ca pewien co o nim myśleć. No ale nie co tydzień odcinek pisze Neil Gaiman. Przy poprzed­nim odcinku który wyszedł spod pióra tego genial­nego (nie bójmy się dobrych słów w dobrych miejs­cach) pis­arza, auto­ra komik­sów i jak wskazu­je Inter­net bard­zo miłego człowieka (z którym zwierz dwa razy miał okazję porozu­mieć się za pośred­nictwem Inter­ne­tu, więc czu­je się wyróżniony) niek­tórzy stwierdzili, że Gaiman wcale nie pisze odcinków Dok­to­ra Who, tylko naj­droższe na świecie fan fic­tion. O ile w przy­pad­ku Doc­tor’s Wife było to stwierdze­nie jak najbardziej uza­sad­nione, o tyle trze­ba przyz­nać, że Night­mare in Sil­ver choć ma ele­men­ty które wskazu­ją, że sce­narzys­ta porusza wodze fanowskiej wyobraźni to jed­nak zde­cy­dowanie bardziej pasu­je do resz­ty sezonu. Prob­lem pole­ga na tym, że zwierz nie wie czy to dobrze czy źle. Dalej zaczy­na­ją się spoil­ery (wiz­ualne i pisane więc wszyscy, którzy jeszcze nie widzieli odcin­ka mają iść do innego poko­ju i nie wró­cić póki nie nadro­bią zaległoś­ci. Ewen­tu­al­nie mogą wsiąść kom­put­er bo bez niego będzie trud­no obejrzeć ;)

 

 

  Taki moment w którym zwierz troszkę pis­nął przed ekranem. Dzię­ki Panie Gaiman że pamię­ta pan co było obec­ne w seri­alu przed regern­er­acją (gif stąd)


 

Zaczni­jmy od tego, że Gaiman bard­zo szy­bko rozpraw­ia się z prob­le­mem z jakim jest nad­mi­ar postaci. Załad­owanie dzieci do TARDIS jest jak na razie dla zwierza dość niezrozu­mi­ałym pomysłem bo właś­ci­wie w odcinku nie odgry­wa­ją one zbyt dużej roli. Zresztą wyda­je się, że Gaimanowi są zupełnie nie potrzeb­ne — szy­bko zosta­ją właś­ci­wie położone do lóżek a potem odstaw­ione na bok.  Zwierz nie do koń­ca rozu­mie dlaczego zde­cy­dowano się je w ogóle zapakować do wnętrza TARDIS. Czy mają ode­grać jakąś ważną rolę w dal­szych sezonach (bo chy­ba w finałowym odcinku się nie zmieszczą) czy po pros­tu ktoś uznał to za fajny pomysł, ale po drodze okaza­ło się, że dziecia­r­nia jest uciążli­wa i zbęd­na. Trud­no orzec ale zwierz wciąż się nad tym zas­tanaw­ia, bo to taki trochę bezsen­sowny ruch sce­narzysty. Pozby­wszy się (niemal dosłown­ie) prob­le­mu dzieci Gaiman prze­chodzi do fazy drugiej — podob­nie jak w Doc­tor’s Wife rozdziela Dok­to­ra i Towarzyszkę. Dlaczego? Wyda­je się, że tak naprawdę Gaiman speł­nia marze­nie każdego fana i prag­nie zostać z Dok­torem sam na sam i wejść do jego głowy, pobaw­ić się wszys­tki­mi niewyko­rzys­tany­mi jeszcze moty­wa­mi. Taki pomysł zwier­zowi się podo­ba choć ma on jed­ną wadę. Kiedy towarzysze zosta­ją odd­zie­leni od Dok­to­ra ich przy­gody — nawet bard­zo fajne nie są aż tak fajne jak wtedy kiedy jest przy nich Doktor.

 

 

 Bohaterowie pozostaw­ieni sami sobie są ciekawi ale nie aż tak ciekawi jak wtedy kiedy pil­nu­je ich Dok­tor (gif stąd)

 

 

Trze­ba jed­nak przyz­nać, że w tym odcinku Clara była wspani­ała. Może nawet trochę za bard­zo wspani­ała. Zwierz zas­tanaw­ia się czy fakt, ze postaw­iona w bard­zo trud­nej sytu­acji (jeden zamek , mnóst­wo cyber­manów i niespodziewane dowództ­wo) nie będzie jakąś wskazówką odnośnie tego, że jest tak niepraw­dopodob­na. Jej spokój i zde­cy­dowanie zaskoczyły zwierza, bo chy­ba nigdy towarzysz­ki nie wykazy­wały się tak szy­bko tak dużą samodziel­noś­cią. Choć w sum­ie w tym najbardziej przy­pom­i­nała zwier­zowi Marthę, która też pewnie by się w takiej sytu­acji nie pogu­biła. Jed­nocześnie dobrze roze­gra­no prze­jś­cie między Clarą dowód­cą a Clarą opiekunką dzieci. Nie sprowad­zono jej do roli kobi­ety która troszczy się tylko o los powier­zonych jej młodocianych (moż­na nawet powiedzieć, że w pewnym momen­cie zupełnie traci nimi zain­tere­sowanie). Taka Clara nie tylko Dok­to­ra do przeży­wa­nia przygód nie potrze­bu­je ale także, co najm­niej w jed­nej sce­nie odcin­ka w jak­iś sposób przewyższa Dok­to­ra (sce­na w której boi się jej powiedzieć co stało się z dzieć­mi jest genial­na bo nie mamy wąt­pli­woś­ci kto w niej jest dorosły i odpowiedzial­ny a kto zachowu­je się jak dziecko). Prob­lem pole­ga jed­nak na tym, że nawet cud­ow­na zarad­na i niczego nie boją­ca się Clara bez Dok­to­ra jest trochę nud­na. Nie miej­cie pre­ten­sji do zwierza, ale obrona zamku przed Cyber­me­na­mi to po pros­tu kawałek kina akcji z nieco gorszym sf, kiedy mamy na ekranie Dok­to­ra on odcią­ga nasza uwagę od takich prostych zabiegów sce­nar­ius­zowych, kiedy go nie ma trochę trud­no nie dostrzec, że mamy klasy­czny schemat wal­ki z prze­waża­ją­cy­mi siła­mi wro­ga, która z oczy­wistych przy­czyn musi zakończyć się zwycięstwem.

 

 

 

 Zdaniem zwierza to ide­al­na ilus­trac­ja do stwierdz­nia że ktoś ma piękny umysł. A poza tym dobre graficzne rozwiązanie prob­le­mu dwóch osobowoś­ci w jed­nym Dok­torze (gif stąd)


 

No właśnie. Przyglą­da­jąc się całe­mu odcinkowi Zwierz nie miał wąt­pli­woś­ci, ze Gaimanowi nie chodzi o niko­go innego tylko o Dok­to­ra. Kiedy już pis­arz położy swo­je ręce na ukochanej postaci, wtedy dzieją się cuda. Pomysł Gaimana na Dok­to­ra w tym odcinku  jest genial­ny w swej pros­to­cie.  Z kim Dok­tor może przeprowadz­ić naj­ciekawszą kon­wer­sację? No jasne, że sam ze sobą. No może nie koniecznie ze sobą,  tylko z całym wielkim sys­te­mem cyber­manów haku­ją­cym najwięk­szy skar­biec wszechświa­ta czyli mózg Dok­to­ra. A do tego jeszcze par­tia szachów (oczy­wiś­cie że to wynalazek wład­ców cza­su) tak znany i wdz­ięczny schemat fab­u­larny, który przenosi nas lotem błyskaw­icy aż do Siód­mej Pieczę­ci Bergmana bo prze­cież bohater prak­ty­cznie gra ze śmier­cią. I tu dwie kwest­ie. Pier­wsza to sama treść roz­mowy Dok­to­ra, owo hakowanie mózgu, wydoby­wanie infor­ma­cji, szukanie obe­jść, a jed­nocześnie spotkanie dwóch zupełnie innych osobowoś­ci. Gaimanowi takie przestaw­ian­ie Doktora/Cybermana wyszło znakomi­cie. W tle pojaw­ia się mnóst­wo wspani­ałych naw­iązań do klasy­ki (moment w którym widz­imy wszys­t­kich doty­chcza­sowych Dok­torów to jeden z ulu­bionych momen­tów tego odcin­ka, przy 10 lekko zwierz pis­nął) ale także po pros­tu dobrych tek­stów. Do tego świet­nie wypada­ją sce­ny z Clarą, zwłaszcza owe wyz­nanie poczynione przez Dok­to­ra. Jak dobrze Clara zna naszego Wład­cę Cza­su ( zwłaszcza w sce­nie — “może być tak pomyślał, ale nigdy tak nie powiedzi­ał”) i jak źle Cyber­mani rozu­mieją jego pokręt­ną jed­nak wciąż bard­zo ludzką psy­chikę. Znakomi­ta sce­na, której zdaniem zwierza braku­je tylko jed­nego. Za mało w niej gry w szachy. Być może dlat­ego, że dziś co raz trud­niej zakładać że wid­ow­n­ia pojmie ich zasady.  W każdym razie moż­na było­by pokazać ze dwa ciekawe ruchy więcej.

 

 

 

 Przy tej sce­nie zwierz wydał z siebie bard­zo nie­ludz­ki pisk zach­wytu (gif stąd)

 

Dru­ga sprawa, chy­ba w tym odcinku najważniejsza — sposób w jaki Matt Smith gra to co mu Neil Gaiman napisał. Zwierz nie wie co się Mat­towi stało w drugiej połowie sezonu. Był na jakimś kur­sie “jak grać zde­cy­dowanie lep­iej niż doty­chczas”, brak Pondów i nowe otwar­cie spraw­iło, że nagle zde­cy­dował się nie hamować swoich tal­en­tów. Zwierz zawsze uważał Mat­ta za niezłego akto­ra, ale ostat­nio coś się mu przestaw­iło w głowie i jest znakomi­ty. Choć może po pros­tu stała się najprost­szą rzecz ze wszys­t­kich i bard­zo młody aktor po pros­tu się wyro­bił — ale jeśli będzie się tak szy­bko wyra­bi­ał, to zwierz wieszczy mu fenom­e­nal­ną kari­erę. Sposób w jakim gra dwie oso­by w jed­nym ciele, jak zmienia ton gło­su, sposób patrzenia, porusza­nia się, jak nawet bez efek­tu dźwiękowego od razu widać, kto w danym momen­cie jest u sterów ciała Dok­to­ra — to frag­ment który oglą­da się wręcz przys­sanym do ekranu. Taki moment kiedy człowiek aut­en­ty­cznie się cieszy, że oglą­da ten ser­i­al.  Zwłaszcza że Gaiman upraw­ia pełen fan ser­vice i kiedy Dok­tor- nie dok­tor mówi Fan­tas­tic i Allons‑y (z odpowied­nią intonacją) to nie sposób się nie rozpłynąć. Te  sce­ny to bez wąt­pi­enia najlep­szy kawałek odcin­ka pozwala­ją­cy zapom­nieć o pewnych niedo­ciąg­nię­ci­ach (chao­ty­czny początek, nie wyko­rzys­tanie wszys­t­kich moty­wów, klasy­czne potrak­towanie prze­ci­wni­ka). Matt gra świet­nie, roz­gry­wka sza­chowa przy­cią­ga uwagę i właś­ci­wie trochę szko­da, ze w odcinku jest cokol­wiek innego. Zwierz już któryś raz zach­wyca się Dok­torem w Dok­torze, co wskazu­je, być może pewną ten­dencję sce­narzys­tów, którzy mają pomysł co zro­bić na ekranie z głównym bohaterem ale nie za bard­zo wiedzą jak mają się zachowywać wszyscy inni.

 

 

Zwierz jest pod wraże­niem jak znakomi­cie wyszedł mat­towi mroczny Dok­tor. Drob­ne zmi­any w intonacji, spo­jrze­niu, ułoże­niu ust, mim­ice i nagle robi się bard­zo ekscy­tu­ją­co (gif stąd)


 

A przy okazji innych w tym tygod­niu zafun­dowano nam naprawdę gwiaz­dors­ki wys­tęp bo w roli dru­go­planowej wys­tąpił War­wick Davis. I tu zwierz ma prob­lem. Bo właś­ci­wie bard­zo wcześnie moż­na się przekon­ać, że nasz bohater nie jest tym za kogo się poda­je. I właś­ci­wie rozwiązanie też nie jest żad­ną nowoś­cią. Prob­lem pole­ga raczej na tym, że aktor przez  więk­szość odcin­ka nic nie robi. A kiedy w końcu odkry­wa wszys­tkie kar­ty to ma za mało ekra­nowego cza­su by zain­tere­sować nas swo­ją postacią. A szko­da bo ów samot­ny znud­zony swo­ją pozy­cją Imper­a­tor, szuka­ją­cy drugiej połów­ki czy wręcz prag­ną­cy jak najszy­b­ciej ponown­ie zwiać jak naj­dalej od swoich obow­iązków to postać naprawdę ciekawa. Do tego Davis gra naprawdę dobrze i spraw­ia wraże­nie postaci, która skry­wa dużo więcej niż dane jest nam zobaczyć, trochę szko­da, że właś­ci­wie niczego się o nim więcej nie dowiemy. Bo to dobra postać tylko jak­by nie ma dla niej miejs­ca w  odcinku.

 

 Imper­a­tor w wyko­na­niu Daviesa to znakomi­ta postać, szko­da tylko, ze napisana do połowy.


 

Podob­nie jak zwierz ma wraże­nie, że nie ma miejs­ca, na znakomi­ty skąd­inąd kocept plan­e­ty, kto­ra jest wielkim opuszc­zonym parkiem rozry­w­ki. W ogóle opuszc­zonej wyku­pi­onej plan­e­ty, która została jako pobo­jowisko po wielkiej wojnie. To jest znakomi­ty pomysł, ale tu po pros­tu nie ma cza­su go roze­grać, bo jest nieco za dużo wątków, nieco za mało cza­su i chy­ba — zwierz jest praw­ie pewien, za dużo Cyber­manów. Wystar­czyło by tylko to mechan­iczne urząd­zonko na policzku Dok­to­ra i dwa pika­jące punkci­ki przy skro­ni­ach dzieci by odcinek był równie pasjonu­ją­cy a mniej chao­ty­czny. No ale może zwierz się czepia, w końcu w seri­alu musi być jak­iś bard­zo widoczny przeciwnik.

 

 Zwierz lubi wysił­ki sce­narzys­tów by z dawnych pot­worów uczynić współcześnie prz­er­aża­jące mon­stra. Ale jak zwyk­le najs­traszniej jest tam gdzie prze­ci­wni­ka nie widać (gif stąd)

 

Następ­ny odcinek to finał sezonu, który właś­ci­wie tak bard­zo roz­pa­da się na dwie częś­ci, ze aż głu­pio mówić o jakiejkol­wiek całoś­ci. Część fanów jest zaniepoko­jonych pomysłem ujaw­ni­a­nia imienia Dok­to­ra, zwierz zaś cieszy się, że Mof­fat naresz­cie zacznie zamykać wąt­ki, zami­ast tylko otwier­ać nowe. Pre­quel odcin­ka jest całkiem ciekawy ale napisany w typowy dla Mof­fa­ta sposób, jeśli niko­mu nic się nie powie wszys­tko wyda się fas­cynu­jące ale w ostate­cznym rozra­chunku to jedynie dym i lus­tra bo nie da napisać się tak genial­nego odcin­ka jak Mof­fat sugeru­je nam, że napisał. Nie mniej zwierz bard­zo się cieszy, że sporo wątków się ostate­cznie zamknie (miejmy nadzieję) bo trze­ba w końcu posprzą­tać po Pon­dach. nie ma nic gorszego niż za dużo otwartych wątków czeka­ją­cych na niesamowite zakończe­nie. Bo takie rzeczy przynoszą tylko zawód. A ter­az zwierz czeka na przyszły tydzień marząc o tym by się pomylić (choć recen­z­ja pewnie będzie nieco póżniej bo za tydzień zwierz bawi w Katowicach).

 

 

 To nie będzie dobry odcinek ale zwierz i tak się cieszy (gif stąd)


 

A i jeszcze jed­na waż­na uwa­ga. Dok­tor po Clarę przy­jeżdża w środę.  Śro­da to dobry dzień. Niepraw­daż drodzy face­bookowi czytel­ni­cy J

 

Ps: Może będzie jeszcze jeden wpis dla tych, którzy nie odd­y­cha­ją bry­tyjską telewiz­ją, o ile zwierz się wyro­bi jutro :)

 

Ps2: Zwierz w ramach cele­browa­nia wszys­tkiego pięknego i Dok­torowego stal się właś­ci­cielem czer­wonych Con­ver­sów. Ter­az tylko musz­ka, TARDIS i w drogę :P

 

1 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online