W zeszłym miesiącu pisałam wam o kursoksiążce o „Asertywności i pewności siebie”. Dziś mam dla was recenzję nowej kursoksiążki Oli o „Celach i planowaniu”. Pojawienie się takiej książki w styczniu to doskonały sposób jak zamienić swoje luźne noworoczne postanowienia w dobrze rozplanowane cele i zwiększyć szansę ich realizacji.
Po książkę Oli sięgnęłam z zainteresowaniem, bo choć samo stawianie sobie celów nigdy nie sprawiało mi problemu, to z ich realizacją, a właściwie – z planowaniem ich realizacji bywało różnie. Zdarzało mi się, że osiągałam wyznaczony wcześniej cel jednocześnie – szczerze nienawidząc całego procesu, który mnie do tego doprowadził. Kiedy indziej – miałam poczucie, że brakuje mi odpowiedniego planowania, by realizacja celu miała ręce i nogi, a nie była chaotycznym próbowaniem różnych metod – począwszy od fanatycznej pracy całymi dniami, a na bezsennych nocach skończywszy. Jednocześnie często zdarzało mi się fiksować tylko na jednym rodzaju zadań, co sprawiało, że nie umiałam sobie poradzić z innymi strefami życia. Dwa lata temu postawiłam sobie za cel skończyć dwie książki w ciągu kilku miesięcy i skończyło się to na czterech miesiącach warczenia na mojego męża, ilekroć próbował ze mną pogadać wieczorem (aż cud, że przeczekał).
Kursoksiążka Oli jest skierowana zarówno do tych, którzy doskonale wiedzą, jaki jest ich cel, jak i dla tych którzy nie wiedzą jaki cel sobie zaplanować. W obu przypadkach Ola zakłada, że sięgamy po kursoksiążkę albo dlatego, że w przeszłości nie udawało nam się swoich celów osiągnąć, albo dlatego, że co prawda cel mamy, ale nie umiemy sobie wyobrazić tej drogi, jaka nas zaprowadzi od momentu jego zapisana i sprecyzowania do momentu, kiedy możemy powiedzieć – zrealizowałam cel. Ola proponuje nam rozpoczęcie pracy od dłuższej refleksji nad tym – co właściwie w przeszłości sprawiało, że nasze cele były niezrealizowane. Te rozpoczynające książkę ćwiczenia – wymagające analizy sposobu postępowania, możliwości, warunków, otoczenia, słabych i mocnych stron itp. Może być najtrudniejsze. Jednocześnie jest to konieczne, bo często planując swoje działania, opieramy się nie tyle na prawdzie o samych sobie i warunkach, w jakich działamy, ale bardziej na wyobrażeniach czy kreacji własnej jednostki. Sama mam z tym problem, bo np. bardzo lubię mówić o sobie, że jestem leniwa, a w istocie jestem nawet pracowita, ale mam problem z dobrym równoważeniem czasu na pracę i odpoczynek. Zawsze wydaje mi się, że da się odciąć kilka godzin ze snu, czy zrezygnować z tych dwóch godzin dla siebie, po powrocie z pracy. Zresztą – najwyraźniej nie ja jedyna – bo #kursoksiążkę rozpoczyna przypomnienie, że nie mając odpowiedniej energii (pochodzącej ze snu, dobrego jedzenia i aktywności fizycznej), bardzo trudno jest cokolwiek zrealizować.
Moim ulubionym elementem kursoksiążki jest, to jak Ola mówi o celach – nie tylko w kontekście ich planowania, ale także – w pewnym kontekście społecznym. Większość z nas ma skłonności do myślenia o celach bardzo stereotypowo. Powinny być duże, ambitne, prestiżowe, społecznie akceptowane takie, którymi można się pochwalić. Jeśli jest ich dużo – też dobrze. Najlepiej, żeby wiązały się, z czymś co jest łatwe do pokazania i prestiżowe. Jeśli nasz cel można opisać w inspirującym podpisie pod zdjęciem na Instagramie, to w ogóle jest najlepiej. Ola mówi „hola, hola” i pokazuje, że wcale nie na tym polega stawianie celów. Moje ukochane zdanie tej książki brzmi „Twoje cele muszą być Twoje”. To proste zdanie, ale w sumie dobrze streszczające cały problem z tym że często stawiamy sobie cele, bardziej patrząc na to, co spodoba się innym, niż to co jest nam potrzebne. Decydujemy się na duże cele, bo są one dużo bardziej prestiżowe niż cele małe. Łatwo powiedzieć wszystkim, że naszym celem jest „Przeczytać 52 książki w ciągu roku”, ale już nie koniecznie będziemy się chwalić, że mamy cel „Dzwonić do brata co najmniej raz w tygodniu”, bo przecież to nas w ogóle nie prowadzi do sukcesu. Nawet jeśli czujemy, że wprowadzenie nawyku częstszej rozmowy z bratem zdecydowanie poprawiłoby nasze samopoczucie, czy dałoby nam satysfakcję.
Tu zresztą pojawia się kolejna kwestia, która jest moim zdaniem bardzo ważna – mówiąc o stawianiu sobie celów, Ola podkreśla, że muszą być zgodne z naszymi wartościami. Wszyscy mamy swoje wartości i bardzo trudno, czy wręcz niemożliwe jest realizować cel, który jest z nimi sprzeczny. Dla niektórych wartością jest wygoda i będzie im bardzo trudno realizować cele wiążące się z utratą wygody, dla kogo innego wartością będzie bogactwo i największe szanse powodzenia będą miały u niego te działania, które będą go do tego prowadzić. Jeśli nie macie pojęcia, jakie są wasze wartości – nie przejmujcie się, kursoksiążka składa się w dużym stopniu z ćwiczeń, które pomagają nam się odnaleźć wśród tych pojęć i sprecyzować – o co nam tak naprawdę chodzi, kiedy decydujemy się postawić sobie cel. Ćwiczenia są kluczowe, by lektura kursoksiążki naprawdę przełożyła się na nasze codzienne działania.
Jeśli miałabym wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie książki, który uważam za niezwykle ważny, to zwrócenie przez Olę uwagi, na to jak wielkie znaczenie przy realizacji celów mają dla nas inne osoby. Mam wrażenie, że zbyt wiele osób zakłada, że dobrze zrealizowany cel to taki, który osiągnie się samemu bez żadnej pomocy, wsparcia czy podpowiedzi ze strony innych osób. Wiele z nas wciąż żyje w micie, że wielcy ludzie wszystko zawdzięczają sobie. Tymczasem niekoniecznie tak jest – Ola wskazuje, że każdy z nas potrzebuje innych ludzi – którzy mogą spełniać różne funkcje – mogą nam oferować bezgraniczne zaufanie i wsparcie, mogą być naszymi partnerami, z którymi wspólnie realizujemy i omawiamy cele, mogą być mentorami. Osobiście sama widzę, że ilekroć coś mi się udaje to przy wsparciu czy we współpracy z innymi. Podoba mi się też zwrócenie uwagi na mentorów – to ludzie, którzy nawet nie muszą wiedzieć, że ich działania tyle dla nas znaczą, ale obserwując ich, możemy się wiele nauczyć i zweryfikować nasze własne plany.
Lektura kursoksiążki pokazuje, że realizowanie celów i ich planowanie pokazuje, że tak naprawdę tym, co jest najważniejsze to umiejętne spojrzenie na swoją codzienność. Co robimy każdego dnia, ile nam to zajmuje czasu, czy daje nam radość, czy są rejony życia, które zaniedbujemy kosztem innych. Realizacja planu nie polega na postawieniu wszystkiego na głowie, ale na zrozumieniu, że już mamy jakieś zobowiązania, potrzeby, rytm pracy i wszystko co zaplanujemy, musimy jakoś w to wpasować. Czasem będzie to prostsze, czasem trudniejsze, ale nie istnieje żaden cel, który po prostu będziemy mogli wypisać i natychmiast znajdziemy na niego czas, motywację (rozdział o motywacji w ogóle jest świetny, bo pokazuje jak wiele błędnych przekonań o niej mamy. Mówi też sporo prawdy o tym, że nikt nie jest zawsze na sto procent zmotywowany do działania. Co nie zmienia faktu, że nadal powinniśmy działać.) i wszystko się zmieni. Pod koniec książki zupełnie inaczej myśli się o samym planowaniu – przede wszystkim – Ola dobrze pokazuje, że planowanie zawsze musi mieć jakiś cel. Jednocześnie – co też warto zauważyć – przekonuje nas, że wcale nie musimy mieć wielkich celów na całe życie. Ostatecznie nie rodzimy się z planem, co będziemy robić w każdym momencie naszej egzystencji. Niektórzy doskonale wiedzą, co chcą osiągnąć w życiu, inni – niekoniecznie. Nie znaczy, że jeden system jest lepszy od drugiego. Jednocześnie naprawdę nie musimy od razu wymyślać sobie wielkiego życiowego celu.
Porównując kursoksiążkę o „Celach i planowaniu” do tej „O Asertywności i pewności siebie” mam wrażenie, że to są pozycje w pewien sposób komplementarne. Bo czasem na drodze do realizacji celu stoją problemy, o których Ola pisała w swojej pierwszej kursoksiążce. Jednocześnie jednak widzę pewne różnice. Przede wszystkim mam poczucie, że kuroksiążka o „Celach i planowaniu” jest niesłychanie konkretna. Tu już nie można sobie wybrać jednego konkretnego rozdziału – trzeba przejść przez cały proces od początku do końca – to bardzo precyzyjny kurs, z bardzo dużą ilością ćwiczeń (a także przykładów i bardzo konkretnych kroków postępowania), których wykonanie jest konieczne. Tu wszystko wynika z siebie logicznie i wcale nie dziwię się, że najdłuższa część pracy nad książką polegała na przemyśleniu układu treści. To bardzo widać w publikacji, że nie ma następnego rozdziału bez lektury poprzedniego. O ile w swojej pierwszej kursoksiążce Ola zachęcała do bardzo głębokiego spojrzenia w siebie, tu mamy element analizy swoich mocnych i słanych stron, wartości, czy mechanizmów postępowania, ale jest to książka pod pewnymi względami dużo lżejsza. Myślę, że wypełnianie ćwiczeń będzie tu z jednej strony łatwiejsze (bo pytania są dużo bardziej konkretne) z drugiej strony trudniejsze (bo trzeba tu podać bardzo, bardzo konkretne odpowiedzi).
Jeśli któraś z was robiła w przeszłości „Kurs na cel” (osoby, które go wykupiły mają 50% zniżki, na książkę), może rozpoznać bardzo dużo elementów spójnych – podobnych ćwiczeń i przykładów. Kursoksiążka jest rozwinięciem tego kursu i dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy podchodzą z dużą rezerwą do kursów internetowych. Jednocześnie – choć książka będzie dostępna w ebooku, to jest to zdecydowanie pozycja, którą trzeba czytać w papierze. Nie tylko dlatego, że jak zwraca uwagę Ola – spora część planowania odbywa się na papierze, ale dlatego, że po jej ukończeniu dostajemy już na zawsze nas własny spersonalizowany przewodnik po planowaniu celów – do którego możemy wracać, nawet jeśli nasze cele się zmienią. Do tego, jak zwykle czytelnicy dostaną dostęp do platformy z materiałami, więc gdybyśmy w przyszłości chcieli jeszcze raz wypełnić swoje ćwiczenia (bo np. nasze wartości uległy zmianie) to dostajemy taką możliwość.
„Kursoksiążka o celach i planowaniu” ma swoją premierę 13.01. 2020 Możecie już wcześniej zgłosić zainteresowanie pozycją, zajrzeć do spisu treści, by przekonać się jak dokładnie wygląda układ rozdziałów. Jeśli jednak to, co już wam napisałam, was przekonuje, to nie zwlekajcie. Mam poczucie, że choć Ola nie gwarantuje nikomu sukcesu, to po lekturze jej książki i zrobieniu ćwiczeń, dużo łatwiej go osiągnąć. A jednocześnie zrozumieć – jak ważny jest proces, który prowadzi do” zrealizowania celów. Ostatecznie, dlaczego nie dać sobie szansy na to by tym razem się udało.
Post powstał we współpracy z Panią Swojego Czasu