Home Tak sobie myślę Zwierz na huśtawce czyli podsumowanie roku cz.1 prywatna

Zwierz na huśtawce czyli podsumowanie roku cz.1 prywatna

autor Zwierz
Zwierz na huśtawce czyli podsumowanie roku cz.1 prywatna

Jak co roku zaczynam moje rozłożone na dwa wpisy podsumowanie roku. Zawsze podsumowuję rok w dwóch częściach. Najpierw to co robiłam i co przydarzyło mi się prywatnie a dopiero ostatniego dnia roku, próbuję ogarnąć co przydarzyło się nam wszystkim w popkulturze. Moje coroczne podsumowania roku, pozwalają mi jakoś ogarnąć – co właściwie wydarzyło się przez dwanaście miesięcy. Czasem łatwo zapomnieć o fantastycznych rzeczach zwłaszcza, kiedy pod koniec roku pojawia się coś bolesnego.

 

W zeszłym roku napisałam, że pewnych rzeczy nie możemy zmienić, że są takie fakty z którymi trzeba się pogodzić. Że coś nam nie wychodzi, że się nie udało, że boli i zupełnie nie wygląda jak zdjęcie na Instagramie. Ten rok uświadomił mi z kolei jak ważne jest pamiętanie, w tych słanych momentach, że wszystko kiedyś minie. I któregoś dnia mijasz sklep warzywny i nagle już coś co bolało cię w duszę tak bardzo, że nic nie miało sensu, odpuszcza. A potem nagle znów jest normalnie. I choć w chwili załamania się tego zupełnie nie pamięta to ten moment nachodzi. Czasem zupełnie niespodziewanie.

 

To jest zdjęcie które opowiada historię połowy tego roku. To jest zdjęcie które doskonale podsumowuje jak wyglądały pierwsze trzy miesiące 2019. Najpierw książka, potem ja. Co ciekawe Oscary będą miały poszerzone wznowienie. Trafi na półki 15.01

 

To powiedziawszy, ten rok był pod pewnymi względami wyjątkowy. Wydaje mi się, że już nigdy nie będę tak znana, popularna i rozchwytywana jak w 2019. Bardzo bym chciała zapamiętać to uczucie, bo myślę, że dostałam to stosunkowo wcześnie i być może – tylko raz. No dobra, to czas sprawdzić co dokładnie działo się w tym roku.

 

– Na początki 2019 pojawiła się w księgarniach moja książka o Oscarach, nigdy wcześniej nie spotkałam się z prawdziwą promocją książki. Tym razem wydawnictwo W.A.B pokazało mi jak to się powinno robić. Byłam w niemal każdym programie radiowym jaki istnieje, odwiedziłam telewizje, udzielałam wywiadów (kurczę udzieliłam wywiadu dla Vogue.pl – ja dla Vogue… niesamowite). Przede wszystkim jednak mówiłam o Oscarach – i choć pod koniec miałam już trochę dość mówienia o szansach „Zimnej Wojny” na Oscara, to jednak było to niesamowite.

 

– To już drugi rok komentowania przeze mnie Oscarów w Canal Plus. I drugi rok w którym na pytanie „Czy podjedziesz potem do radia”, „Czy wpadniesz potem do Onet Rano” odpowiedziałam – ależ tak oczywiście. Słuchajcie wiecie że pod koniec tego maratonu miałam wrażenie, że autentycznie umrę ze zmęczenia. Ale było warto. Jeśli, kto wie, będę komentować też w tym roku, muszę pamiętać by zabrać ze sobą kogoś kto będzie mi wstrzykiwał kofeinę w żyły.

 

Już drugi raz w życiu byłam w gronie komentatorów Oscarów w Canal Plus. Moja mama powiedziała mi potem „Bardzo ładnie wyglądałaś, zupełnie nie jak ty ale bardzo ładnie”

 

– Telewizja. Do dziś nie jestem w stanie uwierzyć, jak wiele razy byłam w tym roku w telewizji. Pierwszy raz zawitałam do Dzień Dobry TVN. Kiedy mówiłam o swojej książce czułam się pewnie. Ale kiedy przyszłam powiedzieć kilka słów o noblu dla Olgi Tokarczuk, myślałam że umrę ze stresu. To zresztą i tak nic w porównaniu ze stresem jaki mnie dopadł kiedy okazało się, że w programie telewizyjnym o filmach, jest dwójka gości. Ja i Krzysztof Zanussi. Wiecie – kto się w tym kraju zna na kinie ;)

 

– Jak zwykle jeździłam po niemal całej Polsce na konferencje i konwenty oraz festiwale. Na sto procent najlepszym wydarzeniem roku było Forum Krytyków Filmowych w Poznaniu. Mam wrażenie, jakbym po latach tułaczki trafiła do domu. Ciekawe dyskusje, niesamowicie ciekawi uczestnicy i goście, rozmowy z ludźmi, które nie chcą się skończyć. Nowe znajomości, które uważam za naprawdę cenne. Panel o kinie dwudziestolecia międzywojennego, który był spełnieniem moich marzeń (tylko słuchałam i się zachwycałam). Ogólnie genialna impreza. Z konwentów moje serce zawsze ma Copernicon, który w tym roku jak co roku był bardzo miły. Doznałam też małego szoku kiedy poszłam zobaczyć pod jaką salą gromadzi się dziki tłum, a to byli ludzie, którzy przyszli na moja prelekcję o tym dlaczego warto czytać złe książki.

 

Mój ukochany kadr roku. Sto procent mojej osobowości – czyli ewidentnie tłumaczę Zanussiemu jak robić filmy

 

– Z festiwali – po raz pierwszy odwiedziłam Toruński Tofifest i już wiem dlaczego ludzie kochają ten festiwal. Tak Gdynia jest mega i pozwala wyprzedzić wszystkich w ocenie polskiego kina. Tak Koszalin ma super posmak bliskiego spotkania z młodymi polskimi twórcami. Ale tylko na Tofifest siedzi się z małej Sali kinowej z grupką pań w średnim wieku i ogląda „Poskromienie Złośnicy” Zeffirellego. Na pewno będę chciała wrócić.

 

–  Z moich własnych projektów – poza rozwojem ZVZ (uważam, że w tych sezonach nagraliśmy jedne z najlepszych naszych odcinków w historii – zwłaszcza ten o feminatywach) pojawił się też cykl Wiedźmiński w Czytu-Czytu. Jestem dumna z naszej trójki, że mimo osób narzekających pod każdym odcinkiem, na to, że mówimy o Wiedźminie, skończyłyśmy ten cykl. Zwłaszcza, że sporo się działo w naszym życiu prywatnym więc to wymagało dużo więcej pracy niż się spodziewałyśmy. Ogólnie mam wrażenie, że to jedna z najfajniejszych rzeczy podcastowych jaką zrobiłam.

 

– Na blogu zmiany. Nareszcie wygląda choć trochę tak jak sobie wymarzyłam. Po raz pierwszy w historii bloga czytelnicy widzą kilka kategorii, a nie tylko chronologiczny układ postów. Dzięki temu chyba pierwszy raz widać jak wiele różnych treści jest na blogu. Myślę, że to jeszcze nie koniec pracy, ale jestem niesamowicie zadowolona, że cokolwiek się tu ruszyło. Co ciekawe, zmiana szablonu i sposobu prezentacji treści dała mi kopa by starać się pisać trochę szerzej np. o książkach (wiem, że jest od tego Czytu ale lubię co pewien czas napisać o książce). Lubię nowy układ mojego bloga i mam wrażenie, że dzięki tej zmianie nabrałam większego entuzjazmu do pisania. A z pewnością było mi to potrzebne. Blog skończył w tym roku dziesięć lat i to naprawdę jest moment w którym łatwo stracić zapał.

 

W lutym wybrałam się do Gdyni poprowadzić spotkanie o etyce w sieci i mam wrażenie że było naprawdę fajne. Uwielbiam uczyć.

 

– Zdarzyło się wam zapomnieć, że napisaliście książkę i zaraz wyjdzie? Nie? Wyraźnie jesteście bardziej ogarnięci ode mnie. Wydanie „Zwierzeń popkulturalnych” pod koniec roku zupełnie mnie zaskoczyło. Do tego stopnia, że mam wrażenie, że trochę za mało czasu poświęciłam na ich promocję. Na całe szczęście to już wkrótce się zmieni. Planuję cykl spotkań autorskich – jedno z nich, w Łodzi odbędzie się już 8.02 (jeśli chcecie wziąć w nim udział napiszcie do mnie na adres zwierzpopkulturalny@gmail.com). Mam swoje zastrzeżenia do mojej drugiej w tym roku książki ale jednocześnie – kurczę jestem dumna że udało mi się zamknąć ten rozdział (książka powstawała od 2016 roku!)

 

– Jeśli chodzi o pisanie – to w tym roku znów napisałam kilkanaście tekstów dla portalu Polityka.pl – z jednego z nich, podsumowującego dyskusje w sieci po pożarze Notre Dame jestem szczególnie dumna. Niewiele osób wie, że zadebiutowałam też w Polityce jako autorka dowcipnego felietonu politycznego. Dla wielu osób to niewiele, ale dla mnie to jest  jednak olbrzymie osiągnięcie. Po raz pierwszy w życiu moje polityczne złośliwości opuściły Internet i znalazły się w ogólnopolskim magazynie polityczno- społecznym

 

– Myślę, że to był dla mnie rok PKP. Nie pamiętam bym kiedykolwiek w życiu spędziłam tyle czasu w pociągach. Jednak najważniejszą wyprawę podjęłam latem – pojechałam pod Gdańsk spotkać się z Martą „Riennaherą” i poznać jej córkę. Wyjazd nie był szczególnie długi ani ekonomicznie sensowny ale udowodnił mi, że czasem warto wsiąść do pociągu, autobusu i podpłynąć promem, po to by spotkać się z kimś za kim się bardzo tęskni.

 

Zawsze będę powtarzać że jeśli macie szansę rzucić się przez pół kraju i zrobić sobie zdjęcie z przyjaciółką bo macie identyczne kiecki, to róbcie to bez zastanowienia

 

– Był to rok w którym w końcu przeszłam na ciemną stronę mocy i kupiłam McBooka.  Polecił mi go Paweł i kurczę… nie wiem jak mogłam żyć bez tego sprzętu. To jest laptop którego sprawne działanie, lekkość i niewielkie rozmiary zmieniły moje życie. Wiem, że jest wiele podobnych sprzętów ale ja zakochałam się w moim McBooku. Co więcej jestem dumna, że w końcu kupiłam sobie taki sprzęt, który naprawdę był mi potrzebny od lat a jakoś nie mogłam na niego odłożyć. Jestem taka zadowolona że mi się udało.

 

– W tym roku podjęłam też pierwszą naprawdę długofalową współpracę komercyjną z Panią Swojego Czasu jako jej Ambasadorka. Po kilku miesiącach mogę powiedzieć, że to jest zarówno bardzo wymagająca jak i satysfakcjonująca współpraca. Pokazuje mi też czego sama jeszcze nie umiem robić bardzo dobrze w przypadku dłuższych współprac. Z drugiej strony – ilekroć ktoś mi pisze że zachęciłam go do produktu w który wierzę, czuję się naprawdę dumna i cieszę się, że to co robię ma sens. Fajnie jest pracować nad czymś w co się wierzy.

 

-Byłam z mamą w górach. Serio na żaden wyjazd się tak nie cieszyłam. Serio kocham wyjeżdżać z mamą w góry. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście za starzy na wyjazdy z rodzicami. To znaczy, może się okazać że macie gorszą kondycję od rodziców ale to nie znaczy, że nie możecie ruszyć z nimi w góry.

 

Można nie jeździć z mamą w góry ale po co…

 

–  Jeśli miałabym wymienić do jakich produktów należał ten mój rok to byłby to opaski na głowę (staję się powoli ich ambasadorką) i Legimi. Zwłaszcza Legimi bardzo pozytywnie wpłynęło na ilość przeczytanych przeze mnie książek – nigdy wcześniej nie czytałam aż tyle i tak różnorodnych treści. Wystarczy że ktoś wspomni o ciekawym tytule a już lecę sprawdzić czy jest na Legimi.

 

– W tym roku próbowałam kilku nowych rzeczy. Dzięki mojej przyjaciółce Agacie wybrałam się na Męskie Granie – i naprawdę dobrze się bawiłam. Z bratem poszliśmy na śniadanie do Bristolu – coś o czym marzyłam od dziecka. Innymi słowy – co pewien czas robiłam coś po raz pierwszy i mają rację ci którzy do tego zachęcają, bo co pewien czas warto wyrwać się ze schematu. Nie musi to być wielkie wyzwanie ale coś drobnego może dać sporo radości.

 

Jestem chyba jedyną osobą na świecie, która prawie przegapiła premierę własnej książki

 

– Trochę w tym roku wróciłam do pracy naukowej – brałam udział w grancie i konferencjach. Dzięki temu napisałam pierwszy od lat artykuł naukowy. Dało mi to mnóstwo satysfakcji. I choć o żydach w związkach zawodowych kinematografii polskiej dwudziestolecia międzywojennego chce czytać niewiele osób, to mnie takie tematy niesamowicie kręcą. Zresztą w tym roku brałam udział w kilku wydarzeniach związanych z kinem dwudziestolecia i naprawdę było to dla mnie fantastyczne. Choć największy stres miałam w czasie (moim zdaniem) fantastycznej prelekcji/rozmowy o współczesnym kinie Izraelskim które prowadziłam w tym roku na pikniku izraelskim w Łazienkach.

 

– Mam wrażenie że przeżyłam w tym roku najbardziej perfekcyjną majówkę w historii majówek. Była bardzo długa więc najpierw wyrwałam się z mamą do Katowic a potem z Mateuszem do Bydgoszczy. Oba wyjazdy były absolutnie fenomenalne. Zwłaszcza jeden dzień w Bydgoszczy kiedy padało a my siedzieliśmy w pokoju hotelowym i oglądaliśmy serial.

 

Moja ulubiona, prawdziwa jesieniara

– O ile zeszłym rok zdecydowanie należał do mojego odkrywania Instagrama i Instastory to w tym roku postanowiłam trochę poważniej potraktować Twittera. Muszę przyznać, że to całkiem fajne miejsce w sieci. Głównie dlatego, że można coś powiedzieć ale niekoniecznie trzeba się potem wdawać w dyskusje – oczywiście można, ale ja raczej unikam wielkich Twitterowych sporów.

 

– W listopadzie nie było dobrze, bo przez poronienie dostałam na niemal miesiąc totalnej zwiechy intelelektualnej. Co nie jest dobrym znakiem, kiedy … pisze się kolejną książkę. Bo jakoś tak wyszło, że znów piszę i znów pracuję po pracy. Nie wiem jak to się stało, ale wygląda na to, że mój plan by pisać książki, trochę się sprawdza.

 

– Jak co roku żyłam nie tylko swoimi problemami i sukcesami. Martwiłam się znajomymi, ich rodzinami, psami, kotami, a nawet końmi.  Cieszyłam się z ich sukcesów (fajnie mieć uzdolnionych znajomych) i patrzyłam jak radzą sobie z rzeczami, które miały ich przerastać. Jestem wielką zwolenniczką filozofii życiowej że ciesząc się cudzymi sukcesami nic nie tracimy a dajemy sobie kolejne powody do radości. Dlatego staram się jak najczęściej cieszyć cudzym szczęściem i kibicować wszystkim których znam.

 

Pod koniec roku spędziłam we Wrocławiu dokładnie dwie i pół godziny (i do tego dziewięć godzin w pociągu) by spotkać się ze studentami i moimi czytelnikami

 

 

– Był to kolejny rok kiedy byłam żoną Mateusza i naprawdę to jest tak, że co roku coraz bardziej jestem pewna, że to była bardzo dobra decyzja. Na pewno dla mnie. Mateusza trochę się boję pytać.

 

Jaki był 2019? Strasznie, strasznie pełen wydarzeń, mail, propozycji, tekstów, książek, podcastów, spotkań wyjazdów. No wszystkiego. Były też dwa boskie weekendy w Łodzi kiedy akurat nic nie musiałam robić i mam wrażenie, że czasem chciałabym żeby całe moje życie takie było. A po chwili zaczynam się bać, że zabraknie mi rzeczy do roboty. Myśląc o przyszłym roku chciałabym sobie jednak nieco więcej zaplanować. W tym roku nie wyjechałam za granicę nie dlatego, że nie mogłam tylko dlatego, że za bardzo żyłam z dnia na dzień. Myślę też że za dużo rzeczy zostawiałam na ostatnią chwilę więc było też kilka tygodni paniki i małych zawałów serca po drodze. Nie wiem jaki będzie 2020 ale jeśli chce być podobny do 2019, to w sumie… chyba się aż tak strasznie nie obrażę.

 

W sumie to był bardzo dziwny, ale też miły rok

 

Dzięki, że byliście ze mną w tym roku. Myślę, że dzięki wam moje życie bywa zarówno bardziej szalone jak i spokojniejsze. Większość ludzi musi szukać motywacji tylko w sobie, ja mam ją w świadomości, że gdzieś tam są ludzie czytający moje teksty. Jednocześnie mam nadzieję, że nie wyniesiecie z tego przekonania, że życie człowieka w sieci składa się tylko z sukcesów, chwały i wyjazdów. Czasem zdarza się spotkanie autorskie na które przyjdzie tylko jedna osoba. Czasem praca nad ebookiem trwa i trwa a on nigdy nie ujrzał światła dziennego. Czasem po prostu coś nie wyjdzie. W tym roku po raz pierwszy okazało się, że jednak nie jestem w stanie napisać każdego tekstu który postanowię stworzyć. Musiałam się wycofać ze zobowiązania bo odkryłam granicę swoich możliwości. Do dziś trudno mi się z tym pogodzić – bo jednak nie każdemu łatwo przeżyć koniec wizji własnej zajebistości. Ale to bardzo dobra nauka. Tak mi się wydaje. W każdym razie – mam nadzieję, że spotkamy się za rok – może nieco mądrzejsi, może bardziej poobijani, może szczęśliwsi. Ale póki będziemy, póty jakoś to będzie.

 

Ps: Mam nadzieję, że daliście radę w tym roku. Jeśli chcecie się czymś pochwalić to dajcie znać w komentarzach. Chętnie będę się cieszyć waszym szczęściem.

0 komentarz
7

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online