?
Hej
Skoro przetrwaliśmy rok 2012 – Euro, Koniec Świata i Premierę pierwszej części Hobbita to znaczy, że czeka nas przyszłość. Tak cała ta nakreślona przez licznych pisarzy i scenarzystów przyszłość nie zdezaktualizowała się nagle 21.12 co oznacza, że wciąż możemy czekać na wszystko co nam zapowiedziano. I właśnie nad tym co nam zapowiedziano pochyli się dziś zwierz tego ostatniego dnia roku. Jednocześnie trzeba tu dodać konieczne zdanie tytułem wstępu. Otóż wpis powstał na zamówienie czytelniczki grudnia (zwierz pozdrawia Joannę!). Zwierz zamówienie spełnia bo jakże mógłby nie spełnić. Ale musi podkreślić (czego nigdy dość w takich przypadkach), że pisze o czymś na czym się nie zna (tak moi drodzy są takie sprawy a nawet nie ukrywajmy mnóstwo takich spraw). Widzicie zwierz, zawsze wolał oglądać się przez ramię niż patrzeć przed siebie (może to przez ciągnącą się za nim paradę przodków) i nigdy nie wyrobił w sobie odpowiedniego zainteresowania meandrami sf. Stąd też drogi czytelniku jeśli jesteś wielbicielem gatunku, znawcą, człowiekiem który wie wszystko to dla własnego dobra i zdrowia psychicznego weź to pod uwagę. Jeśli zaś podobnie jak zwierz jesteś czytelnikiem który w tych sprawach wykazuje się wiedzą przeciętną to proszę możemy się dobrze bawić. A i jeszcze jedno – jako że zwierz szukał najpowszechniejszych prawidłowości jest to rzecz jasna wpis pozbawiony olśnień.
Człowiek znaczy kto? – No właśnie dziś wydaje się, że odpowiedź jest w miarę prosta ale wydaje się, że w przyszłości będzie nam co raz trudniej jasno wskazać granice człowieczeństwa. I to wcale nie trzeba będzie długo czekać – mutacje, które sprowadziły pomiędzy nas mutantów jak w X-menach rozgrywają się w niedalekiej przyszłości, i mimo że chodzi jedynie o trochę adamantium czy zupełnie nie groźne manipulowanie pogodą kwestia tego kogo należy rejestrować i dlaczego stanie się osią fabularną historii. Również w niedalekiej przyszłości ludzie okażą się mieć mniejsze i większe zdolności telekinetyczne i to nie tylko w Ameryce (Looper) ale i w post apokaliptycznej Japonii (Akira). Oczywiście jak zwykle problemem będzie też granica między tym jak bardzo ingerencja techniki w nasze ciało czyni nas robotami (Ja, Robot, Ghost in the Shell) i jak bardzo roboty (czy też cyborgi i androidy) mogą czuć się ludźmi (A.I, cały Blade Runner, Człowiek przyszłości, Ghost in the Shell). Wciąż ważne będzie też pytanie czy człowiekiem jest ten zrodzony czy sklonowany (chociażby wizja z ostatniego Atlasu Chmur, Never Let Me Go czy Wyspy). Co więcej wydaje się, że ten wątek wiąże się z niesłabnącym niepokojem, że przyjdzie taki czas kiedy cholernie trudno będzie powiedzieć kto jest człowiekiem a kto nie. Co ciekawe właściwie w tej materii jak na razie wcale nie zrobiliśmy aż takiego postępu jakby się wydawało. To znaczy zrobiliśmy ogromny krok w przód ale daleko nam chyba jeszcze od powszechnych elektro wszczepów czy zastępów klonów chodzących po ulicach. Z drugiej strony przyglądając się odpowiedziom i postawom jakie sugerują nam filmowcy (w dużej mierze za autorami książek bo ci zawsze są pierwsi) pogodzenie się z tym, że człowieczeństwo może się rozmywać albo wykraczać poza samego człowieka będzie dla nas czymś niesłychanie trudnym do zaakceptowania.
A ty kosmito spadaj stąd – nie jesteśmy sami we wszechświecie to praktycznie pewne. Pytanie pozostaje jak wyglądać będzie nasze spotkanie z innymi rasami. Jeśli będziemy mieli szczęście w ogródku za domem wyląduje statek wulkan (Star Trek: Pierwszy Kontakt) i cała reszta naszych międzygalaktycznych kontaktów będzie jako tako cywilizowana, być może kosmici przybędą i wybiorą kogoś z nas by udać się na niesamowitą podróż (Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia), istnieje jednak możliwość mniej pokojowego spotkania – co jeśli okażą się wielkimi robalami na które trzeba będzie posyłać całe zastępy młodych ludzi (Space Troopers i chyba wypada tu jednak wspomnieć o książce czyli Grze Endera choć zwierz ogólnie o książkach pisać nie będzie), albo nie daj boże wredna korporacja nie zadba o to by odpowiednio przeszkolić swoich pracowników przez co przyczynią się do powstania Obcych a potem do przywleczenia ich niebezpiecznie blisko ziemi (od Prometeusza do ostatniego Obcego), ewentualnie jeśli Obcy nie będą chcieli z nami gadać tylko po prostu zdecydują się nas wszystkich zniszczyć (Wojna Światów). Choć z drugiej strony może się okazać że to my jesteśmy tymi złymi niosącymi śmierć czy wyzysk (Dystrykt 9, Avatar). Opcji jest wiele – ale trzeba przyznać że filmowcami rządzi niezachwiana pewność, że tam w kosmosie jest ktoś z kim się spotkamy. I właściwie od nas zależy jak wypadnie. No może nie od nas. Jak to będą złe robale to nie od nas. Co ciekawe jak na razie chyba nie mamy żadnego potwierdzenia, że ktoś tam z nami jest w kosmosie. Choć wydaje się to oczywiste. Inaczej mielibyśmy do czynienia z największym marnotrawstwem miejsca jakie można sobie wyobrazić.
Tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek – podobnie jak wierzymy w to, że kiedyś przyjdą do nas obcy tak wierzymy w to, że nam samym ziemia przestanie wystarczać – powodów może być mnóstwo – mogą się nam skończyć zasoby (Serenity), możemy ją doszczętnie zanieczyścić (Wall -E, Lost in Space) ziemia może ulec zniszczeniu (Doctor Who), do przodu może nas gnać chęć poznania (Star Trek), szukanie odpowiedzi (Odyseja Kosmiczna 2001 – zwierz nie uznaje by się przeterminowała bo bądź co bądź jeszcze nie latamy do gwiazd), możemy tam banalnie szukać nowych surowców (Avatar, w sumie też Obcy, no i Diuna), niekiedy będziemy odkrywać kosmos sami, niekiedy pomogą nam w tym androidy, cyborgi czy replikanci (Blade Runner, Obcy) co chyba nie jest w sumie dobrym pomysłem. Istnieje też możliwość że będziemy starali się zająć inne planety np. Takiego Marsa (Czerwona Planeta, Water on Mars, Pamięć Absolutna, Doom) to niemal zawsze czekają na nas tam niebezpieczeństwa, niedobory (powietrza), nadmiary (wody!) czy mieszkający tam kosmici, którzy wcale nie są zadowoleni z naszej wizyty. Istnieje też możliwość że skończymy błąkając się po kosmosie bez żadnego wyznaczonego celu (Red Dwarf) albo zapędzimy się tak daleko że wrócimy do domu, który będzie już zupełnie inny (Planeta Małp). Nasze podróże w czasie staną się możliwe albo dzięki super szybkiemu napędowi (Star Wars, Star Trek) albo dzięki mrożeniu i rozmrażaniu ludzi (Obcy, Pitch Black, Avatar). Jednocześnie uda się nam w czasie tego całego przeszukiwania kosmosu wymyślić podróże w czasie ale raczej nic dobrego (poza Doktorem) z tego nie wynika. W każdym razie pewne jest to, że oderwiemy stopy od ziemi. Co ciekawe to chyba jedna z najbardziej XX wiecznych wizji przyszłości, bo choć istotnie stanęliśmy na księżycu to jak na razie nie wygląda na to byśmy się mieli ruszyć gdziekolwiek dalej, zwłaszcza, że nasze statki kosmiczne jakoś nie chcą się zbudować, a nasze kryzysy finansowe (cóż za prozaiczny powód) każą przycinać środki dla marzycieli śniących i gwiazdach.
Nie oglądaj telewizji – jeśli zostaniemy na ziemi telewizja i reklama zrobią nam z głowy papkę. Już niedługo będziemy rozkoszować się wizją mordujących się na arenie dzieci (Battale Royale, Igrzyska Śmierci), Skazańców (Uciekinier) czy sportowców (Rollerball) czy kogokolwiek innego (cudownie przerażająca wizja telewizji w komiksie Incal). Telewizja będzie nas zalewać setkami reklam i idiotycznych programów (Robo Cop, Idiocracy), być może ograniczy się tylko do kilku programów i nadawanych non stop reklam których nie sposób będzie wyłączyć (jeden z bardziej przerażających odcinków Black Mirrors), z resztą co ciekawe reklamy przetrwają wszystko – oblepią nasze wielkie budynki (Blade Runner) przeżyją wojny atomowe (Sędzia Dreed), niekiedy może się okazać że będzie się je testowało bezpośrednio na naszych mózgach (One Point O), a z całą pewnością już za momencik nauczą się rozpoznawać nasze tęczówki (Raport Mniejszości). Co ciekawe zwierz zwrócił uwagę, że już dziś wydaje się, że to jedna z tych wizji przyszłości która może się nie sprawdzić. Zwierz może się mylić ale wydaje się, że zamiast zbliżać się do wszechpotęgi telewizji zdecydowanie się od niej oddalamy. Z kolei obrazu tego jak Internet zrobi nam z mózgu papkę wcale nie trzeba umieszczać w dalekiej przyszłości. Podobnie okazuje się, że reality show działa na nas co raz mniej więc może jednak nie będziemy chcieli oglądać śmierci na żywo przed końcem tej dekady. Nie mniej co do popularności reklam jak na razie nasi profetyczni pisarze i scenarzyści mylą się niewiele.
A jeśli stanie się coś złego – to jedna z wizji która nie opuszcza nas od dość dawna – w końcu rozegra się trzecia wojna światowa (Akira), zrzucimy na siebie bomby atomowe (Sędzia Dreed, Terminator), Zamienimy się w zombie (Jestem Legendą), dosięgnie nas morderczy wirus (Doomsday, 12 małp), zaleje nas (Atlas Chmur), albo skończy nam się woda (Tank Girl), albo zjedzą nas sklonowane zombie (Resident Evil) ewentualnie po prostu przestaną się rodzić dzieci (Children of a Man) lub dosięgnie nas jakakolwiek inna klątwa (Mad Max, Book of Eli, teh Road) w każdym razie dosięgnie nas coś naprawdę złego. Prawdę powiedziawszy wygląda na to, że zawsze ktoś przeżyje, że zawsze znajdzie się ktoś gotowy wyzyskiwać innych i ktoś gotowy obić swój samochód blachą i jechać w kierunku lepszej przyszłości. Ta nasza wiara jest niezachwiana, z drugiej strony to nie dziwi. Trudno nakreślić obraz post apokaliptycznej przyszłości w sytuacji gdy apokalipsy nikt nie przeżył. Trzeba kogoś zostawić. nie mniej wydaje się, że wszystkich łączy przekonanie, że Apokalipsa niezależnie od tego jak sobie ją wyobrażamy, i ile osób wybije leży gdzieś przed nami czy tego chcemy czy nie. Ponownie nie trudno dostrzec, że o ile kilka dekad temu za wizją apokalipsy stał lęk przed wojną atomową, czy III wojną światową, to obecnie wydaje się, że jesteśmy dużo bardziej skłonni wierzyć, że ludzkość nie wykończy się sama lecz zostanie wykończona przez coś takiego jak gasnące słońce (Sunrise) czy po prostu brak nowych pokoleń (Children of a Man) lub własne eksperymenty. Ale na całe szczęście wiemy że film 2012 jest totalnie nie realny. Ulga. To byłaby strasznie głupia apokalipsa.
Człowiek, człowiekowi Wilkiem – wydaje się, że jednym z pewnych elementów przyszłości, w zakresie naszego życia społecznego jest co raz większe zdziczenie – wizje policjantów takich jak ten z Robo Copa czy Sędziego Dreeda są oczywiście wynikiem obserwacji społecznej lat 80 kiedy wydawało się że wszyscy się pozabijamy ale ponieważ to teraźniejszość kształtuje wizje przyszłości to raczej nie ma wątpliwości, że już niedługo będziemy się traktować tak jak bohaterowie Mad Maxa czy Mechanicznej pomarańczy. Do okrucieństwa będzie się nas z resztą zachęcać bo przecież wszyscy wiemy, że nad dwudziestym wiekiem zawisł lęk że totalitaryzm nie jest naszą przeszłością tylko przyszłością – bać się go nam każą prawie wszyscy nie ważne czy w filmie Lucasa (THX 1138), czy w ekranizacji Farenhait 451, czy e Equlibrium, V jak Vendetta, Scanner Darkly, Battle Royale, Claud Atlas, Death Race 2000, Brazil, Serenity, Ultraviolet, Aeon Flix i setkach innych. Wizja że przyjdzie rząd każący nam wyglądać tak samo, myśleć tak samo i czuć to samo rozciąga się na całą przyszłość ludzkości. Możemy oczywiście przyjąć jak już zwierz wspomniał, że to tylko odbicie naszych lęków, kolejna wariacja na temat 1984 (w sumie większość wizji podąża tropem Wielkiego Brata). Ale z drugiej strony co jeśli w tym lęku jest jakieś ziarno prawdy. przecież nawet ci którzy wizję przyszłości malują bardziej pokojowo czy demokratycznie (Star Trek, Pierwsza chronologicznie Trylogia Gwiezdnych Wojen) przeczuwają pewną niewydolność takich organów, niemożność dogadania się i czający się gdzieś za rogiem duch Imperium. Warto też zauważyć, że gdzieś tam w przyszłości – może w przyszłości międzyplanetarnej a może tylko naszej wewnętrznej zapodzieją się nieco narody. Zwierz zwrócił uwagę, że choć istnieje ogólne przekonanie, że Chińczycy zaleją świat (pięknie wyrażone w Serenity) to jedna wydaje się, że w ludzkość w przyszłości odpowie sobie w końcu na pytanie ” narody, narody po diabła narody”.
Być młodym i bogatym – dwie rzeczy przykuwają uwagę gdy spojrzymy na przyszłość – poza fetyszem wysokich budynków i niewygodnych ubrań liczyć się będzie młodość (Surogaci w sumie do pewnego stopnia Logan’s Run), nienaruszony kod genetyczny (Gattaca) i wygląd. Ale chyba najważniejsza wydaje się ciągła wizja rozwarstwienia społecznego – zwłaszcza, że ewidentnie majaczy nam przed oczyma wizja niedoboru. Rozwarstwienie pojawia się już w Metropolis, ciekawe podejście do problemu można znaleźć w niezbyt udanym filmie Wyścig z Czasem, okaże się kluczowe w Zielonej Pożywce, zaskakująco prawdziwe w Ziemi Żywych trupów (gdzie ludzie mający pieniądze zombie bać się nie będą), a także pokaże czym są prawdzie slamsy (Babilon AD, Distric 13, Sędzia Dreed, Distric 9) a także w wielu innych produkcjach pokazujących że rozwarstwienie między tymi co mają a tymi co nie mają nic będzie rosnąć. Chciało by się powiedzieć, że to ponownie projekcja naszych dwudziestowiecznych lęków i niechęci do mas, zwłaszcza głodnych i zbuntowanych. Z drugiej jednak strony wydaje się też, że akurat ta wizja może się mimo wszystko sprawdzić. Co jest wnioskiem smutnym acz przy obecnej sytuacji ekonomicznej nieuchronnym.
Technologia przeciw nam – niby mamy te komputery i piszemy sobie na nich blogi ale mimo wszystko wciąż technologia budzi w nas pewne zastrzeżenia. Zastrzeżenia które pojawiają się tam gdzie zadajemy sobie pytanie co będzie jeśli wymyślone przez nas maszyny obrócą się przeciwko nam. A wizji takich jest sporo – ostatnio Ja, Robot, Matrix czy nieśmiertelny Terminator. W sumie to trochę zawraca nas do pytania numer jeden dotyczącego człowieczeństwa jako takiego – czy powinniśmy robić maszyny tak inteligentne że mogą nam wyrządzić krzywdę. I to chyba pytanie na które warto sobie odpowiedzieć kiedy tak siedzimy i majstrujemy nad sztuczną inteligencją. Co prawda zwierz uważa filmy za zdecydowanie histeryczne ale nie zmienia to faktu, że kiedyś trzeba będzie sobie zadać pytanie – Czy chce by mój komputer był inteligentniejszy ode mnie.
Klonowanie, Totalitaryzm, Wszechobecna Telewizja, nadużycia władzy, okrucieństwo ludzi – wystarczy odpowiednio zestawić wizje przyszłości by stwierdzić, że o przyszłości nic nie wiemy. Wiemy natomiast co nas boli dziś oraz znamy nasz strach przed tym co przyniesie jutro. Być może dlatego twórcy science -fiction są przez wielu uważani nie tylko za najzdolniejszych i najinteligentniejszych pisarzy w ogóle, ale także za najtrafniejszych obserwatorów życia społecznego wokół siebie. Nie da się bowiem nakreślić dobrej wizji przyszłości bez napisania o tym co trapi ludzi żyjących wokół nas. Tak więc przyszłość jaką nam na razie przepowiedziano jawi się jako dość przerażająca i zwielokrotniona wizja wieku dwudziestego od którego koszmaru (ostatnie sto lat udało nam się powiedzmy szczerze tak średnio) jeszcze trochę będziemy uciekać. Gdyby Ktoś pytał zwierza jakiej przyszłości pragnie dla siebie to bez wahania stwierdziłby, że marzy mu się wizja ze Star Treka. Jest w niej coś co każe mieć nadzieję, że w tym całym zamieszaniu związanym z wymyślaniem statków kosmicznych, czujących robotów i spotkaniami z obcymi rasami, ludzkość nie utraci ciekawości świata i wiary, że ma kilka dobrych cech które dają jej prawo do miejsca we wszechświecie. A ponieważ już mamy komunikatory, tablety, hologramy to jeszcze tyko wystarczy nam teleportacja i napęd warp. A potem już tylko patrzeć w gwiazdy i ćwiczyć wieczorami wulkańskie pozdrowienia.
I tym miłym pełnym nadziei akcentem zwierz żegna was w roku 2013 jednocześnie przypominając, że zgodnie z zasadą kultywowaną od lat 1 stycznia wszystko jest zamknięte. Blog też. Tak wpisu nie będzie. Ale będzie dobra rada. Jaki pierwszy stycznia taki cały rok. Dlatego, zwierz pierwszego stycznia stara się pójść na krótki spacer, a potem pracuje co najmniej godzinę. I wiecie co, może to się nie sprawdza ale zwierz zawsze się po tym czuje lepiej.
Ps: Jeśli przeczytałeś ten wpis drogi czytelniku i pomyślałeś sobie – „ależ to oczywiste, wszyscy wiemy, że tak będzie” to jest to dokładnie ta reakcja na której zwierzowi zależało.
Ps2: A zwierz wie o czym będzie pisał 2 :P