Home Ogólnie Zabili go i uciekł (znowu) czyli zwierz ogląda Dziedzictwo Bourna

Zabili go i uciekł (znowu) czyli zwierz ogląda Dziedzictwo Bourna

autor Zwierz

?

Hej

W niedzielne popołud­nie znud­zony brat zwierza oświad­czył że idzie do kina. Takie oświad­cze­nie poczynione w obec­noś­ci zwierza najczęś­ciej kończy się orga­ni­za­cją przez niego całej wyprawy i wyborem fil­mu. Jako, że zwierz wybier­ał się na Dziedz­ict­wo Bour­na jak sój­ka za morze wyko­rzys­tał obec­ność bra­ta w wielu nas­to­latkowym jako świet­ną motywację do tego by jed­nak się z nim do kina wybrać. Trzy­ma­jąc bile­ty w dłoni zwierz pow­tarzał sobie, że prze­cież nie sprze­niewierza się swo­je­mu postanowie­niu postaw­ienia kres­ki na filmie o Bournie, bo doty­chcza­sowego bohat­era zastąpił inny grany przez zwanego w domu zwierza tylko Hawkeyem Jere­mego Rennera.

 Ok nie oszuku­jmy się, gdy­by nie ten pan to zwierz nawet by nie zwró­cił uwa­gi na premierę.

Dlaczego zwierz położył kreskę na fil­mach o Bournie? Zwierz jest tutaj przed­staw­icielem grupy, która jest gotowa winić film sprzed 10 lat za wszys­tko czego się nie lubi we współczes­nym kinie sen­sacyjnym. Kiedy zwierz pier­wszy raz zobaczył Tożsamość Bourne’a zrozu­mi­ał czemu kry­ty­ka zawyła z zach­wytu na widok nowego sposobu szy­bkiego prowadzenia akcji, przed­staw­ia­nia wal­ki w ręcz i innych umi­la­ją­cych życie szczegółów. Zwierz stwierdz­ił, że to film bard­zo dobry i właś­ci­wie pozostał­by na zawsze w tej opinii gdy­by nie to co nastąpiło potem. Otóż każdy następ­ny film z tego gatunku nagle zaprag­nął być nowym Bournem — filmy sen­sacyjne zaczęły przy­pom­i­nać jeden pro­dukt odciśnię­ty spod tej samej co raz bardziej zużytej sztan­cy. Miało być co raz bardziej “real­nie”, okrut­nie a nie wid­owiskowo i praw­dopodob­nie co najczęś­ciej oznacza dodanie sporej iloś­ci pra­nia się po pyskach, skrę­ca­nia karków i abso­lut­nie obow­iązkowe bie­ganie po dachach. Nawet bied­ny Bond padł ofi­arą bour­neozy bo po liftin­gu zro­biono wszys­tko by upodob­nić sposób kręce­nia do tego znanego z filmów o dziel­nym bardziej niż tajnym amerykańskim agen­cie.  Tego już zwierz nie mógł serii darować (bo jed­nak zdaniem zwierza Bond powinien być w nieco innej kon­wencji), zwłaszcza, że sam zaczął się już kosz­marnie takim sposobem kon­struowa­nia fil­mowej nar­racji nudz­ić. No bo powiedz­cie sami — ile moż­na oglą­dać dokład­nie takich samych filmów.

Do tego ser­i­al filmów o Bournie miała dla zwierza jeden zasad­niczy ele­ment zniechę­ca­ją­cy. Mat­ta Damona. Zwierz nawet jest w stanie stwierdz­ić, że to dobry aktor, i na pewno nie odmówi mu pewnego uroku, no ale jakoś nigdy ale to nigdy nie był w stanie go pol­u­bić na ekranie. Zwierz nie zaprzecza, że może to być wynik dość płytkiego prob­le­mu jakim jest fakt, że aktor się zwier­zowi nie podo­ba. Ale tak bard­zo. To znaczy nie żeby zwierz nie mógł na niego patrzeć, ale nie czu­je żad­nej zachę­ty by spo­jrzeć chwilę dłużej. Inny­mi słowy jest on zwier­zowi raczej obo­jęt­ny a co za tym idzie raczej obo­jęt­ny sta­je się zwier­zowi jego bohater. Może­cie się ze zwierza śmi­ać, że to dla niego ważne kry­teri­um ale zwierz zapy­ta reto­rycznie. Czy nie jest film sztuką wiz­ual­ną? W każdym razie przez lata zwierz miał o Bournie zdanie raczej mieszane za każdym razem tłu­maczą sobie, że prze­cież nie ma obow­iązku lubić filmów, które zdaniem niek­tórych były najlep­szą rzeczą jaka przy­darzyła się fil­mom sen­sacyjnym od cza­su wynalezienia sztucznej krwi.  Zwierz nie będzie przed wami ukry­wał, że gdy­by nie Avenger­si pewnie nigdy by się na film nie wybrał.

I od razu zwierz musi stwierdz­ić, że baw­ił się dobrze, choć film zde­cy­dowanie nie ma znamion arcy­dzieła. Nie mniej jest w nim kil­ka scen, które niesły­chanie przy­padły zwier­zowi do gus­tu. Rama fabuły jak zwyk­le w przy­pad­ku filmów o Bournie sprowadza się do znanego “zabili go i uciekł” z obow­iązkową dziew­czyną na ramie­niu (uciekanie w poje­dynkę jest nudne). Nie mniej zan­im zacznie się prawdzi­wa akc­ja fil­mu sce­narzys­ta zostaw­ił sobie trochę cza­su na dość ciekawą zabawę. Dziedz­ict­wo Bourne’a nie jest bowiem pros­ta kon­tynu­acją z wymienionym aktorem. To zde­cy­dowanie ciekawszy kon­cept — film roz­gry­wa się bowiem obok wydarzeń związanych z toczą­cym kruc­jaty i staw­ia­ją­cym ulti­ma­tum Bournem. Nasz bohater oso­biś­cie nie zna zbun­towanego agen­ta ale już niek­tórzy pojaw­ia­ją­cy się na ekranie bohaterowie łączą oba światy, dopowiada­ją pewne wąt­ki z poprzed­nich częś­ci i porusza­ją kwest­ie znane z filmów, które powin­niśmy widzieć (ale nie ma się co bać — jeśli nic się z tego nie zrozu­mie film nie przes­tanie być ciekawy). Inny­mi słowy zami­ast po pros­tu nakrę­cić kon­tynu­ację pop­u­larnego fil­mu, rozsz­er­zono cykl w coś na ksz­tałt alter­naty­wnego uni­w­er­sum, po którym może bie­gać dowol­na ilość super agen­tów. Zwierz musi powiedzieć, że taki pomysł bard­zo mu się podo­ba, bo wskazu­je pewien pomysł na to co robić, kiedy seria nadal ma potenc­jał ale aktor zrezyg­nował (tym­cza­sowo jak mówią plot­ki) z roli. Z resztą zad­owolony może się poczuć każdy widz, który lubi poprzed­nie filmy, że nie trak­tu­je się go jak idio­ty i nie zaczy­na się opowiadać wszys­tkiego zupełnie od nowa.

Dru­ga sprawa to kil­ka naprawdę świet­nych scen — niemal na samym początku fil­mu nasz bohater trafia do osamot­nionej chat­ki w lesie gdzie czeka na niego inny pra­cown­ik agencji. A może nie? A może ćwiczenia na które wysłano naszego bohat­era wcale nie były takie proste? Dwaj face­ci siedzą w małej chatce i pode­jrze­wa­ją siebie wza­jem­nie o wszys­tko co naj­gorsze, stara­jąc się przy tym zachowywać nor­mal­nie. Zwierz z przy­jem­noś­cią, przyglą­dał się gęst­niejącej między nimi atmos­ferze — to fajnie zobaczyć film, w którym nie do koń­ca jesteśmy pewni (podob­nie jak bohater) intencji innych postaci na ekranie. Z resztą zwierz w ogóle mógł­by pochwal­ić pro­dukcję właśnie nie za dobry sce­nar­iusz ale za dobre sce­ny w dość powiedzmy sobie prze­cięt­nym mate­ri­ale. Tak więc strze­lan­i­na, która roz­gry­wa się w lab­o­ra­to­ri­um jest utrzy­mana mniej więcej w takiej kon­wencji w jakiej zazwyczaj pokazu­je się te kosz­marnie prz­er­aża­jące i klaus­tro­fo­biczne strze­laniny w szkołach czy miejs­cach gdzie człowiek nie spodziewa się prze­mo­cy. Trze­ba powiedzieć, że choć mniej więcej na tym etapie fil­mu ori­en­tu­je­my się, co będzie dalej to jed­nak przez chwilę wytrą­ca się nas z równowa­gi, że doskonale wiemy kto wyjdzie z całego zamiesza­nia żywy a kto nie. Widzi­cie w fil­mach zabi­ja się dziś posta­cie z taką szy­bkoś­cią, że broń przes­tała być strasz­na a pojaw­ie­nie się zabój­cy na ekranie nie wciska nas w fotel. Dlat­ego też zwierz bard­zo ceni sobie każdą scenę, w której każdy wys­trzał spraw­ia że pod­skaku­je­my na krześle.

Zwierz musi też pochwal­ić pewne dru­go­planowe ele­men­ty budowy sce­nar­iusz, które były tylko odrobinę inne od tego co zwyk­le ale były jak powiew świeżego powi­etrza. Takim ele­mentem jest fakt, że nasz bohater ma inną niż zazwyczaj motywację — zwierz nudz­ił się nieco zarówno zem­stą jak i próbą ratowa­nia świa­ta jako główny­mi moty­wa­mi dzi­ałań bohaterów. Stąd miło kiedy nagle ktoś wcale nie chce rozsadz­ić od środ­ka CIA czy nie dop­uś­cić do zdetonowa­nia wielkiej bom­by ato­m­owej w środ­ku NY. Zwierz przyglą­dał się motywacjom bohat­era ze sporą sym­pa­tią bo w sum­ie zwierz nie za wiele zdradzi jeśli powie, że w sum­ie jego głównym zami­arem jest to by pozostać sobą. Dru­ga sprawa to fakt, że dziew­czy­na w opałach nie jest tylko dziew­czyną w opałach. Oczy­wiś­cie, ma wszelkie cechy kobi­ety, którą trze­ba chronić, ale jest w tym filmie nie jed­na ale nawet dwie sce­ny kiedy to od jej decyzji zależy powodze­nie całej mis­ji. W ogóle to od niej wszys­tko zależy i nasz bohater może sobie bez jej pomo­cy co najwyżej skakać po dachach. Zwierz nie twierdzi, że to sil­na postać kobieca, ale że fajnie obser­wować jak w niek­tórych sce­nach zmienia się dynami­ka pomiędzy posta­ci­a­mi. Zwyk­le to kobi­eta w opałach musi czekać i się niepokoić — tu bywa odwrotnie.

Oczy­wiś­cie nawet gdy­by film składał się  z recy­tacji alfa­betu przy dźwiękach upada­ją­cych na ziemię łusek od kul zwierz wybrał­by się do kina ze wzglę­du na obsadę. Jere­my Ren­ner to ciekawy przykład akto­ra, co do którego zwierz ma pewność, że pol­u­bi każdą jego postać. Jest po pros­tu coś takiego w twarzy tego akto­ra, że zwierz automaty­cznie go lubi- i to nie chodzi o to, że jest przys­to­jny bo jest tak śred­nio ale wyda­je się po pros­tu taki sym­pa­ty­czny. Z resztą zwierz mniej więcej tak sobie wyobraża takiego zamaskowanego agen­ta — nie lalu­siowa­t­ego jak Mat­ta Damon tylko tak pros­to sym­pa­ty­cznego. Dru­ga sprawa to obec­ność Rachel Weisz. Zwierz uważa, że to jed­na z lep­szych i ciekawszych, jeśli chodzi o dobór roli aktorek we współczes­nym kinie. Mając możli­wość gra­nia wyłącznie w poważnych dra­mat­ach częs­to pojaw­ia się w fil­mach sen­sacyjnych. I jest w tych fil­mach całkiem niezła a w każdym razie lep­sza od wielu aktorek które zatrud­nia się tylko po to by szy­bko bie­gały w szpilkach. Poza tym zwierz ponown­ie przyz­na się, do swoich płyt­kich instynk­tów, uważa że aktor­ka jest bard­zo ład­na i lubi na nią patrzeć na ekranie. Nie mniej nawet gdy­by tej dwój­ki nie było film sprzedał­by zwier­zowi Edward Nor­ton. Ktoś kiedyś żal­ił się że Nor­ton to taki aktor o którym wszyscy mają dobre zdanie ale nikt nie może sobie przy­pom­nieć jego ostat­niej dobrej roli. Cóż zwierz nie wda­je się w te dyskus­je bo Nor­ton na ekranie zawsze cieszy zwierza. Tu gra mózg całego polowa­nia na naszego zbiegłego agen­ta i ani przez moment nie wąt­pimy w dwie rzeczy — po pier­wsze, że jest najin­teligent­niejszym człowiekiem w pomieszcze­niu, po drugie, że kon­trolu­je znacznie więcej niż nam się wyda­je. Nor­ton, którego postać jest tu właś­ci­wie tylko zarysowana doskonale wczuwa się w osobę, która jako jedy­na ori­en­tu­je się w pełnym zarysie sytu­acji. A kiedy patrzy tymi swoi­mi oczy­ma to człowiek niemal widzi przestaw­ia­jące się try­bi­ki, jakiegoś strasznie evil planu.

 Trochę zwier­zowi było, żal że dwie naj­ciekawsze posta­cie w filmie spędza­ją tak mało ekra­nowego cza­su razem.

Nie mniej najwięk­sza rewelację zwierz zachował na koniec. Otóż siedzi sobie zwierz w kinie, trochę marznie (wrze­sień, miesiąc w którym zwierz nie ma poję­cia jak się ubrać więc non stop trochę marznie), oglą­da film, nieźle się bawi i nagle film się kończy. Zwierz był w szoku. Jak to, się skończyło powiedzi­ał zwierz. Gdzie moja kole­j­na godz­i­na. Ja chcę wiedzieć co będzie dalej. Prze­cież jesteśmy dopiero w połowie. Wszys­tkie te myśli prze­b­ie­gały przez mózg zwierza, aż w końcu zwierz zdał sobie sprawę co się stało. Oto po pros­tu wziął i zapom­ni­ał o cza­sie, o tym że filmy nie trwa­ją w nieskońc­zoność tylko tak bard­zo wciągnął się w akcję, że nie dostrzegł, że film trwa już sporo cza­su i najwyższy czas zwi­jać się z tą fabułą. Prawdę powiedzi­awszy gdy­by zwierz miał wymyślić więk­szy kom­ple­ment dla fil­mu sen­sacyjnego miał­by pewien prob­lem. Być może zasługą jest to, że fabuła jest dość pros­ta, może zwierz jed­nak nie ma nic prze­ci­wko uni­w­er­sum Bour­na, może w końcu film  przy­pom­ni­ał mu stare dobre cza­sy zan­im wszys­tkie pro­dukc­je były krop­ka w krop­kę iden­ty­czne. Ale żeby nie było nieporozu­mień. To nie jest jeden z tych filmów z  których wychodzi się krzy­cząc “Ja chce jeszcze raz” (Avenger­si; ) ani jeden z tych filmów z których kry­ty­cy wychodzą z note­sa­mi pełny­mi egzys­tenc­jal­nych uwag (każdy Bat­man Nolana), to jest za to jeden z tych filmów, który zabiera wam 1,5 godziny z myśle­nia o włas­nym życiu. Wartość nie do przece­nienia. W każdym razie zwierz chce więcej.

Ps: Pamięta­cie jak ostat­nio zwierz zadeklarował, że dostanie małej obsesji na punkcie Ruper­ta Gravesa — pro­ponu­je byś­cie się do zwierza przyłączyli drodzy czytel­ni­cy — pięć pro­dukcji później zwierz jest pozy­ty­wnie zach­wycony różnorod­noś­cią tego co widzi­ał, i nawet jeśli nie wszys­tko było dobre (choć jest parę znakomi­tych rzeczy) to część była po pros­tu inna (choć jed­na nie do oglą­da­nia inna). A zwierz jeszcze nie zaczął oglą­dać ponown­ie pro­dukcji, które kiedyś mu się spodobały czy znakomitego Mau­rice czy  Poko­ju z Widok­iem. Och zwierz uwiel­bia kiedy popa­da w takie fazy. Zwłaszcza jeśli wywołu­je je coś tak cud­ownego jak Dok­tor Who.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online