Hej
Cześć ostatnio zatrzymaliśmy się po przebyciu mało interesującej trasy przez pustynie i góry pełne obcych i kowbojów. Powoli wychodzimy z tej pustki choć jeszcze nie doszliśmy tam gdzie zagęszczenie popkulturalnych obiektów obowiązkowych utrudni nam poruszanie się dalej. Póki co opuszczamy jednak Arizonę i jedziemy dalej. Pierwszy przystanek to:
6.) Colorado – niektórym zawsze kojarzyć się będzie z dr. Quinn i jej umiejętnością wyleczenia wszystkiego przy jednoczesnym obalaniu stereotypów ( wszystko zaś przy braku dobrych środków przeciwbólowych) inni znajdą tu najbardziej niepoprawne politycznie miejsce w USA czyli South Park – gdzie mali chłopcy mają do powiedzenia o rzeczywistości więcej niż ktokolwiek chciałby usłyszeć. Ci którzy wolą poważniejsze klimaty znaleźli się w idealnym miejscu by razem z Michelem Moorem rozmyślać o co chodzi z tą miłością amerykanów do borni palnej i czy to właśnie to rozmiłowanie sprawia że raz na jakiś czas uczeń postanawia zastrzelić wszystkich swoich towarzyszy szkolnej niedoli. Feministki, niepoprawni politycznie i wielbiciele broni palnej mogą zostać o ile nie jest to jedna i ta sama osoba
7.) Nowy Meksyk – Gdzieś tu na pustyni rozbił się swego czasu statek obcych ( Roswell) i od tamtego momentu jest to miejsce które obowiązkowo muszą odwiedzić wszyscy zainteresowani zjawiskami pozaziemskimi – mogłaby się tu dziać ponad połowa odcinków z Archiwum X. Jeśli jednak nie jesteście zwolennikami teorii spiskowych i uważacie że Roswell nie kryje żadnych tajemnic to możecie poczuć się jak bohaterowie lokalnego liceum którzy zamiast się uczyć non stop śpiewają a co więcej wyglądają na takich którzy już dawno powinni zakończyć edukację na tym poziomie. Wielbicielki Efrona i UFO zostają, reszta za mną.
8.) Dakota ( Północna i Południowa) – nudy panie. W małym przykrytym śniegiem miasteczku można z tych nudów wpaść na genialny pomysł porwania własnej żony – zwierz odradza bo skończy się to w rozdrabniarce do drewna, można ewentualnie znaleźć sobie miejsce w lesie i radośnie szukać sensu życia odcinając się od cywilizacji ( nasze ciało znajdą dużo później ale za to nakręcą o nas film). Po okolicach kręci się też zmęczony życiem weteran wojny secesyjnej przejawiający słabość do wilków i pięknych Indianek. Miłośników Braci Cohen zostawiamy w miejscu gdzie kręcona Fargo ( które dzieje się jednak w Minnesocie) zaś reszta idzie prosto do…
9.) Nebraska – Serio nic pusto po polach hula wiatr. Ogólnie na pola radzę się nie zapuszczać bo straszą tam a jakże – dzieci kukurydzy. Pracować tu można ale jest tak nudno że każdy chciałby się stąd wyrwać – choćby po to by zebrać kilka milionów mil lotniczych. jest to jeden z niewielu stanów USA dla którego nie ma w Wikipedii listy filmów w nim nakręconych. To coś mówi.
10.) Kansas – Trzeba uważać na huragany które mogą porwać nas i naszego psa daleko od domu. Na wszelki wypadek należy mieć przy sobie zawsze rubinowe buciki i lepiej żebyście umieli wyciągać wysokie nuty. Ci których nie porwie do dalekiego OZ mogą sobie pomieszkać w Domku na Prerii – na pewno będą się dobrze czuli z gromadą rodzeństwa i dobrymi chrześcijańskimi wartościami. Zwłaszcza że jest to stan w którym nie wszyscy są pewni czy Darwin miał rację z całą tą ewolucją. Jeśli jednak nastąpi apokalipsa radzę się znaleźć w małym miasteczku Jericho – wtedy zapewne przetrwamy. Póki co zostajemy tutaj nucąc ,, Somewere over teh raibow”.
To tyle na dziś – zwierz musi was niestety przeprosić że zostaniemy w Kansas na trochę dłużej. Zwierz wyjeżdża jutro na kilka dni i nie będzie korzystał z netu. Nie płaczcie jednak bo i wy nie powinniście korzystać z netu tylko siedzieć przy stołach i zjadać zdecydowanie za dużo potraw oraz oglądając powtórki w telewizji które wyświetlane są pod hasłem – hit na święta. Zwierz życzy wam miłych świąt.
Ps: Żartu prima aprilisowego nie będzie bo zwierz nie będzie miał czasu zweryfikować swojego dowcipu.