Zwierz długo zbierał się by napisać ten wpis. Nie dlatego, że nie miał na niego pomysłu ale dlatego, że ma wątpliwości czy wszyscy go odpowiednio zrozumieją. Ostatecznie jednak w was uwierzył. I napisze wam dlaczego nie warto pisać źle o Kim Kardashian.
Zacznijmy od tego, że zwierz zawsze zachowuje się jak Tewie Mleczarz. Jeśli coś wydaje się zbyt jednoznaczne zadaje sobie pytanie co tak właściwie jest z drugiej strony. I bardzo rzadko zwierzowi zdarza się odbić od ściany przy której z drugiej strony nie ma żadnego argumentu by na sprawę spojrzeć inaczej. I tak zwierz mógłby się dołączyć do chóru twierdzącego, że obecność Kim Kardashian i jej rodziny w mediach jest przejawem upadku kultury. Problem w tym, że nic nie jest takie proste. Dla tych z was którzy żyją w nieświadomości, zwierz przypomina, że Kim Kardashian i jej rodzina to ludzie których można nazwać celebrytami absolutnymi. Innymi słowy nie są znani z niczego tylko z tego, że są znani. Ich cała obecność w kulturze popularnej nie jest uzasadniona ani talentami, ani nagrodami, ani wykonywanym zawodem. Sława opiera się tu wyłącznie na tym, że jedna z telewizji specjalizująca się w plotkarskich programach wybrała Kardashianów na bohaterów swojego reality show. Nie jest to pierwsza rodzina której życie jest pokazywane w reality show (jak pamiętacie przed nimi byli np. Osbornowie) ale pierwsza która tak bardzo nie reprezentuje sobą nic poza tym, że jest sławna. Paradoksalnie -mimo,że żyjemy w kulturze często nazywanej celebrycką – wcale nie zdarza się to tak często. Większość osób określanych w mediach mianem celebrytów coś robi – zazwyczaj nie na tyle dobrze by nazwać ich artystami ale własna działalność wprowadza ich na salony (czasem wystarczy jedna piosenka). Celebrytów którzy znani są wyłącznie z tego że są znani (oraz nie mają znanych rodziców którzy zbudowali swoją sławę na talencie lub umiejętnościach) jest naprawdę niewielka grupa. Do tego jeszcze bardzo często się zmieniająca bo np. taka Paris Hilton właściwie całkowicie zniknęła z życia publicznego. Przy czym nie ma wątpliwości, że Kardashianowie nigdy nie pojawili by się na antenie telewizji E!Enterteiment gdyby nie Kim. A właściwie gdyby nie jej seks taśma.
Widzicie to jest jedna z tych rzeczy o których nikt za bardzo nie chce mówić. Wyobraźcie sobie młodą dziewczynę której nagranie z chłopakiem trafia do mediów a potem jest rozprowadzane przez firmę zajmującą się produkcja filmów pornograficznych (oczywiście bez niczyjej zgody). Cały świat ogląda taśmę i wszyscy – co oczywiste w naszej kulturze mają w głowie tylko jedną myśl „Dlaczego w ogóle pozwoliła się nagrać”. To co dzieje się w mieszkaniach wszystkich tych nieznanych nikomu osób których prywatnych taśm nigdy nigdy nie upublicznił, nikogo nie zastanawia. Wszak nasza kultura opiera się trochę na przekonaniu, że my możemy popełniać błędy ale ludzie których obserwujemy już do błędów nie mają prawa. Kim staje się sławna, cała jej rodzina buduje swoją karierę na jej sławie – zbudowanej na obrzydliwym nadużyciu. Ale to już nienadużycie – z każdym rokiem dziennikarzom co raz łatwiej napisać, że w sumie nic się złego nie stało skoro dziewczyna – a teraz już kobieta zbudowała na tym wydarzeniu swoją popularność. Łatwo jest oskarżyć Kim o to, że doprowadza do upadku kultury. Ale zastanówmy się co miała zrobić? W sytuacji kiedy musisz się zmierzyć z niechcianą sławną masz do wyboru dwie drogi. Nie reprezentująca sobą zbyt wiele córka znanego adwokata mogła albo schować się do kąta albo wziąć z życia tyle ile się da. Żaden z tych wyborów nie jest szczególnie dobry, ale w sumie do każdego z nich osoba ma prawo. Jednocześnie – stacja telewizyjna która proponuje reality show dziewczynie (i jej rodzinie) tylko dlatego, że w mediach pojawiła się jej seks taśma dokłada się do pewnego sankcjonowania zjawiska. W sumie jest w tym coś obrzydliwego co niewiele ma wspólnego z samą Kim Kardashian a wiele z mechanizmami naszej kultury. I tym, że nikt nie pamięta o obecnym na nagraniu facecie – ówczesnym chłopaku Kim – bo wszak jak wiadomo, jemu to ujmy nie przyniosło. Co ciekawe ludzie są skłonni uznać że na pewno wszystko pojawiło się w Internecie za zgodą celebrytki. Bo tak jest łatwiej – zgodnie z zasadą że nic z takich rzeczy nie dzieje się bez przyczyny. Jaka jest prawda? Możemy uznać że rację mają wszechwiedzący komentatorzy z internetu. Możemy uwierzyć, celebrytce która mówi o upokorzeniu i jak wszyscy których prywatne zdjęcia czy filmy pojawiają się w internecie – o absolutnym braku jakichkolwiek intencji pokazywania swojego życia publicznie. Przy czym nawet ci którzy głośno apelują o to by nie winić ofiar zaskakująco często mają o Kim Kardashian złe zdanie. Bo mogą.
Jasne Kim Kardashian jest postacią stosunkowo kuriozalną – ale nie ukrywajmy – jest to jedna z najbardziej przedsiębiorczych kobiet o jakich zwierz słyszał. Cały świat widział jej prywatną taśmę? Kim mogłaby się zacząć wstydzić ale skoro już i tak zdaniem wielu straciła reputację to czego tu się wstydzić. Celebrytka zrobiła ze swojego stylu i wyglądu oręż. Nosi takie dekolty jak chce, tak odsłaniające bikini jak jej się podoba i tak obcisłe sukienki na jakie ma ochotę. Wielu krytyków uznaje, ze jest w tym coś wulgarnego i być może mają rację. Ale jednocześnie to nie jest wulgarność przypadkowa ale kontrolowana. Naiwnością byłoby sądzić, że Kim nie zakłada na siebie rzeczy o których wie, że wzbudzą sensację. I muszą wzbudzić sensację bo na tym opiera się małe przedsiębiorstwo Kim. Co więcej – sami trochę tą wulgarność napędzamy – w końcu to nie Kim ale cała nasza kultura uznaje duże piersi i spore pośladki za wulgarne. Dlaczego? Głównie dlatego, że taki model sylwetki zgodny jest z tym co promuje przemysł pornograficzny a stoi w sprzeczności z tym co promuje przemysł modowy. Tylko, że to nie jest wina Kim i jej obcisłych strojów ale kultury na którą żadna pojedyncza celebrytka nie ma wpływu. Choć niektórzy uznają,że obecny w tym sezonie trend na promowanie kobiet o nieco większych siedzeniach bierze się min. z popularności Kim Kardashian (choć nie tylko i w ogóle przypadek amerykańskiej popkultury jest tu jeszcze kwestia rasowa co z europejskiego punktu wiedzenia może się wydawać zupełnie szalone). Przy czym możemy założyć,że śmiałość Kim w dobrze ubrań jest naturalną konsekwencją tego jak traktują ją odbiorcy. Skoro jej ciało już i tak nie jest traktowane jak coś prywatnego dlaczego tego nie wykorzystać. Może się nam to nie podobać, ale dopóki jednostka nad tym panuje i samodzielnie kształtuje swój wizerunek to właściwie kto ma większe powody do wstydu – ona bo pokazuje czy my bo patrzymy. A nie powinniście mieć najmniejszych wątpliwości, że świat patrzy.
No dobra ale to nie koniec. Widzicie popularność Kim Kardashian i całej jej rodziny ma jeszcze jedną stronę. Kardashinami nie interesują się ludzie którzy chcą ich lubić. Wręcz przeciwnie – to jest typowa grupa ludzi których należy nienawidzić. Dziennikarze piszą na ich temat wredne teksty i doskonale wiedzą że nikomu się nie narażą. Podobnie jak internauci którzy tylko czekają na nowe zdjęcie Kim by móc skrytykować jej wygląd ubiór, sposób wyrażania się, makijaż. Kultura potrzebuje takich ludzi a Kim doskonale wypełnia lukę już od lat. Co więcej robi to lepiej niż swego czasu Paris Hilton bo jej popularność utrzymuje się dłużej a skandale nigdy nie doprowadziły jej do więzienia. Więcej – Kim doskonale na tej naszej nienawiści do niej zarabia – czy tego chcecie czy nie celebrytka jest warta obecnie 45 milionów dolarów. I to nie dlatego, że tyle płaci jej stacja telewizyjna ale dlatego, że odpowiednio waży inwestycje – od perfum i butów po gry do kupienia w sklepie Apple. I głupim byłby ten kto uznałby że Kim i jej rodzina nie zdają sobie sprawy jaka jest ich rola we współczesnym show biznesie. Wręcz przeciwnie – odpowiednie sprzedawanie zupełnie próżnego życia wypełnionego selfie i zakupami wymaga odpowiedniego sztabu specjalistów. Można się śmiać z faktu że Kim Kardashian wynajmuje specjalistów od robienia selfie ale tak naprawdę świadczy to tylko o tym jak dobrą inwestycją jest sprzedawanie innym pewnej określonej wizji swojego życia. Kim nie jest głupia bo chce mieć dobre zdjęcie samej siebie, to my jesteśmy motorem napędowym tego działania klikając milion razy serduszko gdy pojawia się nowa fotka. Kiedy zdamy sobie sprawę, że to dwustronna wykalkulowana gra to właściwie jedynie co można zarzucać Kardashainom to że doskonale znaleźli się w swojej niszy. Istnieją by można ich było nie lubić. A jednocześnie nic tak straszliwe strasznego nie robią. Po prostu istnieją- zamożni, niekoniecznie szczególnie bystrzy za to rodzinni co dodaje dodatkowego elementu dramatycznego.
Oczywiście takie spojrzenie na celebryckość może odrzucać. Zwierz to nawet rozumie choć ma wrażenie, że trochę za często przemawia przez nas brak zrozumienia. Kultura popularna równa w dół. O jej poziomie nie świadczy serial nadawany na AMC ale właśnie taki reality show. I tak musi być bo ludzkość od nie pamiętnych czasów w dużej masie lubiła rzeczy proste i naiwne. Nie ma się co oszukiwać że jest inaczej. Przy czym nawet takie najbardziej prymitywne równanie w dół czasem przynosi nieoczekiwane pożytki. W tym roku ojczym Kim i ojciec w rodzinie Kardashianów (Tej pokazywanej w telewizji) Bruce Jenner dawniej mistrz olimpijski oficjalnie dokonał korekty płci. Zniknął Bruce a w jego miejsce pojawiła się Caitlyn Jenner. W świecie gdzie korekty płci nadal uznaje się na specyficzną fanaberię i coś dziwacznego pojawił się przykład którego nie można było zignorować. Co na to znienawidzona rodzina Kardashianów? No właśnie czy tego chcemy czy nie zachowała się dokładnie tak jak powinna. Na youtubie bez trudu można znaleźć wywiad z Kim która zapewnia że jej macocha wygląda wspaniale, i niezależnie od uczuć jakie pojawiły się w rodzinie wszystkim udało się zaakceptować zmianę. Wypowiedź nie jest długa ale doskonale oddaje pewnie wiele uczuć i wątpliwości jakie mają rodziny w podobnej sytuacji. Dorzućcie do tego wspólne zdjęcie całej rodziny wspierającej macochę i matkę, oraz wysyłany publicznie sygnał, że mimo zmiany rodzina nadal jest rodziną. Nie sposób nie dostrzec w tym zjawiska zupełnie nie przewidzianego a jednak pozytywnego. Choć intelektualiści mogą narzekać to przecież, nie o nich tu chodzi. Jak przypuszcza zwierz dla wielu ludzi którzy oglądali program – a którzy może niekoniecznie wiedzą jak odnosić się do osób transpłciowych- to co pokazują Kardashinaowie stanie się swoistym przewodnikiem. Jasne podkręconym i udramatyzowanym ale jednak – przewodnikiem jak wyglądać powinna właściwa reakcja w takiej sytuacji. Kim może wam się kojarzyć z upadkiem kultury ale jednocześnie – to co dzieje się ostatnio wokół nich jest jednym z kroków w kierunku lepszego traktowania osób transpłciowych. Właśnie dlatego, że jest to program kierowany niekoniecznie do intelektualistów którzy nigdy nie zrozumieją uroku reality show.
Ostatnio Kim Kardashian atakowała Sinead O’Connor twierdząc, że jej pojawienie się na okładce muzycznego The Rolling Stones oznacza koniec muzyki i pewnie Bob Dylan umiera ze wstydu. Jednocześnie piosenkarka nie miała oporów przed nazwaniem celebrytki jednym z najgorszych wyzwisk w języku angielskim – nie tylko dlatego, że Sinead O’Connor jest osobą kontrowersyjną ale dlatego, że wiadomo iż po Kim jeździć można. Problem polega jednak na tym,że jeśli mielibyśmy kiedykolwiek odbębniać koniec magazynu The Rolling Stones i osiągnięcie przezeń absolutnego dna to trzeba było to zrobić kiedy na okładce magazynu pojawił się zamachowiec odpowiedzialny za wybuchy w czasie maratonu w Bostonie. Wtedy czasopismo pokazało, że bardziej niż na przyzwoitości czy na muzyce jako takiej zależy im na rozgłosie. I wtedy należało ogłosić upadek czasopisma które właściwie nic ciekawego do powiedzenia w sprawie zamachów nie miało i wykorzystało fakt, że młody przystojny zamachowiec wyglądał trochę jak przeciętny młody czytelnik pisma. Jednak kiedy dyskutowano o obecności zdjęcia terrorysty na okładce magazynu muzycznego starano się dowieść że magazyn może miał rację. W przypadku dyskusji o Kim Kardashian nawet broniący celebrytki czują się w konieczności zaznaczenia że nie są jej fanami.
Zwierz nie ma zamiaru was przekonywać, że obecność Kim i jej rodziny w przestrzeni medialnej to najlepsza rzecz jaka przydarzyła się kulturze popularnej. Zwierz wie, że działania celebrytki można w równym stopniu interpretować jako przejaw działalności feministycznej (skoro moje ciało stało się sławne wbrew mej woli to teraz je odzyskami i jeszcze wyjdę z tego z zyskiem) albo kompletnego upadku kobiety która swoje ciało sprzedaje ku uciesze gawiedzi. Pewne jest to,że to nie 34 letnia amerykanka ormiańskiego pochodzenia (mało kto wie, że Kim jest jedną z osób które w Stanach gdzie mało kogo to obchodzi cały czas opowiada się za uznaniem rzezi Ormian za ludobójstwo co niekoniecznie mieści się w podstawowym rozkładzie zadań telewizyjnych celebrytek) jest problemem naszej kultury. Nie jest też winna jej szeroka rodzina, ani mąż raper, ani śliczna córeczka którą rodzice nieco skrzywdzili imieniem (ani oni pierwsi ani oni ostatni). Problem tkwi tak naprawdę w nas. W tym, jakie uczucia w nas budzi. I to prawie nikt nie jest bez winy. Nie ważne czy jesteśmy wiernymi widzami telewizyjnych programów czy intelektualistami przyglądającymi się zjawisku z oddali. Poczucie wyższości, pogarda, radość z niepowodzeń. To jedne z podstawowych uczuć jakie mają w nas wzbudzać takie postacie obecne w życiu publicznym. Istnieją tylko po to byśmy mogli ocenić ich figurę, ubiór czy wypowiedzi. Istnieją po to byśmy mogli czuć się od nich lepsi. Przy czym niekoniecznie są same ofiarami. Przecież zarówno wydawcy magazynu Paper jak i Kim Kardashian doskonale wiedzieli co robią umieszczając w magazynie jej skandalizującą sesję. Nawet sami stwierdzili,ze chcą „zepsuć internet”. Wszyscy po tamtej stronie wiedzieli co robią. Pytanie tylko czy na pewno my wiemy co robimy kiedy oglądamy zdjęcie (zamiast 25 tys. wejść magazyn odnotowuje 1.6 mln) a potem oburzamy się na jego wulgarność. Robiąc dokładnie to o co nas poproszono. I jeszcze mamy pretensję, że właściwie nic za tym nie stoi. Tylko najprostsza na świecie manipulacja naszymi niskimi odruchami. To nad tym powinniśmy się zastanowić a nie nad tym czy Kim powinna się pokazywać czy nie.
Zwłaszcza że należy tu dodać, że tak naprawdę na tle wielu innych programów sama produkcja pod tytułem „Życie przedziwnej zamożnej amerykańskiej rodziny” jest stosunkowo niegroźna. Dziś jeśli młode dziewczyny chciałby się wzorować na Kim to prędzej zainwestują w nową firmę (o czym Kim mówi chętnie choć rzeczywiście jej zdania są tak banalne jak tylko się da) niż wypuszczą sex taśmę (o której Kim nie chce w ogóle mówić ani myśleć i o której w sumie udało się jakoś zapomnieć). Zresztą idolką nowych pokoleń będzie jej prześliczna siostra o absolutnie standardowej figurze która pojawia się na wybiegach czy w magazynach mody. Jeśli czymś się naprawdę martwić to nie gwiazdkami, za którymi nie stoi żadna ideologia ale np. takim programem TLC o rodzinie w której jest 19 dzieci i ostre zasady dotyczące ich wychowania. Program został kilka dni temu ostatecznie zdjęty z anteny kiedy wyszło na jaw że swego czasu rodzina skutecznie ukryła, że jeden z braci molestował seksualnie swoje sióstr. Nim jednak prawda wyszła na jaw cała Ameryka mogła się emocjonować życiem w rodzinie w której ideologia spychała chłopców i dziewczęta w niesłychanie stereotypowe role a rodzice specjalnie przydzielali opiekę nad młodszymi dziećmi starszemu rodzeństwu, które właściwie poświęcało na to cały czas. A cała 19 nie chodziła do szkoły tylko była uczona w domu zgodnie z bardzo konserwatywnym i religijnym programem nauczania. I to było przerażające. Zwłaszcza że życie tych dzieciaków naprawdę wydaje się dużo bardziej niebezpieczne niż wyczyny nawet najbardziej rozpuszczonych Kardashianów. A jednak podglądano ich z ochotą jako fascynujące dziwo pokazujące się na okładkach magazynów plotkarskich i w telewizji dla ludzi nie ruszających się z kanapy. Ale im nikt nie zarzucał odpowiedzialności za upadek kultury.
Możecie zarzucić zwierzowi, że jest za bardzo skłonny przerzucać odpowiedzialność na odbiorcę zamiast stawiać wymagania nadawcy. Niewątpliwe są to zjawiska sprzężone. Ale też nie ukrywajmy. Jeśli nie chcecie by Kim Kardashian była częścią waszego wszechświata nie ma problemu – można przełączyć, nie klikać na zdjęcie na pudelku, nie zauważyć jej kolejnego męża (zwierz jest pod wrażeniem jak strasznie wytyka się celebrytce fakt że miała trzech mężów. No naprawdę nigdy to się nikomu nie zdarzyło. Nawet jej szybki rozwód z drugim mężem nie był najszybszy w świecie show biznesu). To od was zależy czy będziecie w tym świecie czy nie. Zwłaszcza, że jednak współczesna kultura popularna wbrew temu co się mówi nie opiera się na kulcie celebrytów tylko na kulcie niechęci do celebrytów. Co jest zdaniem zwierza najbardziej niszczącym zjawiskiem jakie można sobie wyobrazić. Jednocześnie nie należy przeceniać jej wpływu na popkulturę. Oczywiście należy do pewnego zbioru zjawisk które oblepiają świat kultury popularnej ale zwierz ma wrażenie, że jeśli wyjdziemy ze świata amerykańskich mediów jej wpływ się rozrzedza a w Polsce praktycznie znika. Ostatecznie o kształcie globalnego postrzegania kultury popularnej zadecydują inne zjawiska. Zaś sama Kim jest dowodem na to, że ludzie mają niesłabnącą potrzebę podglądania innych. Głównie po to by samemu poczuć się lepiej. No ale tu już sami musicie zdecydować kto w takim przypadku zasługuje na większą niechęć.
Kim nie zepsuje kultury. Sami ją spsujemy
Zwierz czasem się zastanawia co by było gdyby Kim nie miała w większości sióstr tylko braci. Gdyby sama była facetem który na swoim wyglądzie i popularności zdobył miliony. Czy też ocenialibyśmy go tak surowo. Czy gdyby paradował np. bez koszuli odsądzalibyśmy go od czci i wiary ? Gdyby był próżny? Zwierz nie wie, pewnie nigdy się nie dowie, bo męscy celebryci jednak nie budzą takich emocji. I chyba to jest ostatnia cegiełka jaką zwierz dorzuca do tego wywodu. Czy to nie jest jeszcze trochę tak, że Kim jest tą naszą ukochaną wypindrzoną lalą do nienawidzenia. I to nie dlatego, że jest ładniejsza czy ma droższe ciuchy ale dlatego, że właściwie wszyscy mają obowiązek jej nienawidzić. Ci którzy cenią intelekt za to że opiera swoją sławę na wyglądzie, ci którzy cenią wygląd – że promuje coś co niekoniecznie pasuje do wysokich gustów. Tylko, że na tych uczuciach wszyscy tracą. Poza Kim. Kim jest warta miliony.
Ps: Zwierz uprzedza z góry, że wszelkie komentarze które uzna, za niezgodne z duchem bloga będzie pod tą dyskusją kasował.
Ps2: Zwierz przyzna szczerze, że w życiu nie widział zbyt wielu odcinków programu o Kardashianach ale w sumie nie było w nich nic co by wskazywało, że program jest odpowiedzialny za upadek kultury. Nudne były. I tyle.