Gdybym miała podać przepis na dobre święta to powiedziałabym, że połową sukcesu jest znaleźć pod choinką dobrą planszówkę. Łatwo potem zagonić rodzinę do stołu i w jednej wspaniałej rozgrywce albo jeszcze wzmocnić ducha świąt albo wszystkich skłócić. No dobra, z tym kłóceniem to niekoniecznie, ale prawdą jest, że planszówka to prezent dobry. I ponownie – nie łatwy do wybrania, bo tyle jest rzeczy na rynku, że można się pogubić. Wydawnictwo FOX Games poprosiło mnie bym przedstawiła wam kilka propozycji z ich katalogu, co z radością czynię.
Od razu na początku miła wiadomość – wybrane przeze mnie gry będą dla was w promocji – 40% od ceny na pudełku. W dniach od 8.12 do 12.12 wystarczy że wpiszecie w koszyku kod „swietazezwierzem” i już gra wpadnie do was taniej. To tak na dobry początek. A teraz czas wodzić was na planszowe pokuszenie.
Miasto w Chmurach – jeśli szukacie gry logicznej, która zaangażuje naprawdę wszystkich to bardzo polecam grę Phila Walkera-Hardinga. Jej największy plus? Niesamowicie proste zasady (gra nawet nie ma książeczki jako instrukcję – wszystko mieści się w broszurze). O co chodzi? Budujemy miasto, ale nie jakieś przyziemne, lecz takie które sięga ponad chmury. Naszym zadaniem jest stawianie wieżowców a potem budowanie pomiędzy nimi jak najdłuższych połączeń. O tym jakie wieżowce (są trzy kolory budynków) możemy postawić zdecydują plansze chmur, które wcześniej wybierzemy. Właściwie to prawie wszystko co trzeba wiedzieć. Gra jest super, bo po pierwsze – działa na dwie osoby, po drugie – gdy gramy większą grupą (do czterech osób) to wciąż ma maksymalnie 8 tur. Co jest fajne, kiedy chcemy wiedzieć, ile mniej więcej zajmie nam rozgrywka. Osobiście jestem zakochana w prostocie tej rozgrywki, tym, że wymaga od nas myślenia perspektywicznego (bo od tego jak będziemy stawiać chmury zależy od tego, gdzie powstaną budynki i połączenia między nimi) i zawsze daje sporo radości. W pudełku znajdziemy elementy tekturowe (plansze chmur i przejść pomiędzy budynkami) ale też plastikowe – nasze wieżowce. Podoba mi się to rozwiązanie, bo w przypadku takiej gry trwalszy element gwarantuje, że zostanie z nami na dłużej. Gra ma na pudełku napisane, że jest dla dzieci od lat 10 ale myślę, że młodszy gracz może też się doskonale bawić w czasie gry np. jeśli sformuje grupę z rodzicem. Cała rozgrywka powinna zająć koło pół godziny co jest fantastyczne, jeśli właśnie mamy przy stole młodszych i bardziej niecierpliwych graczy.
Londyn – Nie jest to gra najnowsza, ale kto mówi, że tylko nowe gry dają frajdę. Londyn Martina Wallace to właściwie gra karciana w której plansza odgrywa raczej drugorzędne znaczenie (liczymy na niej punkty, kładziemy odrzucone karty itp.). Dla samych graczy najważniejsze są karty, dzięki którym mogą budować swoje miasto – rozwijać je kulturalnie, gospodarczo, przestrzennie. Możemy też kupować ziemię przez co w naszym mieście pojawiają się nowe dzielnice. Budowanie miasta rozpoczyna grę i dopiero kiedy jesteśmy gotowi możemy miasto aktywować – co uruchamia działanie pewnych kart. Gdzie pojawia się trudność? Cóż chcemy by nasz Londyn był miastem jak najbardziej prestiżowym, ale wraz z postępem gry pojawiają się znaczniki ubóstwa – bo w rozwoju miast pojawiają się nierówności. Jeśli tych znaczników będziemy mieli pod koniec gry za dużo – wtedy nie mamy szans wygrać. Punkty prestiżu tracimy także za niespłacone pożyczki a te będziemy zaciągać by np. opłacić dołożenie nowych dzielnic, które są dość drogie. Choć mechanika gry może się wydawać skomplikowana to szybko okaże się, że sama gra do skomplikowanych nie należy, bo po jednej czy dwóch rozgrywkach w lot łapiemy, jak karty wchodzą ze sobą w interakcje i jak wykładać je tak by dla nas najlepiej działały. W grę mogą grać już dwie osoby (maksymalnie 4) ale lepiej działa, kiedy graczy jest więcej. Pudełko sugeruje, że jedna rozgrywka zajmie nam półtorej godziny ale myślę, że z każdą grą ten czas będzie się trochę skracał. Gra polecana jest od 14 roku życia i zgadzam się z twórcami – młodszy gracz może być po prostu znudzony albo pogubić się w możliwościach jakie dają katy. No właśnie jednak techniczna uwaga na koniec – dobrze sobie kupić, jak w przypadku każdej gry karcianej, folie zabezpieczające na karty tak by nie pobrudziły się czy nie zagięły w trakcie grania.
Kingdomino – o tej grze pisałam wam już cały wpis więc nie chcę się powtarzać. Odsyłam was po prostu do mojego tekstu. Mogę was za to zapewnić, że jeśli szukacie gry naprawdę, naprawdę dla całej rodziny to Kingdomino (które można potem rozszerzać o dodatki) to doskonały wybór. Gra jest prosta – oparta o mechanikę domina (dokładamy do siebie płytki) ale wciągająca no i wymagająca strategicznego myślenia. Do tego rozgrywka trwa dwadzieścia-trzydzieści minut co jest olbrzymim plusem – zwłaszcza gdy gramy z dzieciakami. Bo to gra która zdecydowanie trafi do najmłodszych (na opakowaniu znajdziemy informację, że jest od ośmiu lat ale mi się wydaje że nawet rozgarnięty siedmiolatek da sobie z nią radę) ale też starszym graczom przyniesie sporo radość. Ogólnie nie dziwię się, że ten tytuł przeznaczono na dwadzieścia języków i jest to wielki międzynarodowy bestseller. To dowód że gra z prostą mechaniką i ładnymi ilustracjami po prostu bez trudu podbija serca odbiorców.
Santa Monica – ponownie – gra o której już wam wspominałam. Trudno się dziwić, że znów ją polecam, bo to tytuł który objęłam patronatem. W ramach gry tworzymy nadmorski bulwar dbając o to by dobrze się na nim czuli zarówno celebryci i turyści jak i miejscowi. To co jest w tej grze cudowne to kilka różnych sposobów na zdobywanie punktów – w zależności od tego jaką strategię przyjmiemy. Gra jest wciągająca, dynamiczna i zaskakująco dowcipna. Jednym z elementów który mnie absolutnie ujął są fantastyczne, szczegółowe ilustracje i przezabawne tłumaczenia najróżniejszych miejsc do których mogą trafić mieszkańcy naszego miasteczka. Dobieranie każdej karty do naszego bulwaru (który układamy przed sobą na stole) to emocje dla wszystkich graczy. Rozgrywka daje mnóstwo radości (testowane na rodzinie) ale co ważne – to gra już dla starszych graczy. Na opakowaniu znajdziemy wskazanie, że to taka gra 14 plus i ja się z tym zdecydowanie zgadzam. Nie ma tu żadnych strasznych treści – po prostu trzeba dużo kombinować i zwracać uwagę na szczegóły. Młodszy gracz może się po prostu w tej mechanice pogubić. Bardzo, bardzo wam z całego serca tą grę polecam – i dodam jeszcze na koniec, że to gra Josha Wooda, który wcześniej stworzył fantastyczną „Najlepszą grę o kotach”. A to jedna z lepszych rekomendacji jaką mogę wystawić.
Nowy Wspaniały Świat – na koniec coś dla tych, którzy lubią gry ekonomiczne, zwłaszcza euro gry. Wiecie to są takie gry, które zwykle ważą pięć kilo tyle jest w nich znaczników. Nowy Wspaniały Świat grą ciężką nie jest choć obowiązkowo ma śliczne kolorowe kosteczki oznaczające surowce. A o co w tym chodzi? O budowanie swojego imperium – poprzez pozyskiwanie surowców i budowanie kolejnych elementów które tych surowców i punktów zwycięstwa dostarczą jeszcze więcej. Gra jest przy tym ograniczona czasowo do czterech rund co sprawia, że z jednej strony – trzeba myśleć strategicznie i kombinować z drugiej, mamy jasne ramy czasowe w ramach, których musimy osiągnąć sukces. Do tego sposobów pozyskiwania surowców jest kilka co sprawia, że właściwie nie ma sytuacji, w której gracz nie ma co zrobić w danej rundzie. Choć tytuł gra bierze z książki Huxleya to za bardzo nie ma z nią wiele wspólnego choć budowanie imperiów ma lekki dystopijny posmak. Zdobywanie polecam tą grę kupić pod choinkę komuś kto ma słabość do takich tematów, bo ilustracje i cały design gry na pewno przypadnie mu do gustu a poza tym – to dobra i stosunkowo szybka (tak 45 minut na jedną grę) rozgrywka. Na opakowaniu najdziecie wskazanie, że gra jest dla osób od czternastego roku życia i ponownie – pełna zgoda to propozycja raczej dla starszych graczy.
Mam nadzieję, że udało mi się wybrać taki zestaw gier spośród których znajdzie się coś dla was albo dla waszych bliskich. Wydaje i się, że obskoczyłam dosłownie każdy rodzaj gracza. Jeśli jednak jesteście nie zdecydowanie to nie zaszkodzi, jak kupicie więcej niż jedną grę. Wszak pamiętajcie – po coś są te święta. Z tego co wiem, to głównie po to by móc grać w spokoju w planszówki.
Wpis we współpracy z wydawnictwem Fox Games