Home Seriale W górach czai się trup czyli „Śleboda”

W górach czai się trup czyli „Śleboda”

autor Zwierz
W górach czai się trup czyli „Śleboda”

Dawno już nie czekałam tak bardzo aż serial się skończy, by móc o nim napisać. Mam bowiem teorię, że seriale kryminalne rzadko zdradzają swoją naturę w pierwszych odcinkach i można je w pełni ocenić dopiero pod sam koniec. Nie tylko dlatego, że łatwiej wymyślić historię pełną trupów a dużo trudniej powiedzieć skąd się wzięły, ale też dlatego, że wiele seriali kryminalnych zostawia widzów z poczuciem, że nawet rozwiązanie zagadki nie daje satysfakcji. Może to być wielki błąd a można to wykorzystać na własną korzyść, czego dobrym przykładem jest „Śleboda”, której ostatnich odcinków bardzo wyczekiwałam.

 

Wpis zawiera mikro spoilery bez konkretów.

 

„Śleboda”, pierwsza polska produkcja od SkyShowtime (wcześniejsze polskie seriale w ich dystrybucji nie były produkowane z myślą o tej konkretnej platformie) to serial, który kontynuuje modny obecnie w Polsce motyw „filmowcy jadą w góry i nie mają nic miłego do powiedzenia”. Serio po tym jak ostatni rok dał nam „Forsta”, „Białą Odwagę” i teraz „Ślebodę” mam poważne wątpliwości czy jakakolwiek górska gmina zgodzi się na odwiedziny ekipy filmowej. Oto bowiem każde z tych dzieł, na bardzo różny sposób wyciąga góralom ich skomplikowaną historię, z której nie za bardzo ich rozliczano a teraz jest ostatni moment, bo jeśli ktoś z Niemcami w czasie wojny kolaborował to dobija do dziewięćdziesiątki, jeśli nie do setki.  Warto tu też zaznaczyć, że „Śleboda” jest ekranizacją powieści Kuźmińskich, która ukazała się w 2015 więc materiał wyjściowy powstał na długo zanim zapanowała moda na takie teksty i produkcje.

 

Sam kryminał zaczyna się dość zwyczajnie, nieco sfrustrowana pracą akademicką bohaterka, Anka, postanawia wyjechać w góry, by tam zająć się pisaniem swojej książki o antropologii. Wyjazd w góry nie jest dla niej niczym nowym, jest z Krakowa i ma miłe wspomnienia rodzinnych górskich wypadów. Ma się też, gdzie zatrzymać, bo jej znajomi sprzed lat chętnie udostępnią pokój w kwitnącym gospodarstwie dla turystów. I byłoby to wszystko bardzo piękne, gdyby nie fakt, że w czasie spaceru Anka znajduje ciało. I to nie byle jakie ciało, tyko ciało Jana Ślebody, człowieka, który w okolicy nie był szczególnie lubiany. Trzeba więc dojść do tego kto morderstwo popełnił, a im dalej w las tym więcej tropów, trupów i podejrzanych.

 

 

Co ciekawe Anka nie odkrywa głównej roli w samym śledztwie, bo tu większością pracy zajmuje się dwóch mężczyzn. Jędrek, policjant, z którym łączy Ankę wspólna przeszłość oraz Bastian, dziennikarz, który ma więcej bezczelności i szczęścia niż mu się należy. Samo śledztwo odkrywa zaś skomplikowane powiązania pomiędzy lokalną elitą, ludźmi, którzy pamiętają historię, oraz tymi, którzy dość przypadkowo znaleźli się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Do tego szybko się okazuje, że odpowiednia antropologiczna wiedza może się przydać i niejedną osobę z aresztu wyciągnąć. Im dłużej trwa śledztwo tym bardziej można dojść do wniosku, że od wielkiej historii i spisków ważniejsze są małe prywatne konflikty, uczucia i emocje. Zaś ostatecznie zawsze zwycięża stara dobra chciwość.

 

Przyznam, byłam do „Ślebody” nastawiona dość sceptycznie. Przejechałam się już na wielu polskich serialach, które choć bazowały na niezłych książkach gdzieś po drodze stawały się labo strasznie nudne, albo po prostu trudne do oglądania przez swoją teatralność. Tym bardziej zaskoczył mnie ten serial. Co prawda, biorę pod uwagę, że oglądanie dwóch pierwszych odcinków na oficjalnej premierze wraz z twórcami, aktorami i ekipą mogło nieco zmiękczyć moje serce, ale to uczucie, że świetnie się bawię nie opuściło mnie aż do końca serialu.  Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo przypadł mi do gustu.

 

 

Ostatecznie dochodzę do wniosku, że złożyły się na to trzy czynniki. Pierwszy, chyba najbardziej oczywisty to obsada. Nie wiem jakie papiery mieli twórcy serialu na polskich aktorów, ale rzadko się zdarza by Karolak zgodził się zagrać rolę trzecioplanową, Englert pojawić na pięć minut, a Lichota wchodził do produkcji dopiero w trzecim odcinku. Pojawia się fenomenalna Anna Neherbecka, która chyba tworzy tu swoją najlepszą rolę od lat.  Innymi słowy – to jest jedna z tych rzadkich polskich produkcji, gdzie na drugim planie jest naprawdę kwiat polskiego aktorstwa i nikt nie odpuszcza nawet niewielkiej roli. Jednak przede wszystkim działa trójka głównych bohaterów.  Bardzo lubię Marię Dębską w serialach, mam wrażenie, że ma taką naturalność, która polskim aktorkom serialowym przychodzi często z trudem. To nie pierwszy raz, kiedy widzę ją w serialu (wcześniej w niedocenionym „Kiedy ślub?”) i mam wrażenie, że widzę bardzo naturalną osobę, co nie zawsze się zdarza w polskich serialach.

 

Bardzo dobry jest Piotr Pacek jako lokalny policjant, który ma dość dziennikarzy, antropologów, komendantów, przyjezdnych i górali. Udało mu się zagrać bohatera, który choć równie dobrze mógłby wypaść na namolnego dupka, budzi w nas jakieś opiekuńcze uczucia. Na koniec Maciej Musiał jako Bastian. Nie wiem, kiedy jako naród zbiorowo straciliśmy głowę dla Musiała, ale nie da się ukryć, wystarczy nam pokazać przystojnego pewnego siebie chłopaka, a już zapominamy o decorum. Tym co w serialu świetnie gra to wykorzystanie tego, że Musiał jest uroczy i przystojny do budowania jego bohatera, który na uroku i urodzie właściwie buduje całą swoją karierę. Nietrudno uwierzyć, że ktoś taki jest jednocześnie bezczelny i skuteczny. Co jednak najbardziej mnie cieszy, to fakt, iż ta trójka nie jest uwiązana w trójkąt miłosny. Anka nie musi decydować między Jędrkiem a Bastianem, bo te dwie relacje są zupełnie różne. Jaka to ulga.

 

Druga sprawa to humor. Polskie seriale kryminalne mają skłonność do tworzenia wizji rzeczywistości, w której jest tylko mrok, deszcz i zgrzytanie zębami. To filmowe ponuractwo często prowadzi do produkcji, które są monotonne i po prostu trudne do oglądania. Ku mojemu zaskoczeniu „Śleboda” nie raz ucieka się do humoru i to całkiem sprawnego. Te lżejsze, niekiedy obyczajowe, niekiedy komediowe momenty, nie tylko dają więcej oddechu i przestrzeni, ale też sprawiają, że kiedy pojawi się scena drastyczna (a takie tu są) czy dramatyczna to jakoś bardziej nas uderza, bo niekoniecznie się tego spodziewamy. Uważam, że twórcy seriali kryminalnych powinni zawsze pamiętać, że nie da się robić wszystkich odcinków na jedną nutę i im jest ciemnej i bardziej ponuro tym większa szansa, że koło ostatniego odcinka widz wzruszy ramionami, tak go znieczuliliśmy.

 

 

Na sam koniec chciałabym powiedzieć, że podoba mi się zakończenie serialu. Nie chodzi o samo rozwiązanie zagadki kryminalnej, bo to jest takie dość standardowe. Chodzi mi o stan emocjonalny w jakim znajdują się bohaterowie. Oto sprawa się skończyła i nikt nie czuje się spełniony. Anka poznała kawałek swojej przeszłości, ale nijak nie odpowiedziało to na pytanie co dalej. Jędrek rozwiązał sprawę, ale wciąż nie wie co dalej z jego życiem, w którym nie ma wszystkiego czego by chciał. Bastian ma artykuł, ale jego pozycja w świecie dziennikarskim nie jest ani odrobinę lepsza. Bohaterowie rozchodzą się każde do swojego życia i nie ma tu żadnego ostatecznego domknięcia wszystkich spraw, które ich męczą i wpływają na ich życie. Sami muszą zdecydować co będzie dalej. Wiem, że „Śleboda” to tylko pierwszy tom trylogii, więc zakładam, że brak jednoznacznego zakończenia historii bohaterów trochę stąd się bierze, ale mam poczucie, że wyszło bardzo dobrze dramaturgicznie. Sprawa zakończona, ale chcielibyśmy wrócić do bohaterów. Jest otwarcie, ale nie ma clifhangera.

 

Mam poczucie, że „Śleboda” wypełniła pewną lukę w moim sercu. Od dawna brakowało mi polskiego serialu kryminalnego, który z jednej strony nie obrażałby mojej inteligencji i wrażliwości z drugiej, byłby produkcją bardzo rozrywkową. Bo „Śleboda” jest dużo bliższa pod względem nastroju czy nawet wyglądu, porządnym produkcjom telewizyjnym niż takim super jakościowym serialom w streamingu. Przy czym ja uważam to za zaletę a nie wadę, bo sama jestem już nieco zmęczona serialami, w których koniecznie musi być tak mrocznie, że jak kogoś zamordują to oddychasz z ulgą, że się już w tym strasznym świecie nie męczy.  A tu rozumiesz, że bohaterowie to jednak chcieliby być szczęśliwi i się nawet uśmiechną od czasu do czasu.

 

 

Także ja jestem fanką „Ślebody” i mam nadzieje, że bardzo dobre wyniki oglądalności zaowocują kolejną ekranizacją, bo następne tomy czekają i ja też czekam, bo polubiłam bohaterów i nawet pamiętam jak się nazywają, co mu się niezwykle rzadko zdarza. Tylko, żeby filmowców wpuścili. Bo zaraz się okaże, że co region to trudna historia, i będzie po fajnych serialach z antropologicznym zacięciem.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online