Hej
Zwierz znalazł się w sytuacji dla siebie samego niespodziewanej. Oto on – istota żyjąca popkulturalnie z dania na dzień znalazł się w sytuacji, w której nie ma jednego pomysłu na wpis ale aż trzy! Co prawda wszystkie oznaczają lekki rozwód z naszą ostatnio dominującą tematyką serialu brytyjskiego, ale zwierz ma nadzieje, że ci którzy przybyli tu dla Sherlocka zostaną tu dla całej reszty popkultury. Zwierz pisze o tym nie dlatego, że chce się pochwalić, ale też dlatego, że wpis, który dziś czytacie chodził za zwierzem strasznie długo – tak długo, że zwierz zorientował się, że może go napisać albo teraz albo nigdy. To konieczny wstęp bo zwierz nie chce byście odnieśli mylne wrażenie, że wybrał bohatera swojego wpisu tylko dlatego, że wszyscy o nim piszą ( wręcz przeciwnie zwierz ma wrażenie, że wszyscy inni wdarli się do głowy zwierza:)
Otóż istnieją w kinie amerykańskim trzy zasadnicze typy postaci męskich ( jeśli podzielimy ich ze względu na życie uczuciowe), a co za tym idzie odtwarzających ich aktorów. Pierwszy to buntownik w stylu Jamesa Deana – zakocha się, może się nawet poświęci ale z założyć się z nim rodziny nie da, co najwyżej słać sobie długie spojrzenia i kraść pocałunki przy nie sprzyjających okolicznościach. Powinien być przystojny, ale nie koniecznie umięśniony, może być lekko niechlujny, chudy i eteryczny. Drugi typ to coś jak Marlon Brando – tyle w nim namiętności, że żadna się nie oprze, romans gwarantowany, uczucia na najwyższym poziomie też, ale poza pożądaniem i urokiem chwili nie wiele się z takiej znajomości wyniesie, no może poza chorobliwą zazdrością z jego strony. Wygląd jest tu wcale nie taki ważny chodzi o magnetyczną siłę przyciągania choć zdaniem zwierza zdecydowanie częściej takie role przypadają brunetom. Trzeci w końcu typ to mężczyzna porządny, co pokocha i poślubi, poczeka i pocierpi, można z nim założyć rodzinę, wychować dzieci i kupić nawet labradora. Przy czym nie jest to jeden z tych nudziarzy na ,których decydujemy się ponieważ na horyzoncie nie pojawiła się żadna lepsza opcja. Jest przystojny, ma blond włosy, spojrzy najczęściej niebieskimi oczyma, i będzie miał niemal idealną linię szczęki. To on prawdziwy Amerykański mężczyzna.Wakat na granie ról amerykańskiego chłopca ( takie jest określenie bo aktorzy zazwyczaj już dawno wiek chłopięcy przekroczyli) zawsze jest otwarty. W ostatnich latach po Robercie Redfordzie przejął go Brat Pitt, a po nim na następcę namaszczano wielu innych min. Bradleya Coopera czy z młodszego pokolenia Zaca Efrona ( ten się jakoś nie przyjął choć wydawało się, że ma wszelkie predyspozycje). Jednak wydaje się, że dziś najbliższym zajęcia tej pozycji jest Ryana Gosling.
Wszystkie ilustracje pochodzą ze strony Feminist Rayan Gosling. To femistyczna wariacja na temat strony Hey Girl! gdzie Rayan składał mniej skomplikowane wyznania. Do zwierza szczególnie trafia obrazek powyższy. Ale całe zjawisko pokazuje, że młode intelektualistki też chcą mieć plakaty na ścianach
Zwierz powinie tu wyraźnie zaznaczyć. Nie jest fanem Goslinga – to dobry aktor zwierz nie przeczy – wyszedł z twarzą z grania w ekranizacji prozy Nicholasa Sparksa, poruszał w Fanatyku, zgarnął nominację do Oscara za poruszające Half Nelson, a potem prawie się nie odzywał Drive . A jakby tego było mało pięknie wyglądał w Crazy, Stupid, Love, a na dokładkę zagrał w politycznym filmie Clooneya. Innymi słowy z właściwym sobie wdziękiem odhaczył wszystkie najważniejsze punkty jakie powinien posiadać prawdziwy amerykański aktor. Zwierz jednak do pewnego trendu by Gosilnga uwielbiać ponad wszystko się nie przyłączy – głównie dlatego, że po pierwsze – zwierz co paradoksalne przy jego pop kulturalnych zainteresowaniach nie lubi przyłączać się odo ruchów masowych ( no chyba że chodzi o angielskich detektywów i grających ich aktorów), i po drugie co ważniejsze – ponieważ wydaje się, że Goslinga poważamy niekoniecznie dlatego, że jest przystojny i utalentowany.
Zdaniem zwierza sława i chwała Goslinga w ostatnich miesiącach bierze się z dwóch kwestii. Pierwsza to taka, że Gosling jest popularnym aktorem dla ludzi, którzy nie lubią popularnych aktorów. Nie na darmo feministki wybrały sobie jego zdjęcia na robienie feministycznych memów ( obrazek Goslinga plus cytat ze słynnej feministki tworzą niezwykle popularne w pewnych kręgach połączenie). Po Drive można kochać Goslinga za to, że reprezentuje to lepsze amerykańskie kino dla inteligentnego widza, choć jeszcze nie zmuszające do opuszczenia multiplexu. Blue Valenitine było filmem, który nieco kłaniał się kinowej niszy ale wciąż z ładnymi ludźmi w ładnych dekoracjach ( a przynajmniej ładnie sfotografowanych). Zaś po Crazy Stupid Love można w nim widzieć nowy typ bohatera komedii romantycznych ( tak na marginesie zwierz film widział i nie wie skąd te zachwyty – zwierzowi jakoś tak wiało banałem poza jedną cudowną sceną), który choć idealnie wygląda, to jednak nie jest zupełnie idealny. Gdyby zwierz miał wybrać jakieś określenie to stwierdziłby, że Gosling stał się aktorem hipsterskim. Przy czym nie chodzi tu o styl jego gry tylko o grono jego odbiorców. To dla grup, które chcą być konsumpcyjne ale nie chcą być pospolite „nasz człowiek w mainstreamie”. Do tego jeszcze Gosling jako nie aktor idealnie wpisuje się w tą wizję aktora, który nie chce być celebrytą – na czerwonym dywanie często pojawia się z matką, w gazetach mówi o tym jakie to skandaliczne, że ocenzurowano sceny miłosne w Blue Valentine, a do tego jeszcze na co dzień reprezentuje cudownie codzienny i nie ekstrawagancki styl i nawet jego pies nie jest rasowy. Innymi słowy idealnie nadaje się do kochania przez te wszystkie osoby, które deklarują, że dawno wyrzuciły telewizor, a na produkcje z ameryki spoglądają z pogardą. Pod tym względem Gosling jest zarówno towarem eksportowym, jak i do pewnego stopnia kolejnym aktorem, którego nawet bez składania przez niego żadnych deklaracji umiemy umieścić na politycznej mapie gwiazd Hollywood
Druga powód jest już mniej intuicyjny, a bardziej strukturalny. Otóż popularność Goslinga udowadnia zdaniem zwierza, że w pokoleniu aktorskich trzydziestolatków jest w stanach jakaś luka. Zwierz nie liczył wieku wszystkich popularnych aktów ale wydaje się, że w tym pokoleniu zabrakło jednego czy dwóch nazwisk. Między innymi dlatego Gosling, nie jest w kinie tylko typowym amerykańskim chłopcem. Choć ma wszystkie potrzebne cechy, ba nawet zabierał się za tą rolę ( chociażby w Pamiętniku) to jednak można go wykorzystywać zarówno do roli romantycznego kochanka, z którym jednak nic dobrego nie wyjdzie ( jakąś wariacją na ten temat jest zarówno Drive jak i Blue Valentine), jak i do roli seksownego podrywacza ( Crazy Stupid Love). Oczywiście jeśli dłużej się podrapie to spod prawie wszystkich tych bohaterów wyjdą jednak elementy tego archetypicznego amerykańskiego bohatera. Nie mniej ta wszechstronność sprawia, że w ostatnich miesiącach i w następnych też będziemy mogli oglądać Gosilnga w zaskakująco dużej liczbie produkcji, w których pewnie będzie odgrywał każdy z tych trzech typów postaci – ponownie trafiając do szerokiej rzeszy fanek. Z jednej strony to nawet dobrze – zwierz jest przekonany, że Hollywood mogło tą dziurę w aktorskim pokoleniu załatać znacznie gorzej. Z drugiej strony zwierz jednak nieco się niepokoi , że ten niezły aktor szybko się zgra. Każdego bowiem da się znieść jedynie w określonych ilościach – i zwierz zapewnia was, że za jakieś pół roku sieć będzie pełna tych którzy będą twierdzili, że nie lubili Goslinga zanim to jeszcze było modne.
Czytelnik tego wpisu może dojść do błędnego wniosku, że zwierz Goslinga chce w jakiś sposób obnażyć i udowodnić ,że nie zasługuje on na sławę. Byłby to wniosek błędny, nie zgodny z filozofią tego raczej pozytywnego w przekazie bloga. Tym co zwierz chce wskazać to raczej fakt, że mamy do czynienia z karierą, której tak gwałtowny rozkwit jest wynikiem w równym stopniu talentu aktora, co bardzo korzystnego dla niego splotu zdarzeń i pewnych nastrojów. Innymi słowy zwierz sugeruje, że kilka lat temu ten sam aktor w tych samych filmach mógłby się wcale nie stać ulubieńcem niemal wszystkich filmowych czasopism, i całej rzeszy fanek.
Zwierz już swój wywód kończy, jak pisał na początku, Gosling jest amerykańskim chłopcem ale nie do końca. Zwierz przeszukał swoją głowę i znalazł przykład innego aktora, który doskonale nadawał się do takiego opisu. Był to Paul Newman. Teoretycznie miał wszystko by stać się uosobieniem amerykańskiego mitu. Ale w jego wyborach zawodowych i życiowych było coś takiego, że wymykał się prostej kwalifikacji. Biorąc pod uwagę, że Newman pozostaje jednym z ulubionych aktorów zwierza nie jest to najgorsza kariera jaką wasz zwierz może przewidzieć aktorowi. Choć oznacza to chyba, że Gosling długo sobie na Oscara poczeka, co potwierdza brak nominacji dla niego za Drive. Czyli innymi słowy szalona i intuicyjna teoria zwierza może powoli zaczyna się składać w całość.
Ps: Zwierz najmocniej was przeprasza ale nie może się powstrzymać. Tak więc jutro spóźniona o kilka miesięcy, złośliwa i zupełnie nie potrzebna recenzja książki Krytyki Politycznej o Serialach, którą zwierz w końcu sobie kupił i poczuł przymus zrecenzowania.??