Home Film Nie udawajcie Greka czyli „Planeta Singli. Wyspa”

Nie udawajcie Greka czyli „Planeta Singli. Wyspa”

autor Zwierz
Nie udawajcie Greka czyli „Planeta Singli. Wyspa”

Kiedy „Planeta Singli” zadebiutowała w 2026 roku w Polskich kinach można było słyszeć głosy, że oto dorobiliśmy się pierwszej dobrej polskiej komedii romantycznej. Nie był to wówczas mój głos, ale po latach oceniam film lepiej niż po pierwszym seansie. Druga część była zdecydowanie słabsza (miała najbardziej nachalny product placement wafelka w historii nachalnych polskich product placement) ale zakończenie trylogii było całkiem satysfakcjonujące a miejscami nawet zabawne, gdy postanowiono wywieść bohaterów z Warszawy. Okrzyk „Wielki Dąbiu” jaki wydobywał się w tej trzeciej części z ust bohatera granego przez Karolaka, wciąż mnie bawi.  Ostatecznie trylogia pozostała w sercach widzów raczej jako pozytywny przykład romantycznej filmowej serii. Teraz sześć lat po premierze trzeciej część Netflix cicho wpuścił na platformę część czwartą. Początkowo dziwił mnie brak promocji filmu (PigOut odkrył nawet, że produkcja nie ma oficjalnego plakatu) ale po seansie chyba lepiej rozumiem czemu ta czwarta odsłona weszła na polski rynek cicho i bez rozgłosu.

 

Pomysł by powrócić do bohaterów nie jest aż tak dziwny, ostatecznie trzy poprzednie część dobrze zarabiały a polski widz lubi filmy, które już widział. Tylko właśnie – czy w tej czwartej części dostanie to czego mógł się spodziewać? Fabuła przenosi się na grecką wyspę, gdzie Marcel, producent Tomka, mieszka ze swoim chłopakiem. Wyjazd ma być z jednej strony relaksujący, z drugiej – ma to być szansa na ustalenie jaki byłby nowy zawodowy plan Tomka, który jak rozumiemy stracił swoją telewizyjną pozycję. Wyrwanie bohaterów z polskich realiów, sprawia, że nie mają oni wiele wspólnego z tym kim byli wcześniej. Właściwie to nie przypominają zupełnie swoich postaci – stają się za to typowymi Polakami na wakacjach, którzy mają nas bawić głównie dość prostym i farsowym humorem.

 

 

Choć wcześniej filmy stawiały na komedie romantyczne, to trudno nazwać nową „Planetę Singli” komedią romantyczną. Wręcz przeciwnie, mamy tu porzucenie większości romantycznych wątków, na rzecz podzielenia bohaterów na dwa obozy ze względu na płeć. Mężczyźni, z natury podejrzliwi, ale też trochę niezdarni, decydują się na własne śledztwo (podejrzewają chłopaka Marcela o zdradę) zaś dziewczyny pomagają nowo poznanej koleżance znaleźć faceta. Wszystkie relacje damsko męskie są tu mocno naruszone. Z jednej strony – zniechęcenie wywołane intensywnym staraniem się o dziecko, z drugiej – mąż popadający w coraz większe teorie spiskowe. Przy czym sama fabuła nie koncentruje się na tym by zbliżyć naszych bohaterów i pomóc im przełamać problemy w związku – raczej chce komedii wynikającej z męskiej nieporadności, kobiecej naiwności i ogólnej paniki na myśl o związkach jednopłciowych, które zawsze wydają się jakieś podejrzane.

 

Bohaterowie tak bardzo nie przypominają siebie, że zastanawiam się czy rzeczywiście scenariusz powstał do kolejnej odsłony „Planety Singli” czy raczej – pojawił się pomysł na wyjazdową polską komedię i został dostosowany do bohaterów serii filmowej. Trudno jest bowiem w tych postaciach dostrzec te, które znamy z oryginalnej trylogii. Przyglądanie się jak Bogdan, który przecież był przede wszystkim dyrektorem szkoły i mężczyzną, który szukał balansu w nowym związku zostaje sprowadzony do człowieka wierzącego w najgłupsze teorie spiskowe sprawia wrażenie jakbyśmy oglądali zupełnie nową postać. Podobnie główna bohaterka Ania, której tutaj właściwie nie ma, która nie ma żadnej swojej cechy z poprzednich części. Stąd mam jakieś dziwne wrażenie jakby to była historia o zupełnie innych ludziach obsadzona jedynie aktorami z „Planety Singli”.

 

Sama fabuła jest mocno pretekstowa, a miejscami – po prostu nudna. Gagi są na poziomie polskich komedii sprzed kilkunastu lat. Oczywiście pojawia się wzruszający monolog o prawdziwej miłości, która jest ważniejsza od głupich reality show. Rzecz o tyle zabawna, że jakoś zarzuca widowni tych reality show, że nie wierzą w prawdziwą miłość i jej nie rozumieją. Biorąc pod uwagę, że film pojawił się na Netflix obok „Love is Blind” czy „Too Hot Too Handle” brzmi to jak kazanie z nieodpowiedniej ambony. Poza tym jest to strasznie głupie, zakładanie, że ludzie szukają prawdziwego oblicza miłości w reality show. Jako przykład problemów małżeńskich jest oczywiście pokazany problem z płodnością, gdzie ona bardzo chce, a on jest bardzo zmęczony. Problem poważny, nie jeden związek wystawiający na próbę, ale tu potraktowany jedynie jako łatwy zabieg narracyjny, który nie dostaje nawet odpowiedniego miejsca w fabule. Zresztą podobnie jak problem wpadania w sieci teorii spiskowych, który jest chyba odrobinkę zbyt poważny by go tak łatwo zbyć.

 

 

Tym jednak co mnie najbardziej w filmie zaskoczyło jest jego głęboka niemoralność. Tu będzie spoiler. Otóż pod koniec filmu okazuje się, że zarówno nowa przyjaciółka, której dziewczyny próbowały kogoś znaleźć jak i ukochany Marcela są rodzeństwem, które razem uwodziło kobiety w połowie Europy i wyciągało od nich kasę. Pod wpływem nowych uczuć obojgu zostaje właściwie wybaczone i nikt nie jest podciągnięty do odpowiedzialności. I tu mam takie: hola, hola. Jeśli są to międzynarodowi oszuści, którzy wyciągnęli od kobiet oszczędności ich życia i byli w tym świecie tak znani, że jest o nich dokument na Netflix, to jest to ten „błąd” którego miłość nie wybacza. Sorry, ale argument, że się ktoś zakochał nie zmienia faktu, że za nimi jest mnóstwo osób którym zrujnowano życie. Nie wiem skąd takie lekkie podejście do oszustw, ale to jest jedna z paskudniejszych przestępczych działalności i fakt, że dwójce bohaterów uchodzi to zupełnie na sucho, poczytuję jako kompletne zgubienie moralnego kompasu historii.

 

Film sili się na przesłanie, że małżeństwo to nie happy end, ale początek trudnej pracy nad związkiem. Niestety zamiast pozwolić naszym bohaterom rzeczywiście zderzyć się ze związkową rzeczywistością (co już przerabialiśmy w poprzednich częściach, ale dajmy na to – powrót po kilku latach może być ciekawy) dostajemy po prostu średnią farsę, gdzie dwóch hetero facetów czuje się źle, bo siedzą w szafie, gdy w pokoju jest gej. Ogólnie mam wrażenie, że film bardzo chciał się odnieść do tego, że Marcel był jedną z najgorzej potraktowanych postaci w oryginalnej trylogii, ale ponownie – pokazanie tej jego relacji pokazuje, że jednak polskie kino wciąż ma problem z tym jak w filmie głównego nurtu ma być postać nie hetero, o której domniemuje się, że ma nie tylko życie uczuciowe, ale i seksualne. Jest w tym filmie kilka takich heheszków, które przypominają, że jednak daleko tośmy nie zaszli a nawet miejscami zrobiliśmy kilka kroków w tył, co by się większościowy wyborca w Polsce też pośmiał.  A jednocześnie nie mogę się pozbyć myśli, że wątek tego, że nasz bohater mógłby się zaręczyć i wziąć ślub ze swoim ukochanym jest głównym powodem, dla którego akcja produkcji nie dzieje się w Polsce. W Grecji małżeństwa jednopłciowe są legalne.

 

 

W czerwcu tego roku, w ramach mojego cyklu „Zwierzenia Popkulturalne” w Terminalu Kultury Gocław oglądaliśmy pierwszą „Planetę Singli”. Jakkolwiek mam do niej sporo zarzutów, to niewątpliwie – była sprawnym i skutecznym przełożeniem schematów zachodniej komedii romantycznej na polski grunt. Na tyle dobrym, że im więcej czasu mija od premiery tym lepiej się film broni. Zwłaszcza to jak narracja buduje bohaterów – choć moim zdaniem robi to miejscami zbyt czułostkowo – przetrwało próbę czasu. Kiedy więc patrzy się na ten zrealizowany obecnie film, gdzie postaci mają tylko twarze grających ich aktorów nie trudno dostrzec, że polska komedia romantyczna jest w większym kryzysie niż ta amerykańska. Choć może są to kryzysy połączone, bo nie mamy od kogo podbierać dobrych scen i wątków. Idziemy więc w prostą farsę, która choć sprawdza się w teatrze popularnym (i zawsze sprawdzać się będzie) w kinie albo jest mistrzowska albo niezwykle nużąca.

 

Na koniec jestem ciekawa, czy rzeczywiście jakość filmu stała za taką a nie inną kampanią przy wprowadzeniu filmu na Netflix. Nie da się ukryć, że można było zrobić temu filmowi większą promocję, zwłaszcza, że jednak, kiedy rozstawialiśmy się z bohaterami prawie dekadę temu, cieszyli się popularnością i sympatią. Chciałabym być muchą na ścianie w pokoju, w którym ktoś oglądając film powiedział „Proszę państwa, ale to jest bebło”. Bo rzeczywiście wygląda, że dostaliśmy piękny przykład co się dzieje, kiedy Netflix wie, że nie wyszło, ale mimo wszystko udostępnia film w streamingu. No i można byłoby się z tego śmiać, gdyby ta nowa „Planeta Singli” nie poniosła się i tak w polskim TOP 10 filmów, niezależnie od promocji. Może się okazać, że to już takie czasy – promocji brak, sensu brak ale widownia się zgadza.

 

0 komentarz
1

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot thailand
slot88
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online