Hej
Zwierz poczuł, że nieco zaniedbał serialowych czytelników tego bloga i już prędziutko pragnie sprawę nadgonić zwłaszcza, że jest ku temu okazja. Otóż jak zwykle tematu do rozważań dostarczyło zwierzowi niezawodne Glee. Dla nie zorientowanych zwierz przypomina, że dwa lata temu pierwszy sezon Glee odniósł sukces niespodziewany- przywrócił modę na musicale, wylansował więcej niż kilka przebojów na nowo, niemal pobił popularnością wszystkie inne seriale i jeszcze odrodził w Stanach ruch szkolnych chórów. Innymi słowy odniósł sukces o jakim nie śniło się telewizyjnym filozofom ( a może właśnie śni im się codziennie)
Niestety przy drugim sezonie twórcy wpadli w panikę. Kto by nie wpadł mając w ręku taki skarb. Postawili więc niestety na najgorsze z możliwych rozwiązań — postanowili zadowolić wszystkich na raz — wątki pojawiały się by zaraz z niknąć, zamiast starych nieco zapomnianych ale zawsze kochanych hitów pojawiło się całe mnóstwo nowych utworów o których niedługo nikt nie będzie pamiętał zaś sam serial utracił sporo swojego czaru. Jedynym plusem drugiego sezonu ( przynajmniej z perspektywy zwierza) jest dodanie do obsady Darrena Crissa — twórcy Very Potter Musical którego postać jako jedyna w drugim sezonie zdawała się mieć jakikolwiek charakter.
No właśnie zwierz tu może was spotkać zaskoczenie. Zwierz nie pisze tego wpisu by przekonać was że nie warto oglądać Glee — wręcz przeciwnie — oto bowiem dwa odcinki trzeciego sezonu przekonują zwierza, że po tej jednorocznej wpadce scenarzyści przypomnieli sobie jak robi się ich serial. ( dalsza część wpisu zawiera spoilery) Przede wszystkim postanowili wyprostować wątek który zwierza denerwował najbardziej.
Oto pod koniec pierwszego sezonu Quinn i Puck oddają swoje dziecko do adopcji. W drugim sezonie oboje zachowują się tak jakby całej sprawy nie było co przynajmniej zdaniem zwierza było nie tylko psychologicznie zupełnie nie prawdopodobne ale też dość poważnie odbiło się na sympatii zwierza dla bohaterów. Może nie jest to popularne przekonanie ( zwłaszcza w Stanach) ale jak oddaje się dziecko do adopcji to wcale nie jest to dobre zakończenie — nawet jeśli dziewczyna jest zmuszona oddać swoje dziecko to wciąż o nim pamięta, a jeśli nie pamięta to zwierz zdecydowanie nie widzi w tym niczego dobrego. W każdym razie scenarzyści postanowili bardzo słusznie wrócić do tego wątku pokazując, że bohaterom jednak zależy przynajmniej na kontakcie z córką.
Druga sprawa — scenarzyści przypomnieli sobie że to mimo wszystko serial o szkole w Ohio — a to oznacza, ze nasi bohaterowie po mimo wielkich marzeń są jak to ładnie ujął Luke Skywalker ”Daleko od radosnego centrum wszechświata”. Oczywiście jest mało prawdopodobne by marzące całe życie o karierze na Broadwayu nastolatki nigdy nie sprawdziły co tak naprawdę trzeba zrobić by dostać się do porządnej szkoły muzycznej ale z drugiej strony — może i dobrze że znów zaczynają zachowywać się jak nastolatki które nie mają zielonego pojęcia co ze sobą w przyszłości zrobić — przynajmniej zapowiada to jakiś wątek który można pociągnąć dłużej ( bo czy tylko zwierz jest znudzony ciągłym zagrożeniem w jakim znajduje się szkolny klub? Nawet członkowie świetnie prosperujących chórów mogą mieć problemy).
Druga sprawa — scenarzyści przypomnieli sobie że to mimo wszystko serial o szkole w Ohio — a to oznacza, ze nasi bohaterowie po mimo wielkich marzeń są jak to ładnie ujął Luke Skywalker ”Daleko od radosnego centrum wszechświata”. Oczywiście jest mało prawdopodobne by marzące całe życie o karierze na Broadwayu nastolatki nigdy nie sprawdziły co tak naprawdę trzeba zrobić by dostać się do porządnej szkoły muzycznej ale z drugiej strony — może i dobrze że znów zaczynają zachowywać się jak nastolatki które nie mają zielonego pojęcia co ze sobą w przyszłości zrobić — przynajmniej zapowiada to jakiś wątek który można pociągnąć dłużej ( bo czy tylko zwierz jest znudzony ciągłym zagrożeniem w jakim znajduje się szkolny klub? Nawet członkowie świetnie prosperujących chórów mogą mieć problemy).
Nareszcie też scenarzyści przestali też tak dość bezrefleksyjnie traktować fakt, że Kurt jeden z bohaterów jest parafrazując Małą Brytanię ” pierwszym gejem w szkole”. Oczywiście zwierz się naradzi ale uważa, że po sezonie kiedy Kurt był co prawda prześladowany ale niezwykle pogodzony z tym kim jest i jaki jest przyda się mu odrobina wątpliwości. I to właśnie tych wątpliwości nie związanych z kim się umawiać ( bo te wydają się być zdecydowanie rozstrzygnięte) ale z tym czy uczynienie ze swojej orientacji seksualnej głównego odnośnika do swojej osoby nie ma swoich konsekwencji. Zwierz ma nadzieje że nie zostanie posądzony o homofobię (choć pewnie zostanie bo non stop mu się to zdarza) ale uważa że dla wszystkich jest zdrowo gdy chcą być czymś więcej a nie tylko swoją orientacją seksualną.
Na sam koniec wypada jeszcze dodać, że przynajmniej w dwóch ostatnich odcinkach poprawiło się to co w tym show jest najważniejsze — muzyka — otóż twórcy przypomnieli sobie, że nic nie działa tak dobrze na widownię jak odrobina musicalu w dobrej aranżacji — zamiast więc śpiewać średniej jakości przeboje powrócono do starego dobrego West Side Story i okolic. Jeśli ta tendencja się utrzyma przeboje z Glee znów opanują mp3 zwierza.
Zwierz nie byłby sobą gdyby nie dorzucił kilku słów krytyki. Tym co zdecydowanie mu się nie podoba jest przynajmniej od kilku odcinków wyrzucanie na pierwszy plan konieczności wygrania zawodów stanowych i krajowych — o ile zwierz pamiętał owo pełne radości i akceptacji Glee miało być przeciwwagą dla pałających rządzą zwycięstwa cheerleaderek — wydaje się jednak że na urok wygrywania zawodów nikt nie jest oporny.Zwierz ma też coraz większe wątpliwości co co występującej w roli drugoplanowej aktorki z zespołem Downa — z jednej strony zwierz jest jak najbardziej za ( a nawet 100%) — zwłaszcza, że to postać po stronie tych złych — ale z drugiej strony zwierz ma wątpliwości czy scenarzyści robią dobrze sprowadzając tą postać nieco do roli popychadła Sue — ale zwierz zaznacza ‚że to bardziej wątpliwość niż zarzut.
A skoro już przy wątpliwościach jesteśmy — to skoro serial przemawia za równością i tolerancją, to dlaczego nowym dowcipem jest dziewczyna z zespołem Aspergera? Czy nie było by lepiej gdyby po prostu była niegrzeczna?
Zwierz tak narzeka ale nowy sezon Glee jak na razie napawa optymizmem, że scenarzyści się obudzili ze złego snu zwanego sukcesem. Oby tak dalej!
Ps: Pamiętacie jak niedawno zwierz skarżył się, że powiązania kultury wyższej z popularną celem spopularyzowania tej pierwszej wśród wielbicieli tej drugiej są tylko pozorne bo nie odwołują się do popkulturalnej puli odniesień? Otóż autorzy plakatów i folerów na szalone dni muzyki postanowili przyrównać Mahlera, Liszta czy Straussa ( tego trudniejszego czyli Ryszarda) do gwiazd muzyki popularnej takich jak Hendrix, Jackson czy Cobaina szukając podobieństw w życiorysach. Zdaniem zwierza to całkiem fajne zagranie — przynajmniej pokazuje, że artysta niezależnie od epoki to wciąż podobny typ człowieka. Niestety zdaniem Gazety Wyborczej to żenująca zagrywka bo po pierwsze we Francji tak nie zrobiono a po drugie współcześni artyści tyle zawdzięczają klasykom,że to żenujące by klasyka przyrównywać do współczesnego artysty. Zwierz może tylko powiedzieć, że jak się tak będziemy bawić to nigdy nikogo nie zachęcimy. No chyba już zachęconych ale zwierz co raz bardziej ma wrażenie że oto właśnie chodzi. W końcu kto się przyzna że Mozart pisał dla kasy.