Hej
Jako że wczoraj były walentynki zwierz podjął wieczorem decyzje że zobaczy sobie film o prawdziwej miłości która czasem potrafi pchnąć nas do najodważniejszych czynów ale i do rzeczy podłych. I tak zwierz wylądował oglądając ” Tron we Krwii” Kurosawy wariację na temat Makbeta oczywiście w Japońskich realiach. Gdy film dobiegł końca i wszyscy którzy powinni padli trupem nie pozostało nic innego jak wyłączyć DVD i powrócić do świata telewizji na której treść nie ma się wpływu. Jako że pilot leżał daleko a wszyscy byli zbyt leniwi by skierować go w kierunku ekranu skazaliśmy się na pół godziny koncertu eliminacyjnego do Eurowizji. I zwierz poczuł nagle jakby przeniesiono go w czasie do lat 90 kiedy Polska telewizja prezentowała poziom hmm… odrobinę niższy niż teraz. Oto na ekranie pojawiła się para prowadzących dobranych na komicznej zasadzie polegającej na tym że on sięgał jej do ramienia i był ubrany w jakieś takie codzienne ciuchy kiedy ona miała na sobie wieczorową suknię więc już na wstępie wyglądali raczej groteskowo. Do tego byli wyposażeni w nieśmiertelny gadżet czyli tekturowe podkładki pod dokumenty na których mieli wpisany przebieg imprezy – gadżet który na zachodzie już zginął u nas wciąż ma się dobrze bo łatwo z niego przeczytać następny drewniany dialog. Zwierz nigdy nie pojął dlaczego dialogi konferansjerów zawsze są tak koszmarnie drętwe i sztuczne zwłaszcza kiedy starają się być dowcipni – ogólnie zwierz zawsze ma problemy z konferansjerami w telewizji bo ich rola właściwie nie jest do końca sprecyzowana i wydają się być straszliwym spadkiem poprzednich epok ( coś jak ludzie zapowiadający następny program w TVP 1 i 2 – element w czasach spotów reklamujących następny punkt programu zupełnie zbędny). No dobra ale drewniani konferansjerzy to nie nowość, nowością było za to przemawiające w przerwach koncertu animowane serduszko które jak słusznie zauważył przemądry brat zwierza przedstawiało poziom animacji komputerowej z lat 60. Kiedy zwierz dyskretnie zauważył że w latach 60 nie było animacji komputerowej jego szanowny brat stwierdził ” No właśnie” co było słusznym podsumowaniem. Owo serduszko namawiało widzów bardzo energicznie by przesyłali wysoko płatne smsy z życzeniami walentynkowymi które telewizja puści na pasku u dołu ekranu, co z kolei zwierzowi przypomniało czasy Disco Polo Life które mniej więcej miało ten sam format. Co więcej owo wspomnienie odświeżyły zespoły konkurujące o prawo reprezentowania nas na Eurowizji. Zwierz co do konkursu Eurowizji nie ma złudzeń czemu wyraz dał już tu nie raz. To konkurs wielkiej przyjaźni bratniej między państwami Europy na którym najlepiej widać trwałość układów historycznych, śpiewa się tylko dla pretekstu. Nie oznacza to jednak że nie można przynajmniej w krajowych eliminacjach czegoś wymagać. Owym czymś jest chociażby trzymanie się stylistyki obowiązującej w naszej dekadzie a nie tej która obowiązywała w latach 80 i 90. Zwłaszcza duch lat 90 unosił się nad utworami ale przede wszystkim nad strojami. Zwierz wie, że ubiór sceniczny rządzi się innymi prawami ale przyglądając się tym strojom zwierz doszedł do wniosku że to idealny przykład tego jak nienowocześnie można wyglądać starając się teoretycznie być na czasie. Dobra ale czemu zwierz się wścieka. Otóż całe to widowisko jest opłacane z naszych podatków. No może nie podatków ale abonamentu. Abonamentu mającego służyć jak się nam tłumaczy prowadzeniu telewizji nowoczesnej pozbawionej konieczności przymilania się najniższym gustom widowni, bez reklam przerywających emisję programów za to pokazującą to czego komercyjna stacja nigdy by nie puściła. Z tych wszystkich stwierdzeń sprawdzają się dwa. Pierwszy – nie było niestety reklam, drugi żadna komercyjna stacja takiej chały by nie puściła. Co do innych elementów to zwierz ma poważne problemy z pogodzeniem faktu, że ten teoretycznie nie reklamowy program ma prawo zachęcać mnie do wysyłania płatnych ( według bardzo komercyjnej stawki) smsów. Bo na coś się trzeba zdecydować. Albo jesteśmy stacją państwową i wyznaczamy pewne trendy ( zarówno w kulturze jak i rozrywce) nie bacząc na kwestie finansowe, albo jesteśmy stacją komercyjna i inwestujemy w oglądalność co zmusza nas do podnoszenia poziomu. Telewizja Polska w takim stanie w jakim jest teraz jest produktem z gruntu skazanym na kicz i programy wzbudzające zażenowanie. Dlaczego? Bo nie musi się tak jak stacje komercyjne przejmować oglądalnością z drugiej strony pragnie z nimi konkurować zamiast zajmować się tym co szumnie nazywa się misją a co zwierz rozumie jako serwowanie widzom dobrej rozrywki połączonej z odrobiną kultury wyższej. Co z tym zrobić? Zwierz nie może was namawiać do nie płacenia abonamentu bo to sprzeczne z prawem. Z drugiej strony zwierz chciałby za swoje abonamentowe pieniądze nie dostawać czegoś takiego co widział wczoraj. Rozwiązania chyba nie ma poza tym na które wczoraj zwierz z lenistwa się nie zdecydował. Trzeba wstać podnieść pilot i przełączyć program.