Bądź sobie sam dystrybutorem czyli zwierz w poszukiwaniu filmów przegapionych

Zna­cie to uczu­cie kiedy kupu­je­cie sobie film na DVD bo okład­ka była ład­na a sce­na całkiem niska a potem idziecie do domu i okazu­je się że kupil­iś­cie film który będziecie uwiel­bi­ać do koń­ca życia? Albo kiedy oglą­dal­iś­cie dwa lata wcześniej zwias­tun fil­mu na stron­ie inter­ne­towej a ter­az znaleźliś­cie go w internecie i nie może­cie się oprzeć by go nie obe­jrzeć sko­ro dys­try­b­u­tor was olał? zwier­zowi takie sytu­acje zdarza­ją się sto­sunkowo częs­to i zawsze ma wtedy wraże­nie jak­by dostał prezent. Tyle jest fajnych ciekawych filmów o których nigdy się nie słysza­ło a które są tym co zwierz lubi najbardziej — dobrze opowiedziany­mi his­to­ri­a­mi. Tak było z jed­nym z ulu­bionych filmów zwierza — Kel­ner­ka — film ma bard­zo prostą i przy­jem­ną fabułę i zapewne spodobał by się wid­zom ale nigdy nie trafił na Pol­skie ekrany ( z wyjątkiem Warsza­wskiego Fes­ti­walu Fil­mowego) — trafił za to na DVD ale powiedzmy sobie szcz­erze — więk­szość z nas w ogóle nie kupu­je filmów o których wcześniej nic nie słysza­ło. Tym­cza­sem ten drob­ny film jest ide­al­nym przykła­dem jak powin­no się krę­cić współczes­ną komedię roman­ty­czną tak by nie było sztampowo.Z kolei zwierz nie jest w stanie zrozu­mieć dlaczego abso­lut­nie uroczy film Niezwykły dzień Pan­ny Pet­ti­grew był w Polsce wyświ­et­lany tylko w telewiz­ji HBO i nigdy nie trafił do sprzedaży na DVD — jedyny raz kiedy zwierz widzi­ał ten film na DVD był w wypoży­cza­li — nigdy potem nie udało mu się widzieć go na półkach a chęt­nie by go zakupił. Dzi­wi też zwierza że abso­lut­nie uroczy film  Char­lie Bartlett opowiada­ją­cy o chłopaku który zysku­je pop­u­larność w szkole udziela­jąc porad psy­cho­log­icznych i sprzeda­jąc rówieśnikom xanaks ( o dzi­wo to nie dra­mat a kome­dia) trafił do nas tylko na DVD — moim zdaniem każde kino które zde­cy­dowało by się go wyświ­et­lać nawet na małej sali trochę by zaro­biło. A już zupełnie dzi­wi mnie że nigdzie w Polsce ni to na DVD ni to w kinie ni to w telewiz­ji nie moż­na było obe­jrzeć fil­mu Orson Wells and Me — fil­mu w którym gra prze­cież bożyszcze nas­to­latek Zac Efron a który opowia­da his­to­rie młodego chłopa­ka które­mu udało się zała­pać na małą rólkę w przeło­mowej insc­eniza­cji Juliusza Cezara Orsona Well­sa. Film był­by prze­cięt­ny gdy­by nie wybit­na rola akto­ra który w filmie odt­warza Well­sa — serio moż­na mieć wraże­nie że mamy do czynienia z reinkar­nacją. O dzi­wo wymienione tu filmy ( nikły pro­cent z tych które udało się zwier­zowi przez ostat­nie lata wypa­trzeć i wyśledz­ić) wcale nie są nis­zowe czy nieza­leżne — gra­ją w nich znane gwiazdy których nazwiska przy­cią­ga­ją tłumy — nie ma tu żad­nej chwiejącej się kamery czy ponurego nas­tro­ju — wszys­tkie te filmy są sym­pa­ty­czne i przy­pom­i­na­ją że kino ma jeszcze umiejęt­ność opowiada­nia his­torii niekoniecznie przy uży­ciu efek­tów spec­jal­nych czy stras­zli­wie nud­nych klisz. Więk­szość z nich jest zabaw­na inteligent­na i choć odrobinę nie sztam­powa. Co więcej za tymi fil­ma­mi sto­ją bard­zo częs­to duże wytwórnie — albo ich spec­jalne odd­zi­ały przez­nac­zone do pro­dukowa­nia mniejszych filmów ( czy­taj takich których budżet ma jeszcze sens). Szko­da że trze­ba być sza­lonym zwierzem ( nie mówię tu o sobie tylko o wszys­t­kich fanach kul­tu­ry pop­u­larnej) by móc się o nich dowiedzieć i je obe­jrzeć. Jeśli chce­cie znać moją radę przyglą­da­j­cie się tym fil­mom które są odrobinę tańsze od najwięk­szych pro­dukcji i mają na okład­ce napisane coś więcej niż tytuł fil­mu — bard­zo częs­to zwier­zowi udało się w ten sposób znaleźć ciekawą pro­dukcję ( wiem że oce­ni­an­ie fil­mu po okład­ce wyda­je się radą karkołom­ną ale z drugiej strony prze­cież go sobie nie obe­jrzy­cie w sklepie a jakąś strate­gię przyjąć trze­ba). Zwierz rozu­mie że dys­try­b­u­torzy mają na względzie przede wszys­tkim sprowadzanie tych filmów które przyniosą duże i szy­bkie zys­ki co nie oznacza że raz na jak­iś czas sami nie może­my być sobie dys­try­b­u­tora­mi nastaw­iony­mi nie tyle na zysk co na dobrą rozry­wkę. Zwierz nie namaw­ia was tutaj broń boże do ścią­ga­nia filmów — więk­szość da się obe­jrzeć w internecie a potem jeśli nie ma ich w Polsce ściągnąć np. przez Ama­zon — wierz­cie lub nie ale zwierz tak robi — jest to dro­ga zabawa ale sko­ro nikt nie chce pokazać zwier­zowi jego ulu­bionych filmów to musi on to zro­bić sam.