Hej
Niedługo dobędzie się w Polsce koncert U2 i z tego powodu karzące spojrzenie Bono ( który każe mi myśleć o głodnych dzieciach z Afryki) wyziera na mnie z każdej niemal gazety. Nie jestem fanką tego zespołu na nawet gdybym była to zadawałabym dziś wam to samo pytanie. Ile piosenek U2 umiecie zanucić? Żadnej ? A Stonesów tego giganta muzyki rockowej? Jedną? A Beatlesów ( pytanie do tych którzy urodzili się po smutnej śmierci Lennona) ? Pięć? A ile piosenek Madonny znacie na pamięć ( z wyłączeniem Hang Up bo jest nagrana na samplach Abby) ? Osiem? A nieszczęsny Jackson? Ktoś w ogóle umie zaśpiewać jakąś jego piosenkę? Nie chcę być złośliwa ale nigdy nie umiałam zrozumieć tej zasady rządzącej muzyką popularną. Wielcy giganci muzyki popularnej wcale nie lansują tylu hitów ilu można było by się spodziewać. gdyby wielkość zespołu liczyć wyłącznie hitami które umie powtórzyć słuchacz Abba zasługiwałaby chyba na wszystkie laury świata. A jednak to U2 jest jednym z najlepszych współczesnych zespołów a o wielkości Stonesów nikt nie dyskutuje bo to przecież pewnik i filar naszej współczesnej wiedzy o muzyce. Nie znam się na muzyce – nigdy się nie znałam na gitarowych riffach, szalonych rajdach perkusji i na świetnych podkładach. Wiem jednak że zawsze było tak że dobry muzyk to ten którego utwory zyskały sławę i które znają wszyscy. Nie jestem jednak pewna czy ta kategoria odnosi się do dzisiejszej muzyki. Wydaje się że decydujące jest tu co innego, ale co? Jedyna odpowiedź jaka mi przychodzi do głowy to długowieczność – kochamy tych których ten straszny rynek nie zjadł. Czyli w tym modernizującym się i ciągle zmieniającym świecie kultury popularnej lubimy to co niezmienne ( lub zmienne ograniczenie – tak jak Madonna która tak naprawdę zawsze jest ta sama). I to chyba jedna odpowiedź jaka mnie satysfakcjonuje.