Hej
Zwierz zapłacił za bilet na Avatara z lekkim niepokojem. Wcale nie miał ochoty oglądać filmu o czterometrowych kosmitach żyjących w lesie ale czół się zmuszony. Nie tylko przez olbrzymią kampanię marketingową ale także przez tytuł który sam sobie nadał. Tym co zwierza zachęciło były bardzo pozytywne opinie zagranicznych recenzentów i części recenzentów polskich. Tym co zwierza zniechęciło to sam zwiastun który zwierza nie zachwycił a także opinia na zaprzyjaźnionym blogu quentinho któremu zwierz ufa wierzy itp. Zwierz nie ma szczególnego zaufania do Camerona jako reżysera — ale musi przyznać że Titanic go zachwycił więc czemu w tym przypadku miałoby być inaczej. Niestety było. Tym co w Avatarze razi najbardziej to kompletny i całkowity brak oryginalności. Tak moi drodzy w tym rewolucyjnym filmie nie ma absolutnie nic nowego — do tego stopnia że człowiek cały czas zastanawia się czy już kiedyś nie widział tego filmu. Moim zdaniem to dowód że Cameron oglądał przez ostatnie lata zdecydowanie za dużo filmów mogę nawet wymienić ich tytuły: po pierwsze Braveheart (skopiował nawet scenę przemówienia ale zmienił słowa w minimalnym stopniu), Tańczący z wilkami (z tego filmu wziął długość i spotkanie człowieka z nieznajomym) oraz Pocahontas (stąd w sumie wziął całą resztę) zwierz zastanawia się czy nasz reżyser nie obejrzał też filmu Niewygodna prawda Ala Gore’a skąd wziął pomysł że na sto procent przetuptamy nasze naturalne zasoby pomysł że będziemy chcieli brutalnie wykorzystać inną planetę wziął z Diuny ale zamiast piasku wziął dżunglę. Ok możecie powiedzieć w przypadku takiego filmu scenariusz jest kwestią drugorzędną zaś kwestią pierwszorzędną są te cudowne wspaniałe poruszające efekty specjalne które przeniosą nas w zupełnie inny świat. Prawdę rzekłszy te efekty mnie nie poruszyły — ładne to i gładkie ale nie zapiera tchu w piersi. Czterometrowi smukli obcy nie są jakoś szczególnie niesamowici i jedyna rzecz jaka wydaje się interesująca to złącze uniwersalne na końcu warkocza którym można się podłączyć do wszystkich żyjących zwierzątek na planecie (takie zaawansowane usb) Sama planeta? Ok ładna ale powiedzmy sobie szczerze zwierza najbardziej rusza kiedy coś jest tak piękne że aż nie można uwierzyć że istnieje. Skoro jednak od początku nie istnieje to nie ma tego moim zdaniem niesłychanie ważnego elementu, zresztą uroda tych planet nie jest jakoś szczególnie porażająca w porównaniu z urodą planet z nowych Gwiezdnych Wojen. A 3D — też nie dostrzegłam takich scen w których byłoby ono jakoś niesamowicie użyte. Niemniej jednak przekonuje mnie to po raz enty że warto oglądać filmy w których głównymi bohaterami są jednak ludzie wyglądający jak ludzie i robiący bardzo ludzkie rzeczy. Zresztą pozytywne opinie jakie otrzymał Avatar przekonały mnie co do jednego — ludzi łatwo kupić jeśli nie oglądają filmów — wtedy jest to dla nich jakaś nowość — jeśli jednak tak jak zwierz oglądają i nie zapominają wtedy cóż — nie napisze się z tego dobrej recenzji.
Teraz zwierz czeka na Sherlocka Holmesa — będzie kostiumowo, będzie na ziemi i będzie z prawdziwymi ludźmi i zwierz ma przeczucie że będzie się lepiej bawił.
Ps: Tuż przed projekcją pokazano trailer Zmierzchu Tytanów — co ciekawe na hasło “Wypuścić Krakena” cała sala zaczęła się śmiać. No bo sami powiedzcie Kraken bez Jacka Sparrowa?