Hej
Zwierz przeglądając ostatnie typy Oscarowe ( w sumie to powinien powiedzieć pierwsze typy Oscarowe) w niebezpiecznie drogim czasopiśmie Empire ( niestety co raz trudniej w Polsce je dostać podobnie jak mój ulubiony Total Film nie mówiąc już o nieobecnych od dłuższego czasu angielskich Premiere) doszedł do wniosku że właściwie nie umie odróżnić dobrego aktora od złego. Serio pomyślcie nad tym przez chwilę — oczywiście wiemy że Maryl Streep jest najprawdopodobniej najlepszą obecnie aktorką na świecie i że jeśli potrzebujecie kogoś kto ożywi wam ekran i zatraci się w roli to trzeba dzwonić do niej. Nie jest też trudne do stwierdzenia że Daniel Day- Lewis jest aktorem wybitnym który potrafi zagrać prkatycznie wszystko o ile będzie to nasycone odpowiednim ładunkiem emocjonalnym. Wiemy też że raczej nie należy lękać się o występy Ala Pacino, Kate Winslet czy Michel Caine. Tak listę świetnych aktorów można ciągnąć tak długo że zwierz nawet nie próbuje zacząć. Problem pojaiwa się gdzie indziej — którzy aktorzy są źli? Czy Arnold Gubernator jest złym czy dobrym aktorem czy dobrym? Niektórzy z was powiedzą że fatalnym bo przecież żadna z jego ról nie była wibitna inni zaś powiedzą — no dobrze ale przecież zagranie barbarzyńskiego wojownika czy bezdusznego robota wymaga jakiegoś kunsztu zwłaszcza od kogoś kto przecież jak widać ani robotem ani wojownikiem z Cymerii nie jest. A co z gwiazdami takimi jak Adam Sandler? Amerykanie go uwielbiają ale on sam w 99% filmów nie robi nic poza wkurzaniem widowni. Ale w tym 1% czyli w filmie Spanglish czy Prawy Sercowy gra świetnie — w sposób emocjonalny i wywarzony tak że aż nie można go rozpoznać. A sam wielki i kochany Leonardo Di Caprio który miał tak naprawdę jedną wielką rolę w Co Gryzie Gilberta Grape’a a potem powtarzał w niemal każdym filmie ten sam zestaw min i gestów. A Brosnan który choć był idealnym Bondem właściwie w większośći swoich filmów grał tego samego bohatera. A Angelina Joile? Czy chodzimy do kina dla jej talentu czy dla urody ? ( tak wiem że zdobyła Oscara i wiem że ma szeroki zakresu ról ale wciąż mam wrażnie że jednak nie jest dobrą aktorką) Widzicie odpowiedzi wcale nie są proste. Wybitni aktorzy rzucają się w oczy źli nigdy nie robią kariery — jest natomiast mnóstwo takich którzy zdają się być stworzeni by zagrać dobrze tylko kilka razy. Są też tacy do których występów nie sposób się przyczepić a jednak nigdy nie uznalibyśmy ich za geniuszy. Czy to oznacza że większość kochanych przez nas gwiazd Hollywood jest zaledwie średniakami w tym co robią? Z jednej strony wydawało by się to logiczne z drugiej jednak nie chce mi się wierzyć że zaszli by tak daleko gdyby nie byli lepsi od całej rzeszy tych którzy karier nie porobili. Czy więc przyjdzie się zwierzowi zmierzyć z dość niepkojącą prawdą? Może brzmi ona tak że ludzie wcale nie umieją naśladować innych ludzi tak dobrze jak im się wydaje. Nie mniej mamy o sobie tak wysokie mniemanie że stawiamy aktorom poprzeczkę bardzo wysoko gdyż wydaje nam się że każdy umie dobrze wykonywać ten zawód. Tymczasem okazuje się ( w czym zwierz co raz bardziej się utwierdza) że aktorstwo to może nie najtrudniejszy zawód na świecie ale z pewnością najbardziej porąbany. Być może dlatego tak dobrze im płacimy. Ale to tylko jedna z setek odpowiedzi na zwierzowe pytanie.