Hej
Zwierz przeprasza że wpis powstaje dopiero o tak niemal nocnej godzinie ale jedyne zetknięcie zwierza z kulturą miało dziś miejsce między godziną 19:00 a 21:00 więc musicie zwierzowi wybaczyć że dopiero po tych emocjach zwierz zdecydował się coś napisać. O Rewersie krąży wiele opinii ale wszystkie bez wyjątku są dobre tzn. ogłoszono już wszem i wobec że po kompromitacjach w latach poprzednich w Gdyni nareszcie nagrodzono aktorów którzy zdecydowanie na nagrody zasłużyli zaś cały film budzi nadzieje że z naszą rodzimą kinematografią nie jest jeszcze tak źle. Co więcej nasze zadowolenie sięgnęło takiego poziomu że ów właśnie film wystawimy w wyścigu do Oscara. Zwierz szczerze mówi że film jest dobry — jest lepszy od wielu polskich filmów. Zrobiony w ciekawej konwencji gdzie czarno biała rzeczywistość lat 50 oddana jest niezwykle starannie. Role kobiece w tym świetna Janda i niezła Buzek sprawiają że nie czujemy się jak byśmy oglądali dłuższy odcinek telenoweli. Dialogi są dowcipne i napisane żywym językiem z dużym ukłonem w stronę ówczesnej nowomowy. Film wyprany jest też z tak charakterystycznego dla naszej kinematografii patriotycznego zadęcia — wręcz przeciwnie wykazuje wobec niego zdrowy dystans. Czemu więc zwierz nie skacze pod niebiosa? Otóż zwierz nie wie jaki właściwie film obejrzał. Nie wiem dlaczego Polską kinematografię trapi już od dawna choroba gatunkowa — polegająca na tym że nie umiemy nakręcić filmu czystego gatunkowo — Rewers nie jest bowiem ani komedią ani tragedią ani filmem historycznym — jest opowieścią złożoną z wielu elementów które choć na ekranie grają po ostatniej scenie zostawiają pustkę. Nie wiemy po co nam to wszystko opowiedziano — do śmiechu? coś za smutno. Pod rozwagę? Coś za wesoło. Tak po prostu? Za dużo sugestii że jednak nie. Oczywiście można powiedzieć że zwierz się czepia że przecież sam deklarował nie raz że lubi smutne komedie i filmy nie jednoznaczne. Tak istotnie zwierz tak mówił i tak myśli — problem polega na tym że jedną z niewielu rzeczy jakie zwierz wie na pewno o kulturze to że nie ma w niej historii którą opowiada się dla samej historii — że pod koniec każdego opowiadania musi być nie tyle morał co pewność że po coś nam tą opowieść podsunięto — choćby po to żebyśmy się mogli z nią nie zgodzić. Tu tego nie ma — film pozostawia pustkę. I właśnie to jest druga strona tego bardzo błyszczącego filmu.
Ps: zwierz uważa że do wyścigu Oscarowego trza było wstawić Tatarak. Po pierwsze bo to film uniwersalny, po drugie taki jakiego jeszcze nigdy zwierz nie widział. I ma zwierz takie dziwne wrażenie że był to jeden z tych filmów co by nawet w tym kolorowym świecie za wielką wodą zrozumieli. No ale zwierz nie ma tu nic do gadania.