Hej
Zwierz uwielbia łyżwiarstwo figurowe, zwłaszcza pary taneczne i sportowe. Nie żeby jakoś szczególnie podniecały zwierza skoki, piruety, kroki i głębokie krawędzie łyżew ale dlatego że w chwili kiedy pary taneczne i sportowe kończą swój występ przez kilka sekund można obserwować ich zupełnie naturalną reakcję na to co właśnie pokazali. Nawet jeśli nie znacie się na sporcie możecie powiedzieć czy są zadowoleni, czy czują że wygrali właśnie olimpijski medal czy że przegrali. Co więcej nawet jeśli przez cały swój występ pragnęli nas przekonać że są liryczni, romantyczni czy zakochani to cała ta fasada opada gdy na lodowisku zostaje tylko dwójka sportowców. Zwierz woli te momenty od wszystkich reality show razem wziętych. Czemu zwierz o tym pisze? Otóż zawsze przychodzi mu to do głowy gdy widzi coś co po angielsku nazywa się bloopers lub gag reel zaś po polsku zazwyczaj oznacza się to jako wpadki z planu. Wpadki z planu to ulubiony dodatek zwierza na DVD ( czasem zwierz odnosi wrażenie że jest jedyną żyjącą istotą która może powiedzieć że ogląda wszystkie dodatki na swoich DVD nawet jeśli to tylko przesuwające się plansze z projektami ubrań co zwierza zupełnie nie interesuje nie mniej nie umie się powstrzymać. Jedyna płyta na której obejrzeć wszystkiego nie był w stanie to poszerzone wydanie DVD Władcy Pierścieni — nawet zwierz nie jest tak szalony). Zazwyczaj to kilka minut w czasie których można oglądać aktorów notorycznie zapominających swoich kwestii, wpadających na sprzęt, wchodzących do pomieszczeń wtedy kiedy nie powinni, mających włączone telefony komórkowe w trakcie sceny ( zaskakujące jak często dzwoni do nich telefon — wydawało by się że powinni pamiętać o tak istotniej drobnostce) czy nie mogących powstrzymać się od śmiechu. Wszystkie te zestawienia przynajmniej zwierz ogląda z dużym rozbawieniem zwłaszcza że ( choć zabrzmi to paskudnie i zwierz z góry przeprasza) rozumie większość nawiązań jaka pada w dialogach co wynika ze zdecydowanie zbędnej wiedzy zwierza na temat dokonań życiowych i życia prywatnego większości aktorów których ogląda na ekranie. Jednak oglądanie tych urywków z planu ma swoje minusy. Jest bowiem taką chwilą prawdy kiedy nagle opada ten obraz spektaklu i człowiek zdaje sobie sprawę że to tylko udawanie ( coś jak wychodzenie do oklasków tych którzy umarli kilka aktów wcześniej — zwierz jednak nienawidzi oklasków — właśnie dlatego). Najczęściej widać w tym że aktorzy zupełnie nie umieją wytrzymać części bardzo poważnych scen, że między ujęciami aktorzy mówiący z idealnym angielskim akcentem bez zastanowienia przechodzą na amerykański i na odwrót. Zwierz zawsze z fascynacją ( która przecież nie powinna być dla niego niczym nowym) odkrywa jak cienki jest świat iluzji — aktorzy nawet przebrani w swoje kostiumy, nawet w niezmiennych dekoracjach nagle przestają być swoimi bohaterami — zwierz nie do końca rozumie na czym to polega ale kiedy raz dostrzeże się w bohaterze aktora już nigdy nie będzie on taki sam. Zwierz zamiast was zachęcić chyba nieco zniechęca a tymczasem jeśli macie taki dodatek na swoim DVD to naprawdę warto zajrzeć — choćby dlatego że warto sobie czasem zobaczyć jak strasznie trudno czasem wypowiedzieć swoją kwestię.
Ps: dzisiejszy wpis jest późny ponieważ zwierz został nagle ważnym głosem w dyskusji o czytaniu komiksów w Empiku wszystko przez ten list który Gazeta o dziwo wydrukowała.
Ps: 13 zwierz spędzi 5,35 h w Operze zaś 16 spędzi dokładnie tyle samo oglądając relację ze Złotych Globów. To się nazywa equlibrium.