Hej
Zwierz musi powiedzieć że cieszy się że urodził się właśnie wtedy kiedy się urodził. Gdyby urodził się odrobinę wcześniej musiałby znosić brak wolnego rynku, gdyby urodził się nieco później nie doceniałby tego jak cudownie się rozwija. Zwierz przyzwyczaił się do tego że większości rzeczy które mu się naprawdę podobają zwierz musi pożądać na odległość. Tak było do niedawna ale już nie. Otóż w ostatnim tygodniu zwierz przekonał się że Warszawa to jednak jak duże miasto w którym można dostać więcej pożądanych przez zwierza popkulturalnych rzeczy niż można się spodziewać. Jeśli więc zawitacie do stolicy powinniście odpuścić sobie muzea i teatry i pierwsze kroki skierować do Traffica gdzie wystawiono do przeglądania album poświęcony 75 leciu DC — olbrzymi ( z równie porażającą ceną 620 zł) zawiera najważniejsze momenty, okładki i plansze komiksów o superbohaterach podzielone na sekcje związane z określoną epoką rozwoju komiksu. To arcydzieło sprowadzono do Polski w kilku egzemplarzach i zwierz zastanawia się poważnie kto je kupi. Zwierz przejrzał sobie prawie całe cały ( co wedle Gazety Wyborczej jest równoznaczne z kradzieżą ) i musi stwierdzić że to prawdziwe cudo. Jeśli tylko kiedyś straci poczucie rzeczywistości albo zarobi jednorazową obrzydliwie dużą sumę pieniędzy na pewno go sobie kupi. Jeśli nie jesteście fanami komiksu ale nadal chcecie wydać zdecydowanie za dużo na książkę możecie sobie kupić w zwykłej księgrani przy Nowym Świecie ” The Godfather. Family ALbum” — to już prawie taniocha ( zaledwie 230 zł ale chyba tylko za mniej wypaśioną wersję bo ta bardziej wypasiona kosztuje tyle że lepiej się nie wypowiadać.) ale za to oferta jak pisze wydawca Taschen “Nie do odrzucenia” — w środku olbrzymi zbór zdjęć z produkcji Ojca Chrzestnego w tym ulubione zdjęcie zwierza na którym Marlon Brando bawi się z kotem — śliczne bo pasuje zarówno do filmowego jak i do reaknego świata. Jak sami widzicie nie trzeba już zachwycać się takimi rzeczami przez internet bo pojawiają się w Polsce szybciej niż zwierz by się spodziewał. To samo z komiksami ( których czytanie w Empikach okazuje się być kradzieżą jak zwierz dowiedział się dziś ze Stołecznej — i tak wiem że zwierz się powtarza ale się wkurzył) — zwierz musiał dziś ze sobą walczyć by w American Bookstore nie kupić cudownego komiksu o X‑menach ( w bardzo rozsądnej jednak wciąż wysokiej cenie) — coś co jeszcze kilka miesięcu temu było by o tyle niemożliwe że ten sklep sprowadzał książki ale nie komiksy. Nie mniej zwierz rozglądając się na około musi z zadowoleniem stwierdzić że co raz rzadziej zdarza mu się przeglądać amazon z ciężkim wstchnieniem — gdyby można było to dostać w Polsce. Tak więc jak widzicie zwierz nie zawsze narzeka i czasem dostrzega jak cudownie zmienia sie rzeczywistość wokół niego ( choć nadal zwierz nie rozumie dlaczego zachodnie czasopisma filmowe przychodzą do Polski z opuźnieniem kiedy najnowszego Vogue można zawsze dostać już następnego dnia po wydaniu w Empiku). W każdym razie zwierz zaczął odczuwać wraz ze zmianami głęboką potrzebę otrzymania stypendium naukowego by to wszystko opłacić. To jednak oznaczało by że zwierz musi się przyłożyć do nauki. Cóż nie można mieć wszystkiego;)
Ps: Jeśli zauważyliście powtarzające się w wpisie wściekłe wstawki zwierza to zajrzyjcie do dzisiejszej Stołecznej i przeczytajcie że czytanie komiksów w Empikach jest tym samym co kradzież przez internet. Innymi słowy redaktor wydawnictwa Egmont który wyciągnął ode mnie mnóstwo kasy za różne komiksy ( w tym za te cholerne trzy zeszyty Incala które wydał za 100 zł mimo że poprzednie kilka kosztowały zdecydowanie mniej) które zdecydowanie nie są tyle warte ( wiem bo porównywałam ceny na zachodzie gdzie w końcu zaczęłąm kupować komiksy) ma do mnie pretensje bo nie chce kupować jego produktu w ciemno. I jeszcze wmawia mi że to kradzież. Jestem tak wściekła że nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek kupię jakiś komiks w Polsce ( skoro i tak sprowadzenie z zachodu jest tańsze) — i tyle będzie ze mnie Egmont miał.