Hej
zwierz ostatnimi czasy nie ma szczęścia – złapany w pułapkę praktykowania pracowania i pisania głupich artykułów na kretyńskie tematy złapał się w pułapkę bez wyjścia. Zwierz ma czas pisać o kulturze popularnej ale nie ma czasu z niej korzystać. Dlaczego? Powiedzmy że zwierz chce pójść do kina – miejsca dla każdego popkulturysty (nowe słowo zwierz wymyślił ;) świętego. No ale jak pójść do kina skoro konsumuje to strasznie dużo czasu. Zwierz będąc młodszym miał zwyczaj zrywać się z zajęć angielskiego by udać się do kina – nauczył się wtedy idealnie wyliczać czas jaki potrzebny jest człowiekowi by skorzystać z tego przybytku. WIęc liczymy – dojazd – na całe szczęście zwierz mieszka dwa przystanki od multipleksu (a co myśleliście że mógłby mieszkać dalej?) – każdy przystanek dwie minuty plus dojście do przystanku – 15 min w jedną stronę (czyli razem mamy 30 min). Kupienie biletu – zakładając że nie idziecie w poniedziałek rano ale np. po południu w piątek – 15 minut stania w kolejce (jeśli idziecie w weekend i to do centrum handlowego trzeba liczyć ok. 30 min). Czekanie na seans – żaden seans nigdy nie zaczyna się dokładnie wtedy kiedy jesteście w kinie – bo albo zaczął się pięć minut wcześniej albo macie jakieś dwadzieścia minut wyprzedzenia (liczymy że jesteście zwierzem który nie lubi się spóźniać – kolejny kwadrans). OK dostaliście się na sale kinową – reklamy – jeśli jesteście w Multikinie – 20 minut, jeśli jesteście w Cinema – City – 15 minut jesli poszliście na film artystyczny 5 minut. Film – jeśli poszliście na komedię romantyczną – 94 min, jeśli na hicior – 114-120 min jeśli na film epicki 136-164 min. Teraz powrót do domu – 10 min na przystanku plus nasze 15 w tramwaju (jeśli jechaliście samochodem 10 min szukaliście parkingu więc nikt nie wygrywa). Wracacie do domu i okazuje się że właśnie spędziliście ponad trzy godziny poza domem. Z jednej strony możecie powiedzieć że narzekam – że wolny czas to wolny czas- jak go masz możesz go spędzać jak chcesz. To prawda ale prawdę rzekłszy zwierz który kino kocha zaczyna w nie wątpić – bo obejrzenie filmu na DVD zajmuje – podniesienie tyłka i zdjęcie płyty z pólki – 5 min, włożenie płyty do napędu – 2-3 min, długość filmu – jak w kinie. Oczywiście trzeba doliczyć jeszcze sześć miesięcy czekania aż film zejdzie z ekranów na płyty ale czasem wydaje się zwierzowi że na to ma czas a na pójście do kina nie.
PS: Czy nie wydaje się wam to dziwne nielogiczne i idiotyczne że za jednorazowe obejrzenie filmu płacimy ok.25 zł a za DVD którą możemy oglądać codziennie kilkanaście razy najwyżej cztery razy tyle (a to i tak za cały sezon serialu)