Hej
Zwierz jest z natury istotą narzekającą ale ostatnio zaczyna odczuwać co raz większą irytację. Irytacja zwierza jest wprost proporcjonalna do świadomości zwierza. Otóż zwierz próbuje czasem przeniknąć swoim umysłem do umysłu dystrybutorów i odkryć jaki jest klucz dobierania przez nich filmów które wejdą na polskie ekrany. Oczywiście zwierz jako socjolog z dyplomem może powiedzieć że jest dla niego zupełnie jasnym że wybiera się te filmy które najlepiej pójdą – to nie budzi w zwierzu zdziwienia – zdziwienie budzą dwie rzeczy – wprowadzanie filmów na DVD niekiedy z kilkuletnim opóźnieniem jako nowości i co chyba jeszcze ciekawsze wprowadzanie filmów do kin z opóźnieniem niekiedy ponad rocznym. Szczytem kuriozalności takiej sytuacji był przypadek sprzed dwóch lat kiedy zwierz zdążył obejrzeć film ,, Mgła” najpierw w telewizji a dopiero potem w kinie! Z kolei wyczekiwany przez zwierza surrealistyczny nieco film ,, Miłość Larsa” pojawił się nagle w kolekcji płyt dodawanych przez Gazetę Wyborczą tego lata z pominięciem wszystkich innych kanałów dystrybucji. Owe rozważania nad paradoksami rzeczywistości pojawiły się u zwierza w związku z premierą dwóch filmów – ,, Wojny domowej” i ,, Przypadkowego Męża” – oba filmy zwierz zdążył zobaczyć przez internet ( całkowicie świadom że obejrzy je potem w wersji polskiej dlatego nie czuje się winny) – i to nie dlatego że nie chciał iść do kina ale dlatego że całkowicie utracił nadzieję że kiedykolwiek się w Polskich kinach pokażą. Filmy nie są bynajmniej arcydziełami stąd nie dziwi może opieszałość dystrybutorów ale dziwi że zdecydowali pokazywać je na ekranach zamiast od razu skierować do dystrybucji na DVD. Zwierz zastanawia się czy takie postępowanie dystrybutorów nie jest przypadkiem pierwszym objawem kryzysu w rozrywce – czy nie jest bowiem logicznym bawić widownie tańszym filmem sprzed roku czy dwóch lat zamiast nowiutkim i do tego drogim? Oczywiście zwierz nie zna się na przemyśle filmowym tak dobrze by twierdzić że ma jakiekolwiek prawa do snucia takich wniosków ale ma na tyle zdrowego rozsądku by wiedzieć że w ciężkich czasach zawsze się oszczędza. Niektórzy mogli by zarzucić zwierzowi malkontenctwo – w końcu filmy stare bo stare do Polski trafiają. Jest to po części prawda – zwierz nie chce sobie nawet wyobrażać co by bylo gdyby urodził się w czasach sprzed internetu i wolnego rynku rozrywki – pewnie skończyło by się jego zainteresowanie kinem. Tym co zwierza doprowadza do pasji to fakt że po świecie krąży mnóstwo filmów których nigdy nie sprowadzą – filmów które są jednak w zasięgu ręki bo np. w internecie. Niestety obejżenie filmu przez internet jest chyba sprzeczne z prawem zaś ściągnięcie go to przestępstwo. I to zwierza denerwuje. Jest rzecz jasna droga legalna obejrzenia takiego filmu – trzeba wejść na stronę brytyjskiego amazona i kupić wybrany film modląc się jednocześnie by był dostępny w wysyłce do Polski. Potem płacimy dwa razy więcej za przesyłkę niż za film i już możemy się cieszyć naszym czystym choć drogim sumieniem. Wierzcie lub nie ale zwierz przeprowadził kilkakrotnie taką operację i za każdym razem zamiast poczucia wyższości nad podłymi kradziejami internetowymi odczuwał poczucie głębokiej irytacji.