Hej
Zwierz musi powiedzieć że rzadko zdarza mu się atakować jakiś program bezpośrednio – zazwyczaj stara się mieć pretensje do całego zjawiska w popkulturze zamiast do konkretnych osób czy programów. Jednak najnowszy program TVN ,, Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler” wywołał w zwierzu zdecydowaną niechęć. Zwierz obejrzał co prawda tylko jeden odcinek ale nie potrzebuje wiele więcej by wiedzieć że mamy do czynienia z najgorszym możliwym telewizyjnym produktem. Kuchenne rewolucje są polską wersją Kuchennych Koszmarów produkowanych przez BBC. Oba programy nie różnią się niczym – nawet czołówka jest ta sama – zasadniczo polegają na koncepcie że ktoś kto się na prowadzeniu restauracji zna przyjeżdża by poprawić tych którzy się na prowadzeniu restauracji nie znają – jedyna zmiana jakie zaszła to osoba prowadząca i strefa kulturowa. Warto może zacząć od zmiany prowadzącego – nie chcę w żaden sposób podważać znaczenia Magdy Gessler jako restauratorki ale to jednak nie jest tak jak w angielskiej wersji Gordon Ramsey i nie chodzi o to że pani Gessler nie ma gwiazdek Mechlina bo jasne jest że to nie ten poziom chodzi raczej o to że Ramsey jest kucharzem – człowiekiem który co prawda osiągnął sukces jako restaurator ale głównie jednak jest kucharzem który u podstaw swojego sukcesu ma talent kulinarny. Tymczasem Gessler jest przede wszystkim restauratorką – w jej restauracjach można oczywiście smacznie zjeść ale najważniejszy jest w nich wystrój – to daje dwa zupełnie inne podejścia do sprawy. Z wybitnym kucharzem drobny kuchcik kłóci się zupełnie inaczej niż z kimś kto gotuje z pasji zaś przede wszystkim zajmuje się prowadzeniem restauracji – tu pole do dyskusji nad tym czy jeden sposób prowadzenia restauracji jest lepszy od drugiego jest zdecydowanie większe. Z resztą wydaje się że angielski prowadzący miał nieco więcej wyczucia tego jaki biznes jest opłacalny – zamiast kazać wszystkim gotować małże udowadniał im że zarobić można też na porządnych hamburgerach – tymczasem w Polskiej wersji mamy właściwie jeden model tego jak powinna wyglądać restauracja. Ale nie tylko o to chodzi – Ramsey stał się osobowością telewizyjną przede wszystkim przez swój charakter – to człowiek słabych nerwów , furiat wychowany przez innego furiata ( słynnego angielskiego kucharza Marco Pierre White który krzyczał na swoich podopiecznych tak że na przemian gotowali i płakali) który potrafi być w jednej chwili spokojnie tłumaczyć jak smażyć przegrzebki by w następnej chwili kląć i wrzeszczeć. Jest to ponoć wynik treningu jaki musi przejść każdy szef kuchni by móc pracować na największych obrotach w warunkach olbrzymiego stresu. Nie zmienia to faktu że kiedy akurat nie wyżywa się nad kimś przed kamerą jest dla ludzi raczej miły – na tyle by ludzie raczej czuli do niego sympatię niż niechęć. Nie znam dobrze Magdy Gessler ale jeden odcinek pokazał mi że jej wybuchy złości to kwestia aktorstwa i to bardzo marnego- zupełnie nie rozumiem po co kopiować coś co jest nie do podrobienia. I tu ujawnia się też różnica kulturowa – oglądając angielskie czy amerykańskie Kuchenne Koszmary nie słychać chamstwa – nie wiem dlaczego tak jest ale uwagi nad złą jakością kuchni czy obsługi nie brzmią tam chamsko. Inaczej jest w Polsce – w Polsce większość uwag jakie czyni Gessler brzmią chamsko i nieprzyjemnie – to rzeczy których nie chciałby słyszeć nie tylko odwiedzany restaurator ale także sam widz. Moim zdaniem to jednak kwestia różnych kultur – w Polsce do obsługi człowiek odnosi się z szacunkiem i jakbyśmy do tego nie podchodzili nie ładnie wytykać kelnerowi że podał nam coś za szybko czy za późno a także czynić uwag nad jego zdolnościami do doboru wina. Być może mamy kapitalizm za krótko by przyzwyczaić się do krytykowania obsługi a być może taka jest nasza kultura w której nikt nie chce być służącym. Niezależnie od tego co się o tym sądzi w Polsce trzeba mieć dużo taktu by kogoś skrytykować w sposób który nie jest chamski. I muszę powiedzieć że tego mi w tym programie bardzo zabrakło.
Jednak nic nie zdenerwowało zwierza tak bardzo jak nachalne reklamowanie niemal w każdym kadrze przypraw pewnej firmy ( nie powiem jakiej bo po co zwierz ma jeszcze coś reklamować) – wzbudza we mnie to największą niechęć. Oczywiście program Ramseya też coś reklamował – jego samego, program Gessler to jedna wielki product placement który zapewne oburzył by nie jednego kucharza który wie że w kuchni przyprawy dobiera się pod względem jakości na nie nazwy na etykiecie. Ale być może to kwestia smaku albo jego braku.