Hej
Zwierz zaczął się nad tym zastanawiać już kilka dni temu ale dopiero dziś doszedł do wniosku że zastanowi się nad tym publicznie. Głównym pytaniem jakie zwierz pragnie zadać sobie i wam jest: Jak to się stało? Otóż swego czasu bycie aktorem nie było fachem szanowanym prawdę powiedziawszy w wielu krajach rozróżnienie między aktorką a prostytutką było dość mgliste. Jak wielu z was pewnie wie kiedyś aktorów nawet nie chowano na cmentarzach tylko pod ich murami jako ludzi nie godnych. O tak nie wiodło się aktorom najlepiej kiedy musieli podróżować z miast do miast grać, kraść i liczyć że jakoś to będzie. Ale w pewnym momencie wszystko zaczęło się zmieniać. Aktorzy początkowo szanowani, potem kochani potem szaleńczo uwielbiani przenieśli się spod murów cmentarnych w aleje zasłużonych. Zamiast żyć nie znając jutra stali się współczesną arystokracją świata. Nie pisze rzecz jasna o wszystkich aktorach bo zdaję sobie sprawę że nadal są tacy którzy przymierają głodem ale zajmuje się tymi wielkimi, sławnymi którym na konta spływają sumy o których zwykły śmiertelnik może pomarzyć. Jak to się stało? Serio nie znam żadnej innej grupy zawodowej która by tak awansowała — muzykom i malarzom wiedzie się co raz lepiej, architekci mogą się w końcu podpisywać pod swoimi pracami ale tylko aktorom pozwolono na bycie tak obrzydliwie bogatym ( oczywiście w kategorii kultury bo o biznesmenach nie mówię). Zwierz nie ma do nikogo pretensji po prostu zawsze zdumiewa go fakt że akurat za ten talent można zażądać tak wysokich sum co więcej wcale nie trzeba być aż tak dobrym aktorem. Zwierz nie ma bowiem wątpliwości że tak naprawdę aktorzy najsławniejsi nie są najlepsi. W odróżnieniu bowiem od książek czy muzyki aktorstwo jest tak nieobiektywnym kunsztem ( czy też sztuką) że wszelkie próby wskazania najlepszych aktorów powinny kończyć się fiaskiem. Cóż więc to oznacza? Ni mniej ni więcej tylko tyle że istnieje pewna grupa ludzi wykonująca dość ciekawy zawód za której talent nawet nie największy jesteśmy w stanie płacić olbrzymie pieniądze. Grupa ta nie składa się z ludzi najlepszych swoim fachu choć z pewnością dobrych, składa się zapewne z ludzi najładniejszych ale przecież nie tylko za to im się płaci ( za bycie tylko ładnymi płaci się modelkom). Kiedy się na tym dłużej zastanowić można dojść do strasznego wniosku że oto w poszukiwaniu jakiejś arystokracji, klasy wyższej czy jakiejkolwiek grupy społecznej do której moglibyśmy równać marzeniami i o której moglibyśmy plotkować ( wraz z egalitaryzacją społeczeństwa co raz bardziej odczuwa się potrzebę istnienia takiej grupy co może się wydawać paranoiczne a jest w sumie dość rozsądne) zdecydowaliśmy się wynieść na piedestał dość przypadkową grupę anglojęzycznych aktorów. Jest to tym bardziej przerażające że daliśmy im razem z pieniędzmi olbrzymią władzę. Otóż każdy aktor ma swój rząd dusz którym może nie tyle manipulować co delikatnie sterować. Z jednej strony trzeba się z tego cieszyć — w ten piątek Clooney urządzi wielki koncert dla Haiti — ludzie wpłacą pieniądze z dwóch powodów po pierwsze dlatego że żal im Haitańczyków pod drugie dlatego że Clooney jest przystojnym aktorem. Ale przecież nie zawsze jest tak że władza którą daje to wyniesienie na piedestał przekłada się na coś dobrego czy inteligentnego. Nie tak dawno naukowcy opublikowali raport o bzdurach jakie publicznie mówią gwiazdy na poważne tematy. Każdy fan Hollywood powinien trzymać się od tego dokumentu z daleka bo przypomina on o tym że bardo wiele się da kupić za 20 milionów za rolę poza inteligencją.
PS: Skoro już mowa o Haiti — polecam- kupić czuć się dobrze i jakoś tak po ludzku