Hej
Z bardzo wielu serialowych i filmowych klisz za którymi zwierz nie przepada jest ta która wcale niekoniecznie wynika z samego scenariusza. Otóż tym co naprawdę ale to naprawdę denerwuje zwierza to te historie o nieszczęśliwych niekochanych i nie mogących znaleźć faceta pięknych kobietach. Wdług scenariusza teoretycznie nie pasują do współczesnego modelu urody i wcale nie wiedzą jak zachować się w towarzystwie ale wystarczy nawet jeden rzut oka na taką teoretycznie nieporadną i przeciętną aktorkę i od razu wiemy że mamy do czynienia z wielką ściemą. Owa brzydka sierotka to najczęściej piękna aktorka której nałożono nieco gorszy makijaż, ewentualnie zafundowano nie twarzową fryzurę czy nie idealnie dobrane ciuchy. Wciąż jednak jest to ta sama piękność z idealną cerą, prościutkimi zębami i rysami twarzy za które nie jedna przeciętna kobieta dałaby się zabić. Nie mniej od samego początku mamy uwierzyć, że jest brzydka i nie atrakcyjna tylko dlatego, że jej włosy nie układają się w idealne fale. Niechęć zwierza wynika przede wszystkim z faktu, że to niesłychanie szkodliwe gdy wmawia się wszystkim że zaledwie lekko rozczochrana aktorka od razu wypada z kategorii ładna do kategorii — nie kochana przez nikogo. To takie wielkie estetyczne kuku które robimy sobie udając że piękni ludzie nie są piękni, co wsadza większość nas do worka ” nie dotykać nawet kijem”.
Wszystkie te zwierzowe narzekania wynikają z faktu, że zwierz chce wam polecić serial w którym mamy nareszcie coś innego. Serial nazywa się Miranda i rzecz jasna jest angielski. Miranda to właścicielka sklepu z zabawnymi rzeczami — mieszka sama, ma matkę z obsesją wydania ją za mąż, pewną siebie przyjaciółkę i bardzo przystojnego przyjaciela który jej się podoba. Miranda jest po trzydziestce i ma problemy ze związkami w postaci praktycznego ich braku, co więcej w towarzystwie Miranda częściej niż często nie wie jak do końca się zachować, albo zachowuje się nie do końca tak jak powinna. Kiedy się denerwuje kłamie, śmieje się nieco za głośno i jak to w sitcomach bywa potyka się o własne nogi. Jednak jednak coś co sprawia, że Miranda jest czymś więcej niż tylko dość staromodnym ( w końcu ile to razy widzieliśmy w serialu perypetie młodej samotnej kobiety) ale jednak bardzo zabawnym sitcomem.
Tym zmieniającym wszystko elementem jest Miranda Hart pomysłodawczyni i odtwórczyni głównej roli Mirandy. Obie panie łączy jedno — mają 1.85 wzrostu, bardzo angielska urodę ( czy brak urody bez urazy dla anglików daleko jej do współczesnego ideału piękna) i ogólnie mało kobiecy wygląd. Są za to przynajmniej na pierwszy rzut oka dość sympatyczne — w każdym razie nie jest trudno uwierzyć kiedy głównym problemem bohaterki jest ciągłe nazywanie jej Panem a jedynym miejscem w którym ktoś zachwyca się jej kobiecością jest sklep z ubraniami dla transwestytów. Oczywiście między serialową a prawdziwą Miranda jest sporo różnic — choćby ta najważniejsza, że serialowa Miranda prowadzi sklep z zabawnymi rzeczami a prawdziwa robi karierę w radiu i telewizji. Zwierz podejrzewa też że prawdziwa Miranda nie ma bardzo przystojnego przyjaciela kucharza który nieco napędza fabułę serialu ( nawet w angielskim serialu o niezbyt ładnej kobiecie musi się znaleźć jakiś zainteresowany nią przystojny facet bo inaczej serial nie byłby komediowy tylko przygnębiający).
Obie są jednak zabawne i nie ma wątpliwości, że przynajmniej część wątków ( zwłaszcza związanych ze wspomnieniami ze szkoły dla dziewcząt która wydaje się być prawdziwym koszmarem dla wszystkich dużych i nie szczególnie pięknych dziewcząt). Zwierz zastanawia się czy też pewne cechy jej rodziny ( z tego co zwierz wyczytał na Wikipedii raczej utytułowanej i znanej) nie przedostały się do serialu pod postacią miejscami koszmarnej miejscami całkiem sympatycznej matki. Ogólnie warto zauważyć że raczej wszyscy są tu mniej lub bardziej sympatyczni i z całą pewnością nie jest to jeden z tych seriali gdzie bohaterkę otaczają sami chami i idioci ( choć trzeba tu zaznaczyć że Miranda do najbystrzejszych kobiet na świecie nie należy ale i tak nie sposób jej nie lubić)
Wracając jednak do samego serialu — zwierz nie będzie was przekonywał, że to coś zupełnie nowego. Wręcz przeciwnie część z tych dowcipów, gagów czy sytuacji widzieliśmy już wcześniej ale po raz pierwszy zwierz ma wrażenie że mamy do czynienia z wykonaniem ich przez kogoś wobec kogo nie mamy trudności by uwierzyć, że życie bywa strasznie skomplikowane nawet przy stosunkowo prostych czynnościach i społecznych interakcjach. Komizm wynika tu głównie z autoironii autorki a także z prostego zabiegu jakim jest zwracanie się prosto do widowni co rzeczywiście działa ( przynajmniej dla zwierza który lubi znoszenie tzw. czwartej ściany ). Nie mniej jest w tym serialu jakaś autentyczność ( pomimo jak już zwierz wspomniał dość prostych żartów.
Widzicie zwierz zawsze ma problem np. z serialem 30 Rock ( który zwierz naprawdę bardzo lubi) — jego bohaterka Liz Lemon powinna być właśnie taką amerykańską Mirandą — samotną kobietą która zdecydowanie przekroczyła już wiek w którym ma szanse na małżeństwo. Oczywiście Liz Lemon ma zdecydowanie bardziej udaną karierę i może jest bystrzejsza ale podobnie jak Miranda Liz Lemon jest jak to się mówi po angielsku “socialy Akward” ( zwierz uważa że to świetne określenie oznaczające osobę źle czującą się w towarzystwie wymaga polskiego odpowiednika). Problem polega na tym, że nawet pomimo autoironii, i ubierania Liz Lemon w niezbyt twarzowe ciuchy nie potrzeba wielkiego wysiłku by dostrzec że grająca Liz Lemon Tina Fey jest całkiem ładna i nie ma zapewne żadnego problemu ze społecznym egzystowaniem.
Zwierz nie sugeruje tutaj, że nie jest w stanie zrozumieć iluzji i że żąda by brzydkich ludzi grali wyłącznie brzydcy, by nieśmiałych grali ci którzy boją się wypowiedzieć słowa. Chodzi raczej o to, że kiedy aktorki zaczynają dostawać Oscary tylko za to że grają z doprawionymi nosami, kiedy piękności twierdzą że są nie atrakcyjne i kiedy znalezienie odtwórczyni brzydszej siostry jest trudniejsze niż znalezienie tej ładnej to coś jest nie w porządku. Oczywiście Miranda niczego tu nie zmienia bo jest po porostu bardzo zabawnym nieco staromodnym angielskim sitcomem. Ale kiedy na swoje problemy ze związkami i zachowaniem w towarzystwie skarży się prawie dwumetrowa kobieta z typową angielską szczęką to jakoś wszystko jest bardziej prawdziwe a zwierz nagle czuje że nareszcie ktoś go nie oszukuje. I w sumie bardzo mu się to podoba ( z resztą nie tylko zwierzowi bo serial dostał właśnie trzeci sezon więc takich zadowolonych musi być więcej).
Jak widać na załączonym obrazku Miranda rzeczywiście do piękności nie należy co naprawdę stanowi największy atut serialu
Ps: Zwierz w końcu obejrzał Wyjście przez sklep z Pamiątkami i jest absolutnie zachwycony — to jak bardzo nie sposób dojść co w tym filmie jest prawdziwe, ustawione, odegrane i zaaranżowane sprawia że zwierz jest bardziej niż rok temu zawiedziony że nikt nie został nagrodzony. Serio to jeden z lepszych filmów jaki zwierz oglądał od dawna i fakt że nie może powiedzieć czy dokumentalnych czy fabularnych jest tym co podoba mu się najbardziej.