hej
Ostatnio kilka osób zupełnie niezależnie podzieliło się ze zwierzem przekonaniem że w kinie nie powinno się konsumować jedzenia. Spoglądały przy tym na zwierza poszukując w jego skromnej osobie potwierdzenia ich tezy. Cóż dla każdego zwierza przychodzi moment dekonspiracji i to właśnie wtedy zwierz stanowczo wyrażający swój sprzeciw przeciw tego typu propozycjom dla wielu osób po raz pierwszy okazał się zwierzem popkulturalnym. Zwierz nie ma bowiem złudzeń że kino to nie teatr — ustanawiając zasady tej rozrywki ustaliliśmy że jako iż nikomu naszym jedzeniem nie zakłócamy występu to jeść można. Co więcej inteligentni właściciele kin po drugiej stronie globu po próbach i błędach z różnymi przekąskami wpadli na przekąskę doskonałą czyli popcorn — łatwy do przyrządzenia mało brudzący stosunkowo cichy do konsumpcji i co najważniejsze tani. Jedzono w kinie od zawsze i choć sam zwierz nie jest przekonany czy kina aspirujące do miana ambitnych i studyjnych winny popcorn sprzedawać ( nie z racji jego jego „zła” ale z powodu oczekiwań klientów) o tyle jest przekonany że każdy kto czepia się popcornu w Multipleksach nie do końca rozumie zasadę działania tego biznesu. Zwierz wracając do domu przez mroźne miasto starał się zrobić wszystko by jego komórki mózgowe nie zamarzły dlatego zaczął się zastanawiać o co tak właściwie chodzi Polakom z tym jedzeniem i kinem. I właśnie wtedy przyszło mu do głowy że trzeba poszukać odpowiedzi tam gdzie szuka jej każdy porządny historyk w czasach teczek. Wszystkiemu winni są komuniści. W tym momencie zapewne część z was w odruchu miłosierdzia zadzwoni do zakładu w Tworkach i poinformuje ich że po ulicach Warszawy błąka się bardzo szalony zwierz popkulturalny ze wszystkimi objawami paranoi. Nim jednak to zrobicie proszę o chwilę uwagi. Otóż kiedy kino polskie osiągnęło swój szczyt? tak moi mili za władz komunistycznych. A kiedy kina pokazywały naprawdę dobre filmy? Tak moi drodzy za komuny. A dlaczego tak było? Otóż moi drodzy tak to jest że jeśli chce się z kina zrobić coś więcej niz rozrywkę trzeba je uniezależnić od wpływów z biletów czyli innymi słowy od kaprysów widowni. jak to zrobić? Jest tylko jeden sposób- dawać im pieniądze z budżetu. A co zrobiono przed 1989? Upaństwowiono kina które nie musząc się troszczyć o zysk nie musiały pokazywać tylko tego co się widowni podoba i nie musiały jej sprzedawać popcornu i coli by zwiększyć zyski. Ale to nie wszystko. Reżyserzy mogli nareszcie kręcić co chcieli — co tam cenzura — pomyślcie czy kino moralnego niepokoju ma jakiekolwiek szanse w świecie konsumpcji i komercji? Czy komedie Barei które wymagają od widza śmiech a nie rechotu miałby dziś szansę na biurku producenta? jakaż piękna i nowatorska potrafi być kinematografia która nie musi martwić się zyskami. Jak łatwo było Hoffmanowi nakręcić Potop i Pana Wołodyjowskiego kiedy mógł do produkcji zatrudnić niemal cały naród. Gdy w końcu ustrój się zmienił i mógł nakręcić Ogniem i Mieczem wyszła kicha — bo pojawił się tuzin sponsorów piosenka promocyjna i obowiązek zadowolenia nie ze strony narodu co producenta. Zapewne wyobrażacie sobie teraz zwierza jak zagorzałego zwolennika dawnych dni. otóż nie zwierz cieszy się że owa rzeczywistość jest jedynie mglistym wspomnieniem. Dziś może my produkujemy gorzej ale za to możemy cieszyć się od razu tym co wyprodukowano na zachodzie. Poza tym gdyby nasi twórcy chcieli mogli by poruszyć każdy nawet najbardziej drażliwy temat w swojej wolnej od cenzury sztuce. To że nie chcą zwierza nie dziwi ale fajnie wiedzieć że mogą. Problem polega na tym, że ten system jaki mamy czasem w swej przemożnej hojności daje więcej niż wszyscy potrzebują ( wszak już nie każdemu wedle potrzeb) i tak niektórzy dostają do ręki popcorn i marne polskie komedie. Ale cóż lepiej tak niż bez tego
Ps: Czytając prasę międzywojenną zwierz dotyka niekiedy historii w sposób poruszający. Dziś czytał o pewnym recenzencie który pisał iż przypuszcza że Chaplin to nie tylko zwykły błazen ale poczeka do pierwszej projekcji Brzdąca z ostatecznym osądem. Zwierz czytał ten fragment z uśmiechem na ustach. Miło wiedzieć co będzie dalej.