Home Ogólnie W Londynie będą lepsze czyli takie sobie Igrzyska

W Londynie będą lepsze czyli takie sobie Igrzyska

autor Zwierz

 ?

Hej

 

Zwierz jest słowny i obow­iązkowy, więc wczo­raj po powro­cie z pra­cy zacz­erp­nął nieco energii z najpop­u­larniejszego źródła tejże ( zjadł obi­ad) i pole­ci­ał do kina, by dla was moi drodzy czytel­ni­cy zobaczyć ” Igrzys­ka Śmier­ci”, które wcześniej też dla was przeczy­tał ( zwierz będzie dziś pod­kreślał swo­je poświęce­nie dla sprawy).   Zwierz zaz­nacza, że książkę przeczy­tał ( o czym czytel­ni­cy zapewne , wiedzą) bo jest jasne, że będzie to wpły­wać na postrze­ganie przez zwierza fil­mu. Co więcej zwierz chce dodać, że pisząc dzisiejszą recen­zję będzie zakładał, że należy­cie czytel­ni­cy do tej grupy, która albo już książkę zna albo nie ma zami­aru jej czy­tać więc nie pop­su­je jej zabawy zdradze­nie ważnych ele­men­tów fabuły. Inny­mi słowy będą Spoilery.

Na samym początku zwierz postanow­ił dla odmi­any wymienić plusy. Zwyk­le zwierz marudzi przez dwie strony, zan­im do nich dojdzie,  więc faj­na jest jakaś miła odmi­ana. Tak więc — zde­cy­dowanym plusem fil­mu jest Jen­nifer Lawrence. Zwierz, który nie przepa­da za bohaterką książ­ki  ( dobra zwierz uważa, że Kan­tiss jest anty­paty­cz­na),  nie był w stanie nie pol­u­bić tej dziew­czyny w wyko­na­niu Lawrence. Być może dlat­ego, że aktor­ka jest po pros­tu ślicz­na, w takim znacze­niu tego słowa, że ma twarz oso­by, którą od razu chce się pol­u­bić. Ale zwierz pode­jrze­wa, że dokła­da się do tego też niezła gra, Lawrence w zależnoś­ci od sce­ny jest dziew­czę­ca, ład­na, nieco brzyd­sza, twar­da, zde­ter­mi­nowana czy w końcu nieuf­na.  Do tego aktor­ka musi zagrać twarzą całą masę wewnętrznych monologów bohater­ki, których nie ma w filmie ( zwierz nie przy­puszczał, że będzie mu tej pier­ws­zoosobowej nar­racji brakowało),  a były  w książce — uda­je się jej to raczej lep­iej niż gorzej. Zwierz musi jeszcze dodać, że olbrzymi­mi plusem Lawrence jest jakaś szczerość gry, która spraw­ia, że nawet w najid­io­ty­czniejszym momen­cie nie myślimy sobie, że bohater­ka wyglą­da czy zachowu­je się głu­pio. Jej Kan­tiss jest chy­ba nawet lep­sza i ciekawsza od swo­jego książkowego pier­wow­zoru. To jest zdaniem zwierza spory kom­ple­ment,  bo zazwyczaj posta­cie z filmów prze­gry­wa­ją ze swoi­mi książkowy­mi odpowied­nika­mi. Ogól­nie zwierz wróży Lawrence wielką kari­erę choć zwierza prz­er­aża, że aktor­ka urodz­iła się w 1990 roku — dla zwierza ludzie urodzeni w lat­ach 90 powin­ni być mały­mi dzieć­mi,  a nie piękny­mi kobi­eta­mi. Ech, starze­je się zwierz

 

 

Jeśli już przy obsadzie jesteśmy to właś­ci­wie zwierz pozy­ty­wnie ocenił­by jeszcze tylko dwie role ( w sum­ie w tym filmie są tylko trzy czy cztery Role — resz­ta bohaterów po pros­tu gania po ekranie) —  Woody Har­rel­son jako men­tor głównej bohater­ki także wyras­ta poza swój książkowy odpowied­nik —  Har­rel­son to dobry aktor, który zbyt częs­to mar­nu­je się w złych pro­dukc­jach. Tu wyko­rzys­tu­je swo­je parę min­ut na ekranie, by pokazać przemi­anę postawy swo­jego bohat­era, a na dodatek robi to dow­cip­nie i  tak, że zwierz cieszył się ilekroć pojaw­ił się przed jego oczy­ma. Zwierz musi też powiedzieć, że mimo iż rola Cin­ny — obow­iązkowego styl­isty bohater­ki,  przy­go­towu­jącego ją wys­tąpień  w medi­ach, jest malut­ka to Lenny Kravitz chy­ba wycis­nął z niej wszys­tko co się dało. W każdym razie gdy­by zwierz był głów­na bohaterką, to rzu­cił­by w kąt jakiegoś piekącego chleb chłys­t­ka i zwiał ze przys­to­jnym styl­istą. Choć zwierz nie wie czy do koń­ca to powinien myśleć, oglą­da­jąc ich wspólne sce­ny. No ale może wpływ na postrze­ganie tego wątku ma fakt, że Lawrence ma lat 21 a nie 16 jak bohater­ka książ­ki, co nieco zmienia per­cepcję ( przy­na­jm­niej zwierza).

 

 

Pochwała należy się też za dobór miejsc, w których roz­gry­wa się akcja — choć sam Kapi­tol — stolicę kra­ju,  w którym roz­gry­wa się akc­ja fil­mu, zwierz wyobrażał sobie nieco bardziej okaza­le, to jed­nak zarówno obrazy z Dys­tryk­tu 12 gdzie toczy się życie bohater­ki, zan­im zostanie wybrana do udzi­ału w Igrzyskach, jak i samo miejsce roz­gry­wa­nia morder­czych Igrzysk ( wraz z pięknie zapro­jek­towanym kubisty­cznym Rogiem Obfi­toś­ci) bard­zo przy­pom­i­na­ją to co zwierz miał w głowie czy­ta­jąc książkę. Przy czym trze­ba przyz­nać, że nie koniecznie jest to proste, bo autor­ka tak naprawdę daje bard­zo mało opisów, więc więk­szość trze­ba sobie dopowiedzieć samemu. Zwier­zowi podo­ba się też, że zwłaszcza w cza­sie trwa­nia Igrzysk na ekranie pokazu­je się nam ( trochę jak w Tru­man Show) salę z której real­iza­torzy pro­gra­mu zaw­iadu­ją trans­misją Igrzysk, a pewne ele­men­ty fabuły ( np. dlaczego w opisy­wanym świecie osy są bardziej niebez­pieczne niż w naszym) wyjaś­nia się poprzez przy­wołanie, znanych z trans­misji wydarzeń sportowych,  wypowiedzi komen­ta­torów — zwierz rozu­mie, że autorzy fil­mu bardziej jeszcze niż autor­ka książ­ki prag­nęli wskazać, że mamy do czynienia przede wszys­tkim,  z książką pokazu­jącą jak media potrafią się obró­cić prze­ciw nam samym. Dobry to pomysł, pod­kreśla­ją­cy ważny ele­ment , który w książce mimo wszys­tko nieco umyka.

 

 


 

Dobra tyle pochwał. Ter­az czas na kry­tykę. A tej jest sporo. Przede wszys­tkim ” Igrzys­ka Śmier­ci” pokazu­ją w pełni bra­ki his­torii przed­staw­ionej w książce. Widzi­cie bowiem — kiedy oglą­da się bard­zo wierną adap­tację, która prowadzi nas jeszcze raz przez wszys­tkie pokazane w książce zdarzenia, widać jak na dłoni, złą kon­strukcję opowieś­ci, pewne bra­ki logi­ki i chy­ba co najważniejsze — brak ory­gi­nal­noś­ci. Oglą­da­jąc film zwierz uświadomił sobie, że wiedząc co czeka bohaterów ( film nie pozostaw­ia cza­su na domysły,  infor­mu­jąc o tym w pier­wszej plan­szy pojaw­ia­jącej się na ekranie) nawet przez chwilę nie zain­tere­sował się światem,  w którym żyją. Obraz­ki z 12 dys­tryk­tu są kole­jnym dość wtórnym zapisem biedy w kole­jnym postapokalip­ty­cznym świecie. Co więcej kiedy z ekranu popłynęło wytłu­macze­nie dlaczego orga­nizu­je się Głodowe Igrzys­ka ( aby utrzy­mać lud w rydzach po bun­cie),  zwierza w pełni uderzyło jakie to idio­ty­czne fab­u­larnie rozwiązanie — bo prze­cież ( jak sam film wskazu­je!) Igrzys­ka budzą agresję wobec władzy zami­ast ją tłumić.

 

 

 Poza tym zwierz uświadomił sobie jak olbrzymią część his­torii zaj­mu­ją wydarzenia po pros­tu nic nie znaczące — Kan­tiss przy­by­wa do Kapi­tolu, Kan­tiss jedzie ryd­wanem, Kan­tiss udziela wywiadu, Kan­tiss popisu­je się umiejęt­noś­ci­a­mi strz­elecki­mi, Kan­tiss kłó­ci się z Peetą, Kan­tiss godzi się z Peetą — obraz­ki prze­suwa­ją się po kolei jak w kale­j­doskopie, ale w sum­ie są strasznie nudne —  teo­re­ty­cznie mają odłożyć  w cza­sie prze­jś­cie do samych Igrzysk i pokazanie nam więcej świa­ta bohater­ki. W książce sprawdza się to śred­nio ( zdaniem zwierza zde­cy­dowanie za dużo miejs­ca autor­ka poświę­ciła na ubra­nia bohaterów za mało opisowi otacza­jącego ich świa­ta), ale w filmie po pros­tu nuży. Zwłaszcza, że część scen pozbaw­iona nar­racji bohater­ki ( nada­ją­cych im jakiegoś emocjon­al­nego tła) czy wyobraźni czytel­ni­ka ( który potrafi sobie dopowiedzieć wszys­tko czego w książce braku­je) jest wręcz żenu­ją­ca. Dobry przykład to tri­um­fal­ny wjazd Kan­tiss i Peety na ryd­wanie w ramach parady uczest­ników Igrzysk. Ta sce­na w książce ma sens  — bohater­ka zas­tanaw­ia się cały czas czy jej towarzysz,  trzy­ma ją za rękę by nie upaść, bo chce zro­bić lep­sze wraże­nie, a może ją lubi. W filmie po pros­tu biorą się za ręce,  budząc przy tym zażenowanie zwierza ( i chy­ba nie tylko jego zwierz słyszał na sali chi­chot). Z resztą zwierz musi dodać, że ów płomień,  którym bohaterowie mają płonąć ( dla efek­tu) wyglą­dał jak­by zre­al­i­zowano go naj­tańszy­mi środkami.

 

 

Zwierz pisał o tym, co mogą sobie czytel­ni­cy sami dopowiedzieć, albo wyobraz­ić i nie ma w tym prob­le­mu,  a co prze­nie­sione na ekran strasznie razi. Widać to właśnie w tej pier­wszej częś­ci fil­mu, kiedy obser­wu­je­my pstro ubranych mieszkańców Kapi­tolu. Rzeczy­wiś­cie tak opisała ich autor­ka, ale coś co sprawdza się na kar­tach powieś­ci ( choć zdaniem zwierza te mal­owanie ciał i far­bowanie włosów na dzi­wne kolory to strasznie retro styl­isty­ka) na ekranie nie sprawdza się zupełnie. Zwierz miał cały czas wraże­nie, jak­by oglą­dał film, którego styl­ista zwiał z planu jakiegoś fil­mu z lat 80. Mieszkań­cy Kapi­tolu wyglą­da­ją w tym filmie tak kuri­ozal­nie, że bard­zo osłabia to jakość nar­racji. Zwierz jest bowiem przeko­nany, że nikt nie chci­ał­by dzielić z nimi tej styl­isty­ki i sty­lu życia ( a prze­cież Kapi­tol powinien reprezen­tować dobrobyt do którego tęsknią bohaterowie), zwłaszcza, że film praw­ie nie pokazu­je kwestii ważnej — czyli tego cza­jącego się wszędzie w 12 Dys­tryk­cie gło­du, o którym na Kapi­tolu nikt nie myśli. Trze­ba powiedzieć, że twór­cy nie pomyśleli, że takie przed­staw­ie­nie mieszkańców stol­i­cy spraw­ia, że zde­cy­dowanie trud­niej postrze­gać ich jako spraw­ców trag­icznej sytu­acji bohater­ki. Z resztą chy­ba nie tylko zwier­zowi się ta styl­iza­c­ja nie podobała i budz­iła jego śmiech, bo w Internecie pojaw­iła się nowa moda przyk­le­ja­nia różnym posta­ciom fan­tazyjnie przy­ciętej brody jed­nego z bohaterów.

 

 

 

          Po ciągnącej się jak fal­ki z ole­jem częś­ci fil­mu dziejącej się na Kapi­tolu nasza bohater­ka w końcu trafia na Igrzys­ka. I tu po raz kole­jny — wier­ność książce sta­je na przeszkodzie do zre­al­i­zowa­nia dobrego fil­mu.  Trze­ba bowiem powiedzieć, że autor­ka książ­ki tą część — która powin­na być teo­re­ty­cznie naj­ciekawsza zupełnie spal­iła — nieste­ty real­iza­torzy spalili ją nawet jeszcze bardziej. Zaczni­jmy od dzi­wnej strony czyli od pra­cy kamery — real­iza­tor twierdzi, że zde­cy­dował się na trzęsącą się kamerę by pokazać stan bohater­ki, która prowadzi nas przez nar­rację. Ale praw­da jest taka, że trzęsą­ca kam­era pojaw­ia się tam gdzie ktoś komuś robi krzy­wdę — czyli dokład­nie w tych momen­tach kiedy mogło­by być ciekaw­ie. Zdaniem zwierza uję­cia, w których prak­ty­cznie nic nie widać, i które trwa­ją ułamek sekundy w porów­na­niu z tymi, w których bohater­ka nic nie robi tylko bieg­nie przez las wynika­ją z fak­tu, że film chce się pokazać tej młod­szej młodzieży co oznacza, że prze­moc należy zmin­i­mal­i­zować, i pokazać tak by nic naprawdę nie było widać. Tak więc zosta­je­my z olbrzymią częś­cią fil­mu , w której wszys­tko jest pięknie zre­al­i­zowane, do cza­su kiedy coś zaczy­na się dzi­ać, wtedy nagle wszys­tko się trzęsie, traci ostrość a sce­ny zaczy­na­ją być trudne do oglą­da­nia. Ogól­nie oglą­da­jąc tą część fil­mu, wymęc­zony już poprzed­ni­mi sce­na­mi dzieją­cy­mi się na Kapi­tolu zwierz zaczął się nieco nudz­ić. Wydarzenia postępowały po sobie z podob­ną szy­bkoś­cią jak w książce, ale film aż do koń­ca nie mógł zła­pać ryt­mu, ani też wzbudzać emocji. Ot bohaterowie wza­jem­nie się elim­i­nowali. Co więcej zwierza jeszcze bardziej niż w książce zden­er­wował strasznie ostro zarysowany podzi­ał na dobrych i złych uczest­ników Igrzysk. Przede wszys­tkim dlat­ego, że Cato i jego przy­ja­ciele zostali pokazani jako kuri­ozal­nie złe, głupie osił­ki — wszys­tko było by pięknie, ale w sum­ie nie ma żad­nych pod­staw by wziąć ich za złych, poza tym jak każe nam ich postrze­gać autorka.

           

 

 

          Jed­nak chy­ba naj­gorzej  film prezen­tu­je się pod sam koniec.  Oto dochodząc do momen­tu kiedy bohater­ka ukry­wa się wraz z Peetą ( chłopakiem ze swo­jego dys­tryk­tu) w jask­i­ni roze­gra­no zupełnie inaczej niż w książce. W książce nie ma wąt­pli­woś­ci, że nasza bohater­ka manip­u­lu­je uczu­ci­a­mi chłopa­ka by zwięk­szyć ich szanse na przeży­cie ( udawanie uczu­cia zapew­nia im dostawę potrzeb­nych środ­ków) ale w filmie wcale nie jest to jasne. Do tego stop­nia, że siedzą­cy obok zwierza widz zaczął jeszcze w cza­sie sean­su skarżyć się, że to kosz­marne roman­sid­ło, a sam wątek jest żenu­ją­cy. I zwierz się nawet zgodzi, że pozbaw­ie­nie bohater­ki tego dość paskud­nego zachowa­nia,  bard­zo zmienia sposób postrze­ga­nia zarówno tej sce­ny, jak i kosz­marnie nie spek­taku­larnego finału ( serio zdaniem zwierza bardziej nie spek­taku­larnego zakończenia fil­mu zwierz dawno nie widzi­ał) — gdzie moż­na dojść do wniosku, że bohaterowie naprawdę kocha­ją się,  wza­jem­nie miłoś­cią moc­ną i prawdzi­wą. Z resztą strasznie po samej końców­ce fil­mu widać, że twór­cy nie wiedzą czy będą krę­cić dalej więc zafun­dowali zakończe­nie — takie nijakie, że teo­re­ty­cznie moż­na tu skończyć , albo też krę­cić dalej.

 

 

 

                I zwierz musi powiedzieć, że chy­ba właśnie najbardziej poraz­iła go ta nijakość całej his­torii. Film leci­ał sobie przed oczy­ma zwierza, ani go baw­iąc, ani strasząc, ani wzrusza­jąc ani — co zro­biła książ­ka- wcią­ga­jąc obiet­nicą tego co zaraz się wydarzy, tajem­nicą, którą prze­cież powieść skry­wa.  Zwier­zowi nie pomógł też fakt, że poza świet­ną Lawrence przez całe kwad­ranse fil­mu, na ekranie nie pojaw­ia się żad­na postać czy aktor z krwi i koś­ci. Chłopak wybrany do roli Peety jest tak strasznie ide­al­nie nija­ki, że zwierz zas­tanaw­ia się czy to nie pró­ba uniknię­cia efek­tu Pat­tin­sona gdzie przys­to­jny aktor zgar­nął całą uwagę przy filmie, którego bohaterką ma być dziew­czy­na. Cała resz­ta bohaterów — trochę jak w książce — nie ma charak­teru, pojaw­ia się na krótko i w sum­ie spraw­ia, że trud­no emocjon­al­nie zaan­gażować się w film. Oczy­wiś­cie Igrzys­ka Śmier­ci będą krę­cone dalej bo zaro­biły już jakieś niesamowite sumy, bijąc Zmierzch, i pewnie zbliża­jąc się do Pot­tera. Z resztą gdy­by zwierz miał jakoś porówny­wać te filmy,  pod wzglę­dem emocjon­al­nych przeżyć, jakich dostar­czyły zwier­zowi, to jed­nak nieste­ty bliżej Igrzyskom do Zmierzchu, czy wszys­t­kich częś­ci ekraniza­cji Pot­tera po “Czarze Ognia” — niby wierne książce, dobrze zre­al­i­zowane, a zwierz ziewał i miał wraże­nie, że widzi film, który nie broni się bez książ­ki na pod­staw­ie, której pow­stał ( choć Zmierzch nie broni się w ogóle). Nie mniej wyglą­da na to, że kole­jne częś­ci Igrzysk pow­staną — i w sum­ie zwierz nie będzie pom­stował. Jest zad­owolony, że idol­ką młodych dziew­czyn może zostać Jen­nifer Lawrence, która wyglą­da i jak wskazu­ją wywiady zachowu­je się bard­zo nor­mal­nie. Nie ma nic prze­ci­wko by wam­piry  zastąpiła dziel­na dziew­czy­na z łukiem. Tylko niech zwierz już  nie musi chodz­ić na to do kina. Dobrze?

 

Ps: Ponieważ zwierz miał już wpis z ład­ny­mi gifa­mi z fil­mu, dziś ilus­trac­je spon­soru­je strona Col­lage Humor na której moż­na znaleźć takie śliczne pro­pa­gandowe obraz­ki naw­iązu­jące do filmu

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online