Hej
Jeśli jest coś co wymyka się zupełne zdrowemu rozsądkowi zwierza to zrozumienie o co chodzi z akcentami. Jako że język Polski jest jednym z niewielu w których praktycznie nie ma akcentu rozumianego jako różny sposób wymowy mieszkańców jednego kraju ( skutki przemeblowań historycznych) trudno zwierzowi pojąć dlaczego dla tak wielu amerykanów prawidłowy akcent jest wszystkim. Wiem natomiast że jest to jedno z ciekawszych zjawisk w popkulturze. Otóż jak powszechnie wiadomo różni mieszkańcy różnych stanów mówią różnie ( ależ urozmaicone leksykalnie zdanie) — podstawową różnicę między północą a południem nawet zwierz wyłapie podobnie jak słyszy różnicę pomiędzy mową mieszkańca Brooklynu i Manhattanu ale to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Sprawne amerykańskie ucho wymaga by aktor grający postać z Luizjany mówił inaczej niż aktor grający bohatera z Teksasu. Było by to umiarkowane szaleństwo ( wszak trzeba mieć szacunek dla realiów) gdyby nie fakt że lwia część aktorów pochodzi z Kalifornii a udawanie akcentu z innej części kraju to cholernie trudna sztuczka. Z resztą nie ukrywajmy — pół biedy jeśli film dzieje się w Ameryce — z tym to sobie wszyscy poradzą — gorzej jeśli komuś przyjdzie do głowy umieścić akcję w Wielkiej Brytanii — ileż tu niebezpieczeństw — zły Irlandzki czy Londyński akcent potrafi zdenerwować widownię bardziej niż fatalna gra aktorska. Ale nawet Wielka Brytania jest niczym w porównaniu z koszmarem jakim jest naśladowanie akcentu Australijskiego. Sami Australijczycy są zaskoczeni jeśli ktoś umie mówić tak jak oni i nie brzmi przy tym śmiesznie. Na odpowiednim naśladowaniu obcych akcentów można zbudować całą karierę — Mary Streep znana jest z tego że umie mówić po angielsku praktycznie z każdym akcentem, niektórzy twierdzą że Robert Downey jr dostał w 2009 nominację do Oscara nie dlatego że grał murzyna ( a właściwie aktora grającego murzyna) ale dlatego że dobrze naśladował australijski akcent ( był to jednak chwilowy zachwyt ponieważ w Sherlocku Holmsie mówi ze zbyt słabym angielskim akcentem- przynajmniej zdaniem niezadowolonych słuchaczy). Można też zrobić karierę porzucając rodzinny sposób wymowy — Hugh Laurie 90% swojej popularności zawdzięcza temu że będąc rodowitym anglikiem umie mówić bez akcentu ( choć podobno fani piszą mu listy że jego śmiech brzmi po angielsku) z kolei Julian Macmachon ( gra w jednym z moich ulubionych seriali NIp/Tuck) dostał pierwszą rolę dopiero po tym jak pozbył się australijskiej wymowy. Paranoja doszła do tego stopnia daleko że gdy Daniel Day ‑Lewis gra Włocha w najnowszym filmie „ Nine” gra go mówiąc… po angielsku z włoskim akcentem — co rzecz jasna jest przykładem kompletnej paranoi. Z kolei do filmu „ Ps. I love you” potrzebowano dwóch aktorów mówiących z Irlandzkim akcentem — cóż więc zrobiono? Obsadzono w tych rolach Szkotów. Nie wiem co myśleli producenci — pewnie doszli do wniosku że skoro wszyscy mieszkają na tej samej małej wyspie to na pewno się łatwiej będzie im naśladować kompletnie inny sposób wymowy. Zwierz z jednej strony nie rozumie szaleństwa ludów anglojęzycznych z drugiej trzeba powiedzieć że czasem przychodzi mu do głowy iż dla tych biednych aktorów nie może być nic gorszego niż dubbing. Wyobrażacie sobie — męczyć się co dnia nad odpowiednią wymową spółgłosek a potem usłyszeć jak wasza kwestia znika pod nałożonym głosem jakiegoś Niemca który nawet nie próbuje was naśladować. Pod tym względem trzeba powiedzieć że nasz lektor i napisy oddają przynajmniej odrobinę szacunku wysiłkowi aktorów choć jeśli zwierz miałby być szczery. Kompletnie jałowemu.