Hej
Zwierz właśnie się zastanawia do jakiego stopnia twórcy tej ponoć wystudiowanej do granic możliwości kultury popularnej wiedzą co robią. Pewnie podniesiecie teraz jedną brew w niemym niedowierzaniu że w ogóle mogę sobie jako zwierz zadawać takie pytania. Przecież powinnam już dawno wiedzieć że wszystko co wychodzi spod ręki twórców popkultury jest szyte na miarę. No właśnie zwierz niby to wie ale jednocześnie nie jest tak do końca pewien czy twórcy są w stanie zmierzyć pacjenta. Naszły mnie te myśli z okazji premiery Avatara który co prawda jeszcze nie wylądował w normalnych kinach ale już pokazują go gdzieniegdzie za oceanem o północy. Pierwsze wyniki nie są imponujące bo film zarobił przez noc zaledwie 3 mln dolarów co wydaje się być skromną sumą w porównaniu z 21 mln które zarobił w nocy “Księżyc w nowiu”. Oczywiście jeśli mamy odrobinę rozsądku wiemy że na drugą część poszły wszystkie nastolatki które wiedziały czego się spodziewać zaś Avatar musi o swoją widownię powalczyć. Jednocześnie jednak przypomniałam sobie jak wiele filmów było totalnymi klapami albo co chyba przyjemniejsze jak wiele zrobiło pieniądze choć nikt się tego nie spodziewał. Pamiętacie jeszcze Złoty kompas — film który miał pobić Harrego Pottera ? Nie nakręcono nawet drugiej części tak mało zarobił. A Australia? Ten wielki epicki film który miał być nowym Przeminęło z wiatrem? Zarobił w Stanach mniej niż sezonowa komedia o gwiazdce spędzanej z rodziną i jedyne miejsce gdzie odniósł prawdziwy sukces to sama Australia. Jednocześnie tacy Piraci z Karaibów którzy stali się czymś więcej niż filmem a trendem (wszystko co pirackie jest teraz modne) — początkowo nikt się nie spodziewał że to właśnie ten film będzie zarabiał miliardy dolarów na każdej części choć przez kilkadziesiąt lat żaden widz nie chciał oglądać piratów na ekranie. Podobnie jest z telewizją nie tak dawno reklamowano jako wielki hit serial Eastwick i Flashforward — jeden już jest zdjęty z anteny drugi nie ma imponujących wyników oglądalności podczas gdy Chirurdzy kolejny serial o lekarzach który miał tylko zapchać dziurę w programie cieszy się niesłabnącą popularnością od sześciu lat. Jak to jest że producenci którzy teoretycznie chcą tylko wyssać z nas pieniądze czasem chybiają a czasem trafiają nawet wtedy gdy nie robią filmowi wielkiej reklamy ( jak np. olbrzymi sukces Kac Vegas w tym roku) — wydaje się że my jako widzowie jesteśmy totalnie nieprzewidywalni. Raz ryczymy oglądając statek rozbijający się o górę lodową ale kto wie czy trzy lata później nie potraktowalibyśmy podobnego filmu z pogardą. Lubimy adaptacje komiksów ale nigdy nie wiadomo których — możemy wzgardzić Supermanem (jedyna nowa adaptacja komiksu której nikt nie chciał kontynuować) a zakochać się w Iron Manie mimo że powinno być na odwrót. Pozostaje pytanie czy to źle? Zwierz uważa że nie — ta nieprzewidywalność kina a właściwie jego odbiorców tworzy legendy. Czy Gwiezdne Wojny byłyby choć w połowie tak cudownym zaskoczeniem gdyby mocno je promowano? Pewnie nie bo uznalibyśmy że nasz zachwyt jest sterowany. Jednocześnie jednak zrozumienie jak bardzo jesteśmy nieprzewidywalni pozwala lepiej zrozumieć producentów — oni przecież prowadzą biznes — a biznes musi przynosić zyski. Niestety film to chyba biznes najgorszy bo wykładasz kasę nie wiedząc do końca czy się zwróci bo nie ma żadnych gwarancji. Dlatego kiedy skarżymy się że producenci pokazują nam w kółko to samo nie miejcie do nich pretensji — co mają robić skoro jedno się sprawdziło trzeba to pokazywać bo to bezpieczniejsze od dawania widzom czegoś nowego czym mogą wzgardzić. Tak więc jeśli nudzą was identyczne komedie romantyczne — przestańcie je oglądać wtedy producentom przestanie się opłacać je produkować. Przynajmniej mam taką nadzieję.