Hej
Zwierz pisze dziś tak późno bo od zajęć blogowych oderwała go najpierw praca a potem referat o wizji Warszawy i Bukaresztu w oczach cudzoziemców przejeżdżających przez oba miasta w XIX wieku ( tak moi drodzy kogoś to interesuje). Skoro jednak dorwał się do komputera uraczy was wpisem którego nie powstydził by się Kohelet. Otóż zwierz wierzy że w kulturze popularnej są pewne filmy czy utwory i komiksy ( gorzej z książkami — której jednak w mniejszym stopniu są elementami kultury popularnej — ale one też się wpisują w tą obserwację) które trzeba zobaczyć w pewnym wieku by naprawdę je pokochać i uwielbiać. Jeśli przegapimy ów moment nigdy nie będą dla nas znaczyły tyle ile znaczą obejrzane w pewnym bardzo konkretnym momencie naszego życia. Zwierz może podać przykład z własnej młodości. Mając lat 18 wyznał przyjaciółkom że nigdy nie oglądał otoczonego legendą filmu Dirty Dancing — porażone zwierzową nie wiedzą przyjaciółki zorganizowały specjalny pokaz filmu na który stawiły się pełne emocji — oto miałam obejrzeć ich zdaniem jeden z najlepszych filmów jakie są. Zapewne nie zdziwi was pueta tej opowieści w której jest mocno zawiedziony zwierz i koleżanki przekonane że coś jest ze mną nie tak. Tymczasem zwierz padł ofiarą własnego wieku — gdyby obejrzał film mając trzynaście lat tak jak jego koleżanki może i wzruszyłby go pląsający Patrick Swaze i biedna dziewczyna ucząca się tańczyć. Ale przegapił swój moment. Podobnie ci którzy pierwszy raz obejrzeli Gwiezdne Wojny będąc już zupełnie dorosłymi chyba nigdy nie zrozumieją jak cudowny jest to film ( no może poza tymi którzy byli dorośli kiedy film po raz pierwszy wszedł na ekrany). Dorosły widz bowiem zamiast emocjonować się przygodami Luka i Lei dostrzeże natychmiast jak podobna do wszystkich innych bajek jest ta historia i straci większość młodzieńczego entuzjazmu, który sprawił jeszcze kilka lat wcześniej mógłby się zamienić w prawdziwe uwielbienie. W muzyce jako dobry przykład przychodzi zawsze zwierzowi słuchanie Nirvany — zwierz nie mówi że nie można w wieku dojrzałym słuchać Kurta Cobaina ale kiedy ma się kilkanaście lat i nikt nas nie rozumie jego utwory brzmią co najmniej jak objawienie. Co do komiksów to zwierz jest głęboko przekonany że trzeba się na nich wychować. Serio jeśli nie czytaliście komiksów w dzieciństwie jest mała szansa że pokochacie je w wieku dojrzałym. Zwierz może się założyć że za kilkanaście lat dzisiejsze nastolatki będą z rumieńcem pokazywać swoim siostrzenicom ( zwierz policzył i na dzieci będą jeszcze za młode) “Zmierzch” twierdząc że to cudownie romantyczny film. Ale siostrzenice już tego nie zrozumieją ( I dobrze). Zwierzowi całe to rozważanie przyszło do głowy kiedy rozpętała się akcja ratowania ” Kevina samego w Domu” w świątecznym programie telewizyjnym. Polsat ogłosił że w tym roku Kevina nie będzie a internauci wymogli zmianę planów. Zwierz nie przepada za Kevinem ale widział go ostatnio bardzo dawno temu ponieważ z zasady w święta nie ogląda telewizji. Wydaje mu się jednak że ów raban jaki ponieśli internauci ma bardzo mało wspólnego z samym filmem. Chodzi o pewne wspomnienia jakie się z nim wiążą jakie łączą wszystkich tych którzy obejrzeli go wiele lat temu po raz pierwszy będąc dziećmi ( zwierz widział Kevina w kinie ale pewnie wielu internautów pierwszy raz zobaczyło go właśnie w święta w tv). Kto zobaczył Kevina później i spoglądał na niego jak na normalny film pewnie nigdy nie zrozumie dlaczego wszyscy domagają się by był w świątecznej ramówce co roku. Bo tak to jest z tymi filmami czy muzyką której należy wysłuchać w odpowiednim wieku — nie chodzi bowiem tylko o treść która trafia do nas tylko kiedy jesteśmy młodzi ( bądź dojrzali bo przecież są np. książki których się bez pewnych doświadczeń nie zrozumie np. ” Noce i Dnie”) ale chodzi o to by mieć taki popkulturalny teleport który przeniesie nas do czasów dawno minionych i przypomni nam co wtedy czuliśmy. Zwierz więc nie dziwi się narodowemu buntowi gdy ktoś nie chce nas teleportować.
ps: Zwierz widział dziś na HBO całkiem śmieszną polską komedię pod tytułem ” Kup teraz” — jest to wytwór ciekawy bo pół amatorski co oznacza że brak w nim drętwych aktorów i beznadziejnego scenariusza. Bardzo sympatyczny drobiazg który zwierz poleca.