Hej
Zwierz musi wam powiedzieć, że często w swojej karierze oglądacza filmów natrafia na pewne zjawisko które go niepokoi. Niepokoi go tym bardziej że zdarza się coraz częściej. Oto zwierz ogląda filmy w ilościach hurtowych, co roku stara się zobaczyć te które akurat nagradzają i co raz częściej łapie się na tym że film który właśnie obejrzał nie wzbudza w nim żadnych emocji. Nie wiem czy kojarzycie ten rodzaj produkcji — nie kuleje w nich ani gra aktorska, ani nawet praca kamery i w sumie scenariusz też nie ale po seansie człowiekiem ( czy zwierzem) nie targają żadne emocje — takie filmy nadają się dobrze do recenzowania bo można napisać bardzo składną recenzję ( zbytnie zachwyty czy potępienie czynią recenzje soczystszymi ale niekoniecznie bardziej merytorycznymi) dać kilka gwiazdek po czym zapomnieć. Zwierz musi ze wstydem przyznać że czasem woli iść na film fatalny ( nic nie daje takiej radości jak późniejsze wytykanie mielizn scenariusza, fatalnej gry aktorów czy fryzury Nicolasa Cage’a) niż taki właśnie letni. Zwierz ma dość specyficzną definicję dobrego filmu ale ogólnie sprowadza się ona do stwierdzenia że to film o którym nie można przestać myśleć — może nie tak obsesyjnie jak zwierz to niekiedy czyni ( zwierz ma na tyle dobrą pamięć wzrokową że potrafi sobie jeszcze razy odegrać film w głowie jeśli mu się spodobał). Stąd zwierz niekiedy zupełnie rozmija się z powszechnymi opiniami o filmach bo któż wie co zwierzowi w głowie utkwi. Czasem z resztą zwierz odnosi wrażenie że takie właśnie wbicie się w mózg obrazów jest przyczyną sukcesu wielu filmów ( zwierz nie oglądał jeszcze “Czarnego Łabędzia” ale ma dziwne wrażenie że za jego sukces odpowiada bardziej wizja którą trudno sobie potem wyrzucić z głowy niż wybitne przesłanie płynące ze scenariusza) — stąd popularnością cieszą się autorzy niekiedy przekładające wizualne piękno swoich filmów nad ich warstwę scenariuszową. Problem z filmami letnimi to jednak nie tylko problem zwierza. Jest i będzie ich co raz więcej z prostego powodu — przekonania że film jako produkt musi się dopasować do jak najszerszej widowni. To prowadzi do powstawania filmów którym teoretycznie niczego nie brakuje, które składają się ze wszystkich elementów które zagrały w innych produkcjach ale na kilometr można z nich wyczuć że nie są niczyją wizją czy marzeniem ale po prostu wynikiem pewnej kalkulacji. Zwierz ponownie w tym wpisie wyda opinię na temat filmu którego nie widział ale wydaje mu się że bardzo mieszane recenzje “Turysty” to właśnie wynik tego że jest to film wykalkulowany, podobnie jak większość współczesnych komedii romantycznych ( ile razy orientował się zwierz w trakcie seansu że choć filmowi niczego teoretycznie nie brakuje to jest mu wszystko jedno czy bohaterowie się zejdą czy nie zejdą), czy filmów sensacyjnych (tu z kolei zwierzowi powoli zaczyna być wszystko jedno kto kogo wykończy pierwszy). Zwierz musi stwierdzić że ostatnio najczęściej na chorobę daleko posuniętej letniości ( zwierz nie jest pewien istnienia tego słowa) cierpią wielkie bardzo reklamowane produkcje — “Alicja w Krainie Czarów”, “Tron”, ” Książę Persji”,” Anioły i Demony”, “Opowieści z Narnii”,” Uczeń Czarnoksiężnika”, “Drużyna A”, ” Sex w wielkim mieście” — to tylko kilka filmów jakie zwierzowi przychodzą do głowy ( stara się ignorować fakt że większość z nich wyprodukował Disney) które miały teoretycznie wszystkie składniki by być dobre poza tym że pozostawiały człowieka wzruszającego ramionami i pytającego — ” wszystko bardzo ładnie ale co z tego?”. Zwierz nie jest tu przeciwnikiem wielkich produkcji ani też nie apeluje by wszystkie filmy były sugestywnymi dziełami o wielkim przesłaniu. Zwierz raczej czuje się zawsze lekko oszukany gdy płaci za film który nie daje mu tej jednej rzeczy jakiej zwierz od filmu żąda — ucieczki od rzeczywistości ( im dłuższej, dalszej i przyjemniejszej tym lepiej). Zwierz bowiem uważa że niezależnie od jakości zdjęć, urody aktorów czy sprawności reżysera tylko ta jedna rzecz jest naprawdę warta ceny biletu.
Ps: Zwierz jest wściekły. Wczoraj wymyślił świetny temat wpisu i za nic nie może sobie przypomnieć co to było.
Ps 2: Ponieważ pojawił się zwiastun Piratów z Karaibów 4 zwierz obejrzał dawno już nie widziane wszystkie poprzednie 3 części i z zaciekawieniem stwierdził że gdzieś w trakcie serii Piraci stają się ostatnimi dobrymi bohaterami.
A teraz zwierz pragnie złożyć życzenia wszystkiego najlepszego swojej babci, która grasuje tu bezustannie wspierając zwierza w przekonaniu, że starość to nie wiek tylko stan umysłu, którego szanowna babcia jeszcze nie osiągnęła.