Hej
Zwierz niedawno skończył pisać swoją pracę magisterską i choć jeszcze nie pokazał jej promotorowi pomyślał że warto to jakoś uczcić. Jak inaczej można uczcić zakończenie prawie dwuletniej pracy jak nie dzieląc się co ciekawszymi obserwacjami z wiernymi czytelnikami których jak informuje mnie licznik odwiedzin mam w ciągu tygodniu jakieś 2,5 tys ( ok wielka przesada bo sam zwierz wchodzi co najmniej połowę razy sam;)
Spoko zwierz nie będzie wam snuł smętnych historii o zmianach w systemie podatków od widowisk w kinach warszawy dwudziestolecia. nie wiem dlaczego ale odnoszę wrażenie że taki temat nie interesuje nikogo poza zwierzem ( nie rozgłaszajcie na mieście ale zwierz ma wrażenie że jego promotora też nie wciągnie;). Zwierz ma natomiast zamiar pokazać wam jak niewiele się tak naprawdę zmieniło.
1.)To już jest koniec — mamy rok 1929 — z Ameryki do Polski przychodzi dźwięk — wszędzie można przeczytać teksty mówiące o tym że to może być kres prawdziwego kina — sam Chaplin potępia dźwięk tłumacząc że zabije całą wypracowaną przez lata sztukę aktorstwa filmowego. Widzowie natychmiast dzielą się na dwie grupy — jedni zafascynowani nowinką śpieszą do kin nawet jeśli bilety są droższe, drudzy wolą nieme produkcje — które ich zdaniem są ostatnią ostoją prawdziwego kina. Krytycy nie mogą się zgodzić co do tego co o dźwięku myśleć. Sytuacja trwa jeszcze kilka lat. Ostatecznie w 1934 roku zamyka się ostatnie nieme kino w Warszawie .
2.) ci koszmarni amatorzy — dyskusja toczy się ostro — czy aktor musi mieć wykształcenie czy wystarczy talent. Wykształceni aktorzy najchętniej zabronili by pracy tym bez odpowiednich szkół. ci bez szkół apelują by przestać kształcić aktorów teatralnych a zacząć takich którzy będą umieli grać w filmie. Wszystko zaś w atmosferze olbrzymiego napięcia bo niewykształceni zaczynają powoli zabierać pracę wykształconym. Potrzeba stworzenia szkoły filmowej ujawnia się w pełni kiedy pewien sprytny biznesmen z Lwowa przyjmuje od kilkuset osób zaliczki za pierwszy semestr nauki po czym znika nie otwierając szkoły.
3.) To koszmarnie polskie kino — kino polskie jest fatalne, komedie nie śmieszą, śmieszą natomiast dramaty. W filmach jest za dużo motywów patriotycznych i ekranizacji lektur zaś nieosiągalnym ideałem jest kino amerykańskie ( właśnie wypuściło nowy największy film w historii) które niestety autorzy nieudolnie kopiują. Ogólnie wszystkie produkcje robi się pod publikę nie dbając o jakość scenariusza. Kino artystyczne jest w odwrocie bo nie dość że nikt nie chce go grać to jeszcze nikt nie chce go oglądać.
4.) Reklamy przed seansem ciągną się godzinami, jedzenie w bufetach jest drogie a na bilet nie stać już praktycznie nikogo — co więcej w salach jest albo zimno albo duszno a sąsiedzi zupełni nie umieją się zachować gadając prawie cały film. Ostatnie rzędy przepadły bo ciągle się ktoś w nich obściskuje.
5.) połowę objętości czasopism zajmują doniesienia o kolejnych ślubach i rozwodach w wywiadach pytamy o ulubiony kolor i potrawę ale rzadko o coś więcej — w przypadku promocji filmu każdy wydaje się być najlepszy, najcudowniejszy i po prostu nie z tej ziemi.
Zwierz mógłby wymieniać jeszcze długo. Wydaje mu się jednak ze konkluzja jest dość prosta — nie ważne czy wprowadzamy dźwięk czy 3D reakcja publiczności jest podobna. polskie kino cierpi od zawsze na te same bolączki zaś sala kinowa to miejsce na którym trzeba się nudzić dwadzieścia minut przed seansem. Nic więc się nie zmieniło — to znaczy prawie nic. W kinie dwudziestolecia pewnie musielibyście siedzieć na twardej ławce w oparach papierosowego dymu, modlić się by taśma nie dokonała samozapłonu zaś sam film mógłby być wam puszczony dwukrotnie szybciej lub bez środka ( jeśli film był za długi trzeba było sobie radzić). A i nie byłoby napisów ani nawet dubbingu — przynajmniej przez pierwsze kilka lat kina dźwiękowego. Ale to chyba temat na zupełnie innego posta:)