Home Ogólnie Kino jest dla wszystkich czyli o napisach, dubbingu i sprawach ważnych

Kino jest dla wszystkich czyli o napisach, dubbingu i sprawach ważnych

autor Zwierz
Kino jest dla wszystkich czyli o napisach, dubbingu i sprawach ważnych

Nien­aw­idzę dub­bin­gu fil­mowego, w fil­mach aktors­kich. Jeśli pro­dukc­ja nie jest kierowana do najmłod­szych (którzy jeszcze nie umieją czy­tać albo nie czy­ta­ją wystar­cza­ją­co sprawnie) i nie jest ani­macją (zakładam że każ­da ani­mac­ja jest z założe­nia dub­bin­gowana – posta­cie mają tylko ten głos jaki podłoży aktor) dosta­ję wysyp­ki na samą myśl o filmie dub­bin­gowanym. Nie widzę powodu tego ukry­wać. Nie mniej odłożymy na bok moją palącą nien­aw­iść do każdego kto zabiera aktorowi jego pod­sta­wowy środek aktors­ki. Bo dziś będzie o prob­lemach z dub­bingiem  i napisa­mi z nieco innej perspektywy.

Zacznę od stwierdzenia, że o ile dub­bing sam w sobie den­er­wu­je mnie strasznie jestem w stanie przyjąć że w mieś­cie takim jak Warsza­wa jest to co najwyżej kwes­t­ia kom­for­tu widza. W ostat­nich lat­ach kopie dub­bin­gowane są pokazy­wane w nieco lep­szych godz­i­nach (to znaczy jest to zwyk­le ten seans na który wszyscy chcą się wybrać) ale nie zmienia to fak­tu, że warsza­w­iak ma wybór. Może iść na film dub­bin­gowany i na film z napisa­mi. Nieste­ty nie wszyscy mieszkamy w Warsza­w­ie, czy w innym dużym mieś­cie gdzie jest wybór kin i kopii. Im mniejsza miejs­cowość tym mniej dociera do niej kopii fil­mowych i w ogóle mniej filmów. Co oznacza, że to co dl warsza­w­ia­ka, poz­na­ni­a­ka czy krakusa jest kwest­ią wyboru dla mieszkań­ca mniejszego mias­ta jest już koniecznoś­cią. Zarówno pod wzglę­dem doboru filmów (zwierz częs­to dosta­je wiado­moś­ci o tym, że jakiegoś fil­mu w mniejszej miejs­cowoś­ci nie gra­ją) jak i formy. Kina nie sprowadza­ją kilku kopii równole­gle. Decy­du­ją się na jed­ną. Cza­sem tylko jed­ną dosta­ją. Częs­to jest to kopia wyłącznie dubbingowana.

I tu pojaw­ia się prob­lem. Widzi­cie póki to kwes­t­ia wyboru każdy może iść na film na jaki chce, to mamy po pros­tu dyskusję o pref­er­enc­jach. Zwierz oso­biś­cie nigdy nie wybrał­by sean­su dub­bin­gowanego. Nie tylko ze wzglę­du na zagłusze­nie gło­su akto­ra ale przede wszys­tkim na konieczne cię­cia w tłu­macze­niu (oczy­wiś­cie to jest indy­wid­u­alne bo np. jeśli widz nie zna dobrze ang­iel­skiego to fakt że może usłyszeć co aktorzy mówią jest mu obo­jęt­ny). Nieste­ty jak pokazu­ją liczne przy­pad­ki – pomysły na tłu­maczenia – zwłaszcza dow­cipów, częs­to okazu­ją się zupełnie nie trafione, zaś cza­sem w ogóle dosta­je­my coś zupełnie alter­naty­wnego.  Nie mniej póki jest wybór, póty kwes­t­ia jest pros­ta.  Lubisz idziesz na dub­bing, nie lubisz idziesz na napisy. Prob­lem pojaw­ia się tam gdzie nie mamy wyboru. Dlaczego? Odłóżmy na razie na chwilę kwest­ie związane z wartoś­cią artysty­czną, zna­jo­moś­cią języków i jakoś­cią dub­bin­gu. Prob­lem doty­czy czegoś innego. Otóż w Polsce mamy kilka­naś­cie pro­cent osób (kiedy zwierz ostat­nio sprawdzał było to 14% osób między 15 a 70 rok­iem życia. A to bez liczenia dzieci i osób w naprawdę podeszłym wieku) które mają prob­le­my ze słuchem. Wedle badań ludzie ci mają małe szanse na zapoz­nanie się z kinem pol­skim. Dlaczego? Ponieważ w Polsce nie ma właś­ci­wie czegoś takiego jak pokaz fil­mu pol­skiego z pol­ski­mi napisa­mi. Zwierz kiedyś o tym pisał pokazu­jąc jaki mamy prob­lem z rodz­imą kine­matografią, która wyk­lucza set­ki tysię­cy oby­wa­teli. Te oso­by miały za to szanse zapoz­nać się z kinem zachod­nim – tym z napisa­mi (niedoskon­ałym bo nie dos­tosowany­mi do niesłyszą­cych, ale bardziej pomoc­ny­mi niż sam dźwięk).

Pojaw­ian­ie się coraz więk­szej iloś­ci filmów które mają więcej kopii dub­bin­gowanych niż nie dub­bin­gowanych to prob­lem dla społecznoś­ci osób niedosłyszą­cych. Jeśli film ma przede wszys­tkim kopię dub­bin­gowaną, lub tylko dub­bin­gowaną (powoli się takie przy­pad­ki zdarza­ją w przy­pad­ku pro­dukcji na grani­cy – tzn. takich które mogą zostać uznane za dziecięce ale nie muszą) to tacy wid­zowie właś­ci­wie pozosta­ją bez możli­woś­ci uczest­nict­wa w sean­sie. Co więcej nie trze­ba być niesłyszą­cym by dub­bing spraw­iał prob­lem. Nieste­ty jakość dub­bin­gu potrafi być w Polsce bard­zo niska co oznacza, że np. ścież­ka dial­o­gowa jest cich­sza od częś­ci muzy­ki czy warst­wy dźwiękowej fil­mu. Dla sprawnego ucha nie jest to prob­lem, ale w przy­pad­ku osób z ubytkiem słuchu częs­to okazu­je się, że nieste­ty film jest trud­ny do zrozu­mienia. Nawet jeśli w fil­mach akcji dialogów nie jest tak dużo to weź­cie sobie jakikol­wiek film z pół­ki i przy­cisz­cie dialo­gi albo w ogóle wyłącz­cie dźwięk  i postara­j­cie się bez napisów obe­jrzeć film i w pełni zrozu­mieć o co w nim chodzi. Nie jest to takie proste.

Oczy­wiś­cie przy­woły­wanie tej argu­men­tacji ma dwa ostrza – bo istot­nie jest jeszcze jed­na gru­pa mogą­ca mieć w kinie prob­lem  — są to oso­by z ciężką dyslek­sją (nie wyda­je mi się by tak naprawdę czy­tanie napisów stanow­iło tech­niczny prob­lem dla kogokol­wiek kto nie ma dys­funkcji albo poważnych defi­cytów w nauce czy­ta­nia. Moż­na tego nie lubić ale nie jest to prob­lem tech­niczny). Pro­cen­towo jest ich w społeczeńst­wie zde­cy­dowanie mniej niż osób niedosłyszą­cych. Nie chodzi tu o oso­by ze zdi­ag­no­zowany­mi dys­funkc­ja­mi tylko o te które naprawdę nie są w stanie nauczyć się czy­tać – o ile wszys­t­kich dys­funkcji jest tak koło 10% to tych bard­zo cięż­kich  przy­pad­ków jest zde­cy­dowanie mniej (choć nadal kil­ka pro­cent). Zwłaszcza, że nie zawsze diag­noza dys­funkcji wiąże się z prob­le­ma­mi z czy­taniem. Biorąc jed­nak pod uwagę tą grupę nie moż­na się całkowicie sprze­ci­wiać dub­bin­gowi filmów aktors­kich – więcej, moż­na nawet uznać, że ich pojaw­ie­nie się było­by jakimś krok­iem do równoś­ci w społeczeńst­wie. Otworzyły one bowiem fil­mową rozry­wkę dla grupy która wcześniej mogła mieć z nią problemy.

I tu dochodz­imy właśnie do najwięk­szego prob­le­mu. Nieza­leżnie od tego co się oso­biś­cie myśli o jakiejś formie fil­mu póki jest wybór i to wybór dla wszys­t­kich póty moż­na sobie spoko­jnie stwierdz­ić, że każde­mu jego porno (niemalże dosłown­ie). Więcej moż­na się naprawdę cieszyć, że więcej osób będzie mogło obe­jrzeć film. Ale tylko wtedy kiedy rzeczy­wiś­cie opcji jest real­nie więcej. Zwierz powie szcz­erze kiedy słyszy że „naresz­cie jest wybór” jest przede wszys­tkim zas­mu­cony, jak bard­zo nie umiemy spo­jrzeć poza koniec włas­nego nosa. Tak jasne – kiedy zwierz w Warsza­w­ie narze­ka na dub­bing w fil­mach, to robi to z przy­czyn artysty­cznych, dlat­ego, że nie rozu­mie jak moż­na wybrać pol­skie głosy nad ory­gi­nalne głosy aktorów. Ale to jest narzekanie oso­by, która ostate­cznie może sobie kupić bilet na każdą wer­sję na którą będzie chci­ał. Nawet w przy­pad­ku Pięknej i Bestii która wyda­je się filmem skazanym na dub­bing (co oznacza że połowa słyn­nych aktors­kich nazwisk powin­na zniknąć z plakatów) zwierz planu­je wybrać się do IMAX gdzie jest więk­sza szansa na wer­sję z napisa­mi. Inny­mi słowy – dla mnie to nie jest w sum­ie tech­nicznie wiel­ki prob­lem. Ale kiedy pomyśli się o osobach z mniejszych miejs­cowoś­ci, o osobach niedosłyszą­cych, czy nawet – patrząc z drugiej strony, o osobach z ciężką dyslek­sją, to nie jest to prob­lem znud­zonego hip­stera. To jest prob­lem tego czy będziesz miał dostęp do jakiejś dziedziny dzi­ałal­noś­ci ludzkiej czy nie. Dzi­ałal­noś­ci artysty­cznej. Pod tym wzglę­dem uroz­maice­nie filmów w kinach jest dobre. Ale musi być to uroz­maicone wszędzie i na każdej płaszczyźnie.

Jed­nocześnie to jest powód dla którego zwierz uważa że skan­dalem jest brak pol­s­kich filmów z napisa­mi (co by się stało gdy­by wszyscy oby­wa­tele jakiegoś kra­ju mogli bez trudu obe­jrzeć pro­dukcję kra­jową? Doty­chczas z napisa­mi pokazy­wano w Polsce w kinach poje­dyncze filmy), podob­nie jak brak częś­ci filmów dla dzieci jed­nocześnie z dub­bingiem i napisa­mi tak by niedosłyszą­cy rodz­ic mógł iść z dzieck­iem na film i potem z nim poroz­maw­iać. Nie musi to być każdy seans ale w Polsce nie ma właś­ci­wie takich pokazów. Czy było­by to aż tak straszne? Nie wyda­je mi się. Więcej wyda­je mi się, że to był­by dobry krok dla nas wszys­t­kich. Przy­pom­i­na­ją­cy na każdym kroku że nie ma czegoś tak oczy­wis­tego jak stwierdze­nie „wszyscy słyszą”, „wszyscy czy­ta­ją”. Więcej – fakt że praw­ie nie ma kin ofer­u­ją­cych audiodyskrypcję nieste­ty wciąż pozostaw­ia nas w świecie „wszyscy widzą”. A to prze­cież kole­jne tysiące a właś­ci­wie set­ki tysię­cy osób które też chci­ał­by mieć dostęp do kine­matografii. Tym­cza­sem jeśli kino naprawdę ma być najbardziej demokraty­czną ze sztuk to powin­niśmy być sol­i­darni, zarówno wiel­bi­ciele napisów jak i zwolen­ni­cy dub­bin­gu w tym by żądać równego dostępu. Warto pomyśleć o tym nie jako o ciekawym dodatku ale o czymś co powin­no stać się z cza­sem tak oczy­wiste jak pod­jazd dla wózków czy wyda­ją­ca dźwięk syg­nal­iza­c­ja świetlna.

Argu­men­ty tego typu pojaw­ia­ją się w naszych roz­mowach o kinie rzad­ko. Bo rzad­ko przy­pom­i­namy sobie, że dostęp­ność kul­tu­ry nie musi być fan­aber­ią, a powin­na być czymś oczy­wistym. Jed­nocześnie w całej tej dyskusji o dub­bin­gu niepoko­jące jest przeko­nanie, że sko­ro coraz więcej osób lubi dub­bing to jest dobrze. Tak kino jest rozry­wką masową ale jed­nak masowość kosztem częś­ci widzów śred­nio mi pasu­je. Zwłaszcza że nie ukry­wa­jmy – nikt nie wprowadza dub­bin­gu z myślą o osobach mają­cych prob­lem z czy­taniem. Ponown­ie – póki wszys­tko funkcjonu­je obok siebie każdy ma pełne pra­wo wybier­ać taki seans jaki mu odpowia­da. Więcej – nie widzę nic złego w niechę­ci do dub­bin­gu (sym­pa­tia do dub­bin­gu mnie dzi­wi ale nie jest czymś moral­nie złym) – w końcu widz może uznać, że ingerenc­ja w głosy aktorów to jed­nak zde­cy­dowanie za duża zmi­ana w sto­sunku do wyjś­ciowego fil­mu i przede wszys­tkim wys­tępu aktorów. Takie poglądy są jed­ny­mi z licznych opinii na tem­aty fil­mowe. Niek­tórzy wolą filmy w wysok­iej rozdziel­czoś­ci, innym ona przeszkadza np. zwierz nie cier­pi oglą­da­nia filmów w jakoś­ci Blu-Ray bo wtedy widzi że to wszys­tko ściema i ludzie bie­ga­ją­cy po deko­rac­jach. Takich dyskusji zawsze będzie mnóst­wo. To natu­ra kina. Więcej moż­na być w swoich opini­ach nawet bard­zo nieprze­jed­nanym – w końcu chodzi o nasze oso­biste pref­er­enc­je.  Ale taka roz­mowa ma sens tylko wtedy kiedy jesteśmy pewni że każ­da ze stron ma fak­ty­cznie wybór.

No właśnie, sporo osób zwró­ciło uwagę na dość agresy­wny ton częś­ci prze­ci­wników dub­bin­gu. Odkłada­jąc na bok kwest­ie osób dla których oznacza on po pros­tu „zamknię­cie” kina. Zwierz pode­jrze­wa, że ostre reakc­je biorą się w dużym stop­niu ze stra­chu. Widz, który tak jak zwierz, nie uważa by seans fil­mu dub­bin­gowanego był seansem w pełni wartoś­ciowym (co nie jest poglą­dem strasznym o ile człowiek nie kładzie się Rej­tanem by zakazać tego innym) zaczy­na się powoli obaw­iać że niedłu­go będzie na takie filmy skazany. A to oznacza, że zabierze się mu wybór. Trud­no się dzi­wić, że budzi to niechęć – zwłaszcza że rzeczy­wiś­cie kopii dub­bin­gowanych jest coraz więcej, cza­sem są to jedyne kopie jeśli chce się film zobaczyć w 3D. Tylko że te pod­nie­sione głosy oburzenia nie są nawet skierowane do samych wiel­bi­cieli dub­bin­gu ale do dys­try­b­u­torów. Wiz­ja że widz który chce zobaczyć film z napisa­mi dostanie jeden seans (i to cza­sem o bard­zo nieko­rzyst­nej, także finan­sowo godzinie) budzi lęk. Lęk które­mu trud­no się dzi­wić bo np. dla zwierza oglą­danie filmów aktors­kich z dub­bingiem to męka. Tak duża, że gdy­by nie było kopii z napisa­mi chy­ba miał­by prob­lem z chodze­niem do kina. Nie przeszkadza mi widz który dub­bing lubi. Przeszkadza mi świat, w którym dub­bing może zastąpić napisy zami­ast wys­tępować z nimi równole­gle. Jak mniemam gdy­by wid­zowie mieli pewność że napisy w fil­mach (także tych najwięk­szych hitach) są nieza­grożone to dyskus­ja zde­cy­dowanie by ostygła.

Przy czym pisząc  o swoim wyborze zwierz zda­je sobie sprawę że mówi o oso­bistych pref­er­enc­jach. Nie mówi o czymś co uniemożli­wiło­by mu udzi­ał w sean­sie (w końcu kil­ka sean­sów filmów aktors­kich z dub­bingiem przetr­wał choć nie były to najlep­sze chwile jego fil­mowego życia). Dlat­ego te argu­men­ty uważa za dru­gorzędne. Najważniejsze jest to o czym wspom­ni­ał na początku. Dub­bing fil­mowy powinien ist­nieć wyłącznie równole­gle do napisów – na każdym poziomie dys­try­bucji by nie dyskrymi­nować częś­ci widzów. Jeśli się tak nie dzieje to prob­le­mem nie jest samo pod­kładanie gło­su czy jego brak  tylko dyskrymi­nac­ja. I na to nie powin­ni się zgadzać zarówno wiel­bi­ciele dub­bin­gu jak i napisów. Jak zwierz pisał. Kino powin­no być dla wszys­t­kich. To jest ostate­czny sposób myśle­nia prawdzi­wego kinomana.

Ps: Zdaniem zwierza argu­ment „dys­try­b­u­torowi się nie opła­ca” za częs­to jest przy­woły­wany w dyskus­jach o tym jaka powin­na być dostęp­ność nie samych filmów tylko rodza­jów kopii. Jasne że dys­try­b­u­torowi opła­ca się to co naj­tańsze. Ale trochę za szy­bko przyj­mu­je­my, że nie moż­na się kłó­cić o zasady i wszys­tkim rządzi rynek. O zasadę zawsze moż­na się kłócić.

60 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online