Home Ogólnie Straszne rzeczy dzieją się z tymi, którzy igrają z czasem czyli Zwierz i Przeklęte Dziecko

Straszne rzeczy dzieją się z tymi, którzy igrają z czasem czyli Zwierz i Przeklęte Dziecko

autor Zwierz
Straszne rzeczy dzieją się z tymi, którzy igrają z czasem czyli Zwierz i Przeklęte Dziecko

Pomysł by powró­cić do świa­ta Har­rego Pot­tera nie w kole­jnej książce ale w sztuce teatral­nej budz­ił od samego początku olbrzymie emoc­je. Część osób uznała to za odci­nanie kuponów od sławy powieś­ci, część czuła się rozczarowana, że nie dostaną kole­jnej książ­ki, część oszukana – sztu­ka jest chwilowo pokazy­wana tylko na West Endzie co oznacza, że nie wszyscy będą mogli ją zobaczyć. Wydanie sce­nar­iusza pozwala jed­nak zajrzeć do świa­ta Har­rego Pot­tera po raz kole­jny i odpowiedzieć na pytanie – czy w ogóle jest warto ronić łzy i rozdzier­ać szaty. SPOILERY.

Zaczni­jmy od kilku prostych stwierdzeń które bard­zo się nam tu przy­dadzą. Nieza­leżnie od tego jak nową opowieść ze świa­ta Har­rego Pot­tera się rekla­mu­je to nie mamy do czynienia z powieś­cią, tylko ze sce­nar­iuszem sztu­ki teatral­nej. To sporo zmienia – głównie dlat­ego, że odpada­ją nam niemal wszys­tkie ele­men­ty kreacji świa­ta przed­staw­ionego poza dialoga­mi. Cza­sem sztu­ki mają bard­zo dobre didaskalia (Przek­lęte dziecko do nich nie należy) ale nawet dobre didaskalia nie zamienią „mięsa” powieś­ci – opisów, komen­tarzy odau­tors­kich, wejrzenia w psy­chikę bohaterów (innego niż to na które pozwala­ją nam wypowiedziane przez nich kwest­ie) inny­mi słowy tego wszys­tkiego co powieść ofer­u­je nam na talerzu. Tek­sty dra­matów – czy jak w tym przy­pad­ku sce­nar­iusze sztu­ki (choć prawdę powiedzi­awszy zwierz nie jest do koń­ca pewien na czym miała­by się zasadzać tu różni­ca) czy­ta się rzad­ko. Zwyk­le nie ze wzglę­du na akcję ale na wysoką wartość lit­er­acką i poe­t­y­cką. Tu bardziej niż o samą akcję chodzi też o jakość dialogów, język, głębokość prze­myśleń, odpowied­nio dobrane słowa. Sztu­ka by była warta lek­tu­ry naprawdę musi być dobra.

Sztuka zaczyna się tam gdzie kończy powieść ale szybko przeskakujemy parę lat do przodu (foto. Manuel Harlan)

Sztu­ka zaczy­na się tam gdzie kończy powieść ale szy­bko przeskaku­je­my parę lat do przo­du (foto. Manuel Harlan)

Kole­j­na uwa­ga to kwes­t­ia autorstwa.  O ile na okład­ce książ­ki zna­jdziemy duże nazwisko J.K. Rowl­ing to jeśli spo­jrzymy nieco niżej pojawi się nam zde­cy­dowanie więcej nazwisk. Po chwili okazu­je się, że trzy­mamy w ręku sztukę na pod­staw­ie pomysłu trój­ki autorów: J.K. Rowl­ing, Jac­ka Thorne i Johna Tiffany. Ta trój­ka odpowiedzial­na jest za his­torię przed­staw­ioną w sztuce. Zaś samym autorem sce­nar­iusza jest Jack Thorne. Co to nam mówi? Co najważniejsze– nie jest to dzieło wyłącznie J.K. Rowl­ing co od razu tworzy pewien prob­lem z kwest­ią kanon­icznoś­ci opowieś­ci. Z jed­nej strony Przek­lęte Dziecko zostało ofic­jal­nie uznane za kole­jną część cyk­lu, ale jeśli ode­jdziemy od kwestii „uznawa­nia” czegoś za część cyk­lu to zde­cy­dowanie bliżej sztuce do czegoś w sty­lu „ofic­jal­nego fan fic­tion” – gdzie wiz­ja twór­ców sztu­ki była­by równie prawdzi­wa i nie prawdzi­wa co innych twór­ców ciągów dal­szych do Pot­tera z tą różnicą, że obec­ność nazwiska autor­ki daje mu szczególne miejsce. Kiedy pojaw­ia się zarzut że zarys sztu­ki brz­mi jak fan fic­tion to w sum­ie – nie jest to od fan fic­tion dalekie. Opowieść roz­gry­wa­ją­ca się w już ist­nieją­cym świecie z wyko­rzys­taniem ist­nieją­cych bohaterów. Speł­nia nawet kole­jny ważny ele­ment fan fic­tion nie jest to sztu­ka napisana przez Rowl­ing – co bard­zo czuć cho­ci­aż­by w dialo­gach. Te zaś stanow­ią rdzeń opowieś­ci i co ważniejsze – są naszy­mi główny­mi środ­ka­mi pozyski­wa­nia wiado­moś­ci o bohat­er­ach. A to znaczy, że mamy do czynienia z inter­pre­tacją bohaterów przez kogoś kto autorką książ­ki nie jest. Nie chodzi o uspraw­iedli­wie­nie Rowl­ing (po lek­turze sztu­ki wyda­je się, że jej pow­stanie nie było dobrym pomysłem) ale o zdanie sobie sprawy jak w sum­ie daleko jesteśmy od mate­ri­ału wyjś­ciowego jakim są powieści.

hp_8

Co ciekawe — choć Hog­wart odgry­wa kluc­zową rolę w his­torii bohaterów to tak naprawdę o nieco współcześniejszym życiu w Hog­war­cie nic nie wiemy (foto Manuel Harlan)

Te uwa­gi for­malne są o tyle ważne, że w sum­ie rzad­ko – o ile w ogóle jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z tak dzi­wnym zjawiskiem kul­tur­al­nym. O kon­tynu­ac­jach pisanych przez innych autorów każdy słyszał.  Ale o tak drasty­cznej zmi­an­ie medi­um (mimo wszys­tko różni­ca pomiędzy tek­stem sztu­ki a powieś­cią jest gigan­ty­cz­na) i zmi­an­ie auto­ra przy jed­noczes­nym nad­zorowa­niu wszys­tkiego przez autorkę tek­stu wyjś­ciowego – słyszy się bard­zo rzad­ko. Do tego – rzad­ko z pre­miery sztu­ki robi się wydarze­nie na miarę pre­miery powieś­ci (zresztą zwró­cil­iś­cie uwagę, że rekla­ma „Ósma opowieść, dziewięt­naś­cie lat później” ma pod­sta­wowy błąd bo tak naprawdę sie­dem tomów Pot­tera to jed­na opowieść). To ciekawe zjawisko – jeśli się nad tym zas­tanow­ić – w sum­ie dużo ciekawsze od samej sztu­ki. Zwłaszcza, że moż­na zadać sobie pytanie czy w przy­pad­ku takiego fenomenu jak Har­ry Pot­ter ograniczanie tego do sztu­ki teatral­nej wys­taw­ianej (na razie) w jed­nym mieś­cie świa­ta jest prze­jawem chci­woś­ci czy próbą unieza­leżnienia się od wyłącznie komer­cyjnego postrze­ga­nia książ­ki i wykre­owanego przez Rowl­ing świata.

Sztuka chce przede wszystkim opowiadać o trudnych relacjach ojca i syna ale ani ojciec ani syn nie wypadają tu szczególnie ciekawie (foto Manuel Harlan)

Sztu­ka chce przede wszys­tkim opowiadać o trud­nych relac­jach ojca i syna ale ani ojciec ani syn nie wypada­ją tu szczegól­nie ciekaw­ie (foto Manuel Harlan)

No dobrze ter­az prze­jdźmy do samej sztu­ki. Zaczni­jmy ponown­ie od uwag ogól­nych. Nie jest ona szczegól­nie dobrze napisana. Tak po pros­tu – dialo­gi są dość drętwe, didaskalia miejs­ca­mi zupełnie bez­nadziejne (w jed­nej ze scen autor sce­nar­iusza przy­wołu­je jako punkt odwoła­nia scenę ze Spar­takusa, kiedy wszyscy mówią „I’m Spar­ta­cus” – to doskon­ała sce­na – raz, jej pow­tarzanie w innych fil­mach i sztukach jest zwyk­le kic­zowate) a całość – choć czy­ta się szy­bko – trud­no uznać za szczegól­nie dobrą pod wzglę­dem for­mal­nym. Bohaterowie zbyt częs­to wypowiada­ją zda­nia w zamierze­niu auto­ra znaczące a z punk­tu widzenia czytel­ni­ka drętwe. Zbyt częs­to mówią co czu­ją czy jakie zaszły w nich przemi­any. Zresztą widać że to jest nawet bardziej sce­nar­iusz niż sztu­ka, bo sce­ny prze­suwa­ją się niesły­chanie szy­bko – zde­cy­dowanie bliżej tu do typowych prze­jść fil­mowych niż scen teatral­nych, które są zwyk­le dłuższe, nie chodzi w nich tylko o to by akc­ja posuwała się do przo­du. Zwierza najbardziej boli, że bohaterowie – gdy idzie o mówie­nie o emoc­jach – kon­cen­tru­ją się wyłącznie na banałach. Jed­nocześnie niewiele pozostało w sztuce poczu­cia humoru a już zdań błyskotli­wych – które w powieś­ci­ach moż­na było znaleźć dość częs­to w ogóle braku­je. Nie za bard­zo też czuć atmos­ferę świa­ta magii – trud­no się dzi­wić bo nikt tu nam niczego do naszej wiedzy za bard­zo nie doda­je  — korzys­ta z tego co już wiemy i to w sposób dość mało poruszający.

Harry Potter w książkach nigdy nie był postacią wybitnie sympatyczną ale tu przez większość sztuki jest antypatyczny (fot. Manuel Harlan)

Har­ry Pot­ter w książkach nigdy nie był postacią wybit­nie sym­pa­ty­czną ale tu przez więk­szość sztu­ki jest anty­paty­czny (fot. Manuel Harlan)

 

Jed­nak wszys­tko bled­nie wobec najwięk­szych prob­lemów – z samą his­torią i jej bohat­era­mi. I tu zwierz musi zaz­naczyć że punkt wyjś­cia jest dobry. Oto Albus Pot­ter zami­ast trafić do Gryfind­oru trafia do Slith­erynu i na dodatek zaprzy­jaź­nia się ze Scor­piusem synem Dra­co Mal­foya.  Co więcej Albus nie okazu­je się wybit­nym czar­o­dziejem, nie kocha Hog­wartu i jest przeko­nany, że przynosi wstyd ojcu. Trochę trud­no mu się dzi­wić bo Har­ry Pot­ter mimo swoich deklaracji z epi­logu powieś­ci wcale nie jest bezwarunk­owo dum­ny z syna – wręcz prze­ci­wnie ma spory prob­lem z tym jak Albus trak­tu­je szkołę , w jakim jest domu i z kim się przy­jaźni. Ten pomysł – by Har­ry Pot­ter nie był najlep­szym ojcem i nie miał najbardziej wybit­nego syna na świecie jest całkiem ciekawy. Mógł­by być dobrym rozsz­erze­niem czegoś co o Pot­terze już wiemy – że nie jest to aż tak miły bohater jak więk­szość pier­ws­zo­planowych bohaterów fikcji. Zwłaszcza, że Pot­ter w powieś­ci­ach częs­to bard­zo szy­bko i stanow­c­zo wydawał sądy o ludzi­ach. Plus to ciekawe życiowe pode­jś­cie do sprawy – bycie bohaterem niko­go nie czyni automaty­cznie dobrym ojcem.

To niesamowite jak wiele scen w całej historii jest po prostu kiczowatych jak np. Potter obdarowujący swojego syna swoim kocykiem by w jakiś sposób wynagrodzić lata zaniedbań wychowawczych (fot. Manuel Harlan)

To niesamowite jak wiele scen w całej his­torii jest po pros­tu kic­zowatych jak np. Pot­ter obdarowu­ją­cy swo­jego syna swoim kocykiem by w jak­iś sposób wyna­grodz­ić lata zanied­bań wychowaw­czych (fot. Manuel Harlan)

Zwierz nie jest nawet tak negaty­wnie nastaw­iony do samego pomysłu podróży w cza­sie  i pró­by ocale­nia Cedri­ka Dig­gorego. Co prawa wszelkie fabuły w których ktoś podróżu­je w cza­sie mają pod­sta­wowy błąd – rzad­ko podróże w cza­sie mają sens i rzad­ko twór­cy umieją dobrze opisać ich kon­sek­wenc­je – ale pomysł ura­towa­nia jed­nego tak bard­zo niepotrzeb­nie zabitego bohat­era jest całkiem ciekawy.  Do tego ist­nieje taka pros­ta przy­jem­ność z oglą­da­nia kole­jnych odsłon świa­ta w którym – dzię­ki dzi­ałal­noś­ci bohaterów zaszły zmi­any. Nawet jeśli nie zawsze mają one swój log­iczny sens to jed­nak czytel­nik jest ciekawy co się zmieniło. Pod tym wzglę­dem naj­ciekawsza jest wiz­ja świa­ta w której Pot­ter zginął – cho­ci­aż­by dlat­ego, że może­my jeszcze raz zobaczyć Snape’a (który wciąż pozosta­je odpowied­nio zdys­tan­sowanym bohaterem).  Oczy­wiś­cie jak wiado­mo pró­by zmieni­a­nia cza­su zawsze kończą się źle ale sam pomysł by gra z cza­sem była punk­tem zaczepi­enia – nie jest aż takim strasznym pomysłem.

Jeśli chodzi o relacje pomiędzy naszymi przyjaciółmi to sztuka zupełnie się gubi. Zwłaszcza Ron wypada głównie na imbecyla (fot. Manuel Harlan)

Jeśli chodzi o relac­je pomiędzy naszy­mi przy­jaciół­mi to sztu­ka zupełnie się gubi. Zwłaszcza Ron wypa­da głównie na imbe­cy­la (fot. Manuel Harlan)

Gdzie sztu­ka robi się naprawdę zła? Z punk­tu widzenia samej fabuły cała dru­ga część kon­cen­tru­ją­ca się na córce Volde­mor­ta i jej pró­bie zmi­any cza­su tak by rządz­ić wraz z ojcem. Cały ten wątek jest total­nie bez sen­su a jego rozwiązanie przy­pom­i­na marny odcinek famil­i­jnego seri­alu telewiz­yjnego gdzie wszyscy pod koniec muszą się nauczyć swo­jej lekcji i jeszcze mamy takie niezbyt sub­telne para­lele pomiędzy Volde­mor­tem i jego córką a Pot­terem i jego synem. Jak to się ład­nie mówi – tu Pot­ter przeskaku­je nad rekinem i robi jeszcze akrobac­je w powi­etrzu  — niszcząc całkiem niezłe wraże­nie jakie pozostaw­iały frag­men­ty związane z manip­u­lowaniem cza­sem (choć chy­ba wszyscy przyz­namy, że rola jaką w ekspre­sie do Hog­wartu przy­dzielono pani z wózkiem jest najgłup­szym pomysłem nowoczes­nej Europy). Ostat­nie sce­ny  — w tym trud­na do wyjaśnienia sce­na w której bohaterowie patrzą na śmierć rodz­iców Pot­tera są po pros­tu złe a poziom napię­cia jest w nich żaden. Zresztą doskonale to widać kiedy w Dolin­ie Godry­ka Albus wpa­da na genial­ny plan pozostaw­ienia wiado­moś­ci ojcu i nagle okazu­je się, że ma wszys­tko pod ręką.  Im bliżej koń­ca tym bardziej odnosi się wraże­nie, że rzeczy­wiś­cie więk­szego pomysłu na sztukę nie było i zami­ast poważnie prze­myśleć jeden tem­at prze­wod­ni wrzu­cono do tych dwóch częś­ci mnóst­wo więk­szych i mniejszych pomysłów. Przy czym ten z córką Volde­mor­ta, która stoi za wszys­tkim  i próbu­je wypełnić przepowied­nię jest najsłabszy.

Wszystkie wątki związane z córką Voldemorta są tak głupie, że aż boli (fot Manuel Harlan)

Wszys­tkie wąt­ki związane z córką Volde­mor­ta są tak głupie, że aż boli (fot Manuel Harlan)

Ale to nie jedyny prob­lem ze sztuką. Nawet z kre­tyńskiej akcji sztukę mogą wyciągnąć za uszy bohaterowie. Tu jed­nak prob­lem jest zarówno z tymi których dobrze znanym jak i z tymi których nie znamy. W przy­pad­ku tych których znamy prob­le­mem jest to jakie mają charak­tery. Hermiona Granger – tu min­is­ter Magii – z oso­by niesły­chanie ostrożnej i inteligent­nej zro­biła się mało rozważ­na. Trud­no zrozu­mieć dlaczego schowała Zmieni­acz cza­su w tak prosty do odgad­nię­cia sposób. Poza tym braku­je jej humoru, złośli­woś­ci czy inteligent­nych rozwiązań które była w stanie posunąć na zamówie­nie jako mło­da czarown­i­ca. Har­ry Pot­ter jest z kolei po pros­tu niezbyt miłym bohaterem – co moż­na było­by mu wybaczyć, gdy­by miał jak­iś charak­ter  — tu zaś po pros­tu wyda­je się być dość apodyk­ty­cznym i w sum­ie mało bystrym czy empaty­cznym urzęd­nikiem. Jest dość paskud­ny i w sum­ie jego zachowa­nia są trudne do wybaczenia. Ponown­ie – niby wiemy że Pot­ter z książek nie miał najlep­szego charak­teru ale o tym ze sztu­ki nikt by nie chci­ał czy­tać kilku tomów powieś­ci. Gin­ny została sprowad­zona do roli troskli­wej mat­ki i bufo­ra pomiędzy Har­rym a jego synem – niby wiemy że pisze do rubry­ki sportowej i ma swo­ją kari­erę ale w tej roli nigdy nie wys­tępu­je. Na koniec – najwięk­szy zarzut zwierza – zro­biono z Rona kom­plet­nego idiotę i niedo­jdę – najwyraźniej nie czy­ta­jąc uważnie książ­ki. Ron nie był idiotą i fajtłapą – na pewno nie był kom­plet­nie niezori­en­towany w tym co się wokół niego dzieje. W książkach widać że ma całkiem sporo rozu­mu, odwa­gi i potrafi zaskoczyć. W sztuce ma być chy­ba tylko ele­mentem kome­diowym co śred­nio się uda­je. Zresztą roz­gry­wany w każdej rzeczy­wis­toś­ci wątek jego i Hermiony jest najbardziej zmarnowaną szan­są sztu­ki. Bo zami­ast pokazać jak bard­zo wojenne przeży­cia ich zbliżyły, jak blisko było aby te dwie oso­by nigdy nie pod­jęły decyzji o ślu­bie, zro­biono jak­iś dość łza­wy i ponown­ie fatal­nie napisany wątek, który mar­nu­je cały potenc­jał na nieco bardziej dorosłe spo­jrze­nie na świat Pot­tera gdzie ludzie zaw­ier­a­ją związ­ki małżeńskie ze swoi­mi pier­wszy­mi szkol­ny­mi miłościami.

Ze wszystkich znanych nam już postaci jedynie Draco Malfoy wydaje się napisany ze zrozumieniem dla materiału wyjściowego (fot Manuel Harlan)

Ze wszys­t­kich znanych nam już postaci jedynie Dra­co Mal­foy wyda­je się napisany ze zrozu­mie­niem dla mate­ri­ału wyjś­ciowego (fot Manuel Harlan)

 

Na tym tle zaskaku­ją­co dobrze wypada­ją dwie posta­cie. Pier­wsza to Dra­co Mal­foy – jed­na z niewielu postaci której zafun­dowano ciekawą his­torię i przemi­anę. Dra­co nie jest przesym­pa­ty­czny ale za to dowiadu­je­my się, że rzeczy­wiś­cie bard­zo kochał swo­ją żonę, że jego śmierć na niego wpłynęła zaś wychowanie syna na dziedz­i­ca wielkiego rodu Mal­foyów nie idzie mu najlepiej. Jed­nocześnie jego relac­ja z Pot­terem jest dość ciekaw­ie napisana bo Dra­co wyda­je się dużo bardziej otwarty na zmi­anę i dostrzeże­nie że obaj są dorosły­mi ojca­mi nie do koń­ca posłusznych synów a nie nas­to­latka­mi którzy muszą do siebie pałać nien­aw­iś­cią. Dra­co w tym wyda­niu zwier­zowi podo­ba się chy­ba najbardziej – głównie dlat­ego, że taka przemi­ana wyda­je się kon­sek­went­ną kon­tynu­acją tego co wiemy o Dra­co z powieś­ci. Niezły jest też Scor­pius syn Dra­co – sym­pa­ty­czny, zdol­ny chłopak, który rzeczy­wiś­cie nieco przy­pom­i­na młodego Pot­tera – w każdym razie nie trud­no go pol­u­bić a jed­nocześnie skom­p­likowane relac­je z ojcem mają nieco więcej sen­su. Pod­czas kiedy Albus i Pot­ter baw­ią się w czysty fan­fikowy angst tu mamy taką dużo prawdzi­wszą trud­ną relację ojca i syna – którzy jed­na chęt­nie by się dogadali. Zwłaszcza, że Scor­pio teo­re­ty­cznie speł­nia wszys­tkie żąda­nia ojca — jest w odpowied­nim domu, dobrze się uczy, ale nadal trud­no się dogadać.

To smutne jak bardzo nikt w tej sztuce (ale w sumie też w książkach) nie napisał Ginny (fot. Manuel Harlan)

To smutne jak bard­zo nikt w tej sztuce (ale w sum­ie też w książkach) nie napisał Gin­ny (fot. Manuel Harlan)

 

W przy­pad­ku nowych  bohaterów to odnosi się wraże­nie, że zostali napisani do połowy. Zwłaszcza Albus — na początku chłopak całkiem sym­pa­ty­czny, a przy­na­jm­niej empaty­czny potem sta­je się trochę wyd­musz­ka. Cier­pi bo ojciec go nie kocha, a właś­ci­wie nie jest nim zach­wycony ale poza tym trud­no znaleźć jakieś ciekawe cechy jego charak­teru. Nie jest dobrym czar­o­dziejem, nie jest szczegól­nie dobrze napisanym nas­to­latkiem. Ot taki bohater który musi się koniecznie czegoś o sobie nauczyć. Scor­pius — miły syn Dra­co Mal­foya. Zde­cy­dowanie lep­iej nada­je się na bohat­era sztu­ki. Za nim przy­na­jm­niej widz chci­ał­by podążać. Ale nawet on wyda­je się postacią w sum­ie jedynie zaz­nac­zoną, nasz­ki­cow­aną. Braku­je tu cech pozwala­ją­cych odróżnić naszych bohaterów od setek innych młodocianych postaci zasied­la­ją­cych powieś­ci młodzieżowe. Trud­no po tej sztuce wyobraz­ić sobie by ktoś uznał Albusa czy Scor­piusa za swoich ulu­bionych bohaterów. Jed­nocześnie — przy­dało­by się kil­ka fan fików które dał­by młode­mu pokole­niu mag­icznego świa­ta jakieś charak­tery. W tym autorzy fików bywa­ją naprawdę dobrzy.

Nasi młodzi bohaterowie są tacy trochę... przezroczyści. (fot. Manuel Harlan)

Nasi młodzi bohaterowie są tacy trochę… przezroczyś­ci. (fot. Manuel Harlan)

 

 

Olbrzymim prob­le­mem sztu­ki jest fakt, że bierze świat którego istot­ną częś­cią były kwest­ie społeczne i poli­ty­czne i zupełnie je pomi­ja. Wiele różnych rzeczy moż­na mówić o powieś­ci­ach o Har­rym Pot­terze ale są one bard­zo dobrym zapisem tego jak krok po kroku w społeczeńst­wie ros­ną nas­tro­je faszys­towskie. Magia nie magia – kto uważnie przeczy­tał książkę ten dostał doskon­ały zapis pewnych mech­a­nizmów – ros­nącego rasiz­mu, dopuszcza­nia do coraz bardziej ekstremal­nych zachowań, niemo­cy poli­tyków, braku zau­fa­nia do mediów itd. Była to całkiem niezła poli­ty­cz­na i społecz­na lekc­ja dla całego pokole­nia dzieci­aków które z taki­mi mech­a­niz­ma­mi społeczny­mi nie miały okazji spotkać się na żywo. Co więcej – książ­ka dobrze odd­awała grozę wynika­jącą z wprowadza­nia kole­jnych – przepisów i ustaw które coraz bardziej ogranicza­ły prawa mniejs­zoś­ci i pozwalały rozwal­ić ist­niejące już insty­tuc­je od środ­ka. Fakt, że bohaterowie spo­tykali się z rasizmem, padało poję­cie „czys­tej krwi” a główny zły był oga­r­nię­ty manią czys­toś­ci rasowej – nie pozostawało bez znaczenia. To zdaniem zwierza jeden z najważniejszych aspek­tów cyk­lu o Har­rym Potterze.

To ciekawe jak bardzo powojenne realia życia w świecie czarodziejów nikogo tu nie interesują (fot. Manuel Harlan)

To ciekawe jak bard­zo powo­jenne realia życia w świecie czar­o­dziejów niko­go tu nie intere­su­ją (fot. Manuel Harlan)

 

Sztu­ka w ogóle to ignoru­je. Teo­re­ty­cznie moż­na by się naprawdę wiele dowiedzieć o tym świecie po wojnie która tak podzieliła świat czar­o­dziejów. Jak zachowano się wobec popleczników Volde­mor­ta – znów zaniechano kary czy wręcz prze­ci­wnie powołano jakąś czar­o­dziejską Norym­bergię. Jak zmieniły się relac­je pomiędzy doma­mi, jak w tym społeczeńst­wie radzą sobie z Inter­netem i postępem tech­no­log­icznym – który spraw­ia, że coraz łatwiej czar­o­dziejom „wpaść”. Pomysłów na to do czego moż­na się odnieść jest naprawdę wiele ale najwyraźniej niko­go to za bard­zo nie intere­su­je. Moż­na było­by jeszcze ten społeczny aspekt Pot­tera odpuś­cić gdy­by rekom­pen­sował to dobrze opisany wątek pry­wat­ny ale serio tu nie mamy nic czego by nam nie opowiedziano w jakimś filmie Hall­marku – bo to mniej więcej ten sam poziom. Zaś w prze­myśle­ni­ach odnośnie manip­u­lowa­nia cza­sem i możli­woś­cią jego zmieni­a­nia też niewiele nowego zna­jdziemy bo chy­ba każdy zna­ją­cy fikcję może powiedzieć bez trudu że to nigdy nie kończy się dobrze i każdy powinien odro­bić tą lekcję sto­sunkowo wcześnie. Zresztą sztu­ki w których bohaterowie w ostat­niej sce­nie mówią coś co jest oczy­wiste od początku (np. Albus jest dość podob­ny do ojca) powin­ny być ofic­jal­nie zakazane.

Albus i Scorpius to taki Romeo i Julia z tym, że wyraźnie ktoś się przestraszył i teraz są najlepszymi przyjaciółmi. Oj tu by się przydał jakiś prawdziwy autor fan fików (fot. Manuel Harlan)

Albus i Scor­pius to taki Romeo i Julia z tym, że wyraźnie ktoś się przes­traszył i ter­az są najlep­szy­mi przy­jaciół­mi. Oj tu by się przy­dał jak­iś prawdzi­wy autor fan fików (fot. Manuel Harlan)

Jed­nocześnie zwierz żału­je, że autorzy nie zde­cy­dowali się na jeden krok – który z punkt widzenia treś­ci sztu­ki wyda­je się nat­u­ral­ny. Otóż Przek­lęte Dziecko przy­pom­i­na fan fic­tion jeszcze z jed­nego powodu. Relac­ja pomiędzy Albusem a Scor­piusem jest pisana tak, że zde­cy­dowanie bardziej przy­pom­i­na romans niż opowieść o wielkiej przy­jaźni. Nasi bohaterowie właś­ci­wie spo­tyka­ją się, roz­maw­ia­ją i darzą uczu­ciem który zwyk­le jest zarez­er­wowany dla roman­ty­cznych par i opowieś­ci. Zwierz niemal do koń­ca miał nadzieję, że ten wątek się pojawi. Nawet nie z potrze­by reprezen­tacji (choć tej trochę jed­nak w świecie Pot­tera braku­je, a ta która jest – jest trochę dopisana potem) ale dlat­ego, że moż­na było­by dobrze zagrać kwest­ią zrozu­mienia i tol­er­ancji z dwóch różnych światów. Pot­ter i Mal­foy mają­cy prob­lem  z uczu­ci­a­mi swoich synów – byli­by dobrym przykła­dem na to, że prob­le­my naszego świa­ta i świa­ta czar­o­dziejów nie są dalekie. Poza tym – to naprawdę jest tak napisane że wychodzi z tego właśnie Romeo i Julia w Hog­war­cie i nie wyko­rzys­tanie tego niesły­chanie wyraźnego tropu trochę jed­nak karze się zas­tanaw­iać nad odwagą autorów. Zdaniem zwierza – trochę się przes­traszyli kon­sek­wencji wynika­ją­cych z poprowadzenia wątku log­iczną (i znaną z kul­tu­ry) drogą. A tak obraz przy­jaźni dwóch chłopaków spraw­ia wraże­nie brody przy­czepi­onej dość stan­dar­d­owe­mu romansowi.

Można było z relacji pomiędzy Ronem a Hermioną zrobić dobry przykład na to, jak powszechna w tym świecie praktyka wychodzenia za pierwszą miłość ma wady. Szkoda że nie skorzystano z tej szansy (fot. Manuel Harlan)

Moż­na było z relacji pomiędzy Ronem a Hermioną zro­bić dobry przykład na to, jak powszech­na w tym świecie prak­ty­ka wychodzenia za pier­wszą miłość ma wady. Szko­da że nie sko­rzys­tano z tej szan­sy (fot. Manuel Harlan)

Najwięk­szy prob­lem jaki zwierz ma z tek­stem sztu­ki to fakt, że mógł­by spoko­jnie nie pow­stać. Nie widać by twór­cy mieli coś naprawdę nowego i ciekawego do opowiedzenia. Nie ma tu ani pod wzglę­dem akcji ani rodzin­nego dra­matu ele­men­tu, który trze­ba było koniecznie dopowiedzieć.  Co praw­da – zwierz nie zaprzecza, że z takiego sce­nar­iusz może pow­stać sztu­ka którą nieźle się oglą­da, ale his­to­ria czy­tana na sucho właś­ci­wie jest trochę bez sen­su. Co boli biorąc pod uwagę, że doty­chczas zarówno kole­jne tomy cyk­lu jak i wszys­tkie tek­sty doty­czące Pot­tera były raczej spójne i ciekawe. Zresztą to był zawsze najlep­szy argu­ment w dyskusji z urod­zony­mi prze­ci­wnika­mi Pot­tera (tzn. tymi którzy nie czy­tali) że to nie sie­dem tomów pisanych by zaro­bić jeszcze więcej tylko jed­na spój­na his­to­ria rozpisana na sie­dem tomów. Co jed­nak robi sporą różnicę. W przy­pad­ku sztu­ki trud­no jed­nak znaleźć jak­iś punkt zaczepi­enia, który pozwalał­by tego przed­sięwz­ię­cia bronić. No chy­ba że rzeczy­wiś­cie w londyńskim wys­taw­ie­niu wszys­tko ma sens a dostar­c­zony nam sce­nar­iusz nijak się ma do tego co moż­na zobaczyć na teatral­nych deskach. Jeśli zwierza kiedykol­wiek będzie stać na to by sprawdz­ić to na pewno wam o tym napisze.

Zwierz rozumie, że ta sztuka powstała. Żal tylko, że jest taka słaba (fot. Manuel Harlan)

Zwierz rozu­mie, że ta sztu­ka pow­stała. Żal tylko, że jest taka sła­ba (fot. Manuel Harlan)

Na koniec oczy­wiś­cie trze­ba wró­cić do pyta­nia o „pra­wo” auto­ra do powraca­nia do włas­nego świa­ta i bohaterów. Niek­tórzy są oburzeni, że autor­ka nie chce porzu­cić świa­ta – poza sztuką, będziemy mieli prze­cież filmy roz­gry­wa­jące się w tym samym świecie (choć nie doty­czące Pot­tera). Zwierz ma mieszane uczu­cia – wyda­je się, że niko­mu nie moż­na zabronić wraca­nia do świa­ta który wymyślił. Więcej – autor który naprawdę wymyślił świat nie rozs­tanie się z nim tylko dlat­ego że napisał książkę. Zna­jąc wszelkie pro­por­c­je – Tolkien też swo­jego świa­ta nie porzu­cił i pisał w nim tek­sty nawet po tym jak napisał Hob­bita i Wład­cę Pierś­cieni. Zdaniem zwierza – zbyt częs­to zachowu­je­my się tak jak­by fakt, że pis­arz podzielił się z nami swoi­mi wyobraże­ni­a­mi spraw­iało, że traci pra­wo do włas­nej wyobraźni. Tym­cza­sem jeśli podo­ba mu się świat który stworzył – może  z nim robić co chce i kiedy chce. My jesteśmy tam tylko gość­mi. Stąd zwierz jest zas­mu­cony, że sztu­ka jest sła­ba ale jed­nocześnie rozu­mie chęć powro­tu do świa­ta. Może się kiedyś uda napisać coś naprawdę dobrego. Pro­ponu­ję bez pomocy.

Ps; Za jed­no zwierz jest wdz­ięczny. Cały wieczór spęd­zony z książką o Pot­terze jak mi tego stras­zli­wie brakuje

Ps2: Nadal uważam Har­rego Pot­tera za wyśmien­itą książkę. Tu nic się nie zmieniło.

 

20 komentarzy
1

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online