Zwierz obiecywał i oto obietnicę spełnia. Nie było was na Comic Conie – podobnie jak zwierza ale wszyscy na kilka dni przykleiliśmy się do komputerów czekając co w tym roku przyniesie największy zlot wielbicieli absolutnie wszystkiego w popkulturze co może mieć wielbicieli. I jak co roku od nadmiaru aż pęka głowa. Oto kilka uwag, informacji, klipów i zdjęć. Zwierz jak zwykle dzieli wszystko według własnych zainteresowań więc nie spodziewajcie się informacji odnoście rzeczy których zwierz nigdy nie oglądał, bo też trudno mu docenić w pełni ich wagę. Kolejność informacji jest przypadkowa.
Sherlock powstaje z żywych – ostatnimi czasy aktorzy grający w Sherlocku pojawiali się na Comic Con ale zdecydowanie nie po to by promować przygody brytyjskiego detektywa. Tym razem było inaczej. Zaczęło się od pozdrowień przesłanych przez nieobecnych na Comic Conie Andrew Scotta, Marka Gatissa i Benedicta Cumberbatcha. Było to zaiste doskonale zrobione. W tym samym momencie w sieci pojawiło się pierwsze zdjęcie naszego ulubionego duetu. Potem poszło już błyskawicznie zaprezentowano teaser trailer odcinka specjalnego (który jak niesie wieść gminna ma się pojawić też w kinach) a twórcy wystąpili aż na dwóch panelach – jeden na oficjalnym Comic Conie a drugi w cudownym Nerd HQ. Nie było ani Benedicta ani Martina ale był Rupert Graves co przynajmniej z punktu widzenia zwierza oznaczało, że zwierz zawieszał się trzy razy na panel.
Zwierz może słuchać tego co mówi Moffat o Sherlocku w kółko. Bo jest w tym tyle zaangażowania. Nawet jak zwierz się nie zgadza
Born to save the universe – początek Comic Conu naznaczony był brytyjską inwazją bo obok Sherlocka pojawili się też (liczniej reprezentowani aktorzy z Doktora Who). TU jak zwykle było miło przede wszystkim dlatego,że pokazano trailer do 9 sezonu Nowego Doktora. Oczywiście jak to w przypadku trailerów do tak ważnych rzeczy bywa natychmiast podzielił on widzów na tych którzy uważają że 9 sezon będzie doskonałych i na tych wciąż przekonanych że Moffat niszczy ich ulubiony serial. Jedno jest pewne, Capaldi idealnie nadaje się na takie imprezy a trailer sugeruje dość jednoznacznie że ci którzy mieli jakieś wątpliwości po ostatnim sezonie zaakceptują go w serduszku jako swojego aktora.
Hannibal is not dead – na początku Comi Conu śmiano się że rozreklamowana obecność ekipy Hannibala na konwencie jest dowodem na to, że NBC nie zaplanowało zbyt dobrze decyzji odnośnie skasowania serialu. Zwłaszcza, że jak zwykle w przypadku Hannibala bywa było cudownie fanowsko – Hugh Dancy stwierdził po wejściu na salę że być może na świecie nie ostał się już żaden wianek nie noszony przez fanów serialu. Bryan Fuller był jak zwykle najlepiej zorientowany i można odnieść wrażenie, że to naprawdę jest człowiek który przeczytał wszystkie fan fiction jakie są i na dodatek bardzo mu się to podobało. Nieco zagubiony w tym świecie wydawał się Richard Armitage który chyba nie załapał jeszcze w co się pakuje. Na całe szczęście klip z drugiego sezonu Hannibala chyba przekona wszystkich że druga połowa tego niestety skasowanego już serialu zapowiada się wyśmienicie.
Nic dziwnego że Hannibal puszcza się poręczy jeśli największy fannibal pisze scenariusze
Nie masz fandomu nad Star Warsy – trzeba przyznać, że niezależnie od atmosfery towarzyszącej wszystkim innym wydarzeniom panel zapowiadający kolejną część Gwiezdnych Wojen sprawiał wrażenie jakbyśmy nie mieli do czynienia z panelem ale jakimś wydarzeniem na skalę międzynarodową. Zwierz osobiście musi powiedzieć, że po zobaczeniu panelu (zwłaszcza interakcji na linii Harrison Ford, Carrie Fisher, Mark Hamill) zwierz jakoś mniej lęka się nowej części. Do tego nowe materiały – co jak wiadomo powoduje nagłe zakłócenia mocy z powodu krzyku wszystkich fanów w jednym momencie na całej kuli ziemskiej. Zwierz jednak szczerze przyzna że najbardziej cieszyła go w tym wszystkim obecność całego i zdrowego Harrisona Forda który przecież niedawno spadł wraz ze swoim samolotem. Aktor jednak sprawia wrażenie jakby nie odcisnęło się to na nim za bardzo. W każdym razie – trzeba przyznać, że czegokolwiek by na tym Comic Conie nie pokazano to wszyscy chyba musieli się pogodzić, że nic nie będzie równie ważne co Gwiezdne Wojny. I dobrze taki powinien być ład w galaktyce.
DC kontratakuje – nie ma wątpliwości, że to był Comic Con DC – po kilku sezonach oddawania pola Marvelowi w wydaniu Disneya DC powróciło z naprawdę mocnymi propozycjami. Przede wszystkim pierwszy długi trailer Batman V Superman – zwierz może się podśmiewać ale nawet on jest zaintrygowany – choć ma obawy że Snyder znów zafundował nam dobry trailer średniego filmu co mu się już zdarzało. Widownia jeszcze dobrze nie zdążyła ochłonąć a już zaserwowano jej pierwszy teaser Suidcide Squad – zdaniem zwierza to niemalże filmowe bingo i szansa że DC nadrobi lata patrzenia jak to robi Marvel. Do tego jak zwykle na Comic Conie sporo mówiło się o super bohaterskich serialach i tu ponownie królowało DC – zwłaszcza prezentując nowy kostium Arrow i wysyłając przeuroczego Steve’a Amella do Nerd HQ gdzie okazało się że ich aktor nie robi nic innego tylko wymyśla nowe słowa do piosenek z Małej Syrenki.
Tom nas kocha – każdy Comic Con na którym jest Tom Hiddleston jest absolutnie cudowny, tym razem przyjechał promować nowy film Guillermo del Toro – Crimson Peak. Jak zwykle był bardziej uroczy niż to wypada, zapewniał że wszystkich kocha, ślicznie wyglądał i elokwentnie się wypowiadał. Co nie zmienia faktu, że serce zwierza podbił Guillermo del Toro, który stwierdził, że bardzo chciał nakręcić gotycki horror ale jednocześnie nie korzystać z tropu dziewczyny w opałach, po czym jasno stwierdził,że twórcy historii muszą do kwestii płci podchodzić z uwagą i pełną świadomością tego co chcą przekazać. Zwierz ogólnie zawsze lubił Guillermo del Toro al teraz ma wrażenie że lubi go jeszcze bardziej. Ogólnie trzeba przyznać, że poziom wyczekiwania zwierza na Crimson Peak jest niesłychanie wysoki. Co zwierzowi zdarza się pierwszy raz w przypadku horroru.
Tom nas kocha. My go też
Imagine you and Me… – promocja X-men Apocalypse została niemal całkowicie zagarnięta przez Fassbendera i McAvoya którzy doskonale się bawili a na dodatek pojawili się u Conana O’Briena i udzielili wywiadu który właściwie został wyjęty z głowy fanów widzących relację Xaviera i Erica jako jedne z najładniejszych love story we współczesnej kinematografii. Było sporo śmiechu ale takż możliwość stwierdzenia że Oscar Isaacs to jest dokładnie ten człowiek którego wszyscy chcą mieć w swoich filmach. Nie trudno się dziwić. Pokazany trailer niestety można oglądać tylko w wersji na toster ale zapowiada się rzecz fanatyczna i jeśli wierzyć Fassbenderowi to czeka nas też wątek polski.
Promocja X-men Apocalypse pokazuje, że nie ma nic lepszego niż nie traktować się zbyt poważnie
Drugi Marvel – a skoro o produkcjach Marvela mowa to Comic Con okazał się też szansą na promocję nowego Wolverina, odkupienie Ryana Reynoldsa trailerem Deadpoola (ponoć naprawdę fenomenalnym i bliskim komiksowemu oryginałowi) i zaprezentowaniem nowej Fantastycznej Czwórki. Ostatecznie wszystkie ekipy zrobiły sobie razem zdjęcie, pokazując że właściwie dziś trudno znaleźć aktora który by w filmach na podstawie komiksu nie grał. Kiedy już wszyscy postanowili się zebrać ze sceny i powrócić do własnych czynności niemal przez nikogo nie zauważony Channing Tatum (nasz nowy Gambit) pomógł zejść ze sceny 92 letniemu Stanowi Lee. Widzicie Tatuma lubić trzeba. Inaczej się nie da.
Znajdź super bohatera
Coś do śmiechu i do łez – jak co roku Comic Con to doskonały moment by pokazać widzom trochę wpadek z planu – tym razem pokazano wpadki z kręcenia kolejnego sezonu Orphan Black i Outlandera. Jednak najwięcej radochy przyniosło widzom obserwowanie pojedynku pomiędzy obsadą Agent Carter a obsadą Agentów Tarczy. Przez całe trwanie Comic Conu pojedynkowali się na filmiki tworzone przy pomocy aplikacji Dubsmash (pozwalających robić filmiki pod znane utwory). Wyszło coś fenomenalnego. Tymczasem obok tych wszystkich zabaw znalazło się na Comic Conie jeszcze trochę czasu na rzeczy bardziej wzruszające – jak np. na akcję fanów Supernatural którzy postanowili pokazać, że w pełni popierają i wspierają swoich aktorów. Po tym jak Jared Padalecki przyznał się w marcu że cierpiał na depresję i założył swoją własną fundację wspierającą ludzi borykających się z podobnymi problemami, fani na Comic Conie zaskoczyli go zapalając na panelu specjalne świeczki. Było sporo łez i wzruszeń czemu dziwić się nie można.
Fani Supernatural to osobny gatunek
Cudownie choć z boku – co ciekawe w czasie Comic Conu prezentowano mnóstwo ciekawych produkcji,które jednak pozostały nieco z boku. James McAvoy i Daniel Radcliffe rozmawiali o swoim nowym filmie o Frankensteinie, ekipa Huger Games przyjechała opowiadać o ostatniej części filmowej tetralogii, pokazano też zwiastun Kryptonim U.N.C.L.E który zapowiada się całkiem ciekawie i może zwierz w końcu zmieni swoje zdanie o Henrym Cavillu bo to aż głupie ie lubić tylko jednego brytyjskiego aktora. Zwierz czuje się też w obowiązku odnotować, że ponoć zwiastun Ash vs Evil Dead jest dokładnie taki jaki być powinien i wszyscy są szczęśliwi. Nie jest to gatunek zwierza ale miło spoglądać na szczęśliwych fanów. Do tego oczywiście należy wspomnieć, że mieliśmy ponoć bardzo udane panele z obsadą Teen Wolfa, Game of Thrones, Once Upon a Time i dziesiątek innych seriali z których zwierz niektóre ogląda a niektórych nie.
r
Nerd HQ rulez! – zwierz zawsze nakłania do oglądania paneli nie tylko z Comic Conu ale i z Nerd HQ – po pierwsze dlatego, że wciąż nie ma jednej polityki odnośnie dostępności paneli – są takie z których dostajemy profesjonalne nagrania (tu zawsze sprawdza się np. Hannibal) i takie na których trzeba kręcić filmiki tosterem. W przypadku Nerd HQ macie do czynienia z doskonałymi panelami prowadzonymi przez ciekawych ludzi, z dobrym doborem gości, mniejszą więc bardziej uważną publicznością no i co najważniejsze – pięknie pod ręką, nagrane bez najmniejszych problemów z obejrzeniem. Czego chcieć więcej.
Nerd HQ – jest dobra sprawa i doskonała rozmowa. Czego chcieć więcej
Impreza się nie zaczyna póki nie przyjdzie Bill Murray – teoretycznie komik pojawił się na Comic Conie by promować swój nowy film ale naprawdę jego panel jest w równym stopniu promocją filmu co jednym wspaniałym komediowym występem który potwierdza to co wszyscy powinni wiedzieć (a Jennifer Lawrence wyraziła na Comic Conie za nas wszystkich),że właściwie jeśli chodzi o amerykańskich komików to Bill Murray jest w swojej własnej lidze.
Bill Murray żyje we własnym świecie ale komu to przeszkadza
Tegoroczny Comic Con będzie stał pod znakiem materiałów które wyciekły do sieci. Próba utrzymania ekskluzywnego charakteru imprezy w świecie gdzie każdy ma telefon komórkowy wydaje się być nie tyle błędem co uporczywym udawaniem, że świat się nie zmienia. Jeszcze kilka lat temu cały Comic Con mógł się sprowadzić do notki prasowej i zdjęć w necie. Dziś uczestnicy konwentu to tylko drobny ułamek międzynarodowej społeczności która śledzi każde zdjęcie, każdy panel i news. Co więcej wydaje się, że Comic Con spokojnie mógłby na tych ludziach zarobić. Zamiast udawać że świat nie zaczyna się i nie kończy w słynnej sali H należy po prostu zrobić coś na zasadzie wirtualnej akredytacji i dać dostęp do wszystkich materiałów za jakąś drobną opłatą. Zwierz podejrzewa, że wszystkim by się to bardziej opłacało. Zwłaszcza że Comic Con nieco przerósł samego siebie i dziś nawet zatwardziali wielbiciele kultury popularnej co raz częściej mówią, ze Comic Con jest przede wszystkim jednym wielkim staniem w kolejkach – bez gwarancji że trafi się na wybrane wydarzenie. Jeśli do tego doliczymy także sytuacje takie jak niewielkie zamieszki podczas sprzedawania figurek nowych szturmowców (ponoć obrazy takie jakby sztabki złota rzucili) to co raz większa część nerdowskiej społeczności wcale nie spogląda tęsknie na San Diego, jednocześnie interesując się prezentowanymi tam materiałami. Zdaniem zwierza coś trzeba byłoby z tym zrobić. Zwłaszcza, że to po prostu nie możliwe by twórcy nie zdawali sobie sprawy, że niezależnie od praw do dystrybucji czy dat premier – nie mówią w San Diego tylko do amerykańskiej publiczności. Czas spojrzeć na świat globalnie – zwłaszcza na konwencie który ma tyle wspólnego z SF. I jasne zwierz rozumie chęć stworzenia atmosfery unikalności ale wydaje się,że przy tak popularnych filmach i serialach nie sposób powstrzymać ludzi przed dzieleniem się tym co zobaczyli. Co więcej – kiedy zwierz słyszy wypowiedź jednego z dyrektorów Warner Bros który wypuszcza co prawda trailer Suicide Squad ale tylko przymuszony przez wyciek to ma wrażenie, że coś jest nie tak. To znaczy jeśli twoi widzowie na całym świecie aż tak bardzo chcą zobaczyć twój produkt to zamiast się na nich obrażać trzeba się cieszyć.
Inna sprawa – zwierz może ma takie wrażenie przez to, że nie miał czasu siedzieć dzień i noc przy komputerze ale ten Comic Con chyba nie przejdzie do historii jako jakiś szczególnie fascynujący. Nie udało się wprowadzić nic tak niedorzecznie powszechnego jak wianki (fandom Hannibala się nie liczy oni jadą innym pociągiem), nie pojawiło się nic tak niesamowitego, że zalało na chwilę cały internet. Zwierz ma wrażenie, ze to nie wina nawet samych produkcji co faktu, że dziś co chwilę kręci się jakiś nowy film na podstawie komiksu albo ożywia starą serię i po prostu Comic Con może i agreguje ale nie ma już monopolu na wszystkie pyszności dla wielbicieli tego nurtu popkultury. To powiedziawszy – zawsze jest cudownie przez te kilka dni kiedy nie ma nas w San Diego ale jakbyśmy trochę byli. Co prawda jest to też te kilka dni w roku kiedy najbardziej brakuje nam TARDIS. Ale w sumie zawsze brakuje nam TARDIS.
A jakby czytał zwierza to by wiedział
Ps: Zwierz wie, że nie przekazał wam wszystkich wiadomości ale po prostu się nie da – jak co roku jest to tylko bardzo subiektywny wybór tego co zdaniem zwierza najciekawsze i najważniejsze.
Ps2: Zwierz musi powiedzieć, że około Comic Conowy „fear of missing out” sprawia, że mimo olbrzymiej frajdy zwierz zawsze przyjmuje zakończenie konwentu z lekką ulgą – nareszcie informacje będą się pojawiać wedle z góry ustalonego trybu – ilekroć zwierz nawet na chwilę odejdzie od komputera ;)