Wszyscy wiedzą, że jesienią wzrasta w człowieku potrzeba by zawinąć się coś ciepłego zamknąć drzwi, zasunąć firanki i całymi godzinami oglądać seriale albo czytać książki. Dla wielu z nas to oczywista potrzeba ducha. Dlaczego więc nie zamienić jej w prawdziwą sztukę? Oto krótki przewodnik zwierza po „burritkowaniu”*.
Zacznijmy od sprawy najważniejszej. Kiedy? Otóż wybór odpowiedniego momentu zależy od naszego trybu życia. Jeśli cały tydzień pracujecie to paradoksalnie na takie nic nie robienie lepsza jest sobota niż niedziela. O ile w sobotę możecie się jeszcze łudzić, że wszystkie weekendowe obowiązki nadrobicie w niedzielę, o tyle ostatni dzień weekendu niesie za sobą smutną prawdę – NIC nie zrobicie. Jeśli chcecie porzucić wszystko w tygodniu zwierz proponuje środę – to ten moment kiedy rozumiemy, że już nic więcej nam nie pomoże. Dlaczego poniedziałek jest nie dobry? Bo zawiniemy się w kocyk a potem będzie jeszcze cały tydzień pracy. Choć są też ludzie którzy pochodzą do zagadnienia bardziej meteorologicznie – tu nie ważny jest dzień ale pogoda. Co oznacza, że macie przyzwolenie na zawinięcie się w burrito koca ilekroć jest zimno, pada albo zgodnie z Polskim zwyczajem – mieszkańcy naszego kraju zaczynają zapominać jak wygląda słońce. Są też oczywiście ludzie pozbawieni hamulców którzy uważają że sama jesień (tak kalendarzowa) wystarczy – i aż o pierwszych dni wiosny każde owinięcie się szczelnie kocem jest nie tylko pożądane ale i słuszne.
Druga sprawa, Gdzie? Tu sprawa wydaje się nieco mniej skomplikowana. Niektórzy twierdzą, że można przytachać kocyk i własne zmarznięte „ja” do najbliższych znajomych i zalec u nich na kanapie. Zwierz jest jednak ortodoksyjny i uważa że prawdziwy komfort oglądania telewizji przez dwanaście godzin można osiągnąć tylko w zaciszu własnego domu i tylko na własnym łóżeczku. Tylko tam człowiek czuje się bowiem odpowiednio pozbawiony konieczności zachowywania norm funkcjonowania społecznego i może spokojnie uwolnić swoje wewnętrzne rozleniwione „ja”. Druga kwestia to już położenie w samym mieszkaniu. Jak wiadomo od czasu kiedy telewizja nie wymaga posiadania telewizora staliśmy się bardziej mobilni. Zwierz jednak ma kilka złotych zasad. Po pierwsze – jeśli posiadacie kanapę z której korzystacie także jako z łóżka w nocy to przed burrtkowaniem koniecznie należy pościelić. Siedzenie cały dzień w pościeli to zupełnie inna czynność (opisana w rozdziale: chorujemy i nic nie robimy) która zresztą nie jest szczególnie zdrowa bo skłania do nadmiernego przysypiania. Czy łóżko/kanapa jest konieczne? Tu zdania są podzielone – niektórzy twierdzą, że jeśli chcemy się zwinąć z książką konieczny jest fotel. To ci których mieszkania pomieszczą fotel. Zwierz jednak osobiście nie jest aż takim przeciwnikiem siedzenia na fotelu pod warunkiem że mamy podnóżek. Wtedy to już czysta rozkosz. Natomiast zwierz nigdy nie widział konieczności siedzenia przy oknie. Tam wieje i światło źle pada na komputer.
Trzecia ważna sprawa – co tak właściwie należy spożywać podczas burritkowania. Jedni mówią że obowiązkowy zestaw zawiera herbatkę i słodkości inni z kolei twierdzą że bez kawy i słonych przekąsek to zdrada. Zwierz osobiście poleca uważać z kawą bo jednak zimna kawa choć stawia na nogi kłóci się z ideą siedzenia pod kocykiem a wstawanie by zrobić kolejną to zdecydowanie za dużo roboty. Być może można rozpocząć od kawy – na tyle by otworzyć oczy i przejść dalej do popijania herbaty. Tu gusta są różne ale zwierz uważa że najlepsza jest zielona herbata z imbryczka. Podstawową zaletą zielonej herbaty jest to, że jest dobra ciepła, średnio ciepła i zimna. No i najważniejsze nie trzeba jej słodzić co pozwala nam oszczędzić energię wkładaną w bardzo trudny ruch słodzenia i wysiłek związany z mieszaniem. Istnieją też wielbiciele burritkowania którzy twierdzą że wszystko co nie jest ciepłym kakao stanowi zbrodnię przeciwko grzaniem się w zimne dni. Zwierz oczywiście uwielbia uzupełniać magnez w organizmie ale chyba kakao to dla niego napój zimowy. Natomiast wszystkim wyznawcom tego napoju zwierz śle podpowiedź że w Marksie i Spencerze można nabyć te maleńkie słodkie pianki które wrzuca się na wierzch napoju a potem już nic nie jest równie smaczne i piękne.
Co do jedzenia to ważne by się nie kruszyło, a jeśli się kruszy to by łatwo było je posprzątać. Nie chodzi o to, że zwierz jest szczególnie przywiązany do porządku ( nie jest) ale warto pomyśleć o tej waszej przyszłej osobie która będzie się n rzeczonym łóżku kładła spać i będzie musiała sobie te okruszki po nocy sprzątać. Ta osoba już was nienawidzi. Zwierz dla wielbicieli słonych przekąsek proponuje powrót do przeszłości czyli po prostu popcorn. Posiadacze niesłychanego wynalazku jakim jest mikrofalówka mogą sobie go zrobić na ciepło a leniwe kajzerki (odmiana leniwych buł) mogą sobie popcorn kupić. Najlepszy kupny popcorn ma Biedronka i kto twierdzi inaczej może walczyć ze zwierzem na kopię na głównym placu miasta gdzieś po Wielkanocy. Popcorn ma olbrzymią zaletę – jest w porównaniu z chipsami nieco mniej (z naciskiem na nieco) budzący koszmarne wyrzuty sumienia po konsumpcji. Jeśli zaś chcecie jeść chipsy to zwierz nie dawno odkrył że istnieje coś takiego jak Just Chips firmy Lorentz. Zwierz nie ma pojęcia na czym polega receptura ale po tym jak wszystkie chipsy zrobiły się dla zwierza obrzydliwie tłuste te były miłą odmianą. I tak oczywiście, że zwierz je czasem chipsy i niezdrowe rzeczy – jak każdy. To nie jest zbrodnia. Choć ostatnio narzeczony zwierza podstępnie karmi go ogórkami.
Jeśli chodzi o słodkości to wszyscy wiemy, że istnieje tylko jedna prawdziwa odpowiedź na pytanie co jeść w takiej sytuacji – Ptasie Mleczko. Zwierz odkrył nie tak dawno że istnieje specjalne mleczne ptasie mleczko dla dzieci które ma więcej czekolady. Jego życie już nigdy nie będzie takie same. Zwierz zdaje sobie jednak sprawę że po tym świecie chodzą ludzie którzy nie konsumują Ptasiego Mleczka i uznają je za najpaskudniejszą rzecz na świecie dla nich zwierz ma jedno określenie „wafelki z kokainą”. Dobra już tłumaczę. Wafelkami z kokainą zwierz i jego brat ochrzcili kiedyś orzechowe wafle torcikowe Wedla. Nie da się bowiem zjeść tylko jednego. Człowiek czuje potrzebę zjedzenia całego opakowania po czym znalezienia następnego. To tak cudownie uzależniający słodycz że zwierz z bratem doszli do wniosku że jedyną odpowiedzią dlaczego są tak dobre musi być fakt że ktoś coś do nich wrzuca. Powinniście widzieć miny ludzi kiedy zwierz pyta brata „To co bierzemy wafelki z kokainą?”. Oczywiście zakazanych substancji tam nie ma ale to najlepszy taki produkt jaki zwierz zna. Na sam koniec oczywiście można po prostu kupić czekoladę. To znaczy nie po prostu – trzeba koniecznie kupić czekoladę z okienkiem. To czekolada na którą trzeba zasłużyć. Siedzenie cały dzień pod kocykiem daje nam to prawo.
No właśnie skoro o kocyku mowa zwierz odkrył niedawno urok czegoś co po angielsku Slanket albo Snuggie (to nazwy konkretnych marek ale wykorzystane do opisu produktu) – czyli po polsku kocyk z rękawami. To albo najbardziej leniwy albo najbardziej genialny wynalazek ludzkości. Kocyk z rękawami pozwala na owinięcie się szczelnie kocykiem bez wiecznego problemu odkrywania się ilekroć chcemy po coś sięgnąć albo skazywania jednej ręki na wieczne trwanie poza pięknem kocyka. Dobrze dobrany kocyk z rękawami sięga aż do stópek! Co oznacza że szczęście jest blisko. Jeśli jednak kocyk z rękawami jest poza naszym zasięgiem zwierz poleca popularne w ostatnich latach mięciutkie i lekkie kocyki polarowe. Można je dostać już za 30 – 40 zł w hipermarketach bądź jeśli szukacie lepszej jakości – w sklepach z wyposażeniem domu. Dobry kocyk to podstawa szczęśliwego domostwa. Jednocześnie konieczna jest uwaga – tradycyjne kocyki choć pozwalają przetrwać w naprawdę zimne dni nie do końca nadają się pod tym by pod nimi udawać burritko bo zwykle są za ciężkie albo gryzą.
Kolejna ważna sprawa, jeśli nie najważniejsza- to z czym spędzać takie kocykowe wieczory i dnie. Zasadniczo jest kilka dróg, zwierz przedstawi je w sekcji poniżej.
Droga reality show: Tu pragniemy całkowicie odciąć się od swojego mózgu i zastąpić je radosnym gniciem na kanapie. Zwierz najbardziej poleca tu Great British Bake Off bo nic nie daje takiego ukojenia nerwów jak oglądanie jak Anglicy pieką ciasta. Jeśli zaczniecie już teraz to macie kilka sezonów do nadrobienia. Poza tym zwierz poleca całym sercem Master Chfe Australia – bo tam nigdy nikt nie wygląda za bardzo jakby naprawdę chciał wygrać i… tu może pewne zaskoczenie – polskiego Top Chef który chyba jest najmniej denerwującym przełożeniem zachodniej franczyzy na polską telewizję. Z innych reality show zwierz uwielbia „Say Yes to the dress” – to produkcja w której kobiety wybierają sukienkę ślubną. Cudowny sposób by zobaczyć jak mnóstwo osób wzrusza się wybieraniem bardzo kiczowatych sukienek. Całkiem sympatycznym reality show są też „Wojny Magazynowe” – polega to mniej więcej na tym, że ludzie licytują magazyny wypełnione czyimiś rzeczami a potem mają nadzieję że znajdą tam coś naprawdę cennego. Natomiast odradza się oglądania reality show które budzą jakieś emocje zwłaszcza negatywne. Żadnych Hell’s Kitchen czy tych programów gdzie ludzie głosują kogo wyrzucić. To są programy na lato kiedy wiesz że powinieneś być na świeżym powietrzu ale nienawidząc siebie i innych ludzi siedzisz w czterech ścianach.
Droga sitcomu: Droga sitcomu różni się od drogi serialu. W tym wypadku chcemy mieć pewność że czekają nas tylko rzeczy miłe i dobre. Wybieramy więc sitcomy – można iść w klasykę i jeszcze raz oglądać Przyjaciół albo Will and Grace można też spróbować czegoś nowszego jak np. Brooklyn Nine- Nine, New Girl czy Superstore (który właśnie zaczął bardzo przyzwoicie drugi sezon) albo bardzo przyjemne raczej obyczajowe Younger które wraca z sezonem trzecim. Ważne jest by wszystko kończyło się dobrze i było na tyle dużo odcinków byśmy czuli się coraz bardziej związani z bohaterami. Zwierz osobiście poleca na burritkowanie komediowe seriale angielskie – Miranda wydaje się idealnym wyborem, podobnie jak Black Books które idealnie oddają duch człowieka który nie chce nigdy więcej wychodzić do innych osób, dobre jest też IT Crowd. Ogólnie Brytyjczycy bardzo dobrze oddają nastrój ludzi którzy nie chcą wychodzić spod koca.
Droga serialu : Tu właściwie wybór jest dowolny choć wielu zakopujących się pod kocem wybiera seriale obyczajowe jak Gilmore Girls i ogląda je aż skończą się zimne dni. Inni próbują oglądać wszystkie sezony 24 godzin w czasie rzeczywistym. Dla jeszcze innej grupy to doskonały moment by obejrzeć jeszcze raz wszystkie sezony Gilmor Girls czy Pretty Little Lairs albo Vampire Dairies. Ewentualnie wrócić do Doktora albo do Star Treka. Ważne jest by serialu było dużo i przede wszystkim nie był zbyt wymagający bo pewnie i tak połowę z niego prześpicie. Zwierz lubi seriale prawnicze – jak Siuts czy Good Wife głównie dlatego, że tylko oglądając je ciągiem pamięta jeszcze kto był oskarżony i o co. Jedyne czego trzeba unikać to serialowych nowości bo jesienne leżenie pod kocykiem to nie czas na czekanie na kolejny odcinek kiedy nie ma się kilku sezonów do nadrobienia. Oczywiście można też obejrzeć na raz wszystkie pierwsze odcinki wszystkich seriali które mają premierę na przełomie września i października (a potem dojść do wniosku, że i tak nie ma nic do oglądania.
Droga dokumentu: Oglądanie filmów dokumentalnych jest idealne kiedy nie mamy wystarczająco dużo energii by oglądać filmy z fabułą. Jeśli wybierzecie dokument o zwierzętach po prostu będziecie się zachwycać tym jakie piękne są kapibary czy delfiny. Jeśli chcecie czegoś o ludziach to zwierz poleca sekcję dokumentów na Netflix. Od czasu kiedy zwierz ma dostęp do tej części katalogu nie ma tygodnia żeby zwierz nie obejrzał jakiegoś dokumentu. Co prawda zwykle są to dokumenty o problemach społecznych ale jest też sporo produkcji które po prostu opowiadają o czymś ciekawym jak np. Chef’s Table – oryginalna serial dokumentalna Netflixa która przygląda się wybitnym szefom kuchni z całego świata patrząc nie tylko na ich pracę ale i na życie. Ogólnie dokumenty są dobre ponieważ człowiek ma cały czas wrażenie że coś robi nawet jeśli tylko podjada Ptasie Mleczko na kanapie.
Droga Filmu: Tu są dwie szkoły. Pierwsza – staracie się nadrobić te wszystkie filmy o których słyszeliście że może warto je obejrzeć albo nawet kupiliście na DVD i mieliście obejrzeć ale przez cały rok nie było czasu. Tak to mniej więcej ten moment w którym oglądacie zeszłoroczne filmy nominowane do Oscarów o których zapewnialiście, że zobaczycie je jeszcze przed ceremonią. Jest jednak druga szkoła, której wyznawcą jest zwierz że burritkowanie służy przede wszystkim powrotom do klasyki. Mogą to być filmy, które się dobrze zna – zwierz ostatnio robił powtórkę Rodziny Addamsów (nie zestarzało się!) i Indiana Jonesa (zaskakująco się zestarzało – o czym będzie notka) w spisie filmów do obejrzenia ma jeszcze kilka tytułów które głównie kojarzy z dzieciństwem. Na przykład taki Dzień Świstaka wydaje się wręcz stworzony dla ludzi którzy chcą się zahibernować. Ważne by nie musieć za dużo myśleć i cieszyć się wspomnieniami czasów kiedy szkoła kończyła się o 15 i wydawało się nam, że to jest późno.
Oprócz szkoły filmu i serialu jest jeszcze szkoła książki. Zwierz przyzna szczerze, że w przypadku takiego zawijania się pod kocykiem ucieka do wielkiej literatury. Ostatnie tygodnie spędził zwierz czytając polską literaturę kobiecą na festiwal w Siedlcach. Nie wszystkie książki były dobre ale wszystkie pasowały do tego stanu. Teraz zwierz kupił sobie książkę Chujowej Pani Domu i uważa że nie ma lepszego sposobu na jej czytanie niż w łóżku kiedy nie podbija się świata. Przyjaciółka dostała też na urodziny nową powieść Krajewskiego więc to jest na liście do czytania pod kocem. Zwierz uwielbia też podczytywać bardzo średnie sztampowe powieści Janet Evanovitch które są – jak określiła przyjaciółka zwierza- jak chipsy dla mózgu. Ogólnie ważne by nie czytać wtedy wielkiej literatury bo wywołuje ona poruszenie duszy a my pod kocem nie mamy duszy tylko zimne stopy (na które zwierz już kupił sobie specjalne cieplutkie puchate skarpetki). Można też się obłożyć czasopismami. Tylko ponownie ważne jest by magazyny nie były zbyt poważne i nie zawierały informacji o sytuacji politycznej i społecznej w Polsce i na świecie.
Czasem pojawiają się sugestie, że można do tego wszystkiego słuchać muzyki. Zwierz przyzna jednak że jako osoba nie potrzebująca muzyki nie ma tu zdania. Choć są tacy którzy mają całe playlisty złożone wyłącznie ze swoich ulubionych spokojnych utworów właśnie na taką okazję. Zwierz uważa jednak, że to za dużo bodźców. Zgadza się jednak z tymi którzy lubią sobie zasłonić okna choć jest przeciwnikiem siedzenia w zbyt nagrzanym pomieszczeniu – to usypia i rozleniwia dlatego trzeba mieć uchylone okno. Trzeba też pamiętać by cudownego siedzenia pod kocem nie nadużywać. Najlepiej pod koniec dnia w czasie którego najbardziej wymagającą czynnością było pójście do kuchni po herbatkę jest wyjście na krótki spacer po okolicy. Chodzi o to by przed następnym dniem przypomnieć sobie o co właściwie chodziło z tym chodzeniem. Poza tym po całym dniu na kanapie chodzenie potrafi być nawet przyjemne. Przynajmniej zwierz tak słyszał. Jest jeszcze jedna kontrowersja – dotycząca tego czy można burritkować z drugą osobą znaczy się ukochanym czy ukochaną. Wszystko zależy od układu. Są tacy co jednak wolą być sami ze swoim stanem transformacji w leniwca inni dobrze się czują kiedy przemiana nie zachodzi indywidualnie. Choć z doświadczenia zwierza – dobrze jest kiedy druga osoba jest w pełni sprawna bo wtedy może wam np. zrobić curry na obiad i nigdy już nie umrzecie z głodu. Z drugiej strony nie wszyscy są w tak dobrej sytuacji więc czasem lepiej wykorzystać fakt że druga połowa właśnie wyszła.
To co pakujecie się pod koc wybieracie drogę serialu i widzimy się na jesieni? A i pamiętajcie – co by się nie działo przeglądanie bloga zwierza na komórce jest zawsze ale to zawsze dozwolone. Tak więc nawet kiedy udajecie że nie ma was dla świata możecie czytać co zwierz ma o nim do napisania. Kto się może już za trzy miesiące poradnik – jak wstać z kanapy, odzyskać pracę, życie i wszystko co straciło się udając leniwca. A może raczej odnajdując tego leniwca który zawsze w nas żyje. No może nie we wszystkich. Ale w zwierzu na pewno.
Ps: Zwierzowi nikt za ten post nie zapłacił więc nie musicie się przejmować że jeśli zwierz wymienia jakąś markę to robi to z powodów komercyjnych. Jakby wpis byłby komercyjny to byście o tym na pewno wiedzieli.
Ps2: Zwierz widział wczoraj mało kocykowy dokument i musi wam o nim napisać bo koniecznie musicie zobaczyć. Więc nie zapomnijcie wpaść na blog zwierza.
*Choć zwierz słyszał różne określenia wykorzystujące słowo burrito to jednak burritkowanie usłyszał w takiej formie od Gosi Kotkowicz. Której niniejszym dziękuję za inspirację do napisania tego poradnika. Jakby co to ona jest jak niesie wieść gminna absolutną mistrzynią.