Dwa lata temu wzięłam ślub. Ślub z człowiekiem, który na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie normalnie. Im jednak dłużej trwa nasz związek mam poczucie, że mój szlachetny małżonek czekał aż zwiąże nas węzeł małżeński by ujawnić jaką naprawdę jest jednostką. Oto przygotowany skrzętnie wybór naszych rozmów, które ujawnią wam jakie dziwne rzeczy mówi do mnie mój, jednak kochany, mąż.
***
Mateusz „Nakładanie na łóżko prześcieradła z gumką jest jak życie. Przy pierwszym rogu masz wątpliwości, przy drugim czujesz się królem życia, przy trzecim dopada cię wątpliwość zaczynasz szukać Boga i się modlić, przy czwartym rozumiesz, że Boga nie ma”.
***
Mateusz (nagle z nad Switcha) „Henryk Kościelny”
Ja: „Co?”
Mateusz : „No Enrique Iglesias. Henryk Kościelny”
***
Ja:kochanie czy ty biegasz po Diablo z kurczakiem?
Mateusz: Tak bo jestem nekromantą
Ja: To niewiele tłumaczy
Mateusz: Kurczak jest znanym symbolem walki z siłami ciemności w tradycji indyjskiej (chwila namysłu) a także zaratustriańskiej…
***
Mateusz wchodzi do pokoju siada obok mnie i mówi „Muszę ci opowiedzieć anegdotkę, jest długa, ma dużo wątków pobocznych i dygresji, jest niesamowicie nerdowska, nie do końca ją zrozumiesz i chyba ci ją już kiedyś opowiadałem”
***
Wieczór. Leżymy sobie na łóżku z Mateusz i oglądamy musical. Ja jestem przykryta lekkim kocem bo wszędzie są komary. Mateusz nagle odsłania jedno moje schowane ramię
Ja: „Co robisz, chcesz żeby mnie komary zjadły?”
Mateusz: „Postanowiłem dołączyć do zwycięzców. Opór nie miał sensu”
***
Ja do Mateusza: „Zagramy w Mario Kart”
Mateusz (z najwyższym entuzjazmem): „Tak!”
Ja: „Tylko pamiętaj nasz związek musi to przetrwać”
Mateusz „To co, mam jechać tyłem?”
***
Rozmawiamy o Leonardo DiCaprio którego Mateusz myli z Bradem Pittem
„Musisz mnie zrozumieć kochanie oni grają u tego samego reżysera. W sumie to są nie odróżniali od Samuela L. Jacksona, dla mnie to w sumie ta sama osoba”
***
Ja (po zobaczeniu z jakim absolutnym wyrazem szczęścia i fascynacji Mateusz ogląda w kinie zwiastun Detektywa Pikachu) : „Ile razy zobaczymy ten film?”
Mateusz „Wszystkie razy!”
***
Opowiadam Mateuszowi o tym że moja znajoma jedzie na wycieczkę objazdową po Irlandii i jej niesamowicie zazdroszczę. No ale Mateusz nie może pojechać na taką bo tam jest element jeżdżenia autobusem, a on cierpi na naprawdę straszliwą odmianę choroby lokomocyjnej (na którą niestety nic nie działa).
Ja: „Mam pomysł pojadę bez ciebie. Po prostu cię porzucę. Zanim wyjdę dam ci Nintendo Switch. Będę miała dziesięć dni zanim się zorientujesz że mnie nie ma”
Mateusz (filozoficznie): „Ale ktoś musiałby wpadać dodawać mi wody do poidełka”
***
Idziemy sobie przez Katowice z Mateuszem. Nagle przed nami wielki samotnie stojący blok.
Ja: „Ciekawe jak się żyje w takim samotnie stojącym bloku”
Mateusz: „Ten blok przypomina mi wiersz Wallaca Stevensa”
Ja: „Kochanie, nie może być tak że ja rzucam uwagę a ona ci przypomina modernistyczne wiersze”
Mateusz: „Mówisz tak bo jesteś nieprzygotowana merytorycznie do tej rozmowy”
***
Zaczęłam narzekać na pogodę. Mateusz wygooglował tygodniową prognozę pogody dla Nowosybirska i czyta mi ją żebym nabrała perspektywy
***
Mateusz (rzucając paczkę suszonych liści laurowych na łóżko): „Kochanie możemy spocząć na laurach”
Mateusz: „Ta wrona na nas patrzy, pomachajmy jej”
Ja: „Dlaczego?”
Mateusz: „Bo jak w końcu przyjdzie wielka rewolucja krukowatych, to żeby wiedziała że jesteśmy po ich stronie”
***
Ja: „Mateuszu czy mógłbyś sobie znaleźć niesłychanie dobrze płatną pracę, żebyś mógł mnie utrzymywać a ja bym tylko pisała bloga, książkę, artykuły, prowadziła podcasty i nie musiała się martwić o pieniądze?”
Mateusz: „Mam wrażenie, że kradniesz mi plan życiowy. Znajdź sobie własny”
***
Zaczyna się hymn Chorwacji
Ja: „Jezu, ja znam do tego słowa, mój ojciec zrobił mi krzywdę”
Mateusz (entuzjastycznie): „Musimy zrobić to samo naszemu ewentualnemu dziecku”
***
Mateusz wchodzi do pokoju z cytryną, siada obok mnie, patrzy na cytrynę badawczo, po czym oświadcza: „Miałem ci przynieść kawę, ale pomyliły mi się obiekty”
***
Mateusz milczy, siedzi smutny, widać że ma problem.
Ja: „Kochanie co się stało”
Mateusz: „Mam poważny problem”
Ja (przerażona że zaraz dostanę najgorszą wiadomość sezonu) : „Co się stało”
Mateusz: „Mam Pokemony Yellow i Crystal na tym samym urządzeniu i nie mogę się wymieniać ze sobą Pokemonami”.
***
Siedzę sobie na fotelu pod oknem. Mateusz otworzył okno żeby przewietrzyć. Oczywiście po pięciu minutach kiedy postanowiłam odchylić się na fotelu uderzyłam się z całej siły kantem framugi w tył głowy
Ja: „Kochanie, dlaczego próbujesz mnie zabić?”
Mateusz: „Nie ważne dlaczego, ważne że upozowałem wszystko tak by wyglądało na wypadek”
***
„Ja bym sobie obejrzał takie kulinarne Hunger Games. Dokładnie to samo co w programach kulinarnych ale można zabijać innych kucharzy” czyli Mateusz bardzo słabo ukrywa że jest psychopatą
***
Siedzimy w mieszkaniu, nic się nie dzieje, Mateusz robi obiad. Cisza i nagle okrzyk z kuchni/ pytanie:
„Kochanie, kto był po Chruszczowie?”
Powiem tak. Egzaminy z historii najnowszej były mniej stresujące. Czy dowiedziałam się po co mężowi ta informacja? Oczywiście, że nie.
***
Mateusz: Dlaczego jest tak zimno.
Ja: Bo jest kryzys klimatyczny na Arktyce.
Mateusz: To nie było pytanie klimatyczne tylko taka teodycea. Skoro Pan Bóg jest wszechmocny, dobry i miłosierny to dlaczego piździ jak w Kieleckiem.
***
Ja: Swędzi mnie brew. Czy to znaczy że umrę?
Mateusz: Chyba nie, ale objawy u kobiet są niespecyficzne.
***
Oglądam sobie łyżwiarstwo figurowe. Mateusz „To jest przerażające. Oni mają na nogach noże. I wiesz gdzie są? Na lodzie. Noże na lodzie! To nie jest dobre połączenie”
Ja: „Ale oni ćwiczą od dzieciństwa”
Mateusz: „Co ćwiczą? Zaawansowaną technikę przeszczepów palców?”
***
Mateusz pakuje się na wyjazd. Przegląda swój plecak, wyciągając różne rzeczy. Dochodzi do kieszeni bocznej:
„Zaraz, zaraz co ja tutaj mam”
Po czym wyjmuje z plecaka … CEBULĘ
„Zawsze trzeba mieć coś na przekąskę” podsumował.
***
Ja: Kochanie nudzi mi się. Powiedz mi coś ciekawego. Na przykład… co wiesz o Maskonurach
Mateusz: Mają niebieskie dzioby.
Ja: I…
Mateusz: To było kłamstwo.
***
Mateusz „Kochanie czego byś chciała?”
Ja: „Zielonej herbaty i pokoju na świecie”
Mateusz: „Cóż miałaś jedno życzenie i zużyłaś je na herbatę”
***
Mateusz je sobie mango i nagle pytania mnie „Jak po angielsku jednym zdaniem streścić gnostycką koncepcję kosmogoniczną?”
Powiedzcie mi że takie pytania padają w polskich domach codziennie.
***
Ja do Mateusz „Kochanie czy mogę ci kupić coś co poprawi ci humor?”
Mateusz: „Tak pietruszkę i cebulę”
***
Mateusz wchodzi do pokoju i wygłasza taki oto monolog:
„Wyobraźmy sobie, że odbyłby się dziś proces zabójców Cezara. I padłoby oskarżenie „Zabito rzymskiego konsula” zaś obrona odparła by „Ale kazał się tytułować bogiem”, tym gorzej rzekłoby oskarżenie „W takim razie było to deicydium”
Czy to miało jakiś kontekst? Nie absolutnie żadnego. Jakiś wstęp? Absolutnie nie. Ot jedna z rzeczy, które mój mąż robi kiedy wychodzi z kuchni i wchodzi do pokoju. Just like that.
***
Mateusz siedzi i walczy z taśmą klejącą żeby skleić dwie części czerwonego sznurka
Ja: Co robisz?
Mateusz: Kleję
Ja: Ale dlaczego kleisz?
Mateusz: Bo się rozpadło.
Ja: Ale co właściwie kleisz?
Mateusz: Sznurek
Ja: Ale po co?
Mateusz: Bo leżał
Także ten. Już wszystko wiem.
***
Ja do Mateusz „Jak się czujesz jako jedyna osoba spośród mieszkańców tego mieszkania która nie chodzi na siłownię”
Mateusz ” Całkiem mi z tym dobrze. Kiedy byłem mały płakałem kiedy chcieli mnie zapisać na karate, choć całe rodzeństwo ćwiczyło”
Ja: ” Dlaczego?”
Mateusz: ” Tam było wszystko czego nienawidzę. Ludzie, dyscyplina i kult sprawności fizycznej”.
***
Ja: „Kochanie z czego się śmiejesz?”
Mateusz: „Z mapy Europy pod względem idiomu podwójnej korzyści”
***
Wieczór. Leżymy w łóżku, mgła senności unosi się nad nami.
Mateusz „Kochanie wiesz o czym myślę?”
Ja: „Nie”
Mateusz „O setniku rymów duchownych” Sebastiana Grabowieckiego.
Dla jasności to jeden z niewielu polskich poetów metafozycznych. Ostatnie wydanie wspomnianych rymów było w XIX wieku.
***
Mateusz (dramatycznym tonem) „Jak wszyscy mężczyźni w twoim życiu muszę Cię teraz porzucić i iść do biblioteki”.
***
Mateusz ciężko wzdycha
Ja: „Coś się stało kochanie?”
Mateusz: „Nic, szereg trójkątny”
***
Ja: „Kogo kochasz bardziej, mnie czy Pokemony?”
Mateusz: „Ciebie, z Tobą wziąłem ślub. Z Pokemonami to nielegalne”
***
„Nie każdy jest w stanie wyjść żywy ze spotkania z kartonem. Polska kinematografia już nam to pokazała”. Tak Mateusz tłumaczy się ze szramy koło oka, kontuzja którą odniósł w nierównym starciu z kartonem.
***
Poczęstowałam Mateusz mrożoną kawą. Teraz siedzi taki smutny
„Wiesz co jest najgorsze w takiej kawie? Nie to że jest zła, ale że pozostawia posmak braku dobra.”
***
Siedzę sobie spokojnie – wieczór i w ogóle spokój, kiedy nagle Mateusz siedzący przed komputerem robi „hmm”. Musicie zrozumieć, że Mateusz ma jedno „hmm” i ono może oznaczać, że właśnie Stany Zjednoczone zaczęły wojnę atomową, że odmówiono wydania nam dokumentów niezbędnych do ślubu, że ktoś napisał coś głupiego w Internecie albo, że jakaś gra ma niespodziewane zakończenie. Ogólnie Mateusz jest człowiekiem który ma jedną reakcję i bez pytań pomocniczych trudno jednoznacznie stwierdzić, czy oto stoimy na krawędzi katastrofy czy nie.
Pytam więc – delikatnie bo może to jest początek apokalipsy i zaraz przyjdzie nam się żegnać z życiem „Co się stało kochanie?”
Na co Mateusz (z wyrazem twarzy który nadal może wskazywać na to, że Trump usiadł na guziku atomowym) 'Czy wiesz że Holandia ma jeden z największych eksportów produktów rolnych na świecie”.
Hmm…
***
„Wiesz Kasia kiedyś chciałbym mieć…”
Mateusz zawiesza głos, a ja widzę przed oczyma duszy litanię potrzeb, od domu, dziecka, przez samochód, żywego Pokemona, psa, ogród, kosiarkę, drugą żonę, surykatkę
„…Słownik terminów literackich. Tak żeby móc sobie poczytać” – kończy
***
Ja: „Musimy kupić chleb”
Mateusz: „Po co? Nie mamy kawioru”
Czyli wydało się że Mateusz jest burżujem jakich mało.
***
Ja: „Dlaczego z mężczyznami tak trudno rozmawiać w Internecie. No mansplaning na mansplaningu”
Mateusz: „Wyjaśniłbym ci dlaczego ale i tak nie zrozumiesz”
***
Mateusz wyszedł do kuchni i długo go nie ma. Podejrzanie długo.
Ja: Kochanie co robisz?
Mateusz: Ser.
***
Mateusz: „Jestem z Tobą z powodu tego syndromu… jak on się nazywał…Norymberski…a już wiem Sztokholmski”
***
Ja: „Nie wiesz jak się gra w polo?” ( zdanie wypowiedziane po tym jak Mateusza zaskoczyło, że do meczu polo potrzeba więcej niż jednego konia)
Mateusz „To ta absurdalna gra bez słoni?”
(zdaniem Mateusza ten opis pasuje do większości sportów)
***
Ja : „Kochanie będziemy musieli zrobić jutro zakupy, bo niedługo będziemy mieli tylko światło w lodówce”
Mateusz „Kochanie w naszej lodówce od dawna nie działa światło”
***
Mateusz „Wiesz co można było zrobić przetłumaczyć Greya na „50 odcieni szarości” i dać mu na nazwisko Szarzyński. Z tych Szarzyńskich. Mógłby czasem mówić wierszem.”
Po chwili
„Bo wiesz Szarzyński wiedział o składni ale nie był jej fanatykiem. Był syntagmasceptykiem”
***
Późny wieczór. Siedzimy z Mateusz z słuchawkami na uszach cywilizowanie każde przy swoim laptopie.
Mateusz (niespodziewanie) : „Potrzebujemy więcej drewna”
Ja: Co?
Mateusz: A nic tylko sprawdzam czy słuchasz.
Pół godziny później
Mateusz: Już wiem o co mi chodziło. To drewno to była taka synekdocha. Musimy kupić papier do drukarki.
***
Mateusz podnosi głowę z nad książki (coś długo siedział podejrzanie cicho) „Słownik etymologiczny jest zabawny”
Jak sami widzicie mój mąż to istota… wyjątkowa. Dla zainteresowanych – którzy próbują z tego przedziwnego zestawu obserwacji i problemów wyciągnąć jakiś rys charakterologiczny – Mateusz jest kulturoznawcą. To bardzo wiele tłumaczy. Ale tak serio – ostatni rok naszego małżeństwa był trochę jakby ktoś doszedł do wniosku, że już przeszliśmy etap na poziomie łatwym, i teraz dowali nam poziom trudny i zobaczy co będzie. Okazało się, że na poziomie trudnym gramy równie dobrze, a co więcej dostajemy punkty za lojalność, zrozumienie, cierpliwość i ogólne dobre się dobranie. Bo widzicie czasem jest tak, że leży się na sali pooperacyjnej i jakaś zupełnie przypadkowa pielęgniarka staje ci nad łożkiem i mówi „Ale ten pani mąż to panią musi bardzo kochać” i człowiek czuje jakby wygrał jakieś kosmiczne bingo, które obroni go przed wszystkim co się może przydarzyć. Więc grajcie, może wam też uda się wygrać. Wielkie kosmiczne bingo szczęścia, do którego potrzebne jest trochę poezji metafizycznej i Pokemony.
Ps: Mateusz zatwierdził wszystkie wyimki z naszych rozmów więc nie sprzedaję jego prywatności bez pytania.