Hej
Na początku zwierz chciał podziękować za niesamowite zainteresowanie wczorajszym wpisem. To miło widzieć że zwierzowe oburzenie zgrało się z waszym. Zwierz jest także bardzo miło zaskoczony ilością nowych fanów na fb choć mogą oni być lekko przerażeni kiedy zorientują się że zwierz jest blogiem zdecydowanie nie poważnym. Niemniej wydaje się, zwierzowi, że jakieś siły niebieskie musiały czuwać nad czytelnikami zwierza oto bowiem dziś – niejako w nagrodę odbędzie się na zwierzu pierwszy konkurs ze sponsorem.
Ale po kolei. Na początek zwierz musi się z wami podzielić pewną ciekawą serialową refleksją. Otóż zdaniem zwierza tak naprawdę każdy serial powinno się obejrzeć dwa razy. Pierwszy tak jak pan Bóg przykazał odcinek po odcinku. Za drugim razem – w całości w ramach wielkiego serialowego maratonu. Dlaczego? Powodów jest kilka. Pierwszy najprostszy – brak tygodniowej przerwy na rozmyślania o tym co będzie w następnym odcinku. Ten tydzień, który upływa potrafi całkowicie zmienić nasze oczekiwania wobec dalszych losów bohaterów. Po pierwsze mamy wtedy skłonności do dopisywania własnych ciągów dalszych, które prawie zawsze są lepsze od tego co może wymyślić scenarzysta. Po drugie mamy czas na to by pewne emocje opadły, pewne zaś zaprowadziły nas na skraj szaleństwa. Zwierz do dziś pamiętam jak kilka lat temu między jednym a drugim odcinkiem Grey’s Anatomy musiał czekać nie tydzień tylko dwa tygodnie. Przez te dwa tygodnie oglądał zwiastun kolejnego odcinka chyba z pięćdziesiąt razy i wymyślił tak genialny scenariusz rozwoju akcji że do dziś uważa, że przebił oryginał. Zdaniem zwierza wiele krytycznych uwag pod względem niektórych serialowych odcinków wynika niekiedy nie z ich jakości ale z oczekiwań jakie rozbudzono w widzach przed ich emisją.
Drugi powód mniej ma do czynienia z emocjami więcej z jakością serialu. Kiedy ogląda się serial z tygodnia na tydzień to emocjonalna potrzeba dowiedzenia się koniecznie co będzie dalej często nieco utrudnia cieszenie się tym co w serialu bywa najładniejsze – strojami, dekoracjami czy drobnymi elementami fabuły, które łączą wszystkie odcinki – niekiedy to jedno zdanie dialogu, jakieś spojrzenie uśmiech itp. Kiedy ogląda się serial w ramach maratonu często udaje się nam dostrzec te elementy, albo kiedy nagle zostajemy uderzeni ilością ładnych przestrzeni czy specyficznie dobranych ubrań możemy bardziej docenić ich znaczenie w serialu. Oczywiście oglądanie serialu hurtem może się też negatywnie odbić na naszej percepcji. Każdy schemat fabularny bije po oczach zdecydowanie bardziej jeśli oglądamy kilka odcinków na raz. Spróbujcie obejrzeć trzy sezony House’a pod rząd i nie dostrzec że oświecenie następuje zawsze około 35 minuty odcinka. Co prawda oglądając z tygodnia na tydzień też można do tego dojść ale zajmuje to nieco więcej czasu.
Kolejna sprawa to kwesta budowy niektórych seriali. Część seriali to po prostu nie związane ze sobą odcinki, które łączy jedynie miejsce i bohaterowie, inne są spięte dużą narracyjną klamrą. To właśnie w przypadku drugiego typu seriali zwierz widzi największe korzyści w oglądaniu seriali „na maratończyka”. Wczoraj zwierz skończył oglądać drugi sezon Suits. Cała rozpisana na dziesięć odcinków historia wiąże się z jednym trudnym do rozwiązania problemem – większość wydarzeń następuje bardzo szybko po sobie – oglądanie serialu na raz zamienia go raczej w jeden bardzo długi fabularny film niż w historię w odcinkach. Można wtedy spojrzeć na fabułę nieco inaczej – sprawdzić czy na pewno wszystko się zgadza, czy zachowanie bohaterów jest racjonale czy ich postawy zgodne z tym co mówiły w poprzednim odcinku – innymi słowy czy serial broni się jako całość. Z resztą chyba najlepszym przypadkiem takiego snucia opowieści jest True Blood gdzie każda ostatnia scena jednego odcinka jest też pierwszą sceną następnego. True Blood jawi się jako jeden strasznie długi film pocięty na kawałki – tym ciekawiej oglądać go w jednym kawałku i przyglądać się czy szwy jakimi jest zszyty są równiutkie czy też niepokojąco się rozłażą.
Ale nie chodzi jedynie o kwestie racjonalne. Oglądanie całego serialu za jednym zamachem to doświadczenie porównywalne do czytania świetnej książki. Tak jak książka angażuje całkowicie na kilka dni tak serial oglądany odcinek po odcinku zabierana nas na kilka dni w świat bohaterów. Uczucia jakie towarzyszą czytaniu świetnej powieści i oglądaniu świetnego zestawu odcinków są takie same. Oddzieleni od naszych bohaterów rzeczywistością myślimy o nich zastanawiamy się nad ich zachowaniem niekiedy inwestujemy sporo realnych uczuć. Niestety także koniec dobrego serialowego maratonu przynosi podobne objawy co koniec świetnej lektury. Owa niepokojąca pustka jaka nas otacza, poczucie że powinno być coś jeszcze (nawet jeśli coś jeszcze mają nakręcić to jest to zdecydowanie za mało), że jeszcze nie jesteśmy gotowi opuścić pokazywanego nam świata. Zwierz pamięta ową czarną chmurę jaka zawisła nad nim po tym jak skończył czytać „Przeminęło z Wiatrem” podobna chmura zawisła nad głową zwierza kiedy skończył szalony maraton z „Doktrem Who” kiedy obejrzał wszystkie istniejące sześć sezonów. Jakież to przykre uczucie. Ale z drugiej strony – jedno z najlepszych jakie istnieje bo świadczy o tym, że tak daliśmy się wciągnąć w świat fikcji, że rzeczywistość lekko nam zbrzydła.
Niektórzy twierdzą, że robienie sobie serialowych maratonów to oznaka niepokojącej fascynacji, oraz strata czasu. Zwierz jednak dostrzegł, że jest to jedno z najzdrowszych przejawów zainteresowania serialem. Ten kto obejrzy dwanaście odcinków Gry o Tron w jeden dzień jest zdecydowanie mniej ogarnięty serialową obsesją niż ten który poświęci na wyczekiwanie kolejnych odcinków dwanaście tygodni rozmyślając co będzie w następnym przez kolejne tygodnie. Co prawda zwierz może przyznać, że niesłychanie trudno wydobyć się z trybu „nie jem, nie czytam, oglądam” ale z drugiej strony prawda jest taka, że jeśli porzucamy naszą pracę na rzecz maratonu z serialem, to jest równie prawdopodobne że porzucilibyśmy ją na rzecz czegokolwiek innego. Przynajmniej zwierz ma taką filozofię – bo jak się nie chce pracować, to znajdzie się mnóstwo innych zajęć jak choćby mycie klatki gryzonia i robienie porządków w rodzinnych fotografiach.
Oczywiście oglądanie seriali w maratonach bywa niekiedy szkodliwe albo potencjalnie szkodliwe. Dziś kiedy zwierz ma w szufladzie napisany po łacinie (żeby jeszcze zwierz pamiętał łacine na tyle dobrze by go przeczytać) dyplom ukończenia studiów z historycznych z wyróżnieniem może się z wami podzielić swoją historią maratonową. Otóż było to latem kilka lat temu kiedy to zwierz spektakularnie oblał swój pierwszy i jedyny egzamin na studiach historycznych z historii starożytnej. Rodzina przyjęła tą informacje ze spokojem, zostawiła zwierzowi psa, kota, telewizor a sami sprzątnęli się do Słowackiego Raju (zawsze chcieli tam pojechać bez zwierza, który boi się wysokości) nakazując naukę do wrześniowej poprawki. Zwierz jak to bywa rozpoczął naukę z zapałem ale drugiego dnia jego kroki zaprowadziły go do wypożyczalni gdzie znudzony samotnymi wieczorami wypożyczył płytę z odcinkami z pierwszego sezonu friends. Nim minęły dwa tygodnie zwierz był w posiadaniu płyt ze wszystkimi sezonami, widział wszystkie odcinki zaś jego wiedza z historii starożytnej nadal przedstawiała się żałośnie. Na cale szczęście ta historia ma dobry koniec. Zwierz ma bowiem fenomenalną pamięć więc nauczył się do egzaminu w plus minus tydzień i zdał go na wybitne 3 co do dziś uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć naukowych.
No właśnie chyba nadszedł już czas by przejść do konkursu. Canal + organizuje bowiem dla swoich widzów maraton serialowy z serialem Krew z Krwi. Codziennie od 3 do 12 września będzie sobie można obejrzeć o 20:00 kolejny odcinek porzucając swoje codzienne czynności i jakiekolwiek próby przygotowania się do czekających za pewne niektórych egzaminów poprawkowych, lub też czynności zawodowych dla tych których studia już się skończyły. Czy warto? Warto z kilu powodów. Po pierwsze z ciekawości – Krew z Krwi to serial wyprodukowany przez Canal + specjalnie dla Polski z Polskim reżyserem (Xawery Żuławski) i Polskimi aktorami (przede wszystkim znakomita Agata Kulesza, która ostatnio zajmuje się przywracaniem wiary w polskie talenty aktorskie). Nie przemawia tu przez zwierza żaden kulturalny nacjonalizm, po prostu po latach narzekania, że seriale są marne bo nie mamy kasy na dobrą produkcję, dobre oświetlenie czy dobrych aktorów można sobie zobaczyć jakby to wyglądało gdyby pieniądze na wszystko się znalazły. Druga sprawa to fabuła – zaledwie osiem odcinków (jak wiedzą fani seriali brytyjskich naszym hasłem – im mniej tym lepiej), bardzo ciekawa główna bohaterka – żona drobnego mafiosa, która musi sobie poradzić z nagłą śmiercią męża (i to jak możecie się domyślać nie z przyczyn naturalnych), problemami swoich dzieci (które jak możecie się domyślać mają nieco bardziej skomplikowane problemy niż dwóje w szkole), problemami swojej rodziny i jeszcze całym mnóstwem innych problemów wynikających z faktu, że interesy jej męża były bardziej niż szemrane (czyli będą strzelać!). A wszystko nakręcone ładnie (zwierzowi podobają się zwłaszcza nadmorskie zdjęcia), sprawnie i ciekawie.
Jako, że zwierz wspiera przykuwanie ludzi do telewizorów chętnie zgodził się zorganizować razem z Canal + konkurs dla czytelników. Konkurs jest prosty. Zwierz wie, że większość z was urządziła sobie co najmniej raz taki serialowy maraton. Zwierz czeka więc na wasze wspomnienia związane z oglądaniem odcinków hurtem. Mogą być to wspomnienia komiczne, tragiczne, tragi-komiczne, komiczno-tragiczne albo także wyczynowe jeśli okaże się, że ktoś nie spał dniami i nocami i obejrzał cały Star Trek w tydzień (nie mowa o TOS tylko o wszystkich odcinkach ever :P) Wasze opowieści zostawiajcie w komentarzach żebyśmy wszyscy mogli się pośmiać lub posmucić. Zwierz wybierze według niego najlepsze historie i je nagrodzi. A co można wygrać? Ślicznej urody kubki termiczne (z wypalonymi autografami autorów!), pendrive oraz podstawki pod piloty (zwierz jeszcze ich nie widział ale brzmi to jak fajny gadżet). Jak widzicie nagród jest kilka, zadanie nie jest trudne. Zwierz sam nienawidzi długo czekać na wyniki konkursu więc wyniki będą w piątek (7.09).
Oto kubek ze swojego lepszego profilu to znaczy tego na którym są autografy aktorów. Kubek ma też drugi profil. Też ładny :) A i jeszcze kawa w nim nie stygnie.
Ps: Biednych widzów którzy czekają aż zwierz w końcu spełni daną obietnicę i napisze o pewnym Kanadyjczyku i jego próbach zdobycia dziewczyny zwierz przeprasza za kolejne opóźnienie. No ale zawsze mogą wziąć udział w konkursie i trochę się pocieszyć.?? Bo jutro też będzie jeszcze jeden wpis o czymś innym.