?
Hej
Dziś zwierz wymienia pięć najgorszych filmów. Ale to nie jest prawda. Zwierz wymienia pięć najgorszych filmów, które przyszły mu jako pierwsze do głowy w ciągu ostatnich dwóch dni. Nie uwzględniał przy tym filmów klasy B tych oglądanych po to by się pośmiać i produkcji, które trafiły prosto na przecenione DVD. Film o którym wiadomo, ze jest zły nawet najgorszy nie jest aż tak zły. O ile rozumiecie o co zwierzowi chodzi. Zwierz starał się ponad to wybrać filmy przynajmniej odrobinę różne bo wymienianie samych polskich ekranizacji lektur i komedii romantycznych jest nudne i nie patriotyczne. Co prawda zwierz może widział w życiu gorsze filmy niż te tu wymienione (no może poza Wiedźminem) ale najwyraźniej musiał je wyprzeć. Oczywiście zwierz jak zwykle przypomina że lista nie jest pełna (5 pozycji! Ha!) a on sam raczej nie umiałby powiedzieć jaki jest NAJGORSZY film jaki w życiu widział (jaki jest najlepszy też nie wie). Ale jest ciekawy waszych propozycji.
Wiedźmin – jedyny film w historii z którego zwierz chciał wyjść w czasie seansu nie wyszedł ponieważ miał jakąś taką wewnętrzną nadzieję że może będzie lepiej. Ale nie mogło być lepiej ba! nawet gdyby było odrobinę lepiej to i tak było by źle. Zwierz nie jest w stanie wam powiedzieć co dokładnie w filmie jest ZŁE bo ZŁE jest wszystko – absolutny faworyt każdej kategorii – efekty specjalne koszmarne, gra aktorska sztywna, scenariusza chyba nie stwierdzono. Zmarnowana szansa na dobrą produkcję bo niezłe dialogi i ciekawe pomysły Sapkowskiego wrzucono do kosza. Zamiast tego Wiedźmin dostał spodnie do Aikido i najbardziej sztuczną bliznę w historii charakteryzacji. Jezu jakie to złe było. Gdyby połowa filmów była w połowie tak zła jak Wiedźmin należało by zaprzestać chodzenia do kina. Zwierz uważa że należy wysłać błagalny ogólnonarodowy list do Hollywood by oni to za nas nakręcili. Zwierz ma nawet propozycję obsadową Jason Isaacs (aktor który grał Juliusza Malfoya) byłby idealnym Geraltem i jak wiemy jest mu niezwykle do twarzy w jasnej peruce.
Ja wam jeszcze pokażę – ze wszystkich traumatycznych przeżyć jakie dostarczyła zwierzowi polska kinematografia romantyczna to jest chyba najbardziej traumatycznie. Pierwsza część ekranizacji książek Grocholi Nigdy w życiu była pozbawiona węzła dramatycznego ale wniosła do polskiej kinematografii pewną nową jakość – same ładne ujęcia, Warszawa piękniejsza niż wypada i nawet niezłe aktorstwo – Stenka rzadko w końcu zawodzi a i Żmijewskiemu do żenady daleko. Niestety o ile Nigdy w Życiu prezentowało życzeniowość względem rzeczywistości rodem z TVN to Ja wam jeszcze pokażę stanowił przykład Polsatowskiej przaśności. Ani Wolszczak ani Deląg nie potrafią grać a nawet gdyby potrafili to naprawdę zupełnie nie ma w czym bo film nie jest ani zabawny ani nawet zmontowany w taki sposób by przypominał jakikolwiek film. Do tego miał być ponoć śmieszny i romantyczny ale najwyraźniej zwierz ma inne poczucie śmieszności i romantyczności. Do tego brutalny i paskudny product placement (zwierz do dziś pamięta żenującą scenę z konkretną kocią karmą na którą robiła najazd kamera i może bez wahania powiedzieć w jakim radiu pracował bohater mimo, że nic więcej z filmu nie pamięta). Koszmarek to był przeokropny i zwierz od tamtego czasu mimo że wielokrotnie nękany przez brak smaku, scenariusza i talentu polskich twórców „komedii romantycznych” nigdy nie przeżył takiego bólu i smutku.
Dungeons&Dragons – umówmy się jeśli istnieje jakiś powszechnik kulturowy – prawo które sprawdza się wszędzie to powinno ono brzmieć – nigdy nie oglądaj filmów gdzie jest Jeremy Irons i Smoki. Jeremy Irons samodzielnie działa bardzo dobrze jeśli nie wybitnie, Smoki bez Ironsa radzą sobie całkiem nieźle. Z nie znanych przyczyn połącznie tych dwóch bytów w filmie powoduje katastrofę. Dungeons ?s&Dragons właściwie nie jest filmem tylko produktem filmo podobnym, nawet nie tyle nudnym co bezsensownym. Zwierz cały czas siedział i zastanawiał się jakim cudem nikt po drodze nie dostrzegł jak zły jest to film. Co więcej jak ktoś potem zatrudnił Ironsa w ekranizacji Eragona (wiemy jak to się skończyło). Najgorsze jest to, że zwierz się nawet na ten film cieszył bo nie przyszło mu do głowy, że Irons mógłby wystąpić w czymś tak złym. Ale jak twierdzą znajomi zwierza – rury w zamku się same nie wymienią a sam zamek sam się nie pomaluje na różowo. A Irons ma różowy zamek. Serio.
„Uśmiechaj się i powtarzaj sobie: rury,rury,rury”
Sucker Punch – to było jedno z bardziej nieprzyjemnych przeżyć filmowych. Zwierz widział i bardzo, bardzo polubił Strażników Zacka Snydera podobnie 300 trudno uznać za film nie udany. nawet zwiastun nie zapowiadał takiego koszmarku jakim w ostateczności okazał się film. Mimo mnóstwa wspaniałych efektów specjalnych, smoków, katan i młodych ślicznych aktorek (choć to efekt nie koniecznie wycelowany w gust zwierza) jest to jeden z nudniejszych filmów jaki zwierz kiedykolwiek oglądał. Scenariusz praktycznie nie istnieje – zwierz powiedziałby, że autorzy filmu coś ćpali ale zwierz widział Kreta przy którego produkcji wszyscy ćpali (LSD) i wie, że filmy nakręcone na haju są dziwne ale nie tak strasznie koszmarnie nudne. Dowód na to, że jeśli nie masz żądnej historii do opowiedzenia to obecność smoków i katan nie ratuje sytuacji.
Gigli – zwierz jest sam sobie winien czytał o tym filmie jako fatalnym tak wiele razy, że doszedł do wniosku, ze to nie może być prawda, że nie ma filmów tak złych. NO więc są. Zwierz nie wie kto napisał scenariusz co więcej zwierz podejrzewa że nikt nie napisał scenariusza. Po prostu ktoś postanowił wykorzystać fakt, że Ben Affleck miał romans Jennifer Lopez i nakręcić film z tą dwójką. Ponieważ romanse bywają krótkie to wszyscy pognali do studia by jak najszybciej coś nakręcić zanim wszyscy się rozejdą. No i niestety wyszło coś tak koszmarnie niedobrego, że zwierz pamięta jedynie swoje absolutne zdumienie, ze ktokolwiek wpuścił takiego gniota do dystrybucji. Koszmar – co więcej chyba już w trakcie kręcenia wszyscy zdawali sobie, że film będzie fatalny ale postępowali zgodnie z polityka króla Juliana czyli ” Szybko zanim dojdzie do nas że to nie ma sensu”. Niestety widownia miała nieco więcej czasu na to by się zastanowić.
Zwierz coś czuje, że mógłby ciągnąć tą listę jeszcze nieco dłużej (szóste miejsce okupuje prawie z całą pewnością nowy Conan do którego zapomniano napisać scenariusza a kolejne to wszystkie polskie filmy z równoważnikami zdań zamiast tytułów) ale tu zawiesza głos (w końcu ma nadzieję ze już i tak widzicie piękną katastrofę) i czeka na wasze propozycje. Byle by to nie było nic jak Węże w Pociągu czy ekranizacja książek Nory Roberts bo to jakby nieco inna kategoria produkcji.