Hej
Na początku pragnę was uspokoić – zwierz nie poszukuje bynajmniej oświecenia duchowego ale jak najbardziej popkulturalnego. Nie tak dawno zwierz zaczął się ponownie zastanawiać nad kwestią która nie daje mu spokoju – dlaczego Ameryka kocha Toma Hanksa. Ok – teraz zapewne pomyślicie że zwierz ma za dużo wolnego czasu jeśli właśnie to zaprząta jego umysł. Ale serio – czy nigdy nie wydawało wam się dziwne jak wielką sympatią amerykanie darzą tego aktora? Niewiele osób wie że tylko dwóm aktorom w całej historii Oscarów udało się zdobyć tą nagrodę rok po roku – był to Spencer Tracy i właśnie Tom Hanks ( pierwszego za Filadelfie drugiego oczywiście za Forresta Gumpa). Możecie powiedzieć że zwierz nie powinien się dziwić tej sympatii – wszak Hanks zrobił to o czym marzy każdy akor – zagrał śmiertelnie chorego do tego geja, potem upośledzonego i jeszcze miał rolę do któej musiał drastycznie schudnąć ( Cast Away) no grał dziecko w dorosłym ciele co w ogóle daje jakiś milion puktów do popularności ( Big) – zwierz to oczywiście rozumie bo kombo to jest niesamowite . Ale zwierz pamiętał zarówno artyuły które długo analizowały dlaczego film Fajerwerki Próżności poniósł spektakularną klęskę ( nikt do dziś nie wie jak to się mogło stać) oraz te które długo analizowały fakt że Hanks ten ulubieniec ameryki zagra złego mafiozę w Drodze do Zaracenia ( na całe szczęście mafiozo miał sumienie więc ameryka mogła odtechnąć z ulgą). Zwierz nie rozumie dlaczego Ameykanie byli gotowi zaakceptować Hanksa w roli Longdona z powieści Dana Browna nawet jeśli zupełnie nie pasuje on do książkowego orginału. Zwierz czasem zastanawia się czy Hanks nie jest najbardziej amerykańskim ze wszystkich aktorów- ze swoim nie pozornym wyglądem, długą różnorodną kaierą i skłonnością do grania ludzi dorbych, prawych i odważnych. Niekiedy mam wrażnie że kiedy Hanks zagrał zagubionego duchowo choć świetnie przystosowanego do wojny żołnierza w Szeregowcu Ryanie to reprezentował on całe USA których sen o pięknej bohaterskiej wojnie rozbił się gdzieś na plażach Normandii. A kiedy partnerował Meg Rayan w jednej z licznych komedii romantycznych był ucieleśnieniem marzenia o miłości która niejest geboka szczera ale co chyba ważne nie koniecznie związana ze seksem. Zwierz wsadził by zapewne Hanska do jednego worka ze Spielbergiem – obaj podziwiani na świecie repezentują swoim dorobkiem pewną jeśli zwierz może się posłużyć brzydkim neologizmem ,, amerykańskość” – jeden opowiadając bajkowe hisorie zazwyczaj z dobrym zakończeniem drugi będąc bohaterem wręcz stworzonym do działania w świecie gdzie główny bohater nie musi być piękny ale musi być prawy. Zwierz nie traktuje tego świata z wyższoścą – wszak to fundament popkultury w której funkcjonuje. Zwierz nie pisze że Hanks jest złym aktorem – po prostu zwierzowi zawsze się wydawało że zupełnie inaczej działa na widzów po dwóch stronach ocenau. Oczywiście cały ten wpis może być wielką bzdurą. Może wcale nie ma żadnego faneomenu a zwierz próbuje sobie wytłumaczyć dlaczego nie znosi popularnego aktora. Biorąc pod uwagę skłonność zwierza do zastanawiania się nad wszystkim zdecydowanie zby długo nie da się tego wykluczyć.